Barszczyk z uszkami. A potem właściwie wszystko mi równie smakuje. W domu mamy miks tradycji po rodzinach męża i mojej, przy czym założenie było takie, że wybieramy tylko to, co jemy z prawdziwą przyjemnością i lepiej zrobić za mało danej potrawy, niż za dużo. :)

Jest jeszcze jedna rzecz, która w Wigilię musi być, i którą podchwyciły też moje dzieci. Otóż po łamaniu opłatkiem czasem zostają kawałki tegóż. Można je zjeść od razu, ale lepiej jest poczekać z tym do końca kolacji, przysunąć sobie bliżej świecę (u nas są zawsze z naturalnego wosku pszczelego), lekko zbrązowić opłatek nad płomieniem i dopiero wtedy zjeść. :)