RE: "Wiedźmin" (The Witcher) - a właśnie, że się udało!
pozwolę sobie przekopiować mój wpis zamieszczony gdzie indziej :
Niektórzy mówią że to iż netflix nakręcił wiedźmina to coś dobrego dla polski polaków i naszej książki wynosząc nasze dzieło na arenę międzynarodowa.. ja uważam że to najgorsza rzecz jaka mogła nas spotkać. Netflix wcale w niczym nie pomógł. Tak naprawdę podpięli się pod sławę i popularność która książka zawdzięcza studiu CD projekt red bo zwietrzyli łatwą kasę na serial bez promocji i chcieli to zrobić zanim pojawi się ktoś kto zrealizuje takową w Polsce. Całkowicie i po chamsku pod pretekstem tworzenia własnej marki, odciął się od fanowskich wizerunków i wyobrażeń, zamienił historie w chaos i dodał niepotrzebne wątki które służyły tylko i wyłączenie poprawności politycznej a robiąc to skłócił fanów universum. Ale najgorsze jest to że zniszczył szansę polskiej kinematografii na to aby powstałą świetna polska aranżacja wiedźmina która miała właśnie szanse zyskać światową sławę na popularności wytworzonej wcześniej przez gry. Teraz każda kolejna produkcja polska będzie już w cieniu tej pierwszej nagłośnianej przez netflix. Być może producenci fanowskiego filmu Pół wieku później zainteresowali by np swoją produkcja jakichś poważnych inwestorów pokazując swój potencjał w tej za sponsorowanej przez fanów (co z reszta zrobili) i z poważnym budżetem oraz przy wsparciu innych doświadczonych aktorów, zrealizowali by dzieło na prawdziwym poziomie które miało by okazję stać się światowym hitem. Teraz takie dzieło będzie już tylko postrzegane jako plagiat albo też pokłosie popularności netflixowej produkcji i przez lata nie bedzei miało szansy się wybić. Netflix odebrał więc Polakom szansę zarówno na kolejny poważny krok w kinie Fantazy jak i odebrał fanów. Czy więc naprawdę można to wydarzenia uważać za coś dobrego? Nakręcone dzieło jest poprawnie polityczna papką bez klimatu muzyka jest denna, aktorzy źle dobrani a głębia konfliktów wewnętrznych postaci spłycona do durnych romansów i prymitywnych żądzy. W filmie dominuje zbędna przemoc i okrucieństwo z serii filmów klasy C jak wycinane macicy Yenefer(czego nie było w filmie- w oryginale uroda Yen został poprawiona tuż po próbie samobójczej przez jej nauczycielkę) wywalane na posadzkę jelita( w odcinku ze strzygą gdzie skrepowany przez Geralta winowajca nie wiadomo czemu nie został spuszczony z uwięzi jako przynęta która miała wywabić strzygę zamiast tego czekaliśmy aż sobaczymy jego wywlekane flaki) czy też zwisające łożyska (naprawdę ta strzyga wyglądająca jak obcy ma być cool?) i moim zdaniem szarga tak naprawdę treść książki przyciągając do gier i książek, raczej prostaków którzy potem ocenią je źle z powodu niezrozumienia, aniżeli osoby inteligentne szukające jakichś poważniejszych przemyśleń.
Serial Netflixa mnie rozczarował, ale nie mogę się zgodzić z Twoim wpisem. Polska kinematografia miała już jedną szansę i wszyscy wiemy jak się to skończyło. Miała i drugą szansę - przez kilkanaście lat można było próbować zrobić drugie podejście. Ale nic takiego się nie stało. Nie bez powodu. W tym kraju nie da się zrobić serialu ani filmu fantasy na przyzwoitym poziomie. Nie ma szans na coś z rozmachem - nikt nie zbierze tu wystarczającego budżetu i nie jest to jedyny problem. Nie ma też odpowiedniego zaplecza, odpowiedniej liczby osób z odpowiednimi umiejętnościami.
