Najpierw czytać potem oglądać, czy oglądać, a potem czytać? Co skradła nam dziesiąta muza?

in #polish6 years ago (edited)

Czytając książki widzimy obrazy, staramy się na swój własny sposób dokonać wizualizacji tekstu, pomagają i przeszkadzają nam przy tym utarte obrazy, wizerunki, pod postacią wcześniej obejrzanych ekranizacji, bo jak inaczej możemy sobie wyobrazić pana Wołodyjowskiego niż w osobie Tadeusza Łomnickiego, a takich przykładów można mnożyć. Otaczający nas świat pomaga tworzyć wyobrażenia życia i zdarzeń poznawanych w lekturze. Utarte schematy zawężają nam niejednokrotnie nasze postrzeganie. Czytając kolejną powieść Dana Browna, Robert Langdon nie pojawi się nam inaczej jak pod postacią Toma Hanksa, a krajobrazy z Władcy pierścienia zawsze już będą się nam kojarzyć z Nową Zelandią. Dużo łatwiej, ale z pewnymi ograniczeniami możemy poruszać naszą wyobraźnie, jeżeli mamy do czynienia z literaturą faktu. Tu zachodzą zupełnie inne ograniczenia. Nie występują tu fikcyjne postacie tylko ludzie z krwi i kości i jeżeli akcja nie sięgają poza czasy fotografii nasza wyobraźnia ma tu małe pole do popisu. Stalin pozostanie zawsze Stalinem, możemy co najwyżej korygować długość jego wąsów.   



Pomimo tych ograniczeń i niedoskonałości w tworzeniu własnych światów w trakcie czytania lektury zawsze pragnę skonfrontować wyobrażenia z wizją innych. Takie możliwości weryfikacji daje nam kino czyli jednym słowem ruchome obrazy opatrzone scenariuszem mniej lub sprawniej wyreżyserowane. Czekamy na nie niecierpliwie pragnąc kolejny raz przeżyć, być może już w innej odsłownie, losy naszych ulubionych bohaterów i skorygować nasze wizualizacje i wyobrażenia o nich. Po tych mniej lub bardziej udanych artystycznych wizjach czujemy rozczarowanie, niedosyt, zderzenie z wizjami innych lub oczarowanie światem przedstawionym na ekranie, odniesieniami reżyserów i scenarzystów, którzy stanęli na wysokości zadania i nie zburzyli świata zbudowanego podczas lektury, albo inaczej ekranowa rekonstrukcja pozwoliła na poszerzenie horyzontów wyobraźni i całkowite zaakceptowanie filmowej adaptacji wyimaginowanego świata.

Po tak długim wstępie należałoby wreszcie zadać właściwe pytanie. Najpierw czytać, a potem oglądać, czy oglądać i następnie czytać? Poniekąd schematy te mają pewne uwarunkowania, niejednokrotnie sami nie możemy dokonać wyboru. Mając jednak wybór jak postępujemy? Jak chcielibyśmy postąpić?  



