Plaga Latarników i Generator Van Der Graafa

in #pl-muzyka6 years ago (edited)

PawnHearts_front.jpg

Pawn Hearts

Nie wiem nawet jak zacząć. Leży przede mną. W plastikowym, porysowanym nieco, wykonanym z lichego plastiku pudełeczku... Dzieło sztuki.

Na nieco ponad 4 calowym dysku, sygnowanym cudowną, amarantową etykietą wytwórni muzycznej Charisma, uwiecznione zostały, specjalnie dla mnie - słuchacza trzy najniezwyklejsze nagrania swojej epoki. Ciężko mi nawet określić, jak wielkie i nieokreślone emocje targają mną od samego widoku niecodziennej okładki tego wydawnictwa. Zamknięte w pionkach do gry postacie, zawieszone w przestrzeni ponad powierzchnią Ziemi. W tle rozciągająca się kurtyna nieboskłonu, a za nią gwieździsta, ciemna przestrzeń kosmiczna.

Jedno odczucie tylko jestem w stanie nazwać, a jest nim groza. Będę szczery - żaden album, nigdy nie sponiewierał mnie tak, jak Pawn Hearts. Żaden przed nim mnie tak nie zgnębił, zdruzgotał i pochłonął! Przyznam przy tym, że wymagało to jednak trochę czasu. Pawn Hearts było pierwszą płytą grupy Van Der Graaf Generator po którą sięgnąłem. Po pierwszym odsłuchaniu, nie zrobiła ona na mnie tak wielkiego wrażenia. Wydała mi się przekombinowana i chaotyczna. Prędko zakochałem się za to w albumie H To He, Who Am The Only One Van Der Graafów, nade wszystko we wspaniałym The Lost!

Jak już wcześniej wspomniałem, album Pawn Hearts składa się z trzech utworów - pierwsze dwa to nieco ponad dziesięciominutowe Lemmings oraz Man-Erg. Utwór trzeci z kolei, to niemal dwódziestoczterominutowa, złożona suita - A Plague Of Lighthouse Keepers. Wcześniej nieraz zdarzało mi się słuchać tych utworów. Do Man-Erg przekonałem się prędko, do utworu pierwszego podobnie, słuchałem tego albumu głównie dla paru konkretnych, nieco mocniejszych i chwytliwych momentów. Z czasem wiedziałem już kiedy się ich spodziewać, zaczynałem pojmować strukturę Pawn Hearts, stopniowo go poznawałem, uczyłem się.

Wreszcie nadszedł ten niezwykły dzień... Pawn Hearts mnie zniszczył! Po raz pierwszy, wreszcie naprawdę udało mi się usłyszeć tę muzykę, poczuć, okiełznać. Zostałem zmieciony, Plaga Latarników wybebeszyła mnie do czysta, rozsmarowała po ścianach, by pod koniec poupychać wszystko we mnie spowrotem bez ładu i pozostawić mnie w totalnej agonii. Nadal z namaszczeniem często sięgam po plastikowe pudełeczko na mojej półce. Wciąż na nowo odkrywam Pawn Hearts, zgłębiam jego tajemnicę, badam i zaznaczam - naprawdę jest co badać, bowiem trudno o bardziej zagadkowe dzieło!

enber.png


Van Der Graaf Generator

Grupa założona została w 1967 roku na Uniwersytecie w Manchester. Przez pierwsze 3 lata przechodziła przez liczne zmiany personalne, wydała debiutancki album, który jednak nie odniósł zbyt dużego sukcesu. Powoli skład dojrzewał, by w roku 1970, swoim drugim albumem - The Least We Can Do Is Wave to Each Other, odnieść wreszcie swój pierwszy komercyjny sukces. Dalej było tylko lepiej. Wydane jeszcze w tym samym roku H To He, Who Am The Only One było zdecydowanym krokiem naprzód dla grupy. Oba albumy prezentowały raczej mroczny, maniczny styl nieco porównywalny do tego, prezentowanego ówcześnie przez King Crimson, jednak bogatszy głównie o ciężkie brzmienie organów Hammonda i innych instrumentów głównie klawiszowych, za którym stał Hugh Banton - wybitny organista, dziś znany również, jako właściciel firmy The Organ Workshop oraz twórca pierwszych organów elektronicznych.


enber.png
Kolejnym filarem dla brzmienia Van Der Graafów był saksofonista - David Jackson. Był on prawdziwym wirtuozem tegoż instrumentu. Wykreował swój własny, niepowtarzalny i tak chakterystyczny dla grupy styl, dzięki któremu nie sposób pomylić go dziś z nikim innym. Nazywany Van Goghiem saksofonu, w czasie swojej gry wykorzystywał przede wszystkim saksofony elektryczne, podłączone do potężnych wzmacniaczy. Długowłosy, obwieszony czterema nieraz instrumentami drobny mężczyzna, w czasie koncertów potrafił nawet chwycić za dwa naraz i grać na nich równocześnie!


