O budowaniu siebie samego

in #polish7 years ago (edited)
Dziś chciałem podzielić się kolejną notatką, która kręci się w okół jednego tematu - budowaniu siebie samego. Mowa o charakterze, zamiłowaniach, nawykach i generalnie o tym jakimi ludźmi jesteśmy rzecz jasna, a nie o budowaniu mięśni. Choć należy pamiętać o greckim ideale człowieka - dbajmy też o fizyczność. ;)
Jest to ważny temat, pozwalający przemyśleć swoje codzienne nawyki oraz to, czy są one nam po drodze z tym, jakim człowiekiem chcemy być. Dla niektórych może banalny, dla innych nie. Czasem warto przypominać to co banalne.


Budowanie samego siebie to może być ciężka praca, równie ciężka co budowanie dosłowne ;)

Poniżej trzy cytaty, C.G. Jung, Kurt Vonnegut i książka Power of Habit, którą głęboko polecam. Są to jedynie cytaty, mogące być uznane za zwykłe "złote myśli", mają jednak one oparcie w psychologii i neurobiologii. Co nam mówią?

Jesteś tym co robisz, a nie tym co mówisz, że zrobisz
~Carl Gustav Jung

Jesteśmy tym co udajemy, więc musimy być ostrożni co do tego co udajemy
~Kurt Vonnegut

Złota zasada zmiany nawyków: Nie możesz wygasić złego nawyku, możesz go jedynie zmienić na inny
~Charles Duhigg, Power of Habit

Po pierwsze, iż wszystko co robimy wpływa na to jakimi ludźmi jesteśmy - nie to co zakładamy, że zrobimy. Dlatego, że to co robimy tworzy to nas takimi jakimi jesteśmy, tworzy nawyki, określa w czym mamy doświadczenie i w czym jesteśmy dobrzy. W naszym mózgu utrwalają się te wszystkie rzeczy. Jest tutaj jednak również drugi aspekt - ludzie oceniają nas po naszych czynach, nie po tym co siedzi nam w głowie. I ci sami ludzie zaczną nas traktować tak jak osoby za które nas mają, służąc za sprzężenie zwrotne i utrwalając to "kim jesteśmy". Jeśli ubieramy się, mówimy i zachowujemy tak jak nerd, geek, lub innymi słowy "mol komputerowy", to ludzie zaczną nas tak traktować, zachęcając nas do takich schematów zachowania, co z kolei może spowodować, że sami zaczniemy jeszcze bardziej tak się zachowywać. I nie ważne, że w mówimy iż przestaniemy być nerdem - liczy się to co robimy, a nie co powiem, że zrobimy.

Po drugie, Kurt Vonnegut ostrzega nas przed udawaniem kogoś (czegoś), gdyż możemy się tym stać. Udawanie to wykonywanie czynności które są charakterystyczne dla tego co udajemy. I tutaj nadal ludzie będą nas oceniać po tym co robimy, bez względu na to czy udajemy czy nie. Nawet jeśli wiedzą, że udajemy, to na pewnym podświadomym poziomie i tak będzie to miało na nich jakiś wpływ. Nie można powiedzieć znajomym "słuchajcie, teraz będę udawał agresywną osobę" i zacząć krzyczeć i uderzać w co popadnie, po czym oczekiwać, że znajomi nie zaczną czuć się tak, jakby byli przy agresywnej osobie i na pewnym poziomie emocjonalnym, nie zaczną tak nas odbierać tylko dlatego, bo na świadomym poziomie powiedzieliśmy im, że "udajemy". Nie, ich umysł będzie się zachowywał do pewnego stopnia tak jakby spotkał osobę agresywną, ich ciało zacznie wytwarzać hormony związane ze spotkaniem na swojej drodze głośnej i agresywnej osoby. Nie jesteśmy w stanie panować nad naszymi emocjami, hormonami, umysłem i ciałem do tego stopnia, by wystarczyło sobie powiedzieć "on tylko udaje". Bliżej nam do zwierząt niż robotów. I dotyczy to nie tylko naszych znajomych - sami też wyrobimy sobie pewne nawyki i schematy zachowań, gdy będziemy przez dłuższy czas "udawać". Udawanie zamieni się w stopniowe wcielanie się w kogoś innego.

