You are viewing a single comment's thread from:
RE: Jak jeść zdrowo czyli nie jeść nic - Zdrowe Zakupy na Twój telefon
Takie trochę pod tezę przykłady wybrane. Serek topiony bym dodała. :) A zdrowe odżywianie to nie tylko szczaw i mirabelki. Wódka, kasza i ogórki konserwowe na pewno będą ok.
Buźki w aplikacji 1:1 oddają oznaczenia z tabel dodatków do żywności (czerwona - obserwowany szkodliwy wpływ, żółty - być może nieobojętny, ale brak badań, zielony - bezpieczny).
Apka może być całkiem przydatna alergikom. Skanowanie i duży symbol graficzny są na pewno wygodniejsze niż czytanie maczkiem drukowanej etykiety i poszukiwanie nieszczęsnych orzechów czy czegoś innego.
Brałem to, co miałem pod ręką. Produkty nie mają za zadanie potwierdzić ani obalić żadnej tezy ;-).
A nie jadłem ze 4 lata.
Ogólnie problemem nie jest to, że jemy śmieciowe jedzenie, problem jest taki, że ludziom serwowane jest śmieciowe jedzenie.
Niestety. W dodatku nie można już polegać na nikim. Wedel był przez lata dla Polaków marką, wyznacznikiem jakości czekolady. A teraz co? Przesładza i dodaje emulgatory, żeby czekolada była bardziej błyszcząca.
I tak - ludziom oferowane jest jedzenie wysoko przetworzone i zabezpieczone konserwantami. Reklamuje się je jako pyszne, wysokiej jakości, stosuje hiperbolizacje. Na przykład paćki do pieczywa, które przede wszystkim składają się z cukru i tłuszczu (dla koloru dodaje się kakao i może łyżkę mielonych orzechów na słoik) reklamowane są jako idealne śniadanie - energia i zdrowe orzechy. Obrzydliwe cukrowe granulaty napoi na zimno i gorąco - wspaniałe, samo zdrowie, bo zawierają przecież witaminę C.
Rolnicy nie kupują w tv reklam kalafiorów i marchwi. Koncerny chętnie zareklamują dania gotowe i zupy z torebki.
No cóż, ładują te wszystkie konserwanty aby wytworzone produkty dłużej były zdatne do spożycia. Idealnym przykładem jest mleko, które potrafi być ważne nawet pół roku albo i dłużej.
W przypadku mleka akurat konserwanty nie są wymagane. Pasteryzację zastępuje się uhatyzacją (ultra high temperature). Różnica taka, że po otwaciu takie mleko już się nam nie zsiądzie.
Rozwojowi naszej wiedzy i poziomu cywilizacyjnego towarzyszyły coraz to nowe metody zabezpieczania jedzenia przed zepsuciem lub przetwarzania zapewniającego dłuższy dostęp do jadła. Suszenie, solenie, kiszenie. Pasteryzację i uhatyzację zaliczyłabym do tego typu działań.
Problem zaczyna się moim zdaniem od momentu, w którym do technologii żywności wkroczyły dodatki. Teraz czekolada musi być błyszcząca, prdukty muszą mieć żywe barwy, mocne (bo syntetyczne) aromaty, wzmacniacze smaku, spulchniacze i przeciwzbrylacze.
Ale to i tak pikuś. Prawdziwa masakra to były dodatki pobudzające apetyt i blokujące ośrodek sytości w mózgu (na szczęście już zakazane - gdy problem zrobił się naprawdę palący Amerykanie stwierdzili, że leczenie otyłości olbrzymiej jednak kosztuje ich zbyt wiele).