Czy geometryczny wzrost tempa rozwoju technologii, sprawi, że staną się one naszym wybawieniem, czy może zagładą?

in #polish6 years ago (edited)

Czy geometryczny wzrost tempa rozwoju technologii, sprawi, że staną się one naszym wybawieniem, czy może zagładą?


Tempo rozwoju technologii, jakie możemy dziś zaobserwować jest wręcz oszałamiające. Przykłady same mnożą się dookoła nas, dosłownie z dnia na dzień. Czy nie jest ciekawe, że przyszło nam żyć akurat teraz, w tak bardzo przełomowych czasach?


telemagazyn pl.jpg
źródło: telemagazyn.pl, Goście, goście II (1998)


Ujmę to w dużym skrócie: około 300 mln lat temu żyły tutaj dinozaury, spadł meteor, pomiędzy 100-200 mln lat temu początki człowieka (a może wcześniej?), kilkadziesiąt, a może więcej tys. Lat – powstają cywilizacje wykorzystujące koło, metalowe narzędzia, znające astronomię, budujący potężne I zadziwiające w swej symetrii i dokładności budowle, posiadający wielką wiedzę.
Jeszcze niedawno w średniowieczu, zaledwie 500 lat temu palono czarownice, pisanie, lub czytanie uważane były za herezję. Coś do pisania było nielegalne i traktowane jak dziś broń, lub narzędzie służące do przestępstwa.Jednak grupa wtajemniczonych miała umiejętności, dzięki którym tworzyli wspaniałe gotyckie budowle. Zakaz czytania służył oczywiście kontroli “ciemnych mas”.
Około 70 lat temu na terenie naszego kraju istniały nazistowskie obozy stworzone przez Niemców, w których dokonywano ludobójstwa na przemysłową skalę, nie wspominając o eksperymentach i innego rodzaju przykładach traktowania tamtych ludzi jak towar.
Przyszło nam żyć dziś, w świecie, gdzie nadal panują wojny, jednak obserwujemy wzrost technologii wręcz nadświetlny. Niektórzy doszukują się w tym wręcz interwencji kosmitów, którzy stwierdzili, że to odpowiedni moment, aby nam ją przekazać, spiskowcy mówią też, że w zamian zapłaciliśmy im... ludźmi. To ma tłumaczyć liczne zaginięcia ludzi. Osobiście nie wierzę w tą teorię.
Uważam jednak, że fakt, iż przyszło nam żyć akurat teraz jest niezmiernie zadziwiające, zagadkowe i z matematycznego punktu widzenia... nieprawdopodobne.
To, że na przestrzeni tych milionów lat, które opisałem w dziejach naszej planety, nie wspominając o wcześniejszych, gdy ona się formowała, żyjemy akurat teraz, jest tak niesamowite, jakbyśmy wszyscy trafili szóstkę w totka naraz. Już nie wspomnę, jak wielkim szczęściarzem jest każdy z nas, że był jednym z miliona plemników, które przetrwały I wygrały. To też jest swoją drogą nieprawdopodobne.
Czy może świadomość jest już nam z góry przypisana do danego ciała, a to jaki plemnik dopłynie I pierwszy zapłodni jajeczko decyduje jedynie o charakterze, jaki będziemy mieli jako nasz organizm, świadomość jest natomiast energią, która przechodzi w sposób kwantowy przez DNA rodzica i jest przypisana już do jajeczka? To tylko luźna hipoteza. To dlaczego “my to my” I dlaczego jesteśmy akurat w tych ciałach, a nie innych to osobny ciekawy temat, który też chciałbym kiedyś poruszyć.
Takie sytuacje, które kilka razy zdarzyły mi się w życiu I były tak mało prawdopodobne, a jednak się wydarzyły, że miałem wrażenie, jakby to był sen, że całe życie to sen, który śnimy I od nas zależy co będzie dalej, bo zdarzają się sytuacje, o których wcześniej myśleliśmy, jakby coś miało się zdarzyć.
Dlatego zacząłem to nazuwać nie przypadkiem, tylko “synchronicznością wszechświata.”


Poker królewski w pokerze dobieranym, (występuje w 4 kolorach, szansa na każdy z nich 4x mniejsza, najsilniejszy jest pik):
0.000154%, czyli 649,739 : 1
900_1935329HighRes.jpg
źródło: pictorem.com


Zagrałem kiedyś z kimś dla zabawy tylko dwa rozdania i trafiłem ten układ, poker królewski pik, ale kto w to uwierzy? :) W dodatku rozdanie było zakładem o coś ważnego.

Trudno mi to opisać, ale na przykładzie: myślimy o sałatce owocowej, że dodamy do niej arbuza i w momencie, gdy myślimy w głowie o tym owocu w tej samej chwili w radiu lub filmie w tv pada słowo “arbuz”. Jakby nastąpił “splot” dwóch podobnych energii na zasadzie prawda przyciągania, działające na zasadzie grawitacji, wszechobecnej sile we wszechświecie, o której praktycznie nic nie wiemy.
Matematycy powiedzą, że świat ma tyle zmiennych, że takie sytuacje “raz na milion” będą się zdarzać, jednak czasem są one tak nieprawdopodobne, przynajmniej w moim życiu, że nadal wierzę w teorię synchroniczności.

Gdy sam byłem w podstawówce, moim marzeniem był GameBoy, prymitywna konsola z monochromatycznym wyświetlaczem, w dodatku przenośna, wtedy to był hit i szczyt techniki.

Miałem takiego, tylko z przeźroczystą obudową, co było fajnym bajerem, konsola była spełnieniem marzeń w tamtych czasach :)

Nintendo-Game-Boy.jpg
źródło: cyberia.pl


Jeszcze 500 lat temu za samo mówienie, że coś takiego będzie istniało spłonęłoby się na stosie.
Nikt zresztą tego nie mówił, bo współczesne wynalazki są tak zadziwiające, że nikt ich nawet nie przewidział, poza takimi geniuszami jak Leonardo Da Vinci, którego cytat “Prostota jest szczytem wyrafinwoania” uwielbiam. Od czasów GameBoya minęło zaledwie kilkanaście lat, a smartfony i gadżety mają takie funkcje, o których nawet nie wiem, bo po prostu nie nadążam. Chciałbym też, aby nie był to kolejny artykuł z wyliczanką ciurkiem, jakie to super wynalazki kiedyś będą, bo ciężko to przewidzieć.
To też jest ciekawa sprawa, że rozwój technologii może postępować różnie. Mogą istnieć cywilizacje rozwinięte nie tyle bardziej, co inaczej niż nasza. Trudno powiedzieć, na czym polegałyby takie różnice, zarówno kulturowe jak i technologiczne.

