Agencja nieruchomości. Świetny biznes z piramidą w tle.

Wyobraźmy sobie sytuację. Wchodzimy do agencji nieruchomości i chcemy kupić mieszkanie. W pomieszczeniu firmy siedzi miła sympatyczna kobietka koło 50 lat. Mówimy jej o co chodzi podkreślając że mamy tylko 90 tysięcy. Kobietka pokazuje stare mieszkania do dupy nie podobne, wszystkie lepsze oferty mają znacznie wyższe ceny. Po prostu nie stać nas na takie luksusy i kropka.

zdjęcie: google.pl

Kiedy mamy już wychodzić, kobiecie wpada świetny pomysł i ma dla nas super ofertę. Mówi o tym że ma znajomego komornika który licytuje zadłużone apartamentowce i całkiem w niezłej cenie. Oczywiście jest dobrą znajomą komornika i tak naprawdę licytacja to pic na wodę fotomontaż. Jednak jest haczyk, trzeba komornikowi odpalić 10 procent od wartości mieszkania, no i trzeba troszkę więcej kasy. Kobieta proponuje wziąć kredyt jakieś 20-30 tysięcy lub ewentualnie znaleźć jeszcze ze dwóch chętnych na złotą ofertę i wtedy cena ulegnie zniżce co oznacza że klienci zmieszczą się w swoich 90 tysiącach.

Oczywiście wszelkie załatwianie spraw i koszty za formalności kobieta bierze na siebie, klienci muszą tylko złożyć podpis na akcie własności mieszkania.
Klienci zdobywają dwóch następnych naiwniaków i zadowoleni podpisują akt własności na wysokiej klasy apartament. Zadowoleni wprowadzają się do mieszkania, są szczęśliwi, robią być może niewielki remont i meblują po swojemu.
Sielanka trwa miesiąc lub nawet trzy. Nagle pod drzwiami stoi para która nie może kluczami otworzyć drzwi. W końcu mieszkańcy otwierają i pytają o co chodzi. Przecież to ich mieszkanie. I tutaj niespodzianka prawowici właściciele właśnie stoją pod drzwiami.

W czym rzecz
Kobieta prowadząca agencję nieruchomości ma córkę, która jest bardzo obrotna i prowadzi firmę aranżacji wnętrz. Jest jeszcze syn adwokat, który pięknie załatwia wszystkie zagrożone sytuacje. W sumie rodzeństwo załatwiało bogatych klientów którzy wyjeżdżali za granicę na miesiąc lub trzy i powierzali klucze aranżatorce ufając że jak wrócą to mieszkanie będzie cudowne i będzie spełniało ich marzenia. I tak kręcił się rodzinny interes.
Mamusia aby w jakikolwiek sposób zabezpieczyć się przed wpadką, co jakiś czas zmienia adres i nazwę firmy.
Rodzinny interes staje się super interesem, cała trójka w ciągu tygodnia bogaci się niesamowicie, zmieniają samochody na wypasione bryki, matka z córką wynajmują super chatę, ogrodzoną jak pałac prezydencki. Mamusia zatrudnia sobie kierowcę i jest super.

W pewnym momencie interes zaczyna się walić, jest coraz więcej oszukanych osób, na forach aż huczy, policja ma związane ręce bo nie mogą namierzyć wspaniałej trójki. W końcu sami namierzają kobietę i jej córkę. Ale nikt nic nie może zrobić, kobieta mieszka w fortecy a nie ma z nią żadnego kontaktu.
Jest piękny wieczór, kierowca szykuje samochód do wyjazdu. Mamuśka odsztyftowana jak stróż w Boże Ciało. Kiedy kierowca ma wyjeżdżać przez bramę drogę zajeżdża im czarne BMW, z samochodu wyskakuje 4 karków, wyciągają mamusię z samochodu i wrzucają brutalnie do BMW. Kierowca dostaje w pysk i każą mu spier....ć. Trójka z nich wsiada do BMW a jeden do limuzyny mamusi. Wszyscy odjeżdżają w nieznanym kierunku. Córka wystraszona zamyka się w nowym domu, gasi światła, nie dzwoni po władze z wiadomych przyczyn.

Ale o co chodzi?
Ano wśród klientów była żona jednego z gangusów pomorskich o czym mamuśka nie wiedziała. Kiedy zorientowali się że to szwindel szybko namierzyli całą trojkę i zgłosili się po swoje. Wystraszona mamuśka oczywiście oddała wszystko a premią była piękna fura.
Kobieta wróciła do swojej posiadłości. Zamknęły wszystko na cztery spusty i udawały przez kilka dni że nikt tam nie mieszka. Poszkodowani zaczęli nachodzić kobiety i adwokata. Synuś wymiksował się ze wszystkiego, wmawiał klientom że on nic nie ma z tym wspólnego i o niczym nic nie wie. Jeśli ktoś z poszkodowanych straszył go sądem, on również walił paragrafy i straszył sprawą o pomówienie.

W końcu kobieta została aresztowana, córka zwiała i nie było z nią kontaktu. Poszkodowani nie byli zbyt zadowoleni. Od policji usłyszeli że kobieta nie ma żadnej kasy, wszystko wydała. Co było mało realne jak można było wydać tyle forsy w tak krótkim czasie? Ludzie zaczęli węszyć. Okazało się że kobieta była cwana, pokupowała wiele ziemi na słupy. Żadna z inwestycji nie była na nią ani dzieci.
Poszkodowani doznali szoku, kiedy po kilku dniach zobaczyli kobietę wolno chodzącą po ulicy. Policja tłumaczyła się tym że kobieta zeznaje z wolnej stropy a oni sami nie widzą przesłanek aby dokonać aresztowania. Kobieta zeznała że miała wspólnika który był odpowiedzialny za wszystko, za pomysł, za szwindel z mieszkaniami, a ona miała być słupem.
Policja zatrzymała wspólnika, który rzekomo przyznał się do wszystkiego. Władze próbowały zabezpieczyć majątek kobiety i wspólnika. Córce i synowi upiekło się, para oszustów nikogo z nich nie obciążyła zeznaniami. Tak jakby nie istnieli w tym interesie.

Pracując przy tej sprawie cały czas zastanawiałem się nad jednym.
Czy mózgiem operacji nie były czasem dzieci i czy w razie wpadki matka i jej wspólnik mieli być właśnie kozłami ofiarnymi?
Matka i jej wspólnik posiedzą parę lat i będą ustawieni do końca życia, dzieciaki mamuśki pewnie też. Nie wiem tylko co ze wspólnikiem, czy wszystko schował dla siebie, czy też zrobił to dla rodziny. Pytanie brzmi: czy było warto?