Wóz Drzymały - Violent Storm cz. 2

in #polish6 years ago

Witam w drugiej części wpisu o Violent Storm. Jeżeli nie czytałeś(aś) pierwszej części to warto byłoby się z nią zapoznać, bo jest to jeden tekst podzielony na dwie części, ze względu na swoją wielkość. A teraz bez zbędnego przynudzania, kontynuujemy :)


Grafika w grze jest ładna, kolorowa i szczegółowa. Jak na rok 1993 jest to naprawdę mocna pod tym względem pozycja. Co prawda kreska jaką wszystko jest narysowane nie wszystkim może przypaść do gustu. Na przykład mnie się nie podoba, jednak nikt nie powinien narzekać na samą jakość grafiki. Ta jest przygotowana naprawdę starannie, z dużą dbałością o szczegóły. Postacie zarówno naszych bohaterów jak i wrogów są dosyć duże co ułatwia rozeznanie się w tym co dzieje się na polu walki. Nawet teraz po ponad dwudziestu latach nie szczypie w oczy i nie odrzuca, o ile oczywiście jesteście tolerancyjni i oprawa graficzna nie jest dla Was najważniejszym czynnikiem stanowiącym o jakości gry.

Muzyka. Tutaj grze należy się spory plus. Utwory skomponowane na potrzeby gry są bardzo przyjemne, pasują do klimatu danego poziomu, a nawet go podkręcają. Na przykład muzyka przygrywająca w hucie jest tajemnicza, mroczna i budująca napięcie. Ogólnie ma dość ciężki klimat, a za to muzyka przygrywająca na portowym nabrzeżu w piękny słoneczny dzień jest wesoła i rozluźniająca. Muzykowi należą się spore brawa. Niektóre z utworów przygrywające w tle to normalne piosenki z wokalem i bynajmniej nie są to pojedyncze słowa czy zwroty. W tamtych czasach w grze było to coś naprawdę niezwykłego.

Dla przykładu tutaj mamy utwór z planszy numer trzy.


A tutaj muzyczka piątej planszy.


Utwory zmieniają się nawet kilka razy w ciągu jednego etapu zwracając uwagę grającego na wydarzenia rozgrywające się na ekranie. Poza tym gra posiada też oczywiście efekty dźwiękowe, które również stoją na wysokim poziomie. Każdy z typów przeciwników ma swój okrzyk, który wydaje przy zgonie, odgłos towarzyszący strzałce dającej sygnał do ruszenia w dalszą drogę to gwizdnięcie. Efekty dźwiękowe prezentują równie wysoki poziom co muzyka. Często usłyszymy głosy, szczególnie przy walkach z bossami. Odgłosy uderzeń czy zgonów też sprawiają dobre wrażenie a czasami nawet powodują uśmiech na naszej twarzy. Każdy z bossów wypowiada swoim głosem jakieś własne mądrości przed, czy w trakcie walki. Może z wyjątkiem pierwszego szefa, który umie powiedzieć tylko „aaaaaaarghhhh”. Ogólnie oprawa dźwiękowa Violent Storm to, nie boję się zaryzykować tego stwierdzenia, majstersztyk. W moim odczuciu wypada znacznie lepiej od bardzo dobrej oprawy graficznej.