Kiedy rozmyślamy o zaawansowanych technologiach, zazwyczaj staramy się wybiec myślami naprzód, postarać się przewidzieć w którą stronę może się potoczyć rozwój naszej planety, jak dalej mogą zajść technologie oraz poziom wiedzy i jak to może wpłynąć na nasze życie.
Ja jednak chciałbym do tego tematu podejść w trochę nieortodoksyjny sposób, z innej perspektywy.
Jakby to powiedział Arnold Schwarzenegger - "Thinking outside of the the box.". myślenie poza schematem.
Jest to zarys motywu, na podstawie którego chciałbym napisać kiedyś książkę:
Wyobraźmy sobie, że istnieje cywilizacja rozwinięta od naszej kilkaset razy bardziej.
Poziom taki szacunkowo osiągnęlibyśmy w A.D. 100.000, więc trudno sobie nawet wyobrazić jak to wszystko mogłoby wyglądać. Taka planeta jest oddalona od naszej o setki lub nawet więcej milionów lat świetlnych. Oznacza to, że aby zobaczyć to, co jest tam teraz, np zapaloną żarówkę, musiałoby minąć ponad 100mln lat, zanim światło by doleciało. Na potrzeby naszej obserwacji pomińmy jednak ten aspekt, bo być może da się kwantowo obserwować wszechświat na odległość, bez żadnych opóźnień, jakkolwiek szalenie by to nie brzmiało. Być może jest to z jednak wbrew prawom fizyki i zostanie to wykluczone, ale nie zostało to ostatecznie rozstrzygnięte, obecnie trwają prace nad internetem kwantowym, który swą szybkością przesyłu, właściwie natychmiastowym, bez opóźnień, zamieniłby obecny światłowód w powolny parowóz i go zawstydził. Prędkość światła obecnie powoduje pingi nie do ominięcia, przez co nie da się globalnie grać bez "lagów". Spokojnie gracze, być może już niedługo ;)

Wracając do tematu, pójdźmy dalej, że taka planeta rozwinięta bardziej od naszej, bardzo daleko od naszej, ale... Ona nie istnieje teraz, tylko istniała już 100 milionów lat temu. Nam wydaje się, że jesteśmy całkiem rozwinięci, a oni byli bardziej od nas już miliony lat temu, ciekawa perspektywa?
Wszechświat jest tak bezkresny, że to jest całkowicie możliwe, wręcz bardziej prawdopodobne, niż nie.

Z takiej perspektywy chciałbym rozważać przyszłe technologie, że one już zostały wymyślone, lub, że istnieją gdzieś już teraz, ale bardzo daleko stąd. Być może takie podejście pomoże w choć częściowym rozwikłaniu tej zagadki.

Spróbujmy teraz pobawić się w zgadywanie, jakie technologie i nowinki może nam przynieść przyszłość?

shutterstock_9218446 efengshui pl.jpg
żródło: efengshui.pl


Większość z nas od razu pomyśli o superkomputerach i urządzeniach. O tym też będzie, ale chciałbym zacząć od strony mentalnej a dokładnie od słowa... “wiedza”.
Wiedza, to coś, co w prawdziwy sposób mnie fascynuje. Rozumiem już, skąd tak eksponowana literka “G” przez masonerię, symbolizująca słowo “Gnosis”, czyli wiedza. Nie popieram Masonów, mało o nich wiemy, jedno jednak jest pewne, są to ludzie posiadający wielką wiedzę.

Symbols-G-In-Freemasonry.jpg
źródło: gnosticwarrior.com/g.html


Wiedza jest według mnie silniejsza niż władza, pieniądze, superzaawansowane technologie.
Dlaczego? Ponieważ daje wszystkie wymienione rzeczy.
Posłużę się banalnym przykładem, miałem wswoim samochodzie problem z układem klimatyzacji, uszczelka przy nim była sparciała. Poza tym nie działało parę innych rzeczy w tym układzie.
Nie będę wchodził szczegóły, bo nie ma to tu znaczenia, ale gdybym posiadał odpowiednią wiedzę co jest jak zamocowane, co jak zdiagnozować, zrobiłbym to w miesiąc, a męczyłem się z tym ponad rok na raty. Samo naprawianie trwało krótko, najwięcej zajęło szukanie jak to zrobić. Żeby było zabawniej, po roku trafiłem na post na forum, który przemknął mi na samym początku, rok wcześniej, ale potem nie mogłem go znaleźć. Było tam rozwiązanie problemu podane w dwóch zdaniach: uszczelka w miejscu x, podany nr części. By to wymienić, musiałem zdjąć deskę rozdzielczą, do tego przydały się filmy na youtube, łatwiej było się do tego zabrać – ponownie, wiedza, która ułatwia życie.
Gdybym miał jeszcze większą wiedzę, pewnie naprawiłbym to w tydzień, lub mniej.
To naprawdę fascynujące posiąść taką wiedzę, aby w takim przypadku podejść do auta I dokładnie wiedzieć co zrobić, jak zdiagnozować. Nie mówię już o satysfakcji z samodzielnie dobrze wykonanej pracy.

Tutaj dochodzimy teorii, którą wymyśliłem na potrzeby abstrakcyjnych rozważań, takich jak temat tego artykułu :) Nie jest możliwe, aby się to wydarzyło, jednak takie rozważania teoretyczne mogą nam nasunąć ciekawe pomysły.

Wyobraźmy sobie, że mamy komputer, lub coś podobnego, co przekazuje nam wiedzę.
Jest on połączony z siecią komputerów wszędzie, potrafi przeanalizowac tak dużo informacji i ma taką wiedzę, że podsuwa nam optymalne rozwiązania w każdej dziedzinie życia.


