Dzień dobry tygrysie azjatycki, siemka Miasto Lwa i czołem Merlion, czyli Singapur część 1

in #polish6 years ago

Zanim moja zacne nóżki postawiły pierwsze kroki w Singapurze, moje uszka osłuchały się miliona pięciuset opinii na temat tego niewielkiego państewka. Z tych milion pięciuset opinii spokojnie ponad milion razy przewijało się stwierdzenie, że „taaaaak, Singapur - jedno z najdroższych/najdroższe miejsce na świecie”. W duchu dziękowałam sobie, że maksymalnie 5 dni tam spędzę, nie dłużej, bo już bilet miałam zabookowany dalej na północ. Myślałam, że może mój budżet nie ucierpi aż tak bardzo :P Czy rzeczywiście Singapur musi oznaczać wyjazd na bogato? Mój rzeczywiście był na bogato, ale niekoniecznie w sensie wydanych tam pieniędzy =)

Przed wjazdem do Miasta Lwa

Poza tym, że w Singapurze miało być tak strasznie drogo, słyszałam i przeczytałam dużo na temat różnych zakazów obowiązujących w tym malutkim państwie. I oczywiście jak bardzo dotkliwe konsekwencje nieposłuszeństwa mogą być. Dlatego też, tak pro forma, chciałam sprawdzić czy można zwykłe suplementy wwieźć. Zwykłe suplementy - czytaj chińskie ziółka. I tutaj pierwsza niespodzianka - nie można! Lista zakazanych środków, substancji (które absolutnie nie mają nic wspólnego z narkotykami) była niemiłosiernie długa. Okazuje się, że nawet poczciwy Nifuroksazyd nie może być wwieziony. Nastraszona faktem, że „z nimi (Singapurczykami)” nie ma żartów, pozbyłam się połowy moich zapasów. Lepiej dmuchać na zimne ;) Na lotnisku nie miałam żadnych nieprzyjemnych sytuacji, uff! Jak już przejdziecie przez odprawę paszportową, możecie odetchnąć i zacząć się cieszyć wizytą w Singapurze =]

IMG_20180921_175417_159.jpg

Transport

Komunikacja miejska w Singapurze jest bardzo dobrze przemyślana, zresztą nie tylko to ;) Państwo to jest połączone przede wszystkim siecią metra (MRT), dzięki któremu całkiem szybko dotrzecie do każdego wybranego punktu. Alternatywą są również autobusy bądź taksówki, ale ja osobiście z nich nie korzystałam. Co więcej, jeśli chodzi o metro (autobusy zapewne też), cena biletu jest uzależniona od odległości jaką chcemy przejechać. Najdroższy bilet, bo z lotniska praktycznie do centrum kosztował zawrotne 2,40 SGD, czyli ok. 6,50.

Pierwsza rzecz, która rzuciła się w oczy, tudzież uszy, to bardzo mały (w porównaniu do Bangkoku, czy nawet choćby Warszawy) ruch uliczny. Na początku myślałam, że to może być kwestia tego, że dłuższy spacer zrobiłyśmy wraz z moją kompanką w niedzielę. Weekend, nikt nie spieszy się do pracy, po prostu chill. Nic bardziej mylnego ;) Co się okazuje, wymyślni Singapurczycy wprowadzili ograniczoną liczbę pojazdów w kraju. Tak, tak, nie każdy azjatycki Kowalski może mieć samochód. Sprytne, co nie? Pomysł zdecydowanie niegłupi, tylko jak to działa? Od lutego tego roku kraj ten wprowadził zakaz rejestrowania nowych pojazdów czy motocykli. Zatem kto i w jaki sposób może mieć samochód? Otóż potencjalny nabywca dwóch lub czterech kółek musi zakupić certyfikat, coś w stylu zezwolenia na użytkowanie pojazdu. Wydawany jest on na okres 10 lat. Oczywiście ich liczba jest mocno ograniczona. Jak zatem można stać się wesołych posiadaczem owego pozwolenia? No oczywiście ten, kogo na to będzie stać. A takie pozwolenie to koszt od 42 tys. SGD. To ja już wolę MRT :P

P_20180916_145634~2.jpg

Powietrze

Kolejna rzecz, która mnie mocno uderzyła, to powietrze w Singapurze. Po mega zanieczyszczonym Bangkoku i moich poprzednich azjatyckich doświadczeniach nie spodziewałam się (w sumie sama nie wiem czemu), że tutaj mogło być inaczej. I kolejny raz Singapurczycy mnie zaskoczyli - było czym oddychać! Hahahahha! Serio, myślicie, że w Warszawie jest smog? Albo w Krakowie? Zapraszam do Bangkoku :P A tak poważnie, to z takim powietrzem nawet upalny klimat było łatwiej znieść w Mieście Lwa ;)