Sama rozgrywka jest dość dynamiczna, mimo że nasze postaci nie potrafią biegać. Do sterowania standardowo używamy gałki i dwóch przycisków. Jeden odpowiedzialny za atak, drugi za skok. Żadnych innowacji. Wachlarz ciosów jest stosunkowo rozbudowany i pozwala trochę pokombinować. Co ciekawe ciosy specjalne odpala się całkiem nietypowymi kombinacjami. Podstawowym atakiem jest combo, które można zakończyć na kilka sposobów (trzy, lub cztery w zależności od postaci). Możemy naciskać tylko przycisk, wtedy combo zakończymy mocnym ciosem przewracającym przeciwnika. Jeśli w trakcie combosa przytrzymamy gałkę w przód, przeciwnik zostanie przerzucony. Ostatnim możliwym zakończeniem dostępnym dla wszystkich zawodników jest wychylenie gałki w dół z jednoczesnym wciśnięciem ataku. Wymaga to odpowiedniego timingu ale dzięki temu nasz zawodnik wykona podcięcie co pozwoli mu uniknąć na przykład ataku pięścią jednego z wrogów. Jest jeszcze jeden sposób na zakończenie Combosa jednak dostępny jest on tylko dla Wadea ponieważ tylko on posiada cios specjalny odpalany kombinacją góra + atak. Jest to dość trudne i wymaga odpowiedniego timingu jednak w takiej sytuacji nasz bohater poczęstuje wroga mocnym ciosem specjalnym i wyśle go wysoko w górę. Atak ten można odpalić bez combosa, a nawet trzymając przeciwnika za fraki. Oprócz tego jeśli stojąc twarzą w prawo, wykonamy jednoczesny ruch w lewo z wciśnięciem przycisku ataku nasza postać wykona szybki cios nie odwracając się. Cios ten jednak ma bardzo mały zasięg więc jeżeli przeciwnik stanie trochę dalej i wyprowadzi swój cios, wtedy my go nie dosięgniemy i dostaniemy gonga.

Do szybkiego przemieszczania się można wykorzystać atak wykonywany przez jednoczesne wciśnięcie skosu dół i przód oraz skoku. Można z tego ciosu wyskoczyć w powietrze dzięki czemu skok jest znacznie szybszy i dalszy. Ataków z powietrza też jest kilka rodzajów. Możemy po prostu podskoczyć i zaatakować. Możemy w powietrzu wcisnąć atak i gałkę w dół. Dzięki temu uzyskamy cios ogłuszający przeciwnika i pozwalający go od razu złapać. Na wzór analogicznej kombinacji z gry Final Fight. Ostatnia opcja to wciśnięcie gałki w tył będąc w powietrzu. Jest to bardzo powolny jednak zdecydowanie najsilniejszy atak z powietrza. Możemy też dobijać leżących na ziemi przeciwników. Wystarczy podejść do leżącego i zacząć wciskać przycisk ataku. Leżącego przeciwnika możemy również podnieść z ziemi. Aby to uczynić trzeba stanąć przy przeciwniku i wychylić gałkę w górę jednocześnie wciskając atak. Jakby to nie wystarczyło możemy też odbijać się od ścian. W tym celu musimy skoczyć w kierunku ściany, a kiedy znajdziemy się przy niej musimy wychylić gałkę w drugą stronę i nacisnąć przycisk skoku. Po odbiciu się możemy wykonać to samo co wykonując zwykły wyskok. Czyli atak z gałką w dól, zwykły atak i atak z wychyleniem gałki w tył oraz wciśnięciem ataku. Dysponujemy też atakiem „z życia” odpalanym oczywiście przez wciśnięcie obu przycisków jednocześnie. Zabiera nam trochę energii ale kiedy zostaniemy otoczeni przez przeciwników, możemy się od nich opędzić i uciec z opresji. Jeżeli wciśniemy dwa przyciski naraz i kombinacje dół plus przód/tył to nasz bohater wykona cios jednocześnie przesuwając się w danym kierunku.

Oczywiście co to za beat'em up, w którym nie możemy posiłkować się w walce bronią. Nie inaczej jest w przypadku Violent Storm. Do naszej dyspozycji oddane zostało trzy rodzaje broni podstawowej oraz kilka broni improwizowanych będących częściami otoczenia. Kiedy na przykład stłuczemy żarówkę, przeciwnicy na chwilę zakryją głowy rękami i będą podatni na nasze ataki. Innym przykładem mogą być prasy pneumatyczne w hucie. Kiedy wprowadzimy pod jedną z nich przeciwnika zostanie on spłaszczony na kółeczko i niezależnie od tego ile ma energii zostaje wyeliminowany. Również w hucie zdarzają się strumyki roztopionego metalu wylewane z kadzi. Oczywiście wejście na taki strumyk kończy się przypieczeniem, zarówno przeciwników jak i nas.

Nóż, jak to nóż wiele o nim napisać nie można. Podobnie jak w Final Fight kiedy jesteśmy blisko przeciwnika i miga on na czerwono to znak, że atakując, nasz bohater nie wyrzuci go tylko dźgnie nim i zatrzyma go w ręce. Kiedy zakończymy etap trzymając nóż w ręku otrzymamy bonus w wysokości 2.ooo punktów.


