[Konkurs #pl-gry] Total War: Shogun 2 - o tym, kiedy jeszcze seria TW wypuszczała miodne gry

in #pl-gry6 years ago (edited)

print-logo.png

Nie mam jednej ulubionej gry. Jest ich wiele i zazwyczaj zamykają się one w tematyce strategii turowych, czasu rzeczywistego oraz tzw. "grand strategy games". Ale jedną z absolutnych perełek na jakie się natknąłem jest Total War: Shogun 2. Seria Total War ma swoje wzloty i upadki, od znakomitego Medievala i Rome (ale ten drugi tylko z Modem Rome Total Realism, podstawka nie jest fenomenalna) przez arcydziwaczny Warhammer, niedopracowany Medieval II czy grywalny, ale nadal nie powalający na kolana Rome II, to Shogun 2 jest dla mnie szczytem serii, cukierkiem, podróżą do Japonii ery Sengkoku Jidai - wojny domowej mającej miejsce w XVI w., która ustanowiła szogunat Tokugawów.

Już menu jakie wita nas w grze jest zwiastunem niezwykłej dbałości o szczegóły - tło jest animacją 3D, a przyciski ozdabiają malowidła japońskiej sztuki. Wczucie się w klimat jest zatem ułatwione, a robi się tylko lepiej. Oczywiście jak to w serii Total War w kampanii chodzi o opanowanie wyznaczonych prowincji na drodze siły (w dodatku traktującym o nieco wcześniejszych wydarzeniach "Rise of the Samurai", także za pośrednictwem perswazji), toteż immanentną częścią gry jest wznoszenie w prowincjach odpowiednich budynków, tworzenie armii, wodowanie flot, werbowanie i wykorzystanie agentów, prowadzenie polityki wewnętrznej rodu oraz rzecz jasna dyplomacja. I bitwy w czasie rzeczywistym. Oczywiście istnieje również tryb multiplayer, a także jego namiastka w pojedynczej kampanii tzw. "tryb wizytacji", w którym gracz online kieruje wrogą armią, jak również można wcielić się w dowódcę historycznej bitwy wspomnianego okresu.

maxresdefault.jpg

↑ Menu gry

Zaczynamy od wybrania klanu, z których każdy ma swoje specjalizacje, i tak np. klan Shimazu specjalizuje się w samurajach z katanami oraz zbiera nieznacznie więcej podatków, niż przeciwnicy, Ueusugi posiada premie religijne i może rekrutować specjalne jednostki mnichów, a Otomo romansując z "nanbanami" - obcymi, Europejczykami, ma dostęp do rusznic i artylerii, które znacznie ułatwiają walki oblężnicze, lecz ceną jest chrześcijańska religia, która utrudnia podbijanie szintoistycznych prowincji. Jest i ruch ludowy Ikko-Iki, eksperyment społeczny o podłożu religijnym, który zrywa z instytucją samuraja i wystawia masy nieopierzonej piechoty niczym Związek Radziecki.

700631-total-war-shogun-2-windows-screenshot-selecting-a-clan-displaying.jpg

↑ Wybór klanu

Zaczynając grę otrzymujemy z miejsca misję podbicia sąsiedniej prowincji, a później radzimy sobie sami, choć AI zleca kolejne zadania, za które czekają nagrody. Zaczyna się z początku wymagająca niewiele uwagi rozbudowa prowincji, werbowanie armii, pierwsze niewielkie starcia. Jednak im dalej w las, tym więcej drzew i zarządzanie klanem zaczyna wymagać coraz więcej uwagi.

