You are viewing a single comment's thread from:
RE: Don't travel with me series 😂 #6 Vietnam - the very South and Mekong Delta czyli samo Południe i Delta Mekongu.
Drugi Faza? :)
Fajne klimaty - stopem czy samolotem?
Drugi Faza? :)
Fajne klimaty - stopem czy samolotem?
Samolotem - za pierwszym razem przez Moskwę (nigdy więcej!) do Bangkoku i dalej lądem oraz rzeką, na końcu powrót do Bangkoku samolotem z Luang Prabang (Laos), a za drugim razem samolotem przez Dubaj do Sajgonu i dalej głównie lądem (autobus, pociąg, moto) ale dwa loty lokalne też zaliczyłem.
Czemu nie przez Moskwę anymore? ;)
Bo takiego syfu, bajzlu, braku organizacji i zdzierstwa jeśli chodzi o ceny kawy na międzynarodowym lotnisku w żadnym cywilizowanym (ani nawet tym mniej cywilizowanym) kraju nie widziałem 😱
Ha ha ha :D - wyobrażam sobie - to musiałeś się podkurzyć.
W sumie to było doświadczenie z gatunku "powrót do przeszłości" - typowa sowiecka (dez-) organizacja, tyle że ładnie opakowana w importowane z zachodu pudełko.
W kiblu nie było papieru, rączki od spłuczek były pourywane, brudno, odpadające kafelki, w poczekalni nie było gdzie tyłka posadzić, nawet japońska wycieczka porozkładała gazety na schodach, żeby sobie posiedzieć i odpocząć, dookoła holu tranzytowego dziesiątki dużych monitorów LCD z których leciały jakieś durne reklamidła, za to info o lotach było tylko na jednym i żeby go namierzyć to trzeba było oblecieć całość dookoła i dobrze się rozglądać, do wyboru: kapiąca od złota restauracja z cenami z kosmosu i bufet w stylu Wars w Koluszkach, gówniana kawa prawie 40 złotych, stoliki jak barze mlecznym za PRL, w biurze gdzie trzeba było odebrać boarding pass na kolejny lot siedziała baba w koku na tle plakatu Aerofłot - Sowietskaja Aerolinia i prezentowała podejście do klienta w stylu "co to, nie widzi, że jem...", jedyne miejsce gdzie można było coś kupić za względnie normalne ceny to był wciśnięty w kąt kiosk z gazetami - tam była w normalnej cenie cola i jakieś batony. Aha, w drodze powrotnej wsiadłem do samolotu bez przechodzenia przez kontrolę bezpieczeństwa wykorzystując ogólny burdel jaki tam panuje i potem z dużą radością obserwowałem sobie jak tym mniej ogarniętym stojącym karnie w kolejce kazali zdejmować buty i zaglądali do kieszeni 😂 Ale jak by tak np. jakiś pokojowo nastawiony wyznawca najbardziej pacyfistycznej religii świata z paczką dynamitu się przemknął to by wesoło nie było ☹️
Powiem tak, jak lecę do dżungli to liczę się z tym, że tam będą takie warunki, a nie inne, ale na międzynarodowym lotnisku w państwie z ambicjami mocarstowymi to oczekuje jednak innego standardu. Jak do tego dodasz te cyrki z wizami jakie oni robią, gdzie proces wydawania wiz przypomina dobrze zorganizowaną korupcję to zwyczajnie nie mam ochoty tam więcej jeździć.
To nie sprzątają tam, że "syf i bajzel"?