Tak zwana rura bardaszana. Najpopularniejszy oręż w walkach ulicznych. W tej grze wyjątkowo przydatna, całkiem szybka i zabiera sporo energii. Najlepiej posługuje się nią Boris. Potrafi nią również dobijać. Jeśli zakończymy etap dzierżąc ją w ręce, otrzymamy bonus w postaci 5.ooo punktów.


Broń w sumie nie często spotykana, tutaj otrzymujemy ją po złapaniu małej świnki, która zamienia się właśnie w taką piłkę. Można nią rzucić. Po trafieniu w coś spada na ziemię odbijając się ciekawie i wydając przy tym zabawny odgłos. Za zakończenie etapu z piłką w ręce dostaniemy bonus w wysokości 8.ooo punktów.


Tak prezentowały by się podstawowe bronie, teraz trochę o broniach improwizowanych.

Donica z jakąś zieleniną. Obrońcy przyrody pewnie w obecnych czasach nie pozwoliliby na to aby taka gra w ogóle powstała ;) W każdym razie możemy ją po prostu rozwalić albo podnieć i rozwalić komuś na głowie. Jest to chyba jedno z niewielu nawiązań do Vendetty, tam też była doniczka, którą można było kopnąć albo podnieść i użyć jako broni.


Wspomniana wcześniej prasa pneumatyczna. Warto ją wykorzystywać, bo umiejętnie wykorzystana potrafi pozbyć się nam z pola walki przeciwników i to za jednym zamachem nawet kilku. Dodatkowo, kiedy już nie jest nam potrzebna i zostanie rozwalona w odpowiedni sposób, mianowicie musimy stanąć w miejscu gdzie uruchamia się prasę, a następnie podskoczyć i zniszczyć ją zanim zatrzyma się przed ostatecznym opuszczeniem się na nas. Jeżeli nam się uda, pozostały po prasie pręt opuści się powoli na dół i wypadnie z niego moneta warta 1o.ooo punktów.


Żarówka. Występuje w pociągu na drugiej planszy. W sumie nie jest to broń jednak może nam pomóc w walce. Kiedy ja stłuczemy, wszyscy przeciwnicy w polu widzenia zasłaniają się rękami i wystawiają się w ten sposób na nasze ataki. Poza tym bezdomni leżący przy otwartych drzwiach wypadają z krzykiem, z pociągu.


Krzesełko, które możemy po prostu zniszczyć lub podnieść i rzucić nim w kogoś. Myślicie, że "zamachowiec" czający się na byłego prezydenta Komorowskiego, na jego wiecu, inspirował się Violent Storm? ;)


W grze znajdziemy też sporo elementów otoczenia, które stają nam na drodze tylko po to żeby je zdemolować. Nie dostaniemy za ich zniszczenie nic poza punktami.

Pierwsze w kolejności są oczywiście sprzęty narażone na każdego parkowego killera, czyli ławki. Żaden fajter nie przepuści takiej ławce, w końcu nie ma to jak połamać ją i poczuć się jak prawdziwe półtora faceta. W grze występują trzy rodzaje ławek. Dwa z nich są ewidentnie nadszarpnięte przez tego typu zawodników, którzy jednak nie osiągnęli jeszcze poziomu mistrzowskiego, więc są poniszczone, ale stoją. Oraz trzeci, nie zniszczony rodzaj ławki, której jeszcze żaden parkowy wymiatacz nie znalazł.



Kolejnym sprzętem, któremu żaden uliczny wojownik nie przepuści jest bezpański rower. Oczywiście należy go zniszczyć. Po co frajer zostawiał go w jakiejś bocznej uliczce na dworcu kolejowym.


Stół. Zwykły drewniany stół jakich wiele. Wyposażenie baru, a jeśli w barze rozpętuje się zadyma to co w pierwszej kolejności zostaje zniszczone? No właśnie. Myślę, że nie ma więcej pytań.


Szyld umieszczony nad drzwiami baru. To trofeum dla najlepszych zawodników na dzielni. Żeby po nie sięgnąć trzeba po pierwsze wysoko wyskoczyć w powietrze, więc samo to daje +10 do respektu na dzielni, a druga sprawa, że wisi od strony ulicy, więc przypałowe miejsce więc kolejne +10 do charyzmy.