I nie, z całym szacunkiem do wszystkich zaangażowanych, z fanowskich produkcji nie da się wyciągnąć kina na przyzwoitym poziomie. Bo to niestety jest mit, że wystarczy chcieć. Trzeba jeszcze umieć. I trzeba mieć mnóstwo, mnóstwo kasy. Bo każde kilkadziesiąt minut takiego filmu to setki tysięcy godzin roboczych dobrze opłacanych specjalistów. Nasza kinematografia to prowincjonalna manufaktura w porównaniu do wielkiego, świetnie zorganizowanego i opłacanego przemysłu filmowego.
Co do zbędnej przemocy - zupełnie nie rozumiem tego argumentu. Jesteś pewien, że czytałeś Sapkowskiego? Pod tym kątem serial jest mocno złagodzony (nie jest to zarzut, myślę, że to była decyzja nie tyle trafna, co konieczna).
no i super popadnijmy w błedne koło XD nie da się to się nie da i już.. głupie gadanie.. Pojawia się coraz więcej osób które są w stanie coś zrealizować i nabywają odpowiednie umiejętności co widać chociażby po doskonałej serii Legendy polskie. Z kapitałem też jest coraz lepiej. przez 20 lat polska wyszła jednak nieco z dna w jakim pozostawił ją sowiecki komunizm jest reż wiele innych form finansowania takich jak chociażby zrzutki. Ale jak się czegoś nie próbuje to nigdy sie niczego nie osiąga ;]
Z chęcią posłuchał bym twoich argumentów dlaczego produkcja polska była słaba coś czuje żę skończy się jedynie na rozpisywaniu sie o efektach specjalnych czyli ulubiony argument przeciwników serii :P Sorry da mnie efekty takie graja bardzo drugorzędną rolę i nawet kiedyś pisałem czemu uważam ze serial nie był taki zły : https://steemit.com/pl-filmy/@khrom/riposto-recenzja-serial-wiedzmin-nie-taki-zly-jak-go-maluja
Co do zbędnej przemocy - zupełnie nie rozumiem tego argumentu. Jesteś pewien, że czytałeś Sapkowskiego? Pod tym kątem serial jest mocno złagodzony (nie jest to zarzut, myślę, że to była decyzja nie tyle trafna, co konieczna).
oczywiście że nie rozumiesz bo po twojej wypowiedzi widać ze jesteś widzem który nudzi sie jak jakieś flaki nie polecą na posadzkę. ksiązki obfitowały w przemoc ale nie w malownicze opisy tej że przemocy które raczej mógłby wygenerować ktoś z zaburzeniami psychicznymi niemniej nawet jeśli były jakieś któr przeoczyłem to raczej nie raziły w oczy ponieważ głowna fabuła i wydźwięk spisanych słów koncentrował sie na czymś innym. Sapkowski nigdzie nie poświęcił dobrego wątku tylko dla opisywania scen samej przemocy (tak jak mamy to w serialu) przemocy była wynikiem wydarzeń i zabiegiem podkreślającym pewne rzeczy.
No dobra. Nie do końca rozumiem skąd Twoja agresja ale mniejsza o to. Czekam z niecierpliwością aż polska kinematografia pokaże swoje pazury. Kiedy ostatnio oglądałeś jakiś dobry polski film? Albo jakiś dobry polski serial? Bo ja już dawno nie widziałem żadnego. Nie mówię, że u nas produkuje się samo dziadostwo ale że większość tego co się produkuje jest co najwyżej miałkie. Nie twierdzę, że nie u nas zdolnych ludzi - oczywiście, że są. Tacy ludzie wyprodukowali u nas grę komputerową o świecie wiedźmina. Tyle, że jeśli ktoś w naszej branży filmowej wyrasta ponad przeciętność, w większości przypadków wyjeżdża zarabiać w Hollywood albo gdzieś indziej na zachód.
No proszę Cię, Ty naprawdę w to wierzysz? Plotki o budżecie Netfilxowego Wiedźmina mówią o 30 mln dolarów na cały sezon. Średni budżet jednego odcinka z ostatniego sezonu Gry o tron to 15 mln dolarów. Jednego odcinka! Nawet jeśli przyjmiemy, że w Polsce da się zrobić serial / film fantasy za kilkadziesiąt razy taniej (do czego nie jestem wcale przekonany) to i tak są to kwoty nie do zebrania w żadnej zrzutce.