Gra toczy się na dwóch poziomach. Strategicznym (przy usilnych staraniach może poza niego nie wychodzić, wystarczy rozstrzygać bitwy automatycznie, ale co to za frajda)- mamy więc ślicznie odwzorowaną mapę Japonii, po której przemieszczamy nasze wojska, najpierw złożone z prymitywnych jednostek lekkozbrojnej piechoty o chłopskim pochodzeniu - ashigaru, by z biegiem gry zasilać swoje szeregi samurajami zbrojnymi w łuki, katany czy przerażające naginaty, bądź równie straszliwe miecze no-dachi - długie, dwuręczne potwory, jeśli wierzyć badaczom, zdolne do przecięcia człowieka na pół jednym cięciem. Do tego dochodzą jednostki mnichów, ninja czy rozmaite machiny oblężnicze, a nawet wspomniana artyleria. Nowinką w stosunku do innych gier z serii tj. Rome czy Medieval jest całkowita kontrola nad flotą podczas bitew morskich w miejsce polegania na automatycznym rozstrzyganiu starć na japońskich wodach. Do tego dochodzą również akcje agentów: metsuke czyli odpowiednika zarządcy/tajnej policji, mnichów oraz ninja - każdy z typów agentów ma swoją rolę i charakterystykę, wpływającą wydatnie na konkretne zadanie, jakie mu powierzymy. I tak np. możemy metsuke wyszkolić w kontrwywiadzie, by zwalczał wrogich agentów, a możemy mu przydzielić umiejętności, które wpłyną na jakość zarządu miastem/prowincją, co niweluje niepokoje tamże. Kontrola nad finansami jest kluczowym elementem gry - pusty skarbiec wydatnie obniża lojalność podległych klanowi prowincji i prowadzi do lokalnych powstań.

TotalWarShogun2-1.jpeg

↑ Rzut strategiczny

No i sól serii Total War oraz druga z płaszczyzn rozgrywki, poziom taktyczny - toczone w czasie rzeczywistym bitwy. Przeciwnik na wyższych poziomach jest niesamowicie wymagający - starcie tych samych jednostek na poziomach od wysokiego w górę nie skończy się miażdżącym zwycięstwem naszych sił, więc wykorzystanie kawalerii czy flankujących uderzeń jednostek o lepszym statusie, niż nasi poczciwi, mięsoarmatni ashigaru, są niezbędne do spędzenia przeciwnika z pola. Graficznie wygląda to bardzo przyzwoicie, a i pod względem mechaniki sprawa ma się bardzo dobrze - tak w wypadku bitew morskich, jak i lądowych. Wiele satysfakcji dają bitwy obronne przy oblężeniach - nawet niewielkie siły są w stanie, gdy dobrze zarządzane, pokonać liczniejszych atakujących w rywalizacji przebiegającej na ostrzu katany. Bardzo istotne są cechy i umiejętności nabywane przez dowódców - co przepyszne umiejętności wybiera się z drzewa, więc takie mikro-zarządzanie postaciami ukontentuje każdego, kto narzekał na losowość przyznawanych "traitów" np. w Rome: TW. Mamy do wyboru rozmaite szyki wojsk, istotne jest wykorzystanie terenu tak, by ustawić się na wzgórzu czy ukrywać jednostki za wzniesieniami lub w lasach, dowódcy mają określone pole oddziaływania na wojska - mogą przez to podnosić ich morale, bądź przegrupowywać rozbite oddziały, jednostki posiadają specjalne umiejętności, np. łucznicy mogą korzystać z płonących strzał, a kawaleria ustawić się "w klin", i wiele więcej.

1506-1.jpg

↑ Bitwa lądowa

Ale co mnie złapało w tej grze to jej fenomenalna estetyka - modele jednostek czy statków oraz ich symboliczne przedstawienia korespondują z japońskimi kanonami estetycznymi, które programiści ramię w ramię z konsultantami podnieśli nie niespotykany dotąd poziom - wobec nich rozpikselowany kursor w Medievalu 2 jest czymś niezrozumiałym i karygodnym. Wczytywanie mapy strategicznej czy bitew jest zawsze okraszone grafiką historyczną i cytatem japońskich mędrców czy wodzów, jak również piorunujące wrażenie robią wiersze epitafijne - każdy samuraj pisał taki wiersz, który w razie śmierci był pamiątką po wojowniku. Do tego miniatury budynków, drzewo technologii przypominające kości mahjonga, animacje dowódców - widać, że na wszystko był pomysł i wszystko zazębia się bezbłędnie tworząc kompletny produkt. Warstwa dźwiękowa obfituje w melodie rodem z Kraju Kwitnącej Wiśni, a komendy na polu bitewnym są także w języku rodaków Noriakiego Kasai, do klasyki gier przeszło zwłaszcza zawołanie informujące o haniebnym wycofywaniu się naszych jednostek z pola bitwy.

