Przygody z PKP. 26 maja

Miesiąc temu (bez jednego dnia) wracałem z @foggymeadow ostatnim pociągiem z Rzeszowa do Tarnowa (planowy odjazd o 20:29). A w zasadzie nie wracałem, bo pociąg się zepsuł i w ogóle nie ruszył. Po 40 minutach stania przyszedł konduktoru i powiedział, że podstawią autobus. Ten zawiózł nad do Sędziszowa Małopolskiego, gdzie wszyscy przesiedli się do pociągu. Tak było 27 kwietnia. Opóźnienie: godzina i 20 minut.

26 maja kolej nie mogła powtórzyć tego samego numeru, dlatego wymyślili coś nowego...

Zepsuty pociąg po powrocie do Rzeszowa.

Pociąg ruszył punktualnie. O 20:29. Przejechał stację Rudna Wielka i stanął w Świlczy. Staliśmy tam prawie godzinę. Po czym wrócił do Rzeszowa. Tutaj przesiedliśmy się do innego pociągu, który stał pół godziny, bo musieliśmy czekać na Pendolino. Pociąg ruszył o 21:49. Oczywiście zatrzymywał się na tych dwóch stacjach, które zaliczył zepsuty pociąg. Cóż, dzięki temu powietrze mogło bezpiecznie wysiąść.

Summa summarum opóźnienie było dokładnie takie samo, jak miesiąc temu - godzina i 20 minut. Pociąg powinien przyjechać do Tarnowa o 21:36, przyjechał o 22:56.

Za całą sytuację konduktor przeprosił. Ja bym jednak wolał jakieś systemowe rozwiązanie. Na przykład założenie przez PKP konta na Steemie i zakup miliona Steem Power a następnie upvotowanie pełną mocą wszystkich wpisów z cyklu "Przygody z PKP". O taką rekompensatę walczę!