A jeśli już wspominamy o budżecie. Czytałem kiedyś różne opowieści człowieka, który rzekomo pracował na planie polskiego Wiedźmina. To był wcale niemały budżet jak na polskie warunki tylko według tych opowieści, tak jakoś został w dużej mierze rozkradziony. Kradli wszyscy - kierowcy paliwo, magazynierzy i obsługa planu wyposażenie, wszyscy okradali cattering a sporą część budżetu zajumali producenci (jednym z producentów Wiedźmina był znany z uczciwości pan Lew Rywin na którym ciążyły zarzuty kryminalne między innymi znany jest z afery korupcyjnej "i czasopisma").
Trudno wyobrazić sobie film fantasy czy SF bez efektów specjalnych. Są ich nierozerwalną częścią ale dla mnie nie są najważniejsze. Ale fakty są takie, że za tamten budżet dałoby się zrobić dużo więcej. Porównaj sobie efekty specjalne rosyjskiego film z tego samego okresu Straż nocna. Tamten film miał budżet mniejszy od Wiedźmina i w tamtych czasach pod tym kątem wymiatał. A wszyscy myśleli, że w Rosji radzą sobie jeszcze gorzej niż u nas a tu się okazało, że nie do końca. Być może pomogło to, że podobno finansowanie pochodziło od jakiegoś oligarchy (zapewne byłego bandziora), a ich się tam nie okrada. Zresztą w obecnych czasach efekty specjalne to wcale nie jest największy koszt w budżecie filmów i seriali.
Świetnie, że tak doskonale mnie znasz, nie wiem tylko skąd. Nie chce mi się wspominać tego produktu bo mógłbym napisać książkę o tym jak tam wszystko zostało spaprane. Ja wiem, że zawsze można napisać, że film na kanwie prozy Sapkowskiego może z niej korzystać tylko do pewnego stopnia i mogę zrozumieć że scenarzyści mogą chcieć mieć własną wizję. Tylko niech ona ma jakiś sens! Mam wiele do zarzucenia serialowi Netflixa, ale jego polskiemu protoplaście wszystko. Tam się nic nie trzyma kupy. Kilka lat temu zmusiłem się do obejrzenia całego serialu od początku i znów chciało mi się wyć. Bywają filmy tak złe, że aż są zabawne ale ten tylko podnosił mi niemiłosiernie ciśnienie i doprowadzał do wściekłości. Beznadziejne aktorstwo i dobór aktorów, fabuła nie trzyma się w ogóle kupy, wydaje się że scenarzyści mieli 15 pomysłów na jej konstrukcję tylko zapomnieli, który zdecydowali się wybrać. Większości dialogów nie da się słuchać, muzyka którą podobno napisał śp. Grzesiek Ciechowski ale jakoś nie mogę w to uwierzyć. A już nigdy nie wybaczę im tego, że w tej ekranizacji nie ma za grosz klimatu powieści, tego cudownego miksu europejskiej mitologii i literatury z dodatkiem genialnie przyrządzonej przez Mistrza przaśnej polsko/słowiańskiej zasmażki na wierzchu. Ten serial nie miał zresztą żadnego klimatu poza poczuciem beznadziei i depresyjnego przekonania, że w Polsce nie umieją robić dobrego kina.
Z której części mojej wypowiedzi to niby wynika? Możesz wskazać? Trudno prowadzić merytoryczną dyskusję z kimś kto wyciąga wnioski w taki sposób jak Ty.
Mam coraz większe podejrzenie, że jednak powieści nie czytałeś :-). Opisy były niezwykle malownicze. W dalszej części tego akapitu wydajesz się bronić pomysłu, że nawet jeśli były malownicze to miały jakiś tam sens a fabuła koncentrowała się na czymś innym. Bla, bla, bla ;-). Oczywiście, że Sapkowski nie jest psychopatą i nie opisuje przemocy dla samego jej opisywania, używa tego jako środka artystycznego mającego poruszyć widza. Po co o tym wspominać, bo nie rozumiem? Nie zgadzam się, że serial jest pełen niepotrzebnej przemocy. Scena z przemianą Yennefer ma uzasadnienie fabularne (choć ten wątek bezsensownie wypacza jej postać) i nie jest przesadzona. Z niechęcią ale będę tu bronił Netflixa - daleko temu serialowi do kina naprawdę epatującego bezsensowną przemocą jak u Tarantino.