Ostatnie z możliwych do zdemolowania elementów otoczenia to automaty videoarcade. W sumie nie rozumiem niszczenia tego typu sprzętów, bo mam do nich wielki sentyment, jednak uliczni wojownicy nie mają sentymentów. Przy demolowaniu owych automatów należy jednak uważać, bo po zniszczeniu lubią sobie wybuchnąć co zabiera nam trochę energii.


Nie jest to jednak pełna lista przedmiotów, które możemy zniszczyć na naszej drodze. Violent Storm pod względem demolowania daje nam bardzo dużo możliwości. Przecież wszystkie znajdźki takie jak bronie, przedmioty dodające punkty, czy żarcie muszą być w czymś zamknięte. Dlatego ku naszej uciesze w grze występuje sporo różnego rodzaju pojemników.

Drewniana beczka. Klasyczny pojemnik występujący chyba w każdej grze tego typu. Można w niej znaleźć wszystko. Od Metalowej rury po stek.


Kolejna beczka. Tym razem metalowa. Oczywiście musi być czerwona. Każdy gracz na widok takiej beczki wie co należy zrobić.


Powiedziałbym, że to amfora. Taki gliniany dzbanek. W sumie nie wiem co o nim więcej napisać. Wydaje specyficzny dźwięk kiedy się go tłucze.


Metalowy kosz na śmieci. Kolejny klasyczny pojemnik występujący w grach tego typu. Do rozwalenia, jak najbardziej. Oczywiście można w nim znaleźć również jedzenie. W sumie to nic nowego. W końcu wielu już pewnie słyszało o freeganach ;)


Marynarz. W sumie to Ciężko człowieka nazwać pojemnikiem, chociaż podobno dosłowne tłumaczenie z Japońskiego słowa matka to „czcigodna torba” ;) Może tutaj nie jest to typowy pojemnik, jednak gość nie rusza się i nie protestuje kiedy go obijamy, a kiedy wpadnie do wody wyrzuca nam smakowitą rybkę.


Posąg w kształcie oka. Nie wiem kto wpadł na pomysł żeby coś takiego ustawiać w muzeum, ale ok jestem zwykłym prostakiem i nie znam się na sztuce. Występuje tylko na ostatniej planszy w muzeum właśnie.


Sterta opon. Też nie jest to zbyt oryginalny pomysł i można się z tego typu pojemnikiem spotkać w bardzo wielu grach tego typu. Ciekawe czy te opony są zużyte? ;)


Znajdziemy też dwie wersje popiersi robiących za pojemniki. Jedno pozbawione jest rąk i głowy, a drugie jest bardziej kompletne, wydaję mi się, że przedstawia ono ostatniego bossa ale nic sobie za to uciąć nie dam.


Posąg wyglądający trochę jak sarkofag jakiś, jednak sarkofagi najczęściej widywałem żółte, ten jest niebieski. Cóż może na specjalne zamówienie go zrobili. Również znajdziemy go tylko w muzeum, czyli na ostatniej planszy.


Drewniane skrzynie. W sumie też klasyczny pojemnik, nie tylko w grach ;) Tutaj występuje w trzech wersjach. Duża, mała oraz dwie małe ustawione jedna na drugiej.



Stragan. Niestety sprzedawca rozstawił go w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie. Karą za tę pomyłkę jest zdemolowanie i zabranie co tam się w nim skrywa. Przeważnie jakieś żarcie.


Tablica reklamowa. Stojąca przed lokalem i zapraszająca do środka. Czasami z ofertą dnia, czy jakąś ważna informacją. Oczywiście prawdziwy uliczny wojownik nie przejdzie obok takiego gadżetu spokojnie i sprzeda mu ostrzegawczego gonga w celu sprawdzenia co jest w środku.


Występują jeszcze dwa rodzaje antycznych waz. Jedna betonowa. Przynajmniej taki odgłos wydaje przy niszczeniu jej, a druga zamknięta w szklanej gablotce. Oczywiście oba pojemniki są eksponatami muzealnymi, więc napotkamy je dopiero na ostatniej planszy w muzeum.


