Musicoin, shitcoin i HUNT w tle

Dziś na Musicoina wgrałem ostatnią moją płytę. Do wrzucenia zostały jeszcze trzy pojedyncze kawałki. I mógłbym rzec: "mój trud skończon, teraz można klikać, słuchać i wspierać remont KBK". Niestety zbiegło się to w czasie z informacją, że 12 lipca token zniknie z giełdy Bittrex, która na ten moment jako jedyna umożliwia handel tą kryptowalutą. To z kolei doprowadziło do nagłego spadku ceny tokena i osiągnięcia ATL (All Time Low) na poziomie 0,00023$. I oto stoję na rozdrożu i zastanawiam się, którą drogą iść.

A drogi są dwie.

Pierwsza to spisanie projektu na straty i odpuszczenie sobie promocji jakichkolwiek kawałków z Musicoina.

Druga to dalsze promowanie Musicoina z nadzieją, że zawirowania giełdowe nie wpłyną na funkcjonowanie platformy. W istocie bowiem moje największe obawy w tym momencie nie krążą wokół ceny tokenu, lecz kwestii tego, czy moje kawałki będą się ładowały, czy też nagle wszystko siądzie i serwis będzie bezużyteczny. Niestety przerabiałem to już kilka razy na serwisach opartych na Steemie (DSound, DTube, DLive) i nie chciałbym promować czegoś, co nie będzie działało.

Kilka osób wyraziło opinię, że Musicoin to shitcoin. I faktycznie analiza samego tokenu może prowadzić do takich wniosków. Paradoksalnie to, co uważam za siłę platformy, czyli brak reklam i opłat za słuchanie, jest poważnym mankamentem systemu. Oznacza bowiem, że token ma de facto tylko jedno zastosowanie - tzw. tipy. Można go kupić, aby wspierać ulubionych artystów. I tyle. Reklam za niego nie kupimy. Nie musimy też go mieć, aby słuchać kawałków. Z drugiej jednak strony Musicoin to nie jest raczkujący projekt. Znam dużo więcej kryptowalut, których użyteczność jest zerowa, opiera się tylko na założeniu, że kiedyś coś będzie działać. Tymczasem Musicoin działa. I to całkiem dobrze. Aplikacja mobilna może i wymaga poprawek, ale jest użyteczna. Mając do wyboru: słuchanie własnej muzyki przez YT czy Musicoina, bez wahania wybrałbym to drugie.

Oczywiście do tego wszystkiego dochodzi kwestia "ideologiczna". Dla mnie Musicoin nie jest tylko i wyłącznie platformą pozwalającą zarabiać na muzyce. To broń do walki z muzycznym Molochem, który pożera ponad 80% wartości generowanej przez tzw. "rynek muzyczny". Choćby dlatego wolę by mojej muzyki słuchano na Musicoinie a nie na YouTube. Ale to już nie mój wybór. Mój wybór ogranicza się do wyboru jednej z dróg. I raczej będzie to ta druga droga...

---

PS. A co do wartości tokenów, to nigdy nic nie wiadomo. Jesienią 2018 roku Steemhunt ogłosił, że będzie wynagradzał HUNTami udostępnienia ich linków w mediach społecznościowych. Ich token nie miał wtedy żadnej wartości. Pomyślałem jednak: "a co mi szkodzi?" i udostępniłem link do jednego z moich znalezisk z następującym opisem:

UWAGA! Kliknięcie w tego linka czyni dobro. Serio.

------------------------

A tu wytłumaczenie, jeśli komuś się chce czytać i cokolwiek z tego zrozumie: Od jakiegoś czasu korzystam z appki SteemHunt, która jest połączona z blockchainem Steem. Wrzucam tam różne ciekawe strony (a w zasadzie linki z opisem), które znajduję w necie. Obecnie trwa airdrop tokenów HUNTa. I zapewne nikomu nic to nie mówi, ale praktyce wygląda to tak, że za kliknięcia w udostępnione na FB linki dostaję HUNTy. Ile są warte tokeny HUNTa to jeszcze nie wiadomo, ale jeśli za jakiś czas okaże się, że coś jednak warte są, to je wymienię na PLNy i wydam na opał do KBK, albo coś innego potrzebnego. Tak, że klikać nie zaszkodzi. Mnie już nic nie zdziwi. Nie takie czary widziałem w ciągu ostatnich lat.

Potem udostępniłem jeszcze kilka linków, które FB potraktował jako spam, no i sobie odpuściłem. Kilka miesięcy później HUNT pojawił się na giełdzie. Nie mogłem wypłacić wszystkiego, ale sporą część otrzymanych w ramach akcji HUNTów zamieniłem na BTC. Ostatnio odłożone środki sprzedałem. I cóż, niby shitcoin, a jednak te kilka udostępnień linków na FB starczyło na zapłacenie pierwszego czynszu na Biskupiej. Morał z tego taki, że warto próbować. Nigdy nic nie wiadomo...