693472226.0.jpg
źródło: recode.net


iStock507965390 adage-com.jpg
źródło: adage.com


germansuperc phys org.jpg
źródło: phys.org


Jednym słowem instruuje nas co dokładnie, precyzyjnie powinniśmy zrobić, aby nasze życie było jaknajlepsze dla nas samych. Połączone by to było z czujnikami, które stale badałyby praktycznie wszystkie parametry życiowe, skład organizmu itp. Dzięki temu moglibyśmy posiąść wiedzę wręcz niesamowitą, moglibyśmy dostać sugestię, że najlepiej dla nas lecieć w ciepłe kraje, lub w razie problemów finansowych wręcz dokładna instrukcję na czym w jak najkrótszym, najprzyjemniejszym czasie zarobić. Sztuczna inteligencja mogłaby też analizwoać nasze emocje, czytać myśli, decydując też pod tym względem.


Apple Watch:


landscape_dsc_3995.jpg
źródło: digitalspy.com


Czasem nie wiemy czego chcemy, marzymy o czymś, ale nie zdajemy sobie sprawy, że coś innego sprawiłoby, że bylibyśmy jeszcze bardziej szczęśliwi. Albo, że to tak naprawdę wcale nie da nam szczęścia. Taki “komputer” widziałby więcej od nas i nam to podpowiadał. Trudno określić jak taka wiedza, symulacja, lub zestaw opcji całego życia wpływałaby na naszą samoświadomość istnienia. Komputer w mgnieniu oka bezdusznie programuje całe Twoje życie, co do sekundy. Wszystkie, nawet najbardziej optymalne i ekscytujace i motywujace opcje i wydarzenia w tym świecie fizycznym, niczym w dziedzinie funkcji zostaną pokazane w symulacji. Te negatywne też, łącznie z szacowaną szansą w procentach i wykresami graficznymi. Taka wiedza okazać się przerażająca, jeśli np dowiadujemy się, że optymalne wyjście to udać się natychmiast do szpitala, bo jesteśmy na coś chorzy. Lub taka, że jesteśmy chorzy, jednak algorytm wyliczył, że bardziej opłaca się korzystać z życia, gdyż zostało go niewiele, a leczenie okazałoby się zbyt bolesne i mało skuteczne. Wiedza taka mogłaby też okazać się zbawienna – ktoś mógłby odkryć swój zakopany dawno, zakurzony talent, z którego nie zdawał sobie sprawy, lub rozwinąć w sobie jakąś nigdy wcześniej nie znaną umiejętność dosłownie z niczego, jedynie dzięki wiedzy, że to powinno się zrobić.
Tylko, czy w pewnym momencie nie doszłoby do paradoksu na takiej zasadzie, że natura ludzka zaczęłaby się buntować przeciw zaplanowanemu inżynieryjnie porządkowi i sam fakt wykonywania poleceń sprawiłby, że nie dawałoby to szczęścia? czyż nie jest ciekawe to, że sami do końca nie wiemy, co zrobimy? Stawia to pytanie, czy rzeczywiście jako jedyni w pełni odpowiadamy za swoje czyny. Taki system zawsze dawałby nam pole do decyzji, więc z tym nie byłoby raczej problemu, ale sama wiedza odnośnie całego życia mogłaby zmienić podejście człowieka do samego zagadnienia egzystencji, śmierci i jej istoty. Ja na przykład wierzę w to, że dusza jest nieśmiertelna i dlatego nie boję się śmierci. Oczywiście, boję się starości i cierpienia i na pewno sama śmierć nie zawsze jest przyjemna, jednak wierząc w to, że dusza jest nieskończona, tak jak I wszechświat, człowiek zaczyna myśleć inaczej i uchodzi z niego strach przed końcem, bo wie, że to nie koniec. W myśl tego uważam, że bliskie nam osoby zmarłe mogą nam po swojej śmierci fizycznej pomagać, opiekować się nami. Może też dojść do sytuacji, gdy osoba nam nie przychylna po swojej śmierci może chcieć jakoś zaszkodzić, jeśli nie żyliśmy z nią w zgodzie. Lepiej więc nie mieć wrogów, a ludzie, myślący o rozwiązaniu problemu poprzez odebranie komuś życia powinni zastanowić się, czy to na pewno całkowicie go rozwiąże, czy może przeniesie go tylko na inny wymiar.
Wracając do teorii inteligentnego komputera, bardzo ciekawi mnie, jakie decyzje podjąłby człowiek po instrukcjach od takiej maszyny, co by to było i dlaczego? Oraz czy w ogóle by jej posłuchał? Jak można zmierzyć nieomylność,trafność i skuteczność takiej maszyny?


353-nyse-chimp.jpg
źródło: newsbiscuit.com


Czy tworzenie sztuki okazałoby się najlepsze, a może pływanie na surfingu?
Może okazałoby się, że należy pomagać innym i to sprawi, że sami poczujemy się lepiej i nasza dusza osiągnie wyższy poziom?
Lub może najlepszy okaże się styl hedonistyczny, nowe, “nieszkodliwe” używki sprawiające, że życie to jedna wielka zabawa, bez praktycznie żadnych konsekwencji?


dan-bilzerian-will-never-ever-be-on-millionaire-m-2-14623-1403656007-10_dblbig.jpg
źródło: buzzfeed.com


Mogłoby też okazać się, że planetę wkrótce czeka kataklizm typu era lodowcowa, lub uderzenie meteorytu i należy zrobić wszystko, aby ocalić cywilizację. A może odwrotnie, taka wiedza na temat tego, co jest w kosmosie uświadomiłaby nam, że takich jak my jest mnóstwo i to, czy nasza planeta przetrwa, nie nie wpłynie absolutnie na nic, a ludzie na planetach po jakims okresie pojawiają się "sami", niczym pleśń od wilgoci? Szkoda, że nie mamy takiego urządzenia, bo wtedy byśmy się dowiedzieli :)

