Wyzwanie – 119 filmów na 2019 #014

Matrix Reaktywacja (The Matrix Reloaded) 2003

Jakiś czas temu obiecałem sobie seans kolejnych odsłon kultowego Matrixa. Po kilku tygodniach wreszcie się udało i na raty (przez dwa dni) obejrzałem drugą część. Niestety, ponowne spotkanie z filmem, który w kinie zrobił na mnie dość dobre wrażenie, dzisiaj nie było już tak interesującym doznaniem.

Akcja dzieje się jakiś czas po zakończeniu części pierwszej i* Neo* jest już stałym członkiem załogi kapitana Morfeusza. Maszyny zmierzają w kierunku ostatniego ludzkiego miasta Zionu z oczywistym zamiarem zniszczenia go.
Na horyzoncie pojawia się nadzieja w postaci kolejnego proroctwa Wyroczni a w cieniu skrywa się knujący agent Smith, tym razem odłączony od Matrixa.

Matrix jest niestety przykładem filmu, który nie powinien mieć kontynuacji. Czasami otwarte zakończenie jest po prostu lepsze niż wyjaśnienie większości tajemnic i odpowiedzi na nurtujące widzów pytania. Tymczasem niemal wszystko, co obiecywała pierwsza część filmu zostało w pewien sposób zaprzepaszczone lub ośmieszone. Niedobitki ludzkości, wcześniej przedstawione jako grupa ninja-filozofów, w przededniu prawdopodobnej zagłady urządzają
sobie dziką imprezę niczym uczestnicy kiepskiego reality show. Neo, który miał być Wybrańcem okazuje się jedną z wielu oszukanych ofiar maszyn, przez sporą część ekranowego czasu leniwie kręcąc się po planie (no dobra, jeszcze góry zwiedza). I wreszcie agent Smith (IMO najlepsza postać pierwszego filmu) nabiera cech przeraźliwie karykaturalnych a jego zdolności do wyskakiwania zza każdego rogu popychają akcję do przodu co najmniej o kilka razy za dużo.

Oczywiście nie jest tak, że film posiada same minusy. Scena pościgu jest chyba jedną z lepszych w swojej kategorii a pomysł na programy wałęsające się po Matrixie jest znakomitym sposobem na rozwinięcie tego sztucznego tworu.
No i pozostaje jeszcze kwestia efektów specjalnych, które stoją na bardzo dobrym poziomie, z jednym niestety wyjątkiem. Scenę walki Neo ze Smithem trzeba po prostu zobaczyć...

Ogólnie mówiąc, po zakończeniu filmu byłem odrobinę zniesmaczony (choć muszę kolejny raz zaznaczyć, że kiedyś bardziej mi się podobał). Za jakiś czas obejrzę finałową część trylogii, z pewnością jednak podejdę do niej
z dużo mniejszym entuzjazmem.

Moja ocena 5/10.