Woda

Kolejna ciekawostka - wiedzieliście, że w Singapurze ok. 30% wody pozyskuje się z oczyszczonych ścieków? Tak, tak. Singapurczycy chcąc uniezależnić się od Malezji (z którą mają wiele konfliktów) oczyszczają wodę już przez nas użytą, czy to podczas prysznica, czy też podczas ważnych spraw załatwianych na tronie :P

P_20180916_160410~2.jpg

Zakazy

Poza tym, że podobno drogo, drogo, drogo, to tego nie można, a tamtego tym bardziej nie można. Rzeczywiście, jest multum zakazów. Chociażby te, które znajdziecie w każdym środku lokomocji:

P_20180919_161508~2.jpg

Nie zapominajcie, że taka zniewaga, krwi wymaga i Wasz portfel może "troszkę" ucierpieć jak się nie dostosujecie ;) Podczas jednej przejażdżki MRT jakiś lokalny pan chapnął sobie batonika. Jak tylko pomyślałam, no ciekawe czy go "złapią", to właśnie w tym momencie zaczął wyć jakiś alarm. Pomyślałam sobie, że cholera, co za kraj! Ale chyba jednak to oznaczało coś innego, bo nikt tego delikwenta nie zgarnął ;)

Innym zakazem, gdzie żadnych naklejek czy znaków nie znajdziecie, są poczciwe gumy do żucia. Spytacie czemu nie ma zakazów? No prosta sprawa - gum do żucia nie kupicie w Singapurze! Simple as that! Jedyne odstępstwo to gumy lecznicze, ale musicie mieć receptę na nie i dostaniecie ich nigdzie indziej jak w aptece =)

Wydawać by się mogło, że życie w kraju z tak hmmm… abstrakcyjnymi zakazami może być ciężkie, ale nic bardziej mylnego. Myślę, że to po prostu kwestia mentalności. Bynajmniej mieszkańcy Singapuru nie wyglądali na niezadowolonych. Zresztą to samo mogę powiedzieć o sobie. Gdyby mi przyszło mieszkać w Singapurze, nie narzekałabym z tego tytułu =]

Język(i)

Singapur stanowi całkiem niezłą mieszankę kulturową. Najliczniejsze narodowości zamieszkujące te tereny to Chińczycy, Hindusi, Malezyjczycy i oczywiście Singapurczycy. Oficjalnym językiem jest angielski, aczkolwiek wszelkie ogłoszenia czy też informacje są umieszczane również w języku chińskim, tamilskim oraz malajskim. Bardzo to podkreśla fakt, że wszystkie te mniejszości są szanowane w tym kraju i tolerancja dla różnic kulturowych jest faktycznie obecna. Z tego, co również się dowiedziałam, to fakt, że w Singapurze wszystkie najważniejsze święta w danej kulturze są dniami wolnymi w całym kraju. Robi trochę wrażenie, co nie?

P_20180916_145230~2.jpg

Na czterech oficjalnych językach Singapurczycy jednak nie poprzestali. Istnieje bowiem coś takiego jak "Singlish". Czym jest Singlish? To nic innego jak wymieszanie z poplątaniem wyżej wymienionych języków. Ale spokojnie, ogólnie naprawdę da się zrozumieć mieszkańców tego państwa-miasta :)

Kuchnia

Skoro Singapur jest zlepkiem różnych kultur i narodowości, to nie będzie niespodzianką fakt, iż również kuchnia jest zróżnicowana. Każdy coś dla siebie znajdzie - czy to miłośnicy chińszczyzny, chlebka naan czy laksy. Natomiast z mojej strony nic mnie jakoś super nie urzekło. No chyba że naprawdę smaczna restauracja hinduska w Little India. O i niestety tylko tyle w temacie kuchni mogę napisać ;)

P_20180916_135847~2_1.jpg

Na zdjęciu widzicie laksę - ja usłyszałam, że to jest singapurski przysmak, taka oto zupka. Okazuje się, że pochodzi jednak z Malezji ;)

Opowiastki z Singapuru jeszcze mi się nie wyczerpały, co to, to nie ;) Jednak biorąc pod uwagę ogrom informacji, postanowiłam podzielić singapurskie doświadczenia na dwa wpisy. Co znajdziecie w kolejnym? Przejdziemy do nieco przyjemniejszych tematów - atrakcji i abstrakcji w Mieście Lwa. Opowiem Wam jak dobrze poimprezować tam za bagatela 10 SGD - naprawdę jest to możliwe! A na sam koniec opowiem o rzeczywistych kosztach/wydatkach z jakimi trzeba się mierzyć przed przyjazdem do tego kraju.

Czołem i do szybkiego, następnego wpisu ;)

Karola

P_20180918_212905_LL.jpg

Sort:  

Congratulations @lynxialicious! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of posts published

Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Do not miss the last post from @steemitboard:

SteemitBoard knock out by hardfork

Support SteemitBoard's project! Vote for its witness and get one more award!

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.15
JST 0.030
BTC 65185.94
ETH 2630.94
USDT 1.00
SBD 2.83