Uff to już wszystkie pojemniki występujące w grze. Przyznacie, że całkiem imponująca ilość. Co prawda nie rozumiem po co tyle tego. Wystarczyłaby spokojnie połowa, jednak może dzięki temu mamy większą różnorodność. Ja jednak wrzuciłbym więcej przeciwników zamiast tylu pojemników.

Oczywiście pojemniki pojemnikami, w każdym można coś znaleźć. Wspomniałem wcześniej o punktach i żarciu, więc teraz należało by się też i je wypunktować. Zaczniemy od przedmiotów dodających punkty. Też jest ich zatrzęsienie, więc przygotujcie się na sporą tabelkę. Ułożę je w kolejności od najtańszych, czyli dodających najmniej punktów, do najdroższych, wiadomo.

Najtańsze przedmioty dodające jedynie 1.ooo punktów. Jest ich w grze pięć i są to. Buty. Krab chodzący na piątej planszy. Występuje tylko jeden w grze. Czasopismo, pluszowy miś oraz zabytkowa waza. Swoją drogą to chyba jakaś tandetna podróbka, bo wydaje mi się, że antyczna waza powinna być trochę droższa.


Kolejna grupa przedmiotów to te dodające 3.000 punktów. Jest ich tylko dwa i oba należą do kategorii nośników danych. Otóż jeden to kaseta VHS (gimby nie znajo ;) ), a drugi to książka.


Kolejny pułap cenowy to przedmioty dodające 5.ooo punktów. Tych z kolei jest aż sześć i nie należą do jakiejś określonej grupy, a są to. Czapka z daszkiem, Magnetofon. Wisi na ogrodzeniu w czwartej planszy. Występuje tylko jeden w grze. Worek z pieniędzmi, prawdopodobnie z bilonem. Kupka monet, w kolorze złotym. Rękawica do gry w baseball. Oraz tajemnicza laleczka.


Kolejna grupa przedmiotów to te dodające po 8.ooo punktów. W tej grupie znajdziemy trzy przedmioty. Są to zdalnie sterowane auto. Megafon oraz wieczne pióro.


Zaczynamy wchodzić na te droższe przedmioty, czyli te, których wartość liczona jest w dziesiątkach tysięcy. Pierwsza kategoria to przedmioty dające równe 1o.ooo punktów. Do tej grupy należą cztery przedmioty i są to: plik banknotów, złota wielka moneta, oraz dwa zegarki, jeden na rękę, a drugi kieszonkowy.


Kolejna grupa przedmiotów to takie, które dodają 2o.ooo punktów. W tej grupie znajdziemy tylko dwa przedmioty. Jest to aparat fotograficzny i naszyjnik z pereł.


Teraz dochodzimy już do tak zwanych grubasów, czyli przedmiotów dających naprawdę sporo punktów. Przedmioty dodające ich aż 3o.ooo. Do tej kategorii należą jedynie trzy przedmioty i są to: diament, kryształowa kula oraz pierścień.


Wzbijamy się jeszcze wyżej i dochodzimy do półki cenowej 5o.ooo punktów za sztukę. W tym przedziale znajdziemy tylko dwa przedmioty i do tego jeden z nich jest dostępny tylko w jednym miejscu gry, a do tego, aby go zdobyć trzeba wykonać odpowiednią akcję. Pierwszym z przedmiotów to sztabki złota i może się okazać, że przejdziemy grę nie znajdując ani jednego takiego przedmiotu. Drugim przedmiotem jest maska pierwszego bossa. Żeby mu ją zdjąć musimy go atakować zwykłym combosem. Po kilku combo powinna spaść i opaść na ziemię. Nie możemy bossa rzucać, co jest najszybszym sposobem jego przejścia, bo wtedy Dugal zginie nie zrzucając maski i 5o.ooo przejdzie nam koło nosa.


Jest jeszcze jeden przedmiot, który występuje tylko raz w grze i można go bardzo łatwo ominąć, a wart jest 1oo.ooo punktów. Można go zdobyć na ostatniej planszy. Kiedy dojdziemy do celi, w której zamknięte są laseczki, należy kilka razy uderzyć w drzwi wejściowe, tak aby się otwarły. W podzięce za uwolnienie laseczki wyrzucają nam ów pierścień w akompaniamencie huralnego „Thaaaank You”.