Z drugiej strony, patrząc na zachowanie robota pokładowego "HAL 9000" w genialnym filmie “2001: Odyseja kosmiczna” Staneya Kubricka może to lepiej, że go nie mamy. Tamten zbuntował się przeciwko ludziom, ponieważ został zaprogramowany, o ironio, przez ludzi tak, aby priorytetem było powodzenie misji. Niestety (dla ludzi) okazało się, że komputer stwierdził, że ludzie są zagrożeniem dla jej powodzenia i w podstępny sposób próbował ich zabić. Rozpoczęła się walka ludzi z maszyną, którą próbowali wyłączyć, tak jak i w pewien sposób ona ich.


hal-9000-2001-a-space-odyssey ifc com.jpg
źródło: ifc.com


maxresdefault YT.jpg
źródło: youtube.com


Myślę, że w przyszłości może stać się możliwa telepatia i czytanie myśli. Być może wtedy będziemy mogli połączyć się telepatycznie z inną planetą, która pomoże nam rozwinąć technologię i nasz świat. Brzmi szalenie, ale to tylko teoria. Być może Anioły Stróże, to superrozwinięte istoty z... innej części kosmosu, które przekazują nam telepatycznie pożyteczne informacje, są tak rozwinięci, że posiedli możliwość widzenia zdalnego? Istnieje przekaz informacji niematerialny, dlaczego nie miałby istnieć byty niematerialne? Albo skoro dżdżownica czuje tylko węch I dotyk, a po mutacji powstaje oko I zaczyna widzieć, być może u nas też wykształci się kolejny zmysł, trudno powiedzieć jaki, bo go jeszcze nie mamy?
Osobiście wierzę w telepatię i mógłbym opisać parę przypadków, ale nie ma to sensu, bo nikt nie uwierzy, a jest to nie do udowodnienia. Moje osobiste doświadczenie jest takie, że jest to umiejętność pasywna. Mam na myśli, że to przychodzi samo, jak lśnienie, dostajemy nagle impuls z zewnątrz o danej informacji, ale nie można tego samemu wywołać. Nazwałbym to więc postrzeganiem pozazmysłowym tego co się wydarzyło lub wydarzy. Być może można to wyćwiczyć, aby nie było tylko pasywne. Słynny Jasnowidz Krzysztof Jackiewicz twierdzi, że można się tego nauczyć, zgadzam się z tym. Pan Krzysztof to bardzo barwna postać, to że odnalazł tyle ciał i jest to udokumentowane jest doprawdy zdumiewające.
Sam nie dowierzam w jego umiejętności, ale nawet ostatnio w mediach słyszem, że znalazł zwłoki, dokładnie pokazując w którym miejscu w rzece, myląc się o kilkadziesiąt kub kilkaset metrów.
Myślę, że istenieje coś takiego, jak intuicja i czasem warto się jej zawierzyć. Być może wiara w Boga jest własnie formą motywowania się, a tak naprawdę jest to zawierzanie własnej intuicji, budowanie wiary w siebie. Dzięki wyobrażeniu postaci Boga łatwiej nam działać, ale tak naprawdę boska moc jest w nas, a Bóg nie jest osobą, tylko “świadomością całego wszechświata”.

Podobno już dziś naukowcy przewidują, że odpowiendie mutacje pozwolą kiedyś np widzieć falami Roentgena, ale nikt tego jeszcze nie udowodnił. W każdym razie osprzęt na ciele połączony z mutacjami może znacznie nas ulepszyć i zamienić w "coś" lub kogoś innego...

Myślę, że kolejną zmianą może być całkowita inwigilacja w zamian za bezpieczeństwo, za zgodą wszystkich, lub większości. Każdy miałby na ciele mnóstwo kamer i czujników, aby rejestrować wszelkie zdarzenia, a nawet je przewidywać i im zapobiegać oraz ich unikać. Wszelkie przejawy przemocy byłyby nagrane I karane. Ludzie nie byliby więc wobec siebie agresywni, jednak to nie znaczy, ze agresja zniknie całkiem, jednak znacznie zmaleje I zostanie wyizolowana do stosowania przez służby porządkowe wobec przestępców.


