Powrót do Damaszku Europy
Trudno może w to uwierzyć, ale w tym roku nie byłem jeszcze w Tarnowie. Najpierw zamota eskejprumowa, potem VR, implementacja Steemu w Królestwie Bez Kresu, prace nad nową wersją Żołnierzy Wyklętych. Wszystko to skutecznie trzymało mnie w Rzeszowie. Niestety w ubiegłym tygodniu rozpoczęliśmy z @foggymeadow remont mieszkania i po wizycie ekipy ze spółdzielni musiałem się ewakuować. A może jednak "stety"...?
Tarnów to jedno z tych nielicznych miejsc, gdzie czuję się jak u siebie. Kiedyś miałem nawet takie hasło: "Sto Krakowów za jeden Tarnów". Oczywiście miasto ma swoją ciemną stronę. Zwykłem nazywać ją Damaszkiem Europy. To mentalność urzędników i włodarzy, absurdy rodem z Barei. Pisałem już o niej, wiec nie będę się powtarzał. Z drugiej jednak strony miasto ma klimat. Tu krzyżowały się kultury. Nie tylko polska i żydowska, ale nawet szkocka i węgierska. Co krok jest jakiś pomnik. Damaszek Europy pamięta o swojej przeszłości. Szkoda tylko, że nie potrafi jej wypromować.
Na mieście sporo jest dobrych lokali, jak choćby Sofa na Wałowej czy Cafe Tramwaj na Placu Sobieskiego. Poszliśmy tam wczoraj z @foggymeadow w dniu jej urodzin. Lepszej rekomendacji być nie może. Po Rzeszowie jakoś niespecjalnie mam ochotę spacerować. Po Tarnowie i owszem. Może okolica, w której mieszkamy nie jest najpiękniejszą częścią miasta, wystarczy jednak przejść 3 skrzyżowania i zaczyna się robić ciekawie. Mościckiego ładnieje. Pnie się w górę. A im wyżej tym lepiej. Kiedyś może to wszystko opiszę, choć obawiam się, że na blockchainie może zabraknąć miejsca na cały Tarnów...
PS. A tutaj zdjęcie 360 zrobione wycieczce żydowskiej na Wałowej przy pomniku gen. Bema.