Dobrze, udało się. To już wszystkie przedmioty, na które możemy się natknąć w grze Violent Storm. Oczywiście wszystkie przedmioty dające punkty. Zostały nam jeszcze żarcia, których wcale nie jest dużo mniej. Swoją drogą jak już wspominałem, taka różnorodność jest niby fajna, jednak ja wolałbym aby było tych przedmiotów mniej, a za to pojawili się jacyś inni przeciwnicy. Jednak nie ma co narzekać.

Teraz więc skupimy się na jedzeniu. Jak w większości gier tego typu każde żarcie zebrane przy pełnym pasku energii dodaje określoną ilość punktów i to będzie kryterium podziału tych przedmiotów. Oczywiście na podstawie tego można mniej więcej określić ile dane żarcie odnawia energii, jednak nie jest to regułą bo są w tej grze żarcia dające mało życia a więcej punktów i odwrotnie. Zapraszam zatem do wyliczanki.

Co ciekawe w pierwszej grupie, która daje 2.ooo punktów za zebranie na czysto jest kilka żarełek, które dają więcej energii niż większość z tej grupy, a należy do niej w zasadzie połowa z dostępnych w grze żarć. Są to: Chleb, napój gazowany, cukierek, jabłko, pomarańcza, frankfurterka, jajko sadzone, kawa, pizza, sushi, kukurydza, winogrona, wisienki, spaghetti i szaszłyki. Najmniej energii z tej grupy dodają wiśnie. Około 5%, jest to mniej więcej tyle ile zabiera atak odpalony z obu przycisków jednocześnie. Około 1o% dodają chleb, napój gazowany, cukierek, jabłko, pomarańcza, kawa i winogrona. Kolejne żarcia w tej grupie dodają już zauważalne ilości energii, czyli w okolicach 15%, a nawet 20% więc ich wartość jest dość niezrozumiała. Około 15% dodają frankfurterka, kukurydza i jako sadzone, a pozostałe, czyli sushi, szaszłyki, spagetti i pizza około 2o% energii.





Jest jedno żarcie dodające też około 10% energii, jednak za zebranie na czysto dostaniemy 4.ooo punktów. Jest to kokos, którego możemy strząść z palmy w ogrodzie botanicznym. W sumie nawet dwa kokosy. Musimy tylko wystarczająco energicznie naparzać palmę przez chwilę, a spadną z niej dwa kokosy.


Następna grupa żarć dodaje 8.ooo. Jest to bardzo dziwna grupa, bo znajduje się w niej jedno z najlepszych żarć oraz cztery w zasadzie najsłabsze, czyli w sumie pięć potraw. Cztery dodają około 1o% energii i są to dwa rodzaje lodów, włoskie i gałkowe, zielona herbata, oraz żywa ryba. Jedno z żarć w tej grupie dodaje za to około 75% energii i jest to indyk. Co do ryby to taka ciekawostka. Występują one na piątej planszy w porcie. Możemy próbować je zdobywać wykańczając wrogów przy samej górnej krawędzi pola walki. Kiedy zabijemy przeciwnika na górze, wpadnie on do wody i jest szansa, że wyrzuci nam rybkę.



W kolejnej grupie znajdziemy tylko dwa przedmioty. Dodają po zjedzeniu na czysto 1o.ooo. Należą do niej banany dodające około 25% życia. Drugi jest nieco lepszy hamburger, dodający około 3o%.


Ostatnia grupa żarć, też jest dosyć dziwnie skomponowana. Należą do niej trzy przekąski i w sumie dwie z nich są raczej oczywiste, bo są to dwa najlepsze żarcia w grze, czyli goloneczka i stek, dodające ponad 8o% energii, jednak trzeci bywalec tej grupy jest zaskakujący bo jest nim rak, który dodaje około 3o, może 35% życia. Nie wiem dlaczego tak jest, ale tak to wygląda. Za połknięcie ich na czysto otrzymamy 3o.ooo punktów.


