You are viewing a single comment's thread from:
RE: Przyjęcie do szpitala psychitrycznego - czyli dzień 1 - Witamy w Houston
Znam jedną osobę która też trafiła do psychiatryka po próbie samobójczej i spędziła tam tylko kilka godzin, większość czasu siedząc na poczekalni czekając na psychiatrę. Po kilkunastominutowym "badaniu" i nie wyrażeniu zgody na leczenie opuściła szpital.
Bardzo zły pomysł nie leczyć się. Rok, może nawet dłużej i może wrócić do człowieka. Najgorsze jest jak za kolejnym razem się uda. Mnie ZPR przywiozło, bo wezwałem pomoc na jakimś zadupiu. Na blogu napisałem o tym. No wiadomo, że jak ktoś zgody nie wyraża to go na siłę nikt trzymać nie będzie, chyba że uznają go za niebezpiecznego dla siebie lub innych.
Już przeczytałem wszystkie wpisy. Ta osoba co nie zgodziła się na leczenie żyje. Osobiście wiele razy rozmyślałem o samobójstwie i wiem że tak właśnie skończy się moje życie. Śmierć jest nieunikniona i czasem chyba zbawienna.
Ja po lekach też myślę. Skutek uboczny. Śmierć jest zbawieniem swojego rodzaju, napewno dużo o tym napisze na blogu. Na papierze pół zeszytu o tym napisałem. Uważaj, żebyś pewnej granicy nie przekroczył. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak Cie odratują może być gorzej niż wcześniej. No i pomyśl o bliskich. Lepiej pisać o tym. Weź sobie zeszyt i pisz sam o sobie. Nie pokazuj nikomu. Po kilku kartkach zapisanych będziesz trochę inaczej patrzeć na to. Nie mówie, że przejdzie, ale popatrzysz inaczej.