You are viewing a single comment's thread from:

RE: DZIEŃ 1 STEEM KALENDARZ ADWENTOWY 2018

in #polish6 years ago

Moje wspomnienia z dzieciństwa pochodzą z lat osiemdziesiątych. Ze świętami kojarzy mi się najbardziej zapach pomarańczy, które bardzo lubiłam, a które w sklepach pojawiały się tylko wtedy. Nie wiem - może w większych miastach były jakieś lepiej zaopatrzone sklepy, w moim miasteczku w tamtych latach nie. Te pomarańcze to było wydarzenie na całego - nawet w dzienniku telewizyjnym zapowiadano, ze płyną już statki z pomarańczami. Skąd? Chyba z Kuby. :)

No i jeszcze zimno i śnieg. Nie jestem pewna, czy na każde Boże Narodzenie, ale w pierwszej dekadzie mego życia przynajmniej kilka było tak porządnie mroźnych i śnieżnych. Teraz trochę się to zmieniło, bo częściej święta są bez śniegu niż ze śniegiem.

"Dorosłe" święta też są dla mnie wyjątkowe, bo 25 grudnia to dzień, w którym wzięliśmy z mężem ślub, a teraz obchodzimy kolejne jego rocznice. Stąd tradycyjnie wśród smakołyków pierwszego dnia świąt tort czekoladowo-orzechowy. :)

Sort:  

Ja właśnie najmilej chyba wspominam święta z okresu 1988 do 1992 (gdy miałem 5-9 lat), kiedy to cała rodzina zjeżdżała się do moich pradziadków od strony babci (mamy mojego taty) i spędzaliśmy wigilie w ogromnym gronie. Babcia miała dwie siostry, które miały swoje rodziny i przynajmniej... chyba 20 osób było na wigilii. Pamiętam, że wszyscy śpiewali kolędy przed i po kolacji wigilijnej. Oczywiście też pomarańcze były, chyba w takich czerwonych plastikowych siateczkach.

Ale najlepiej z tych wigilii pamiętam radio, takie stare, chyba jeszcze z lat 50, w którym po cichutku leciała muzyka w radio. Stało ono w rogu pokoju biesiadnego. Pamiętam, że zawsze jak się zaczynała nieoficjalna cześć wigilii (dorośli, alkohol) to zawsze siadałem przy tym radiu i czekałem na... Boże wybacz... Wham! - Last Christmas (wtedy jeszcze puszczali tę dłuższą wersję piosenki, tak zwany Pudding Mix) czy Cliffa Richarda - Mistletoe and Wine. Nie wiem, jako dzieciak lubiłem te piosenki. A, jeszcze Johna Lennona - Happy Xmas (War is Over) też lubiłem.

Niestety pradziadek zmarł jakoś w październiku 1992 roku i nie pamiętam czy tamtą wigilię organizowali u prababci, ale następne odbywały się u córek mojej prababci, co roku u innej, aż prababcia nie zmarła w 1999 roku. Potem to wszystko się rozsypało.

A najgorzej w Święta to ja miałem prze... rąbane, bo 25 grudnia zachciało mi się przyjść na świat XD Miałem przyjść 6 stycznia, ale mi się spieszyło. Też nie lubiłem świąt z tego powodu, bo ciotki widziane poprzedniego dnia, przyjeżdżały do nas, zaczynało się całowanie, obściskiwanie, czego nie lubiłem jako dzieciak. Ale zawsze więcej kasiorki wpadło i jakiś dodatkowy prezent :)

Bardzo fajna data na rocznicę ślubu :)

A u nas nigdy nie było wigilii dla literalnie całej rodziny, bo mój tata ma siedmioro rodzeństwa, a mama pięcioro. No i jakoś tak się też rodzina z obu stron trochę rozjechała po Polsce. Raczej w święta czasem my jechaliśmy do kogoś, albo ktoś do nas, ale to już w pierwszy i drugi dzień.

Powiem Ci, że rozumiem oczekiwanie na anglojęzyczne hity, zwłaszcza przez dziecko. Piosenki lekkie, wprowadzające miły nastrój. Do tej pory nie lubię tych płaczliwych, smętnych kolęd. Pan Jezus ma urodziny! Dawajcie coś wesołego. :) Za moich czasów często w wigilię szły kolędy w wykonaniu Mazowsza albo Śląska - choć muzycznie bez zarzutu, to jednak zawsze zagęszczenie smutnych (Ach ubogi żłobie, Mizerna cicha, Jezus Malusieńki itp.) dla mnie było nieznośne.

Bardzo fajna data na urodziny. :)

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.029
BTC 58157.69
ETH 3122.82
USDT 1.00
SBD 2.42