Rolę lidera, autora tekstów i wokalisty sprawował Peter Hammill. Już na początku swojej kariery zadeklarował, że dążyć będzie do tego, by ze swoim głosem robić to, co Jimi Hendrix robił ze swoją gitarą. Zdecydowanie nie przeceniał swoich umiejętności, jego ekstremalnie naładowany emocjami głos o pokaźnej skali, jego szepty, krzyki, wrzaski naprawdę potrafią przyprawić słuchacza o ciarki, nie wspominając już o jego mrocznych, przygnębiających, niezwykle poetyckich, przepełnionych symboliką tekstach. Szczególnie w tej materii nie miał on sobie po prostu równych!

 
 


Ostatecznie, wszystkie te czynniki stawiały grupę Van Der Graaf Generator wśród największych gigantów rocka progresywnego wczesnych lat 70. Sama grupa nie mimo tego, nie cieszyła się w swoich czasach tak wielką popularnością. Ba! Pawn Hearts przeszło przez Wielką Brytanię wręcz niezauważone, wielu krytyków pochylając się nad tym działem często twierdziło, że nie jest w stanie tej muzyki po prostu zrozumieć. Jeden z recenzentów brytyjskiego przeglądu Record Mirror pisał:

Muszę przyznać się do całkowite ignorancji odnośnie tego, co chciało tą płytą osiągnąć Van der Graaf Generator.

Nie wszyscy wiedzieli wtedy jeszcze, że po latach album okrzyknięty zostanie bezsprzecznym "niezrozumianym arcydziełem" i nic dziwnego - jak już wcześniej wspomniałem - Pawn Hearts po prostu wymaga czasu. Sam Hammill prędko po premierze stwierdził, że najprawdopodobniej nie istnieje już taka możliwość, by kiedykolwiek stworzył coś lepszego, Pawn Hearts po prostu zdarzyło się raz, nie miało precedensu i pozostało do dziś pod wieloma względami niedoścignione.

Co ciekawe, nie było jednak wcale tak, że płyta ta nie odniosła żadnego sukcesu w swoich czasach. Z jakiegoś powodu, muzyka grupy spotkała się z nadzwyczaj pozytywnym odbiorem we Włoszech, gdzie ich dzieło wspięło się na sam szczyt list sprzedanych albumów. Rezultatem tego były aż trzy trasy koncertowe po tymże kraju. Muzycy stali się tam prawdziwymi gwiazdami. Dodatkowo długi, w których grupa po prostu już tonęła, zmuszały ich, do dawania tam nieraz trzech koncertów jednego wieczoru. Tak intensywna działalność bardzo wyczerpała grupę, która wkrótce ogłosiła swoje rozwiązanie. Jej reaktywacja nastąpiła w roku 1975, choć w międzyczasie cała czwórka współpracowała przy solowych projektach Petera Hammilla.
5a5fbeee9ef445aba2cee4110aa3ce13.jpg

Interpratacja

W tym miejscu na wstępie podziękować chciałbym użytkownikom facebookowej grupy otwartej "Classicowcy - Grupa fanów rocka 1960 - 1989", dzięki którym zaczerpnąć mogłem sporej ilości dodatkowych, cennych informacji na temat omawianego albumu, jak i muzyków. Artykuł ten, nie wyglądałby tak samo, gdyby nie oni. Nie spodziewałem się, że po zapytaniu tej społeczności o ich interpretację Pawn Hearts, będę miał przyjemność poznać tak wiele rozmaitych punktów widzenia i spostrzeżeń odnośnie treści i historii powstawania albumu. Jeszcze raz bardzo dziękuję!

