#SuperAbsurdy, odcinek #2 (podseria: najgłupsze przysłowia polskie)
Witajcie.
Absurdów jest tak dużo, że nadeszła pora na drugi odcinek :)
Dwie perełki na dziś, oto pierwsza:
"Co Cię nie zabiję to Cię wzmocni."
Naprawdę, nie wiem jak uzasadnić ten absurd, przyszedł mi do głowy taki przykład:
"Rozpędź się i uderz głową w ścianę. Jeśli przeżyjesz, twój łeb zrobi się mocniejszy" :D
Druga perełka, pasująca rodzajem absurdu do pierwszej:
"Czym się strułeś, tym się lecz."
Powiedzenie odnosi się (chyba) do tak zwanego "klina", czyli piwka z rana na kacu, aby do niego nie dopuścić.
Nigdy nie stosowałem tej metody, ale nie przepadam za piciem, więc też nie jestem grupą reprezentatywną w tej kwestii.
W każdym razie nigdy, przenigdy nie leczyłem zatrucia alkoholowego alkoholem! Jest to dla mnie niedorzeczność, to przysłowie być może odnosi się do alkoholików, którzy muszą z rana wypić szklankę wódki, aby funkcjonować.
Absurdometr wywaliło poza skalę, mam nadzieję, że nie zaczną tej techniki odtruwania stosować w szpitalach na oddziałach zatruć...
Podsumowując, z przymrużeniem oka: czym się truliście, tym się leczcie,
a jeśli to was nie zabije, to dodatkowo wzmocni ;)
Pozdrawiam
Ja bym spróbował na twoim miejscu nawet do 5 przysłów
Racja, dzięki. Spróbuję więcej tego dać w kolejnym odcinku. W końcu absurdy istnieją nie tylko w języku, ale nawet w samym języku tego dużo.
Mówiąc o alkoholu sam lekarz powie że nie można odstawić od razu z dnia na dzień alkoholu, to może grozić zapaścią, taka trochę pokręcona sprawa z jednej strony cię zabija a z drugiej ratuje życie.
To prawda, tylko wtedy nie ze względu na zatrucie, tylko na syndrom odstawienny, jest też tak z wieloma lekami, że nie można odstawić nagle, bo też może się to źle skończyć. Niestety alkohol to silnie uzależniający narkotyk twardy z grupy depresantów, z czego wielu nie zdaje sobie sprawy, nie dziwne więc, że tak silnie uzależnia. Jeśli dana substancja wpływa na produkcje np hormonów, przy szybkim odstawieniu organizm też może to mocno odczuć.
Zgadza się
Co Cię nie zabiję to Cię wzmocni
Ma głębszy sens odniesieniu, ale do .. psychiki.
Przechodząc trudne sytuacje, możesz się "poddać". Przegrać, nawet zginąć.
Jeżeli wygrasz, przetrwasz i pokonasz przeciwności, poznajesz swoją wartość i twoja siła w twoich oczach rośnie.
Oczywiście każdy materiał ma swoje granice. Popatrz na traumy powojenne czy przeżycia obozowe doszczętnie niszczące ludzi. Mimo, że żyją to ... zginęli.
Rzeczywiście, można to tak odnosić, zgadzam się, że przeciwności hartują, a jak jest zbyt łatwo, to człowiek się rozleniwia. Myślę, że często życie nas kształtuje,a le jestem też zdania, że pewne cechy charakteru są wrodzone, można więc polemizować. Myślę, że tak samo z przeżyciami, niektóre nas wzmocnią, inne odwrotnie - zaszkodzą i będzie trzeba sobie układać w głowie później. Podobnie jak np kulturysta obciąża mięśnie, dzięki temu je wzmacnia, ale jak przesadzi, to może sobie zrobić krzywdę, ważne są proporcje, znalezienie "złotego środka". Dzięki za koment, zgadzam się w całości.
"Co Cię nie zabiję to Cię wzmocni."
Gdzieś ostatnio widziałem wersję "Co Cię nie zabiję to uczyni Cię bardziej obojętnym" i pod nią bym się podpisał.