camera.jpg
źródło: elfro.pl


Już dosyć dawno widziałem film dokumentalny, który m.in. mówi o tym, że od dawna w Rotterdamie, w Holandii w autobusach kamery rozpoznają twarze i jeśli ktoś jest poszukiwany, policja czeka na niego już na przystanku. To nie jest science fiction, tylko rzeczywistość. Google czyta nasze maile, ale nie jest to nielegalne, bo robi to komputer a nie człowiek. Każde nasze słowo wypowiedziane przez telefon jest zamieniane na tekst, aby wyłapywać słowa kluczowe, a inteligentne algorytmy wyłapują rozmowy podejrzane. To nie dzieje się z wybranymi połączeniami, tylko ze wszystkimi, bo tylko wtedy ma to sens. Nie potrzeby jest do tego człowiek, więc nie ma tu ograniczeń w tej kwestii. Nasza barwa głosu też jest jak odciska palca, zostaniemy po niej rozpoznani po wykonaniu dowolnego połączenia w razie, gdybyśmy byli poszukiwani. Nowoczesne badania dna będą w stanie określić po rodzajach śladów, że siedziałeś na danym krześle. Wszystkie informacje nie muszą być dziś już kasowane, cokolwiek więc zrobimy w sieci, zostanie w cyberchmurze na setki tysięcy lat.
Bardzo trudno określić, czy ludzie będą szli w prywatność, czy w sławę, mnie zadziwia z jaką odwagą i ochotą ludzie obnażają swoje życia w sieci. Ich profile są publiczne, włamywacz może wręcz wyczekać moment na social media, aż ktoś wejdzie do basenu na wakacjach, aby obrobić mu w tym czasie mieszkanie.
Czujniki i komputery w pojazdach znacznie zwiększą bezpieczeństwo na drogach, wypadków będzie coraz mniej, aż ich liczba zostanie ograniczona prawie do zera.
Skoro już jesteśmy przy temacie czujników, będą mierzone wszelkie zanieczyszczenia i odpady.
Coś co dziś nazywamy nerwicą natręctw stanie się faktem, na monitorach będziemy obserwować aktualny stan powietrza, maski oddechowe staną się normą, jak w Japonii. W mieszkaniach elektronika będzie ściśle mierzyć I regulować skład powietrza. Nie będzie mierzyć tylko temperatury, ale i jego skład oraz poziom CO2. Badania potwierdzają, że przebywanie w wysokim stężeniu CO2 może powodować się raka oraz innych chorób i dolegliwości. Wszelkie temperatury, skład powietrza itp będą regulowane z wielką dokładnością, to znacznie poprawi jakość życia.
Teraz nie chce się aż w to wierzyć, ale być może za jakiś czas ludzkość przestanie prawie całkiem jeść mięso i to nie ze względów humanitarnych, lecz po części też, ale po prostu będzie wiele innych, lepszych źródeł pożywienia. Skład pożywienia będzie badany, a specjalna aplikacja będzie liczyć i proponować kolejne posiłki i planować diety, analizując w czasie rzeczywistym skład ciała, bo nie tylko kalorie i makro, ale też rodzaj pożywienia wpływa na enzymy i hormony w organiźmie. Obecnie mało kto zna się na diecie i żywieniu, a jeśli się zna, to czasami barierą są cena produktów, brak umiejętności, czasu, chęci, motywacji, by odpowiednio zjeść. Podobnie z badaniami. Nie chodzi o narzekanie na NFZ, ale jesteśmy obecnie w wiekach ciemności. Badania kompleksowe wykonuje się dopiero jak coś komuś dolega, mało kto myśli o badaniu składu ciała na np obecność metali ciężkich. W przyszłości stała kontrola tych parametrów stanie się normą, wiele obecnie dziś materiałów i kosmetyków okażą się szkodliwe i zostaną wycofane.
Być może cały przemysł zostanie przeniesiony na orbitę planety, a sama kula ziemska stanie się jedynie ogrodem, o który ściśle się dba. Wszelkie napędy w pojazdach będą nieszkodliwe, nieemitujące nic do atmosfery, energia do napędzania będzie praktycznie nieograniczona i darmowa.
Tutaj dochodzimy do ciekawego tematu. Z jednej strony mówi się, że koncerny naftowe wykupują patenty na wolną energię i chowają je do szuflady na kilkadziesiąt lat, aby jeszcze przez jakiś czas zarabiać na ropie. Ropa kiedyś się skończy, a nie każdy wie, ze jest potrzebna w wielu dziedzinach przemysłu, nie tylko jako paliwo, ale też przy produkcji np farb i tworzyw sztucznych.
Darmowa energia jest według niektórych dostępna, tylko ukrywana przed ludźmi. Nie wiem jak jest naprawdę, bo nie jestem tymi ludźmi, ale gdybym był na ich miejscu też zastanowiłbym się, czy dostęp do niej dla każdego to dobry pomysł. Wyobraźmy to sobie: powszechny, tani dostęp do energii, możemy przemieszczać się w nieograniczony sposób, podróżować ile chcemy, gdzie chcemy, może nawet latać na księżyc. Czy to byłoby dobre? Wyobraźmy sobie osiedlowych "Sebixów", którzy wymontowali ze swoich bolidów butle LPG i od teraz mogą bez przerwy objeżdżać rejony, bez żadnych ograniczeń 24/7. Wzrost korków. Dostęp do darmowej energii spowodowałby początkowo niekontrolowany wzrost populacji, ludzie mnożyliby się “jak króliki”. Wraz ze wzrostem populacji jeszcze większe korki przeludnienie.
Wojciech Cejrowski w jednym ze swoich programów wypowiedział się, że problem przeludnienia jest rozdmuchany, że procentowo zajmujemy małą powierzchnię ziemi. Tutaj zgoda, jednak bardzo ekspansywnie I szkodliwie z niej korzystamy. Giną ekosystemy, kolejne gatunki, natura przegrywa walkę z “techniką” człowieka. Jeśli tym można nazwać wydalanie z fabryk zanieczyszczeń do środowiska i podobne “osiągnięcia” naszej cywilizacji.
Kolejną kwestią darmowej energii jest bezpieczeństwo. Można mnożyć pomysły, jakie bronie i o jakim zasięgu można by stworzyć dzięki darmowej energii. Jednym słowem, energia może w przyszłości stanowić taką moc, że będzie ściśle reglamentowana przez rząd, bardziej niż dostęp do broni.
Największym przeciwnikiem, możemy wtedy okazać się dla nas my sami.
Jeśli chodzi o dostęp do broni w przyszłości – tutaj nie mam zielonego pojęcia, w którą stronę to pójdzie. Czy każdy z nas będzie rozzbrojony, w chronionym supertechniką systemie, w pełni bezpiecznym, gdzie ludzie staną się dla siebie bardziej empatyczni i mniej agresywni, czy wręcz przeciwnie, wciąż będą zdarzać się konflikty i każdy z nas poza czujnikami będzie miał strój ochronny i zestaw broni, których nie powstydziłby się dzisiejszy agent służb specjalnych. To chyba jedna z ciekawszych dla mnie zagadek, na które nie mam żadnej odpowiedzi.
Myślę, że system finansowy może zamienić się w sposób taki, że będzie mnóstwo walut, które będą akcjami firm, ale bardziej dostępnymi, niż teraz. Nie będzie trzeba mieć konta maklerskiego, wystarczy równowartość puszki Coli, by kupić ułamek ich akcji z telefonu komórkowego. Ludzie staną się bardziej świadomi finansów, zrozumieją, że obecny pieniądz fiducjarny, (od greckiego słowa “fidus” - wierzyć) ma jedynie wartość wirtualną, nastąpi rewolucja i swoje oszczędności będzie można trzymać np w tokenach na energię, o której wcześniej wspomniałem. Jednym słowem waluty będą mieć rzeczywiste pokrycie w konkretnych rzeczach, tak jak za czasów parytetu złota, choć nadal będą one stanowić jedynie umowy międzyludzkie. Wraz z rozwojem techniki rząd częściowo zostanie skomputeryzowany i zautomatyzowany, aby zmniejszyć korpucję, ale dla kogoś, komu uda się wejść do środka stworzy jeszcze większe możliwości do nadużyć, dlatego walka o władzę może stanowić poważny problem. Obecnie też to obserwujemy, w niektórych krajach żyje się naprawdę świetnie, ale np Korei Północnej ludzie żyją, a raczej egzystują i umierają w nieludzkich warunkach, panuje tam straszliwy reżim.
Ludzie są niejednorodni i zawsze będą dzielić się na obozy. Szachownica jest symbolem masonerii, gdyż ma przedstawiać kontrolę ludzi poprzez polaryzację poglądów. Stara zasada “Dziel I rządź”.
Mamy w mieście 2 kluby, których kibice się nie lubią – łatwiej takim skłóconym społeczeństwem kierować. To tylko przykład. Kolejny to debata w telewizji. Ktoś postawi tezę, że lesbijki i geje powinni brać śluby i adoptować dzieci, a nawet rodzić. Jedni się oburzą, że to niedorzeczne. Drudzy nazwą tych pierwszych nienawistnymi nietolerancyjnymi homofobami. I już jest temat do kłótni. Mało kto rozumie, że wywołanie tej kłótni było jedynym celem, a sam temat jest zastępczy, mało znaczący. Dziś dzielą nas religie, kto wie jaki będzie następny powód. Być może w przyszłości jakiś element podejścia do życia sprawi, że ludzie podzielą na dwa osobne “plemienia”, które żyją osobno, we wzajemnej odrazie.
Wierzę, że technika przyniesie też wiele dobrego, aż trudno sobie wyobrazić jak będą wyglądać w przyszłości gry komputerowe, także te treningowe, zwiększające refleks I pole widzenia dla sportowców, oraz jak będą poprawiać ich wydajność. Jakiś czas temu kolega zaciągnął mnie na prezentację Sony VR. Podszedłem do tego sceptycznie, ale przeszedłem się z ciekawości. Myślałem, że będą od tego boleć oczy i nie będzie to takie fajne. Jednak kiedy usiadłem i założyłem google, przeżyłem szok. Siedziałem w czołgu. Nie było widać pikseli, obraz składał się z kropek, które były jakby zawieszone wokół mnie, w pełni 3D, trudne do opisania, czułem się jak w filmie. Asystent polecił odwrócić się za siebie. Zaglądam przekręcony do tyłu za fotel, a tam gaśnica, jak prawdziwa, z tą różnicą, że nie widziałem swojej ręki, gdy próbowałem po nią sięgnąć i ani drgnęła :). Niesamowite przeżycie, ale najlepsze zaczęło się za chwilę. Nadjechały czołgi, zacząłem do nich strzelać za szyby pancernej. Gdy już wszystkie wybuchły zobaczyłem , że coś nadlatuje u góry. Zacząłem podnosić głowę, okazało się, że tam też jest szyba i z podniesioną głową strzelałem w coś na niebie. Nie ma prostokątnego obrazu, po prostu rozglądasz się, jak w prawdziwym życiu. Niesamowite. Aż trudno sobie wyobrazić jakie przeżycia będą dawać niedługo takie systemy i jakie skutki, pozytywne I negatywne będą mieć na nasze organizmy. Tekken, gdzie walczysz na sali treningowej zadając prawdziwe ciosy, mogłoby się okazać, że gry komputerowe kojarzone z zamulaniem w domu staną się oksymoronem...
Jestem fanatykiem driftu, kiedy tylko mogę poślizgać się, odczuwam niesamowita radość.
Ciekaw jestem jakie inne sporty, hobby i pasje będą powstawać wraz z rozwojem świata.


