Annapurna Circuit Trek cz1steemCreated with Sketch.

in #polish6 years ago (edited)

Zawsze gdzieś z tyłu głowy miałam, że chciałabym pojechać do Nepalu i chciałabym zobaczyć Himalaje. Jednocześnie też znałam swoje ograniczenia, czyli ze względu na niską tolerancję niskich temperatur wiedziałam, że nikt nigdy mnie nie zaciągnie w najwyższe partie najwyższych gór świata.
Dokładnie rok temu (04.04.2017) udało mi się wybrać w moją podróż życia (nie pierwszą i nie ostatnią).

IMG_20170417_101702.jpg
Widok z przełęczy Thorong La Pass, 5416 m n.p.m. Nepal

W 2016 roku razem z @asiaer zaczęłyśmy dość często robić weekendowe wypady w polskie góry. Na jednej z takich wypraw powiedziała, że za rok jedziemy w Himalaje. Na co ja trochę ją wyśmiałam, bo przecież Himalaje to nie Karkonosze i wiadomo, że trzeba się do takiego wyjazdu dużo wcześniej przygotować.
Nie wiedziałam, że to zdanie wypowiedziane wtedy doprowadzi faktycznie do wyjazdu. Decyzję, że lecimy do Nepalu obie podjęłyśmy z różnych powodów i obie raczej w dość krótkim czasie. Moja zapadła na miesiąc przed wyjazdem, w ciągu jednego dnia zdecydowałam się kupić bilety. Z jednej strony coś mi mówiło, że to za mało czasu na przygotowanie się do tak poważnej wyprawy, z drugiej strony wiedziałam, że to dla mnie niepowtarzalna szansa, żeby tam polecieć…

IMGP3293.JPG
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017

I chciałabym trochę napisać o tych przygotowaniach. I o tym, że jest to kwestia priorytetów. Bilet w obie strony to wydatek ok 2500 PLN, wylot z Katowic i przesiadka w Dubaju… Niby dużo. Słyszałam opinie od różnych osób, że ich na to nie stać… tylko, że ja nie palę papierosów, nie kupuję sobie często nowych ciuchów, nie jadam za dużo słodyczy, nie przepijam pieniędzy w knajpie. Uznałam, że jest to dla mnie na tyle ważny cel, że jestem też w stanie ograniczyć inne wydatki.
Po zakupie biletów okazało się, że wydatków jest trochę więcej niż myślałam, ale już nie mogłam i nie chciałam się wycofać.

Jak się przygotować do wyprawy w Himalaje w miesiąc?

Annapurna Circuit Trek jest raczej popularnym trekkingiem, łatwym technicznie, może z jednym dość trudnym przejściem, w którym trzeba być uważnym. Można zrobić całą trasę, można zrobić tylko jakiś etap. Przejrzałam internet i tam uzyskałam sporo odpowiedzi na moje pytania. Zatem część z tych informacji tutaj powielę, części nie zamieszczę. Niektóre decyzje musiałam podjąć sama… szczepić się czy nie szczepić, uznałam, że tak, ale i tak nie starczyło mi czasu na wszystkie szczepienia, więc zrobiłam bardzo podstawowe. Jak się ubezpieczyć i gdzie? Wybrałam w końcu ubezpieczenie roczne, oczywiście przeznaczone na tego rodzaju wyprawy, łącznie z akcją ratunkową z użyciem helikoptera. Po całej wędrówce doczytałam, że powinnam się zgłosić wcześniej do polskiej ambasady bądź konsulatu w Nepalu, których oczywiście tam nie ma. Zatem gdyby zaistniała potrzeba nagłego wezwania helikoptera zapewne szybciej by było mnie znieść niż czekać na załatwienie formalności, żeby wysłać pomoc.

IMGP3548.JPG
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017

Następnie cały czas mnie nurtowała kwestia co zabrać a czego nie brać. I znowu można znaleźć wiele przydatnych informacji w internecie. Ja zrobiłam gdzieś swoją listę również. Zdecydowanie przydał mi się puchowy śpiwór, na szczęście miałam go od kogo pożyczyć oraz puchowa kurtka, również pożyczona. Bez tego pewnie dałoby się przeżyć, ale jak już wspomniałam mam słabą tolerancję na zimno.
Większość sprzętu postanowiłam kupić na miejscu w Katmandu, bo tak też radzili inni, ze względu na niskie ceny. Oczywiście nie są to oryginalne produkty, chociaż naszywki mogą mówić coś innego. Kupiłam sobie softshell dość znanej marki (teoretycznie) za jakieś 40zł, który miał w środku dwie metki… na jednej napisane było “made in Nepal”, na drugiej “made in Romania”.
W każdym razie na miejscu wydałam ok 400zł i kupiłam: softshell, rękawiczki, okulary przeciwsłoneczne, kijki trekkingowe, 3 pary grubych skarpet, 1 koszulkę termoaktywną z krótkim rękawem, jedną koszulkę z długim, czapkę, kurtkę przeciwdeszczową.