Przechodząc jednak do meritum. Dość jasnym raczej jest to, o czym, w głównym ujęciu traktuje Pawn Hearts. Wszystkie trzy utwory w głównej mierze omawiają problem samotności człowieka - indywidualnej jednostki, wewnętrznie rozdartej, nieokreślonej i niezdecydowanej. Niemniej, wielopłaszczyznowa, niezwykle poetycka forma liryczna dzieła, z jednej strony stawia słuchaczowi wiele trudnych pytań, pozostawia wiele niedomówień, niejasności oraz pól do głębszej interpretacji.

Jedną z najciekawszych teorii dotyczących albumu, jaką znalazłem, przekopując internet, jest ta zamieszczona na portalu rateyourmusic.com przez użytkownika inpraiseoffolly. Chciałbym się przy swojej analizie mocno do niej odnieść ze względu na to, że wiele spostrzeżeń, które autor tekstu opisał, naprawdę intryguje i skłania do dodatkowych przemyśleń.

Inpraiseoffolly wysuwa tezę, jakoby dzieło Van Der Graafów miało stanowić album koncepcyjny, opisujący kolejne etapy zmagań wewnętrznych bohatera - obywatela nazistowskich Niemiec, czującego odrazę do panującego w państwie reżimu, jak i zbrodniczej ideologii, jednak czującego nieposkromiony, wewnętrzny, jak i zewnętrzny nacisk, by ulec i pójść, jak całą resztą społeczeństwa, za Hitlerem.

Pierwszym, bardzo silnym dowodem na potwierdzenie tej tezy, mogłaby być grafika zamieszczona we wnętrzu okładki albumu. Przedstawia ona całą czwórkę muzyków, heilujących do siebie nawzajem, z czego jeden (David Jackson) zdaje się dopiero dołączać do reszty grupy.

vdgg-pawn-hearts-gatefold.jpg

Zdjęcie to wykonane zostało w czasie jednej z tras koncertowych, na terenie posiadłości Tony'ego Strattona-Smitha, właściciela i szefa firmy Charisma, w czasie gdy muzycy grali w wymyśloną przez siebie, głupkowatą nieco grę, którą nazywali "Crawborough Tenis". Gra ta przypominać miała coś w rodzaju tenisa stołowego, jednak przy użycia piłki do futbolu - właśnie taką David trzyma pod pachą. Stół na którym stoi reszta zespołu, służyć miał własnie do tej gry. Gest który muzycy wykonują, wedle ich wypowiedzi, miał być parodią jednego z wielu pomników, które widzieli oni w Niemczech Zachodnich. Hugh Banton wyznaje, że wybrali to zdjęcie po prostu dlatego, iż wyglądało niezwykle absurdalnie - w stylu grupy kabaretowej Monty Pythona, której muzycy byli wielkimi fanami.

Ostatecznie również sama nazwa albumu jest wyjątkowo enigmatyczna. Pawn Hearts - Pionki serc. Ponoć nazwa ta miała powstać w skutek przejęzyczenia się Davida Jacksona, który zamiast horn parts (partie dęciaków), powiedzieć miał "porn hearts", co na potrzeby albumu nieco zmodyfikowano. Motyw pionka szachowego, zarówno w nazwie jak i na froncie okładki albumu, również swoją symboliką mocno może nawiązywać do tematyki rządów totalitarnych, bezsilności jednostki oraz istoty ludzkiego indywidualizmu.

Lemmings

 

Album rozpoczyna się utworem Lemmings, niejako w warstwie lirycznej wprowadzającym do ogólnej tematyki dzieła. Bohater opowiada w nim o społeczeństwie, najprawdopodobniej zdominowanym przez jakąś ideologię, ślepo podążającym naprzód, ku niepewnej przyszłości, jednocząc się, organizując i pociągając za sobą następnych wyznawców. To ich bohater nazywa lemingami. On sam, opuszczony pozostaje na szczycie klifu, obserwując zaślepionych ludzi z góry i dostrzegając, jak zmierzają ku potencjalnej zagładzie.