58.jpg
źródło: viceavenue.wordpress.com/2012/06/18/drifting-101-stage-one/


Ciekawym tematem może też być wirtualna eksploracja kosmosu. Jak wspomniałem we wcześniejszym artykule, jeszcze długo nie podbijemy kosmosu, bo nasze ciała nie są do tego zdolne, ale zrobią to za nas maszyny, dzięki temu będzie w niego wgląd i będzie można po nim wirtualnie podróżować, co może być fascynujące. Być może kiedyś uda się “okiełznać” kosmos, tak jak zdobyliśmy najpierw wody, potem przestworza naszej planety.

Przejdźmy na temat ludzkiej natury i moralności. Miejmy nadzieję ,że świat będzie pozytywny i dobry. Myślę, że jest coraz lepiej. Smutne jest jednak to, że wciąż na świecie jest mnóstwo biedy i cierpienia. To niestety cena jaką płacimy za zróżnicowanie, cały świat pod jedną władzą też nie byłby dobry, ale do tego to zmierza.
Kiedyś połączyłem flagę UE i pieczęć masońską na jednodolarówce i wyszła mi kula z gwiazd. Czyżby nowe logo rządu globalnego, w połączeniu UE i USA, które będzie własnie tak wyglądać?


stock-photo-e-pluribus-unum-seal-on-the-us-dollar-bill-252016030 seal.jpg
źródło: shutterstock.com


flag_yellow_high.jpg


stock-photo-e-pluribus-unum-seal-on-the-us-dollar-bill-252016030 globe.jpg


israel.png


flaga Izraela też w ciekawy sposób pasuje do tej geometrii:
stock-photo-e-pluribus-unum-seal-on-the-us-dollar-bill-252016030 globe+isr.jpg