Ile zabrać rzeczy?

Jak najmniej. Chyba, że korzysta się z usług tragarza. Ja nie korzystałam. Ograniczyłam swoje rzeczy do minimum, ale i tak z pewnych nie byłam w stanie zrezygnować. Aparat, obiektyw i baterie to dość spory ciężar. Poza tym miałam ze sobą termos, w niższych partiach, gdzie było dość gorąco, złościłam się na siebie, że go dźwigam, natomiast w wyższych rejonach byłam bardzo dumna z siebie, że jestem taka mądra i go mam ze sobą. Oczywiście da się przeżyć bez niego, ale co to za życie. Każde miejsce noclegowe dysponuje dodatkowymi kocami, dość ciepłymi, zatem puchowy śpiwór nie jest konieczny, niektórzy nie biorą nawet żadnego i korzystają tylko z dostępnych kocy.

Chusta na głowę dość niezbędna jak dla mnie, chroni od słońca, wiatru, kurzu, czasem mrozu… a na pewnym etapie kiedy nie można już umyć głowy, pozwala na zachowanie jako takiego wyglądu ;) Krem przeciwsłoneczny również był w codziennym użyciu.

IMG_20170415_092553.jpg
Thorong La Pass, 5416 m n.p.m Nepal, 2017

Część rzeczy zostawiłam w depozycie w hostelu w Katmandu na czas trekkingu. Między innymi czystą, świeżą koszulkę :)

Co było do załatwienia jeszcze w Polsce? Uznałam, że załatwię sobie wizę wcześniej przez internet, żeby na lotnisku zaoszczędzić czas… niestety wydrukowany wniosek wizowy zostawiłam w bagażu głównym, więc musiałam wypełnić to jeszcze raz po wylądowaniu ;) Na szczęście obyło się to w miarę sprawnie, koszt wizy to 40$, zdjęcie robi komputer na lotnisku.
Na wszelki wypadek zarejestrowałam się również na stronie MSZ.

I w sumie tyle. Pozostała jeszcze kwestia zaplanowania trekkingu. Annapurna Circuit Trek, jak już wspomniałam, jest dość popularną trasą, zatem można również znaleźć na internecie informacje skąd i dokąd należy iść i ile czasu to może zająć. Pozwolenia na trekking wyrabia się już na miejscu w Katmandu bądź Pokharze, zdjęcia robi za darmo pani fotograf więc nie trzeba mieć ze sobą. Ja miałam, ale uznałam, że chcę mieć zdjęcia zrobione przez nepalskiego fotografa. Wyrobienie dokumentów to ok 2h, trzeba trochę poczekać na swoją kolej i oczywiście zapłacić. Potrzebne są dwa pozwolenia TIMS (20$) i ACAP(20$) i jest naprawdę ważne, żeby mieć je ze sobą, bo są kontrolowane na trasie. Czasem zdarzyło nam się nie zauważyć punktu kontrolnego, ale wtedy zawsze ktoś za nami zawołał ;)
Oczywiście załatwienie wszystkich formalności można zlecić jakiejś agencji turystycznej. Jak również cały trekking. Lubię mieć sporo swobody, to raz, a dwa, trochę też zaoszczędziłam na samodzielnie zorganizowanym wyjeździe.

IMGP3280.JPG
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017

Ja przed wyjazdem udałam się do biblioteki, chociaż w miesiąc trudno przyswoić wszystkie informacje.

IMGP3133.JPG
Wrocław, 2017

IMGP3200.JPG
Mapę zakupiłyśmy na miejscu. Mimo wszystko trudno się tam zgubić, ale z mapą czuję się bezpieczniej. Katmandu, Nepal, 2017