Chmury piętrzą się w górskie kształty, nie ma ucieczki z wyjątkiem pójścia naprzód. Nie pytaj nas teraz o odpowiedź, jest już za późno, aby przyjąć tę konwencję, Jaki kurs obrać, jak nie śmierć?
The clouds are piled in mountain-shapes, there is no escape except to go forward. Don't ask us for an answer now, it's far too late to bow to that convention. What course is there left but to die?

enber.png

Patrzyliśmy na Wielkich Królów, widząc ich mniej niż śmiertelnymi: Ich imiona są ledwie kurzem marsz młodych, nowe prawa. Umysły zbłąkane, pędzimy, w ciemny portal; Nikt już nie przerwie naszego ostatniego skoku w nieznaną otchłań.
We have looked upon the High Kings, found them less than mortals: their names are dust before the just march of our young, new law. Minds stumbling strong, we hurtle on into the dark portal; No-one can halt our final vault into the unknown maw.

enber.png

I jak Starszyzna tłucze się w czoła wiedząc, żeśmy zbyt daleko że zbyt późno, by nas powstrzymać. Bo gdy niebo zasiane jest śmiercią jaki jest cel by złapać oddech? - Uwolnij go. Jakiż inny cel, jak nie śmierć w szukaniu czegoś, czego nie jesteśmy całkiem pewni?
And as the Elders beat their brows they know that it's really far too late now to stop us. For if the sky is seeded death what is the point in catching breath? - Expel it. What cause is there left but to die in searching of something we're not quite sure of?

enber.png


Pomimo dość uniwersalnego wydźwięku tekstu, w świetle tezy o powiązaniach albumu Pawn Hearts z tematem nazizmu, nie sposób nie mieć przy okazji Lemmings skojarzeń właśnie z ruchem Narodowego Socjalizmu i z działalnością chociażby bojówek narodowościowych. Możliwe, że tytułowe lemingi, to w rzeczywistości zwabieni przez propagandę poplecznicy Hitlera, popychani przez ideologię i społeczne naciski do zbrodni i zepsucia.


Tak wiem, że to jest poza kontrolą, poza kontrolą: Tłuste ślady maszynerii na szynach Młode umysły i ciała szprychami ze stali nadziane Zębatki płaczące kośćmi. Potwory o żelaznych gardłach zmuszają do krzyku, Umysł i maszyny szczelnie zapakowane marzeniami ... Ale jeszcze jest szansa...
Yes, I know it's Out of control, out of control: Greasy machinery slides on the rails, Young minds and bodies on steel spokes impaled... Cogs tearing bones. Iron-throated monsters are forcing the screams, Mind and machinery box-press the dreams... But there still is time...

enber.png

Tchórzami są ci, którzy uciekają dziś, gdy bitwa się rozpoczyna... wojny bez noży, walczmy swym życiem, Lemingi niczego nie uczą; Śmierć nie oferuje nadziei, musimy iść po omacku po nieznaną odpowiedź: zjednoczmy swą krew, umniejszmy tę powódź, zapobiegnijmy katastrofie...
Cowards are they who run today, the fight is beginning... no war with knives, fight with our lives, lemmings can teach nothing; death offers no hope, we must grope for the unknown answer: unite our blood, abate the flood, avert the disaster...

enber.png
enber.png

Są inne sposoby niż krzyk w tłumie: to robi nas trybami nienawiści. Spójrz dlaczego i gdzie jesteśmy, spójrzcie na siebie, na gwiazdy, na kres Co nam pozostało, jeśli nie żyć w nadziei zbawienia wnuków naszych wnuków?
There's other ways than screaming in the mob: that makes us merely cogs of hatred. Look to the why and where we are, look to yourselves and the stars and in the end What choice is there left but to live in the hope of saving our children's children's little ones?

enber.png

Co nam pozostało, jeśli nie żyć? By zbawić maluczkich?
What choice is there left but to live? to save the little ones?

enber.png

Co nam pozostało, jeśli nie próbować?
What choice is there left but to try?

enber.png

enber.png


Man-Erg

Kolejny utwór, opisuje wewnętrzne zmagania bohatera ze samym sobą. Czuje się on rozdarty, twierdzi, że jego w jego umyśle zamieszkują rozmaite istoty - zarówno dobre, jak i złe, że obejmują one nad nim kontrolę. Nie wykluczone, że mimo pogardy i współczucia dla lemingów, teraz zastanawia się, czy oby nie powinien jednak, posłuchawszy ciemniejszej strony swojego ja, dołączyć do nich.

Na pewno czuje się odizolowany i nie potrafi do końca stwierdzić, kim tak naprawdę jest i co nim kieruje. Czuje się jednocześnie jako morderca i wybawiciel, dyktator i uchodźca, kat, a jednocześnie ofiara.