Po trzecie, ciężko zmienić w sobie to co już wybudowaliśmy. Budując dom robimy to według planu, jeśli jednak po wybudowaniu domu chcemy coś zmienić, zburzyć ścianę, dobudować ścianę, nie jest już tak łatwo. W jednej ścianie może znajdować się instalacja elektryczna, druga może być ścianą nośną. Remont sam w sobie wymaga wyłączenia z użytku fragmentu domu. Tak samo tutaj Charles Duhigg w swojej książce pokazuje nam, że ciężko jest nawyk wygasić, jeśli już, to łatwiej jest próbować go przerobić na inny, na przykład pozytywny nawyk (stoją za tym badania na których Charles się opiera, książkę polecam). Dlatego należy być ostrożnym przy tym kim się stajemy, jakie ścieżki neuronalne chcemy sobie w mózgu utrwalać, jakimi schematami zachowań, nawykami, jakim charakterem chcemy budować siebie. Bo nie jesteśmy łatwo programowalnym komputerem, jeśli postanowimy grać kobieciarza i podrywacza z myślą iż "to tylko na chwilę, za 2 lata zacznę być kimś innym, ustabilizuję się i znajdę dobrą kobietę na żonę", to okłamujemy samego siebie.


Znajdźcie mądrego który taki dom przebuduje na odpowiedni, taki nie stojący na głowie. Podobnie może wyglądać nasze naiwne twierdzenie, że "przeklniemy sobie, zapalimy ostatniego papierosa, a za tydzień na pewno rzucimy i przebudujemy swoją osobowość na człowieka który nie pali i nie przeklina"

Mamy trzy duże punkty. Teraz czas na fragment wypowiedzi Petersona. Wypowiedź łączy w sobie wszystkie te trzy idee i mam nadzieję, że po tym wstępie złożonym z trzech cytatów, będzie ciekawsza w odbiorze.

Tłumaczony na polski poniżej fragment znajduje się na tym wideo od 18:52 do 20:07

Jeśli chcesz zrobić coś co jest trudne i wymaga energii, dużo różnych podsystemów Twojego umysłu zaczyna mieć obiekcje, w stylu "może to nie jest to co powinieneś teraz robić? Może powinieneś zmywać naczynia, odkurzać, oglądać telewizję, YouTube'a?". Jeśli jesteś bardzo przebiegły, to gdy próbujesz zrobić trudną rzecz Twój mózg da Ci do zrobienia coś innego, trudnego ale nie aż tak trudnego jak to co chciałeś zrobić. Więc czujesz się usprawiedliwiony w tym swoim nierobieniu tego co naprawdę musisz robić, bo robisz coś innego, ale nadal pożytecznego. Jeśli poddasz się tej pokusie, a często się poddajesz, to ona wygrywa, a ponieważ ona wygrywa, to dostaje kopa dopaminy i staje się silniejsza. Wszystko czemu dajesz wygrać w swoich wewnętrznych sprzeczkach w głowie, rośnie. I wszystko co jest pokonane, kurczy się, bo zostaje karane. Więc to jest ważna rzeczy do zapamiętania: nie praktykuj rzeczy którymi nie chcesz się stać. Ponieważ one tworzą obwody neurologiczne, które budujesz, one nie znikną od tak, nigdzie się nie wybierają. Ale możesz zbudować drugą małą maszynę, drugi obwód, który będzie się zajmował uciszaniem tego niechcianego obwodu który stworzyłeś, to jest najlepsze co możesz zrobić. Bo gdy wytworzysz sobie jakiś mechanizm, to nie pozbędziesz się go. Więc budujesz ten [drugi] obwód który ma uciszać tamten niechciany ale on [ten nowy obwód samokontroli] kiedyś może być wyłączony przez stres [bo jest bardziej kruchy niż ten który chcesz uciszyć] i stare nawyki wtedy wracają. Musisz więc być ostrożnym co mówisz i co robisz, bo w ten sposób budujesz sam siebie. [...]

