[temaTYgodnia][Gry] Edward Kenway to nie mój Assassin!

in #polish7 years ago

Nawet na Steemit dotarła informacja (i to kilkukrotnie!), że Ubisoft na platformie uPlay rozdaje za darmo grę Assassin’s Creed IV: Black Flag.

Black Flag z numerkiem 4 to wcale nie czwarta część jednej z bardziej znanych serii growych. Tak naprawdę to szósta odsłona, która miała być zbawieniem od rutyny poprzednich gier. Wielu ludzi uważa, że tytuł ten był drugą młodością całego cyklu i przyciągnął nowych ludzi do Assassin’s Creed. Jest to w sumie prawdą, ale przecież nie trzeba się zgadzać z decyzjami twórców względem zmian w samej rozgrywce.

Zanim zaczniecie źle o mnie myśleć - Assassin’s Creed III (czyli piąta część) była zła. Każdy element był beznadziejny - bohater, fabuła, sama rozgrywka i w końcu pływanie statkami.

Moim Assassinem jest Ezio Auditore da Firenze. To on namieszał w numeracji swoją trylogią i to on po dziś dzień (w Origins jeszcze nie grałem) jest moim ulubionym bohaterem całej serii. To do niego chcę porównać historię Edwarda Kenway’a, czyli główną postać Black Flag.


grafika promocyjna gry Assassin's Creed IV: Black Flag ze sklepu uPlay

Ezio poznajemy już dosłownie od narodzin. Przeżywamy razem z nim lata młodości, gdy w końcu dochodzi do wydarzenia, które zmienia jego całe życie. Musi uciekać, chować się i walczyć. Tak naprawdę nie ma wyjścia - musi zostać Assassinem. To Ezio przywraca świetność Bractwu i pokonuje Templariuszy. Razem z nim przeżywamy wspaniałą fabułę, zwiedzamy piękne miasta i razem z nim się starzejemy. Cała trylogia posiada same najlepsze cechy gry akcji.

Dla potwierdzenia tych faktów mogę pochwalić się swoimi platynami zarówno w wersji PS3 jak i PS4 (czyli całą trylogię “zrobiłem” na 100% dwa razy):


Tymczasem Black Flag... wprowadza nam bohatera pirata, który w zasadzie nie chce być assasinem. W ogóle tego nie czuje, nie wie nic o Bractwie i nie zna Kreda. Liczy się dla niego tylko rozrywka i bogactwo. Sama postać to jednak nie wszystkie problemy tej produkcji.

Assassini to przede wszystkim skakanie i wspinanie się. Ezio zwiedzał znane nam budowle w wielu miastach. Na ogromne katedry i wysokie wieże. Co ma Edward do dyspozycji? Małe wioski na wyspach, gdzie najwyższym budynkiem jest wiatrak albo mały kościółek. Serio - nie ma się na co wspinać i z czego skakać. I to morze... Wielu osobom się to podobało, mi trochę też, ale jako sam mechanizm, a nie część Assassin’s Creed! Żeby się gdzieś dostać, trzeba wsiąść na statek i tam popłynąć. To nie jest gra piracka o statkach, rumie i polowaniu na wieloryby. Do tego wszystkiego jesteśmy zmuszani, aby pchać fabułę do przodu.


grafika promocyjna gry Assassin's Creed: The Ezio Collection ze sklepu uPlay

Kenway na początku gry znajduje ukryte ostrze i od razu umie się nim posługiwać bez żadnego wytłumaczenia. Ma też wzrok orła i inne umiejętności, których jako Ezio musimy się uczyć, a tutaj dostajemy wszystko gratis. Najgorsze jest to, że Edward jest Assassinem tylko z tytułu, ponieważ w całej fabule nie ma za dużo misji związanych z Bractwem.

I, niestety, to pierwsza część bez Desmonda Milesa, który towarzyszył nam przez wszystkie poprzednie części jako główny bohater czasów współczesnych i wojny Assassinów z Templariuszami w XXI wieku. Dostaliśmy jakąś anonimową postać, której kompletnie nie znamy i nawet nie widzimy, bo wszystko odbywa się z perspektywy pierwszej osoby. Jestem chyba jednym z niewielu, którym wątek obecnych czasów wydawał się interesujący i chciałem, aby pociągnięto go dalej.

W tym wszystkim ciekawe jest to, że bohater kolejnej części - Shay Patrick Cormac (Assassin’s Creed: Rogue), chociaż osadzony prawie w tym samych czasach i też ze swoim statkiem, był dla mnie o wiele ciekawszą postacią od Edwarda Kenway’a.


grafika promocyjna gry Assassin's Creed: Rogue ze sklepu uPlay

Zdaję sobie sprawę, że dla osób niemających pojęcia o rynku gier komputerowych ten tekst wyda się bardzo dziwny i pewnie nawet nie dotrą do tego miejsca. Trudno :)


Ten tekst powstał w ramach Tematów Tygodnia #7. Więcej o tym projekcie można się dowiedzieć w odpowiednim poście.


Jedna osoba pod dwoma nickami.
Marek Szumny - to ja.
@lukmarcus i @marszum.

Sort:  

Kurcze mam tak mało czasu na gry. Wierzcie mi lub nie ale nie grałem jeszcze w żadnego Assasina, ale skoro jest za darmo to może się skuszę

Nie wiem czy to dobry pomysł zaczynać od Black Flag, nie poznasz w ten sposób ducha Assassinów. Ale za darmo można przygarnąć :)

Grywam raczej w Sudoku, ale dotarłem do końca :-D.

Dotarłem do końca, widzę że grafika jest bardzo fajna, gra musi wciągać.

Na screenach zawsze to lepiej wygląda :)

Jak gra wygląda tak jak na tym filmiku, to musi wciągać. Ja zatrzymałem się na Medal of Honor, jeszcze na kompie w to grałem jakieś 15 lat temu. Chyba że pomyliłem gry. Ale lat na pewno nie, bo gdzieś tyle nie grałem w gry. Brak czasu, a jak gra wciągnie to już całkiem tego czasu nie starczy na nic.

Assassin’s Creed IV: Black Flag czeka spokojnie, aż znajdę na niego czas :) Grałem w pierwszą i drugą część o przygodach Asasyna, jednak nie porwały mnie jakoś te gry. Nie były złe, ale po jakimś czasie zaczynały mnie nudzić. Schemat rozgrywki powtarzał się po dotarciu do każdego nowego miasta...

Ja osobiście uwielbiam AC:Braderhud, to jak bractwo rośnie w siłę, a zarazem takie smaczki jak rozwój miasta czy rewitalizacja budynków.

AC:4 szanuje za klimat, jest to naprawdę przyjemna gra, taki odmóżdżacz. Kiedy zaczynasz szukać logiki w tej grze, robi się ona po prostu gorzka i nie do przełknięcia.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.029
BTC 65771.81
ETH 3174.77
USDT 1.00
SBD 2.61