Tak miałaby się sprawa jeśli chodzi o papu dostępne w grze, jak i o wszystkie przedmioty jakie w niej znajdziemy. Jest to chyba najobszerniejsza pod tym względem gra z jakiej opisem do tej pory się mierzyłem i chyba najdłuższy tekst w Wozie Drzymały jak do tej pory.

Teraz chciałbym jeszcze wrócić do mojej tezy z początku i napisać dlaczego uważam, że Violent Storm poza producentem i gatunkiem nie ma nic wspólnego z Crime Fighters i Vendettą. Po pierwsze Vendetta w Japonii nosiła tytuł Crime Fighters 2, analogicznie więc Violent Storm powinno nosić tytuł Crime Fighters 3. Nic z tych rzeczy. Violent Storm w Japonii to nadal Violent Storm.

Druga sprawa. W Crime Fighters i Vendetta do walki używamy dwóch przycisków. Jeden to atak ręką, a drugi atak nogą. W Violent Storm też używamy dwóch przycisków, jednak jest to bardziej standardowe, atak i skok.

Trzeci detal. Crime Fighters i Vendetta są przeznaczone dla 1-4 graczy. W Violent Storm możemy z oczywistych względów grać maksymalnie w trzy osoby.

Czwarty punkt. Pierwsze dwie gry nie miały licznika punktów tylko licznik zabitych przeciwników. W Violent Storm liczymy punkty.

Paski energii naszych bohaterów w pierwszych dwóch grach są złożone z kratek, które można policzyć. W VS mamy jednolity pasek energii.

Myślę że wystarczy. Ja nie umiem połączyć tych trzech gier w serię, jednak nie uważam się za Alfę i Omegę, mogę się mylić. Jednak umiem wymienić więcej różnic między tymi pozycjami niż podobieństw. W sumie to Violent Storm ma więcej podobieństw do Final Fight wydanego przez Capcom, niż do serii Crime Fighters. Jeżeli ktoś umie wskazać jakieś podobieństwa między Crime Fighters i Violent Storm to proszę o kontakt lub komentarz.

Osobiście lubiłem i lubię grać nadal w tę grę, jednak nie uważam jej za jakąś specjalnie ważną dla mnie pozycję. Osobiście kreska jaką gra jest narysowana nie specjalnie mi odpowiada. Nie chodzi o samą grafikę, bo ta jest ładna, kolorowa i posiada dużo detali. Po prostu wszystko jest jakoś koślawo narysowane i znam inne gry podobające mi się bardziej, mimo że nie aż tak bardzo dopieszczonych i rozbudowanych. Po prostu kwestia gustu. Oczywiście nie zamierzam ujmować jej splendoru i w jakiś sposób dyskryminować. Jest to genialna gra, która zasłużenie nosi tytuł jednej z lepszych chodzonych mordoklepek. Po prostu styl rysownika nie trafił w mój gust.

Podsumowując Violent Storm to kawał porządnej gry. Na salonach święciła sukcesy i ludzie bardzo lubili w nią grać. Dlatego, jeżeli nie mieliście do tej pory okazji zagrać w Violent Storm (w co śmiem wątpić) to zdecydowanie polecam nadrobić tę karygodną zaległość. Gra jest dość trudna. W szczególności bossowie pod koniec gry potrafią przyprawić o drgawki. Jednak dzięki emulacji nie musimy płacić za każdą kontynuację więc możemy spokojnie sobie ćwiczyć.

Na koniec powinien pojawić się link do filmiku z przejścia gry na jednej blaszce jednak nigdy nie udało mi się ukończyć tej gry. Mój rekord to ostatni boss, którego nie potrafię przejść i według mnie jest niezłym przegięciem. Postanowiłem nagrać filmik z przejścia gry korzystając z opcji kontynuacji, w celu pokazania jej w akcji.


Teraz już będę się z Wami żegnał. Dziękuję za poświęcony czas, bo pewnie niektórzy trochę go tu zostawili, o ile ktoś dobrnął do tego momentu. Życzę miłego dnia/wieczora i zapraszam do następnego odcinka Wozu Drzymały

Tekst pochodzi z mojej strony, oraz został zamieszczony na moim blogu na portalu ppe.pl. Można go znaleźć tutaj i tutaj.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 62956.16
ETH 2588.54
USDT 1.00
SBD 2.74