Mam wrażenie, że ile bym nie widział dobra, tyle samo zła je gdzieś równoważy. Jak dzika dżungla, piękna i bezwzględna zarazem, zadziwiający i przerażający zarazem cud życia i egzystencji. Czasem myślę, że świat nie jest ani dobry, ani zły, tylko dualny, a od nas zależy, na którą stronę przechyli się szala. Jak w rzucie monetą, rzadko spada na krawędź, jest albo dobrze, albo źle. Nasze życie jest albo nieszczęśliwe i nagle zamienia się w raj, albo odwrotnie, jest rajem I nagle coś się psuje. Ludzie mówią, że pieniądze szczęścia nie dają, ale prawda jest taka, że życie bez pieniędzy zamienia się w prawdziwe piekło, natomiast z nimi w raj, oczywiście w dużej generalizacji i nie zawsze. Mamy moc by to zmieniać, czasem wystarczy trochę wiary I wytrwałości a efekty okazują się większe, niż się spodziewaliśmy.
Chciałbym, aby nasza rasa rozwinęła się do wyższej empatii, abyśmy nie wyrządzali sobie tyle krzywd i chciałbym, aby nie brzmiało to jak słowa nawiedzonego. Wierzę, że nawet człowiek agresywny czasem jest po prostu zagubiony i pewne sytuacje w jego życiu go w pewien sposób zmieniły, ale zawsze jest szansa, aby coś naprawić.
Być może rozwój duchowy ludzi sprawi, że zmienią podejście do wielu spraw.
Ja na przykłąd ostatnio wymyśliłem taką teorię, że kiedy ciało umiera, nasza dusza jest nieśmiertelna, więc nadal istnieje na tym świecie, ale niematerialnie. Ponieważ nie obowiązuje jej już świat materialny, może się w nim teraz przemieszczać bez ograniczeń czasu – może dowolnie przenieść się do momentu swojego życia, nawet wcześniejszych, lub przyszłych, nawet nie przenieść, bo czas go po prostu nie ogranicza, więc nie musi się przenosić. Ten "nasz" wymiar go już nie dotyczy, dlatego też nie może już ingerować w niego fizycznie, jednak nadal go widzi i może w niego ingerować na poziomie kwantowym. Czyli na przykład podsuwać bliskiej osobie jakieś wskazówki co do życia. Brzmi szalenie, ale nie mam na myśli, że ktoś słyszy w głowie głosy, tylko przeczucia i własne nagłe intuicje lub decyzje w pewnych sprawach. Być może to wszytko jest nieprawda, ale nie da się tego zbadać empirycznie i dlatego jest to wielka zagadka. Ja wierzę, że pewna osoba z mojej rodziny po swojej smierci postanowiła pomóc mi doprowadzić do operacji prostowania nosa, której bardzo się bałem. Po zabiegu, gdy byłem jeszcze na środkach przeciwbólowych wyobrażałem sobie jak ta osoba widzi, że się udało i odczuwa prawdziwą radość. Pomyślałem wtedy o tym, jak ktoś czuje satysfakcję z czyjejś radości, albo co czuje lekarz, który mnie operował, mając świadomość, że pomógł mi zmienić komfort mojego życia życia i uwolnił od bólu.


guardian_angel.jpg
źródło: https://www.angeltherapy.com/guardian-angels


Być może to wynik tych leków i narkozy, ale stwierdziłem wtedy, że pomaganie drugiej osobie I sprawianie w ten sposób radości jest chyba jednym z najwyższych uczuć, jakie są na tym świecie.
Myślę, że jest to praktycznie ta sama wibracja, co miłość i rodzicielstwo, które dla większości ludzi są najważniejsze. Chciałbym, aby ludzie poszli wraz z rozwojem technologii w tym kierunku, aby nie okazało się, że bezduszne maszyny zaczną za nas wszytko robić i myśleć i przez nie to my staniemy się nomen omen bezduszni i pozbawieni uczuć i instynktów, bo większość naszych potrzeb będzie zaspokajane prawie automatycznie.
Rozwój to nie tylko technologie, ale też odkrycie drzemiącego w nas potencjału, wiedzy, o której pisałem wcześniej. Dlatego wspomniałem o teorii optymalnego zachowania, bo domyślam się, ile potencjału nie wykorzystujemy tylko dlatego, że o nim nie wiemy.
Przykładowo Wim Hof – człowiek lodu, który dzięki technikom oddechowym w samych majtkach zdobywa w mrozie kilkutysięczniki i ma mnóstwo rekordów Guinessa, nauczył się tak kontrolować ciało, że może leżeć 4 godziny w lodowtej wodzie. Wszystko jest udokumentowane, polecam odnalezienie jego strony na facebooku, lub wygooglowanie kto to. Co ciekawe, nie twierdzi on, że posiadł supermoc, tylko że jest to do wytrenowania. Nauczył się tego studiując techniki oddechowe i medytację. Jednym słowem ta wiedza jest nawet dostępna, wystarczy tylko po nią sięgnąć. Być może wykazujemy się takim ignoranctwem w wielu kwestiach dlatego, że w biegu codziennych spraw, świecie reklam, teleturniei i wszechobecnego ogłupiania, zwyczajnie nie mamy na to czasu.
Powoli zbliżając się do końca, zastanówmy się jaki los nas czeka. Czy zgotujemy go sobie sami, czy spotka nas coś, co jest poza naszym wpływem?
Podobno za około 30 lat koło ziemi ma przelecieć meteoryt w odległości kilkudziesięciu tys. km, co jest odległością niezwykle bliską i niebezpieczną, na pewno będzie on widoczny z ziemi, taki widok będzie robić wrażenie, niejeden twardziel wymięknie, istnieje nawet niewielkie zagrożenie kolizją z ziemią. Co kilkanaście, kilkadziesiąt i kilkaset tys lat są różne cykle ziemi, podczas których są zmiany temperatur, zlodowacenia itp. Może wydarzyć się mnóstwo rzeczy, o których nie wiemy, lub takie o których wiemy, ale się przed nimi nie uchronimy, jak np wojna atomowa, która mogłaby nas zgładzić. Trudno jest określić, czy rozwiniemy się niesamowicie mocno i podbjemy kosmos, czy się nie uda i nasza rasa przestanie istnieć. Na pewno duży wpływ na to ma też zmienna losowa, coś, co ja nazywam wariancją wszechświata.
Chciałbym przedstawić swoje podejście na przykładzie kwiatu, powiedzmy róży.
Jest piękny, pełen życia, jednak w swoim D.N.A. ma zakodowany pewien okres życia. Jakbyśmy go nie podlewali, jakich nowinek technicznych nie używali, jego życie będzie ograniczone czasowo. Nie da się oszukać natury. To samo z życiem ludzkim. W przyszłości pełna diagnostyka, roboty w organiźmie, sztuczne i przeszczepiane organy będą przedłużać nam życie, ale to też będzie nierówna walka. Nie uda się przedłużać życia w nieskończoność. To samo uważam na temat naszej planety. Uważam ją za “żywą kulkę”, której krwią jest woda. Nawiasem mówiąc, woda to dla mnie jedna z największych zagadek tej planety i wszechświata, sami składamy się głównie z niej. Temat na osobny tekst :).
Być może nawet nasza planeta ma swoją świadomość, tak samo jak my ją mamy, mimo, ze składamy się z mniejszych organizmów i komórek, które być może też są samodzielnymi, myślącymi bytami.
Porównałbym naszą planetę do pięknego kwiatu, który ma swój czas, w którym jest piękny i żyje pełnią życia, w rozkwicie, a potem jego życie dobiega końca.