Jeśli chodzi o kwestie zdrowotne… no cóż… nigdy nic nie wiadomo na trasie co się może przydarzyć.
Ja odwiedziłam internistę i poprosiłam o przepisanie antybiotyków na wypadek gorączki oraz środków na wypadek odwodnienia podczas problemów żołądkowych. Oczywiście problemy żołądkowe są do uniknięcia, ale trzeba stosować się do zasady “obierz, ugotuj albo zapomnij”. Na miejscu kupiłyśmy tabletki do odkażania wody, które okazały się podstawowym wyposażeniem. Można kupować wodę mineralną, ale po pierwsze im wyżej tym drożej, po drugie to te puste butelki zostaną w górach na zawsze, po trzecie kupno wody nie daje gwarancji, że ktoś jej tam po prostu nie wlał z kranu. Niestety tabletki oprócz tego, że idealnie oczyszczają wodę, to również idealnie psują jej smak, zatem dodawanie tabletek musujących było dość dobrym rozwiązaniem.
Z ważnych kwestii zdrowotnych jest też ryzyko zachorowania na chorobę wysokościową. Tego bałam się najbardziej, ale okazało się, że akurat mój organizm dość dobrze się zaaklimatyzował. Istnieje również możliwość zakupienia tabletek na miejscu na wypadek wystąpienia objawów, niektórzy biorą je profilaktycznie. Mimo wszystko należy przestrzegać kilku zasad, które znacznie obniżają ryzyko jej wystąpienia. Dla mnie były to dwie główne zasady… idź powoli i wchodź wysoko, śpij nisko. Zazwyczaj po dotarciu do miejsca noclegu w wyższych partiach robiłyśmy małą wycieczkę na pobliskie wzniesienie bądź górę. Do tego na wysokości 3500 m.n.p.m przed wejściem w wyższe rejony trzeba zrobić sobie przerwę przynajmniej na dwie noce i w ciągu dnia jakieś wyjście powyżej tej wysokości. Oczywiście w przypadku pojawienia się silnych objawów trzeba natychmiast zacząć schodzić, ale jak rozpoznać kiedy objawy są jeszcze w normie a kiedy już istnieje spore ryzyko? W Manangu można wybrać się na wykład i sporo dowiedzieć jak zapobiegać, rozpoznawać i co robić.

IMGP3755.JPG
Annapurna Circuit Trek, Thorong Pedi, Nepal, 2017

A co z kondycją? Oczywiście jakąś podstawową trzeba mieć, ale moja koleżanka Czeszka, która była przede mną w Himalajach powiedziała:

“Himalaje nie pytają się co robiłaś przez ostatni miesiąc, ale co robiłaś przez całe życie”.

Z jednej strony było to pocieszające, bo przez całe życie chodzę po górach, z drugiej strony wywołało obawy, czy to wystarczy. Jedyne, co zrobiłam, to postanowiłam przetestować nowy plecak. Zapakowałam go i zrobiłam sobie 17km spacer. Okazało się, że plecak zdał egzamin natomiast mam problem z mocowaniem aparatu tak, żeby był pod ręką. Znalazłam trzy wersje - pokrowiec przymocowany do paska na wysokości klatki piersiowej, pokrowiec przez ramię (najmniej wygodna opcja), pokrowiec przymocowany do paska do spodni (to chyba optymalna wersja).

Jeśli chodzi o bazę noclegową, to nie ma co planować wcześniej. Na trasie jest cała masa miejsc (guest house), które oferują pokoje, wifi i ciepły prysznic.

IMG_20170409_185434.jpg
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017

IMGP3349.JPG
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017

Powyżej pewnej wysokości trudno liczyć już na internet i ciepłą wodę, ale przez większość trekkingu można się załapać na taki luksus. Ważne, żeby zanim zdecydujemy się na miły pokój faktycznie sprawdzić zarówno czy jest ciepła woda jak i zasięg.

Zaskakującą dla mnie rzeczą było to, że większość z tych miejsc oferuje nocleg za darmo pod warunkiem, że kupi się u nich kolację i śniadanie. Moim zdaniem nie warto brać jedzenia ze sobą, bo każdy gram na plecach ma znaczenie, a miło zjeść ciepły posiłek wieczorem. Oczywiście według zasady im wyżej tym drożej.

IMG_20170408_174850.jpg
Dal bhat - Twój posiłek każdego dnia

A jak z ładowaniem telefonu? Gniazdko w pokoju się zdarza, ale nie jest normą, natomiast można podładować telefon zazwyczaj w sali głównej, w której podawane są posiłki. Czasem trzeba poczekać na swoją kolej. Sala główna, czyli tak zwana jadalnia, jest najczęściej jedynym ogrzewanym miejscem, zatem ludzie tam często przesiadują, zanim pójdą do swojego super zimnego pokoju. Do momentu kiedy jest wi-fi na szlaku, to miejsce służy głównie do kontaktu ze światem zewnętrznym, kiedy już nie ma takiej możliwości, ludzie nagle zostają zmuszeni do rozmawiania ze sobą.

Kiedy jechać?Ja byłam w kwietniu i myślę, że to dość dobra pora. Nie jest już tak zimno, a jeszcze nie ma tylu turystów. Od czerwca zaczyna się pora monsunowa i trwa gdzieś do sierpnia, jak ktoś lubi deszcz i pijawki, to czemu nie ;) Kolejnym popularnym terminem jest wrzesień - listopad.