Cały utwór zbudowany został właśnie, na zasadzie silnych kontrastów, zarówno w warstwie muzycznej, jak i tekstowej. Hammill raz delikatnie wyśpiewuje kolejne słowa, głosem pałającym głęboka nadzieją, by za chwilę ten zamienił się w ociekający szaleństwem i przepełniony bólem wrzask.


enber.png

Lecz dumnie krocząc w mych krużgankach wieszam sługi mroku i Głowa Śmierci rzuca swój płaszcz w kąt mego pokoju i jestem skazany przedwcześnie... Ale śmieją się w mej podwórkowej grze dowcipnisie mej młodości i poważny, czekający Starzec na szczytach dachu: on mówi mi prawdę
But stalking in my cloisters hang the acolytes of gloom and Death's Head throws his cloak into the corner of my room and I am doomed... But laughing in my courtyard play the pranksters of my youth and solemn, waiting Old Man in the gables of the roof: he tells me truth...

enber.png

I ja także, żyję wewnątrz mnie i bardzo często nie wiem kim jestem: wiem że nie jestem bohaterem, cóż, mam nadzieję że nie jestem potępiony Jestem jedynie człowiekiem, i zabójcy, aniołowie, oni wszyscy są: Dyktatorami, zbawicielami, uchodźcami w wojnie i pokoju tak długo jak Człowiek żyje...
And I too, live inside me and very often don't know who I am: I know I'm not a hero, well, I hope that I'm not damned. I'm just a man, and killers, angels, all are these: Dictators, saviours, refugees in war and peace as long as Man lives...

enber.png

enber.png


Man-Erg... Sam tytuł tego utworu pozostaje sporą zagadką. Paru użytkowników wspomnianej wyżej facebookowej grupy, nakierowało mnie na określenie "energumen", ich zdaniem mające oznaczać osobę opętaną przez demona. W słowniku jednak, odnaleźć jestem w stanie jeszcze inną definicję:
Energumen to również "fanatyczny zwolennik, entuzjasta", co w pewien sposób znów wpisuje się, w teorię.

Na rateyourmusic.com użytkownik inpraiseoffolly w tytule tego utworu doszukuje się kolejnego tropu, mogącego potwierdzić związek albumu Pawn Hearts z narodem niemieckim. W celu odszukania go, sugeruje nieco pozamieniać kolejność liter. Kto wie, może to wcale nie zbieg okoliczności, a kolejna poszlaka pozostawiona przez twórców?

A Plague of Lighthouse Keepers

Ostatnia pozycją na albumie - mistrzowski, niedościgniony epos "A Plague of Lighthouse Keepers" stanowi opowieść, której bohaterem postać latarnika. Ten w samotności wciąż przeżywa męki obserwując z klifu szalone morze, pełne wciąż rozbijanych przez fale o klif statków. Wciąż nawiedzają go widma sterników, którzy zginęli w odmętach morza, ten jednak nie jest w stanie nic zrobić. Wie, że cierpienie będzie trwać, coraz silniej rozpatruje możliwość zeskoczenia z klifu wprost w rozszalałe morskie fale. Widzi, że na olbrzymim, brutalnym oceanie mroku, jest jedynym światłem - latarnią morską, w której stronę jednak nikt nie płynie. Wkrótce popada w szaleństwo i na dobre traci nadzieję...
enber.png


enber.png

Gdzie jest Bóg, który kieruje mą ręką? Jak ręce innych mogą mnie dosięgnąć? Jak odnaleźć to, czego szukam po omacku? Któż mi to powie? Ja to ja, ja to my, lecz obaj nie dostrzegamy drogi ucieczki z tego miejsca. Łomot fal, triumfalna historia: los sprawił, że straciłem mą Ginewrę…
Where is the God that guides my hand? How can the hands of others reach me? When will I find what I grope for? Who is going to teach me? I am me / me are we / we can't see any way out of here. Crashing sea, a atrophied history: Chance has lost my Guinevere....

enber.png

Nie chcę być jeszcze jedną falą w morzu, lecz morze wciągnie mnie w swe głębiny: jeszcze jednego wynędzniałego topielca.
I don't want to be one wave in the water, But sea will drag me deep: one more haggard drowned man.

enber.png

Widzę nadpływające lemingi, lecz ja jestem tylko człowiekiem. Czy mam do nich dołączyć, czy utopić się? Co lepsze?
I can see the Lemmings coming, but I know I'm just a man; Do I join or do I founder? Which can is the best I may?

enber.png


image.png

Bohater staje przed wyborem. Może wybrać godność, pozostać w latarni skazując się tym samym na dalsze cierpienie w odizolowaniu od reszty społeczeństwa, może także sprzeniewierzyć się swoim ideałom i dołączyć do roztrzaskiwanych przez fale lemingów, opuszczając ostatnią latarnię i kończąc cierpienie.