Ciekawy punt widzenia i zgadzam się i też się podpisuję pod tym - czasem człowiek przez pewne sytuacje wytwarza wokół siebie mentalną "skorupę", oddzielającą przed tym złym ale i dobrym. Jest też taki termin w psychologii "wyuczona bezradność". Myślę, że normalny rozwój w normalnym domu to najlepsze, co może być, wcale nie trzeba wychowywać się w lesie z wilkami, aby mieć charakter i nie jest powiedziane, że jak ktoś miał dobry start, to nie będzie go mieć. Nie ma dwóch takich samych ludzi, więc sprawa jest indywidualna. Myślę też, że odporność na stres zużywa się stopniowo, jak klocki hamulcowe, można latami znosić go świetnie, ale to jest do czasu. Oczywiście ludzie z kiepskim startem też pokazują, że można, co bywa niesamowicie inspirujące.
Mój kolega pracował w pogotowiu ratunkowym i mówił, że przy zatruciu alkoholem metylowym jako odtrutkę podaje się 100 ml alkoholu etylowego. Możesz nawet na wiki sprawdzić.
A z własnego doświadczenia wiem, że jak trochę przegniesz z alkoholem to następnego dnia wypicie jakiegoś lekkiego piwa bardzo pomaga. Oczywiście nie mówimy tu o wypiciu 5 piw czy setki z rana, a raczej delektowaniu się jednym piwem przez 2 godziny.
Tutaj chodzi o trzymanie całego ciała w stanie upicia alkoholowego, aby złudnie uniknąć kaca. Prawda jest taka, że ten kac po prostu przychodzi później.
Teorię tego znam, żeby opóźnić kaca, jednak u mnie na kacu siada żołądek częściej, więc nie jestem w stanie tego zastosować, głowy też nie mam mocnej, a jak boli na kacu to nie ma nawet ochoty na piwo. Jednym słowem leszcz w piciu jestem heh
tutaj się zgodzę. ale to bez sensu bo tak jak piszesz ten kac nadejdzie i to z zdwojoną siłą. Ale picie jednego, słabego piwa przez długi okres czasu, własnie tak, żeby się do tego upojenia nie doprowadzić pomaga.
Nie wiedziałem, ciekawa sprawa. Tutaj może podają etylowy, aby wypłukał jakoś metylowy, lub go zneutralizował, muszę doczytać, dzięki. Co do piwa, odpiszę w komencie poniżej też do lukmarkus.
Podają go właśnie w celu neutralizacji metylowego.
Odnośnie tego łba kiedyś w jakimś Focusie pamiętam że czytałem kiedyś że za młodu połamane kości jak się skleją z powrotem to są mocniejsze, taka jakby ewolucja i przystosowanie. Więc w sumie racja to jest. Idąc tym tropem, od razu mówię że wcześniej powiedział to pewien znany polski twórca komiksów, szorując kogoś od urodzenia przez godzinę dziennie szczotką drucianą, i w miare postępu ewolucyjnego szorowania coraz mocniejszymi metodami, stworzy się w końcu człowieka kuloodpornego bez żadnej kamizelki. Taka wykokszona skóra z pięt na całym ciele. Działa to na pięty i kości to czemu nie na resztę ciała?
Tak, zrośnięta kość jest mocniejsza, ale też nie musi byc równo zrośnięta i wtedy praca stawu może być zaburzona. Ale zawsze coś za coś - przykłądowo kickbokserzy rozbijają swoje kości piszczelowe na ktorych narasta podobna warstwa jak przy złamaniu, gdyć jest to szereg mikrouszkodzeń i w ten sposób zamieniają swoje nogi w broń, niczym maczugi, jednak na starość mają problemy z reumatyzmem przez to. Na pewno stopniowe utwardzanie działa. Zostało to posunięte do absurdu w memei, jaki widziąłem z nabojami i podpisem - strzelaj do siebie malutkimi nabojami i stopniowo zwiększaj kaliber aż dojdziesz do odporności na kaliber 9mm ;)