Na jak długo?
Ja miałam mniej więcej 3 tygodnie urlopu, ale ponieważ lot był z przesiadką w Dubaju i miałam tam noclegi, pierwszy na lotniskowej podłodze, drugi podczas powrotu na CS ze względu na większą ilość czasu, więc ilość dni na miejscu trochę się skurczyła. Dodatkowo trzeba poświęcić minimum jeden dzień w Katmandu na formalności, pozwolenia i zakupy. Niestety miałam dość napięty grafik więc musiałam zrezygnować z jakiegoś większego zwiedzania miasta i okolic. Na dojazd w miejsce, z którego rozpoczyna się trekking też trzeba przeznaczyć jeden dzień.
Można przejść całą trasę jeśli ma się tego czasu więcej, ale też trzeba mieć świadomość tego, że jakiś czas temu została wybudowana droga i można jeepem dojechać na wysokość ok 3500 m n.p.m. Oczywiście pojęcie droga, nie oznacza asfaltu, ale wybudowanie jej wiązało się i wiąże z różnymi opiniami. Moim zdaniem oczywiście spowoduje to napływ turystów, którzy po prostu dojadą samochodem, przejdą przełęcz i wrócą samochodem, oczywiście trasa już nie będzie tak “niedostępna” tylko będzie “masowa”, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę jak bardzo ułatwi to życie ludziom, którzy spędzają tam całe życie. Dzięki temu, że nie jest to dziki szlak, miałam możliwość zrobienia dość sporej części i miałam pewność, że w razie nagłego zdarzenia losowego jestem w stanie jakimś transportem dostać się do Pokhary a stamtąd do Katmandu. Oczywiście to powoduje również, że praktycznie na całej trasie jest elektryczność, internet i ciepła woda. Jedynie ok 5 dni trekkingu było bez tych udogodnień.

IMGP3416.JPG
Annapurna Circuit Trek, Nepal, 2017 - na zdjęciu widoczna droga

Na pewno o czymś zapomniałam, ale mam nadzieję opisać cały swój trekking i wtedy pojawią się przydatne informacje. W każdym razie miesiąc powinien wystarczyć na przygotowanie się do wyjazdu. Mam nadzieję, że ktoś po tym wpisie zacznie rozważać temat wyprawy w Himalaje. Ja chciałabym tam jeszcze wrócić :)

Wszystkie zdjęcia zrobione przeze mnie

Sort:  

Świetna wyprawa czekam na dalszy opis i zdjęcia.
Chyba parę zdjęć się nie ładuje albo ja mam coś z netem znów.

Mam nadzieję, że uda mi się zmobilizować do dalszych wpisów. U mnie zdjęcia są normalnie widoczne.

widać widać, super to drzewo fraktalne na drugim zdjęciu

Naprawdę super artykuł. Himalaje to moje marzenie..... może kiedyś :)

Dzięki :) Najlepsze w tym wszystkim jest to, że taki wyjazd naprawdę jest do zrealizowania. Bilety pewnie można kupić taniej z odpowiednim wyprzedzeniem i są różne długości trekkingów, więc można mieć krótszy urlop. Zatem kiedy lecisz? ;)

Świetny post! Kuratorzy może @OCD?

Swietny artykul! Wlasnie na taki od Ciebie czekalem ;) Himalaje sa na mojej liscie. No i milo bylo zobaczyc na zdjeciu ksiazke Michaela Palina. Bardzo go lubie i tak sie sklada, ze nawet dzis rano ogladalem z nim jakis stary wywiad :)

Zgadzam sie z @astromaniak ze wpis kwalfikuje sie na wieksza nagrode i kuratele. Moze @ocd @noisy albo @lukmarcus i @fervi cos zaradza ;)

Dzięki :) takie komentarze mnie zachęcają do zrelacjonowania całej trasy :) Książki niestety nie przeczytałam, bo jak pisałam nie było na to czasu. Ja bym chciała jeszcze zrobić Everest Base Camp, chociaż inne trekkingi są mniej popularne, ale równie piękne. Słyszałam opinię, że jeśli chce się jechać tylko raz w życiu, to właśnie trzeba iść na EBC, jeśli chce się pojechać więcej niż raz to po EBC inne trekkingi mogą już nie być tak powalające. Zobaczymy, co życie przyniesie :)

That was certainly a courageous decision. And an experience for a life. Great photos. Thank you for sharing.

But it was very good decision :) As you wrote "Experience for a life" :) Thanks for comment :)

You're welcome. I can imagine that. I wish you a nice evening.

Cudowne wspomnienia! Dlatego właśnie warto realizować marzenia

Oj, tak, warto :)

Ze względu na wysoką jakość ten post otrzymuje skromny upvote 100% od nieoficjalnego kuratora tagu #pl-podroze!

A dziękuję bardzo nieoficjalnemu kuratorowi :)

Czad! Mimo, ze wole cieplejsze rejony swiata to wielki szacun! :)

No ja raczej też wolę jak jest ciepło ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.030
BTC 59347.70
ETH 2534.40
USDT 1.00
SBD 2.47