Skacze, choć prędko tego żałuje...

Podsumowanie

Chyba nie muszę mówić, że Pawn Hearts to niekwestionowane arcydzieło. Nieskrępowane w płaszczyźnie muzycznej, jak i lirycznej, nieznające ograniczeń i pełne tajemnic. Zapraszam do posłuchania tej muzyki, do przeżywania jej i chłonięcia, ponieważ jest doświadczeniem jedynym w swoim rodzaju.

Co do wyboru wydania, dla uzyskania pełnego doświadczenia polecam najnowszy remaster albumu z roku 2015. W odróżnieniu od tego dostępnego w większości serwisów internetowych, wydania z roku 2005, ten po sporym liftingu, zyskał zdecydowanie na dynamice i wyrazistości. Przy odpowiednim nagłośnieniu, Pawn Hearts na tym mixie oferuje naprawdę audiofilskie przeżycia najwyższego sortu, szczególnie słuchany głośno!

W marcu 1972 roku, w czasie krótkiej przerwy pomiędzy koncertami we Włoszech, powstało również jedyne nagranie live utworu A Plague of Lighthouse Keepers. To dostępne jest w całości na YouTube:

Sort:  

Świetny wpis - widać, że włożyłeś mnóstwo pracy i serca - gratuluję.

Daaawno nie słuchałem prog rocka (a na Van Der Graafów jakoś nigdy nie trafiłem). Zaraz sobie sprawdzę czy jeszcze wchodzi :-).

Dzięki ;) Tak jak pisałem w poście - polecam edycję z 2015, bo brzmi najładniej, a i zastrzegam, że trudne to dzieło jak siemasz, a i bardzo kontrowersyjne pod wieloma względami.

Tak czy siak polecam, choć "H To He...", ze względu na przystępność pewnie bardziej. Killer to utwór leciutki, wręcz radiowy, a The Lost, to koło trójki z Pawn Hearts jeden z najlepszych utworów grupy.

Co do proga, to może jeszcze coś napiszę kiedyś :P Siedziałem w progu duuuużo, o Gentle Giant na bank będzie, o Jethro, Yesach, o King Crimson (na koncert jadę w czerwcu, więc pewnie wspomnę), to o wdzięczne to są grupki, jest co pisać o samej muzyce, a i o sekretach różnych, ciekawostkach itp.

W samym poście zapomniałem wspomnieć, że gitarzystą na Pawn Hearts jest... Rober Fripp z Crimsonów :P

To czekam niecierpliwie, szczególnie na tekst o Crimsonach.

Przesłuchałem tego kawałka z YT. W sumie nie umiem tego nawet określić ani porównać do czegkolwiek. Chyba z tego co znam to najbliżej mu do najbardziej psychodelicznych Doorsów :) Bardzo ciekawe!

Moim zdaniem Doorsi nigdy się nie zapędzili aż tak daleko w progressive, raczej go delikatnie musnęli. Sam nie lubię łatek i szufladek ale moim zdaniem Doorsi momentami szli bardziej w kierunku jazzu - przynajmniej ja tak lubię o tym myśleć.

To zależy pewnie od płyty - ja zresztą w tym temacie absolutnie nie jestem znawcą, tylko takie luźne skojarzenie z niektórymi ich kawałkami.

Ja znawcą też nie jestem, ale wszystkie ich płyty znam. :-D Tylko tak jak mówię, nie lubię tych łatek i szufladek, bo czasami granice między gatunkami są bardzo rozmyte.

Ciekawie opisany zespól .

Coin Marketplace

STEEM 0.15
TRX 0.12
JST 0.025
BTC 55910.18
ETH 2507.08
USDT 1.00
SBD 2.27