Zastanówmy się czy wcześniej widziany obraz nas nie zubaża? Zabiera nam satysfakcję rozkoszowania się własnym, wymyślonym przez nas i tylko przez nas światem. Film ukierunkowuje nasze postrzeganie i nie zmusza nas do tworzenia nowych obrazów. Korzystamy i pozyskujemy sceny już zapamiętane i choć wcześniej nie spełniały naszych oczekiwań nie zmuszamy się do zmiany myślowej scenografii. Zdefiniowane wcześniej sceny pomagają nam odtwarzać w wyobraźni zapamiętane obrazy, a obnażona wcześniej lektura pozwala nam wprawdzie delektować się słowem pisanym i porównywać zgodność scenariusza z tekstem, jednak pozostawia tok myślowy ubrany wcześniej przez scenarzystów. W trakcie lektury nasza leniwa wyobraźnia zamiast pracować na pełnych obrotach zasiada z nami w wygodnym fotelu i korzysta z danych zapisanych w pamięci podczas wizualnych uczt. Co zatem wybrać konfrontację obrazu z treścią czy treści z obrazem? Sięgnąć po książkę przed wizytą w kinie czy raczej delektować się słowem obarczonym już światem stworzonym przez kogoś innego. Lepiej tworzyć swój własny, epicki świat, a potem poddawać go konfrontacji, czy ulegać magii X muzy i leniwie ją aprobować? To trudny wybór, ponieważ przygoda z książką trwa niewątpliwie dłużej, pozwala obcować nam z bohaterami, przeżywać z nimi niezapomniane chwile i niejednokrotnie utożsamiać się z nimi. Odkładając na półkę przeczytaną już książkę, ogarnia nas smutek, że coś nieodwracalnie się skończyło. Generalizując tę wątek możemy to samo powiedzieć o filmie. Możemy powiedzieć więcej reżyserzy, scenarzyści podają nam jak na tacy cały mniej lub bardziej kolorowy świat, bohaterów często wykreowanych nie przez autora lecz właśnie przez nich, narzucają widzowi obrazy i schematy, wystarczy zasiąść przed ekranem i delektować się nimi. Po co nam wyobraźnia? Otóż takie właśnie zadanie ma kino. Ma nas wyręczyć w tworzeni własnych światów. Ten filmowy jest o wiele lepszy, po co czytelnik ma się trudzić wizualizować własnych bohaterów, niech będzie tak jak producenci, scenarzyści sobie życzą, a nasze leniwe mózgi tak nic lepszego nie wymyślą. Czy nie powiecie teraz, że dziesiąta muza coś nam odbiera, kradnie, ukierunkowuje, zawłaszcza, żeby to się nie stało najpierw sięgajmy po lekturę, czytajmy, twórzmy własne światy, własnych bohaterów nie pozwólmy, aby wyręczali nas inni i zawładnęli naszą fantazją.  

Nie odrzucajmy jednak dziesiątej muzy całkowicie, ma ona doniosłe miejsce w naszym życiu. Ciężko wyobrazić sobie świat bez ruchomych obrazów, szybko zmieniających scen i alternatywy, którą ze sobą niesie. Nie zapominajmy jednak o tym by zbytnio nie pogrążyć się w kinowym fotelu i nie stać się kolejnym, tym razem filmowym, Don Kichotem.   

Zdjęcia pochodzą z:
https://pixabay.com/pl/ksi%C4%85%C5%BCki-marzenia-kaprys-bajki-3032575/
https://pixabay.com/pl/sen-ksi%C4%85%C5%BCki-dziewczyny-czyta%C4%87-1769754/

Sort:  

Twój post został podbity głosem @sp-group. Kurator @julietlucy.

Chyba w większości przypadków lepiej przeczytać najpierw książkę, a potem zabrać się za film - takie jest moje zdanie. Chociaż miałem przypadki, że to film mnie bardziej porwał niż książka. Przykład? "Prestiż" Nolana rozłożył mnie na łopatki - i to wielokrotnie. Natomiast książkowy oryginał już mnie tak nie porwał. Może też przez to, że Nolan nie trzymał się też wiernie materiału źródłowemu.

Musimy dokonywać wyborów, ale nie możemy obojętnie przechodzić obok wartościowych ekranizacji. Boli mnie i dręczy to o czym piszesz. Brak wierności scenariusza z oryginałem to dzisiaj istna plaga, jestem jednak za jeżeli ma mnie "rozłożyć na łopatki". Dzięki za pomysł na nowy post. Pozdrawiam.

KSIĄŻKA! zdecydowanie!! zawsze najpierw książka!
w moim przypadku był tylko jeden wyjątek (gdy film zmiażdżył powieść, to tytuł:
FORREST GUMP)

znakomity artykuł

psst.
podmień proszę tag pl-kino (#pl-filmy jest pojemniejszy i bardziej popularny) na #pl-blog;

Dzięki wielkie :)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.029
BTC 64063.06
ETH 3144.15
USDT 1.00
SBD 2.55