źródło: https://unsplash.com/search/photos/rose


Być może tak samo jest z naszą planetą, nie będzie ona w nieskończoność ulepszana i coraz wspanialsza, tylko pewnego dnia okaże się, z najmniej oczekiwanej przyczyny, że “Wielkie żarcie się skończyło” i tak, jak w każdym filmie, przedstawieniu w teatrze, każdej miłej chwili w naszym życiu, kiedyś niestety musi nadejść koniec. Taka świadomość jednak wcale nie musi być przygnębiająca. Myślę, że powinna ona sprawić, żebyśmy doceniali każdy dzień swojego życia. Kiedyś tak żartowałem, że jeśli znajdę 1 grosz, to będę o niego bogatszy do końca życia , lub, że jeśli zrobię choć 10 pompek, to wpłyną one dodatnio na moją formę już do końca mojego życia, jednym słowem, każdy nasz czyn, który robimy wpływa na całą naszą przyszłość czasem wręcz nieprzewidywalnie, niczym w filmie "Efekt Motyla". Nie zdajemy sobie sprawy z tego jak duże znaczenie nadaje naszemu losowi każdy nawet mały gest i decyzja.
Być może naszą planetę za jakiś czas czeka zagłada, lub też nie, niezależnie od tego powinniśmy cieszyć się obecnym pięknem, róża też nie przejmuje się tym, że uschnie, tylko jest, tu i teraz, w pełnym rozkwicie.
Nie powinniśmy bać się śmierci, bo to jak umrzeć za życia, wierzę, że to tylko przejście do innego wymiaru.

Chciałbym zakończyć ten artykuł tekstem z Filmu “Amelia”, który polecam, gdzie pewien mężczyzna, w wieku około 45 lat znajduje swoje metalowe pudełko ze “skarbami” dzieciństwa, otwiera je i łzy same napływają mu do oczu, gdyż przypomina sobie dzieciństwo. Mówi wtedy mniej więcej taką rzecz, że jesteśmy dziećmi, wydaje nam się, że mija zaledwie chwila a nagle orientujemy się, że mamy ponad 40 lat. Bardzo mnie ta scena poruszyła i mocno dała do myślenia. Często łapałem się na takim myśleniu, że następnym razem zrobię to lepiej, jutro będę w lepszym nastroju wtedy mi wyjdzie, dziś nie czuję się optymalnie. To dlatego, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak krótkie jest życie, że nie będzie drugiej takiej samej chwili, tak jak nie ma takich samych dwóch odcisków palca... To trochę jak z zostawieniem jedzenia na później, którego się nie w rezultacie nie zjadło, lub ulubiony flamaster, którego tak lubiliśmy, że się nie wypisał, tylko wysechł, czasem po prostu odkładamy wszystko na jutro, ale jutro nigdy nie nadchodzi, dopóki nie jest za późno.
Bardzo lubię rozmyślania o przeszłości, przyszłości i wieczności, ale staram się też “być tu i teraz”, choć często nie jest to łatwe. Gdy zbyt dużo rozmyślamy, życie też ucieka.
Być może przejście w czwarty wymiar wcale nie byłoby dla nas takie korzystne, albo już to robimy, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy :)
Być może też okaże się, że nasze myśli, decyzje, świadomość też są pewną formą materii, lub że jest to nawet poszukiwana przez nas antymateria, coś, co na poziomie kwantowym poprzez myśli i wynikające z nich decyzje wpływa na nasz świat, że tak naprawdę nasze "jaźnie" są pewnego rodzaju substancją, energiami. Może nawet "połączeniami" z innymi światami, a my sami jesteśmy czymś w rodzaju "portali"?
Jedno jest pewne – przyszłość będzie niezmiernie fascynująca, lub równie przerażająca, nie da się jej przewidzieć i to sprawia, że temat jest jeszcze bardziej intrygujący, przynajmniej dla mnie.
Z wielkim zaciekawieniem patrzę w przyszłość, co takiego nam przyniesie :)

(Ten post bierze udział w konkursie #TemaTYgodnia#13, głosowanie rozpocznie się w poniedziałek, 29 stycznia, zapraszam do oddania na mnie głosu jeśli Ci się spodobało)


Jeśli udało Ci się wytrwać do tego miejsca, dziękuję za poświęconą uwagę. :)

Sort:  

Smoke weed everyday? ;)

Odpowiem wymijająco, kiedyś, jak byłem młodszy, dosyć często słuchałem kawałka z tym tekstem, z płyty dr.Dre 2001 ;) Wiem do czego pijesz, ja z natury jestem roztrzepany i ciężko mi się skupić na 1 rzeczy, podczas pisania tego miałem natłok myśli, wyszło to bardzo długie, czego się nie spodziewałem, wiem, że tekst przydałoby się dopracować, usystematyzować itp, bo jest chaotyczny trochę. Zabieram się niedługo do czytania Twojego artykułu, bo podobno ciekawy i muszę obczaić Twojego bloga bardziej, bo nie wiedziałem, że programujesz, też próbuję coś ten temat ruszyć, mam nawet wymyśloną pewna grę, tylko muszę ją przełożyć na kod, a tego nie umiem póki co. Zastanawia mnie, dlaczego nie używasz do programowania np unity, chyba do gry typu marynarzyk by się nadał, czy jest zbyt rozbudowany na te potrzeby?

Mój umysł cannot into 95% języków programowania i tak dalej. Parę razy zaczynałem zabawę w Javascript, Python, Perl, C++ i paru innych i nie rozumiem ich. Dlatego marynarzyk w Gej mejker

Niezły lot, przeczytałem całe. Dobre!

Dzięki. Racja, że "odlot", jak za mało się staramy, to nie wychodzi, ale jak za bardzo, to też nie jest dobrze i tak było w tym przypadku. Może z tego tekstu kiedyś coś się wykrystalizuje. Dopiero odpisuję, bo problemy z bandwidthem...

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 64785.95
ETH 3471.44
USDT 1.00
SBD 2.51