Teraz od 2:22:08 do 2:26:50 dalsza część. Peterson omawia temat ludzi uzależnionych

[...] omówmy przykład uzależnienia. Zanim uzależniony zażyje kokainę, następuje seria akcji. Niektóre są lokalne, czyli wszystko co następuje bezpośrednio przed zażyciem, a niektóre są odległe, bardziej oddalone w łańcuchu wydarzeń. Kiedy on zażywa kokainę, dostaje wybuchową dawkę dopaminy i czuje się z tym świetnie, ale to również utrwala jego obwody które były aktywne przed momentem zażycia, te obwody wzrastają. Tym jest właśnie wzmocnienie (reinforcement). I wzrastają one proporcjonalnie do tego jak dawno przed zażyciem narkotyku występowały. Im bliżej, tym bardziej zostaną wzmocnione. Ale nawet te które są odległe, dostają jakieś wzmocnienie.

I teraz jeśli bierzesz uzależnionego do ośrodka leczenia uzależnień, to będzie on miał często objawy odstawienne, uzależnienie fizyczne, ale nie potrwa to długo, tydzień, dwa maksymalnie. Nawet w przypadku heroiny i alkoholu, jeśli przejdzie okres drgawek i nie umrze, to potem nie ma już uzależnienia fizycznego. Ale jak teraz wypuścisz taką osobę to pierwsze co się stanie, to spotka ona starego przyjaciela z którym zażywała narkotyki. Widzi go i BUM, ma szaloną chęć zażycia narkotyku. A to dlatego, że ta rzecz tutaj <wskazuje na głowę> nie zginęła w przeciwieństwie do uzależnienie fizycznego, jest aktywowana przez "wskazówkę/sygnał" ("cue") i jest obwodem neurologicznym, nawet nie obwodem, to jest po prostu już jego osobowość. Ona chce tylko jednego, chce kokainy. Będzie wstrzymywać wszystkie myśli niezwiązane z tym czego chce, użyje kłamstw, bez problemu [..]

Uzależniony może potem powiedzieć "nie, do diabła z tym, rzucam to" i za każdym razem po 10 minutach od wypowiedzenia tych słów zażywa narkotyk i dzieje się to w taki sposób tysiąc razy, więc obwód neurologiczny aktywowany przez "do diabła z tym, rzucam to" jest cholernie mocny! [powiedzenie "rzucam to" staje się sygnałem który robi coś przeciwnego, pobudza chęć do zażycia narkotyku] Nałóg jest żywy, nie zniknie tak po prostu. Nałóg to Ty, rozrósł się tam. I możesz zbudować kolejny obwód by wyłączył ten nałóg i możesz pomóc zdemontować nałóg wraz z upływem czasu poprzez niedawanie mu tego czego chce. Ale będziesz musiał odmawiać mu tego czego chce w każdym z kontekstów które już skojarzyłeś z nałogiem.

Niektórzy z Was pewnie palili i próbowali rzucić, a potem dostawali chęci na papierosa po wypiciu kawy, zjedzeniu obiadu, skończeniu rozmowy przez telefon albo wstając rano. Zawsze gdy w danym momencie zwykle zażywałeś narkotyk, nawet w przypadku złożonych rzeczy takich jak rozmowa telefoniczna, to zawsze w efekcie ten kontekst będzie wyzwalał chęć zażycia narkotyku znowu. I to może z czasem zaniknąć, jeśli będziesz karał ten nałóg i nie dawał mu tego czego chce, przy użyciu tego drugiego obwodu który stworzysz, ale ten nowy obwód jest wrażliwy, stres może często przerwać jego działanie.

[...] student zadaje niewyraźnie jakieś pytanie [...]

Uzależniony może musieć przebudować swoją osobowość by ten nawyk zamknąć w kozi róg. Nawracanie się na religię na przykład jest bardzo efektywnym leczeniem alkoholizmu. Po części dlatego, że nawrócenie się to przekształcenie całej swojej osobowości. I jest to jedna z niewielu rzeczy które znamy i które są skuteczne w leczeniu alkoholizmu. Nie wiemy jak ten stan wywołać. Chociaż nie do końca, bo wczesne badania z LSD pokazały, że LSD jest obiecującym lekiem na alkoholizm. Są też niedawne badania z psylocybiną pokazujące, że ludzie którzy doświadczyli mistycznych doświadczeń z psylocybiną, rzucają palenie w 80% przypadków, a to jest o wieeele więcej niż w przypadku jakiegokolwiek innego farmakologicznego środka interwencji kiedykolwiek stosowanego.

Tak więc bądźmy ostrożni odnośne tego jakiego siebie budujemy, i czy idziemy w kierunku stania się osobą którą na pewno chcemy być, czy może jedynie udajemy kogoś innego w naiwnej nadziei, że to chwilowe i da się potem zmienić.

Na zakończenie taka myśl - jakiś czas temu czytałem książkę "Slight Edge". Książka genialna nie jest, gdyż omawia dość oczywisty temat, który można skrócić w słynnym powiedzeniu "grosz do grosza, a będzie kokosza". Elegancko jednak tworzy teorię, pewien mechanizm postępowania w codziennym życiu mający wykorzystywać tę filozofię "grosz do grosza". Mianowicie każdy nasz drobny gest i czyn w długim okresie da nam korzyści, o ile będzie regularnie powtarzany (albo poważne straty, jeśli ten czyn będzie negatywny, a nie pozytywny). Oczywistość, ubrana jednak trochę w "samorozwojowe" szaty. I tak sobie teraz myślę, że temat tej książki wpasowuje się w omawiane budowanie samego siebie, stąd wspomnienie o tej książce może być dobrą puentą - budujmy samego siebie codziennie małymi krokami, skierowanymi w odpowiednią stronę. Na koniec zapraszam więc na świetne wideo wartościowego polskiego YouTuber'a, prezentujące ideę tej książki:

Sort:  

Świetny wpis!

W sumie to nazywanie czegoś uzależnieniem wydaje mi się groźne i odbierajace władzę osobie, która się z nim zmaga. Bo niby choroba, coś z zewnątrz, no i co z tym można zrobić? Natomiast podchodząc do tego jak do nawyku, który można zmienić oddaje się władzę w ręcę osoby ze szkodliwym nawykiem.

Jako ciekawostkę dodam, żę całe AA i program 12 kroków został stworzony przez alkoholika wyleczonego przez LSD, na początku LSD było zresztą jednym z kroków.

To prawda, to jak nazywamy rzeczy, szczególnie w obliczu osób które mają dany problem (a nie w środowisku akademickim na przykład) może być bardzo istotne. Trafne spostrzeżenie moim zdaniem :)

Dzięki za świetny artykuł.

Najbardziej do mnie trafił fragment o pokusie :"Jeśli jesteś bardzo przebiegły, to gdy próbujesz zrobić trudną rzecz Twój mózg da Ci do zrobienia coś innego, trudnego ale nie aż tak trudnego jak to co chciałeś zrobić. Więc czujesz się usprawiedliwiony w tym swoim nierobieniu tego co naprawdę musisz robić, bo robisz coś innego, ale nadal pożytecznego. Jeśli poddasz się tej pokusie, a często się poddajesz, to ona wygrywa (...)"

Ona jest naprawdę trudna do pokonania... Jeszcze raz dziękuję i czekam na kolejne wpisy :)

Dzięki, cieszę się że Tobie również się podobał :) Tak, wiem z doświadczenia, że zjawisko o którym mówi ten fragment jest naprawdę trudne do pokonania. Ale jak się je pokona, satysfakcja jest ogromna i korzyści też. Mnie bardzo motywuje to, że jak pokusie się podda raz, to za drugim razem jest ciężej, a za trzecim jeszcze ciężej. To jakby tonąć w bagnie :/ Dlatego warto się pilnować.

Mam nadzieję, że wszelkie przyszłe moje wpisy będą równie wartościowe dla czytelników :)

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 60007.10
ETH 2415.95
USDT 1.00
SBD 2.41