↑ Klasyk: "Shamefurrr disprrray"

Wspominałem o dodatku "Rise of the Samurai", który pokrywa rywalizację o tron cesarski pomiędzy rodami Fujiwara, Taira oraz Minamoto w XII w., ale istnieje również "Fall of the Samurai" osadzony w XIX w. i traktujący o zmierzchu klasy wojowników mających za swoją Biblię Kodeks Bushido przebiegającym w rytm kul karabinowych świszczących w powietrzu. Ten pierwszy bardziej przypadł mi do gustu, bowiem w drugim często ustawienie paru dział typu Parrot przesądza o rzezi wrogich sił. Niemniej jednak ta gra zapisuje się bez problemu w poczcie moich ulubionych strategii, szkoda że seria Total War poszła od względnie dobrej symulacji, która podparta pracą fanów stawała się znakomita (jak wspomniany mod do Rome: Total War czy mod odwzorowujący tolkienowskie Śródziemie do tej samej gry) w stronę tandetnego arcade z elementami RPG tj. Warhammer. Największy minus gry? W toku bardziej zaawansowanej rozgrywki pojedyncza tura nakłada na nas tyle obowiązków, że czasem trwa (z bitwami) koło godziny, a nawet więcej, także jest to niestety istny pożeracz czasu. Dla niektórych jednak będzie to plus.
Obrazy i klip filmowy wykorzystane na prawie recenzji krytycznej.
Sort:  

Lepiej - najlepiej wspominam shoguna pierwszego, ale może dlatego że był pierwszym total warem a ja byłem dzieciakiem.

Dla mnie to właśnie rzut strategiczny niż taktyka na polu bitwy jest fajniejsza więc wolę strategie Paradoxu, ale kto nie grał w chociaż jednego totala ten nic nie wie o graniu ;)

Mam fajne wspomnienia z obiema częściami shoguna. Śmieszna sprawa, ale w dwójce nadal dało się wykoksać yari ashigaru do takiego pułapu mistrzostwa, że inne jednostki nie miały ż nimi żadnych szans. Artykuł, jak zwykle, bardzo ładny. Pozdrawiam i uczulam, że zostałeś przedwczoraj powołany do obowiązku publikowania czarnobiałych zdjęć przez 7 dni. Nie wiem, jakie są konsekwencje zaniedbania. Mogę sobie tylko wyobrażać, a wyobraźnie mam strasznie bujną. Może llepiej nie sprawdzać. Dutmistrzu! Pora obrać kurs na fotoaparat i wycelować go ciekaewe delatale Twojego okrętu. Pomyślnych wiatrów!

Przepraszam jeśli mi umknęło. :) Od jutra zacznę, bo jak to mawiał kolega Roberto z Hiszpanii: "Maaaaan, tomorrow. We Spanish people are like this: always tomorrow".

To pikuś, w którymś afrykańskim kraju mawia się "obym nigdy nie zastał Cie w pracy":D. No ale przecież nieustraszeni kaprzy narodowo radykali nie boją się wyzwań. Falafelanga na maszt! Cała naprzód!

miecze no-dachi - długie, dwuręczne potwory, jeśli wierzyć badaczom, zdolne do przecięcia człowieka na pół jednym cięciem

(od 2min 6 sek) :)

Wow. Swoją drogą to Ci Amerykanie są przezabawni - ciekawe ile myśleli nad tym, co można jeszcze potraktować no-dachi i ta śmiertelna powaga przy zadawaniu razów świńskim tuszom, pewnie wywodząca się z faktu, że obsługa takiego no-dachi wymaga piekielnie zaawansowanej techniki i skupienia, niemniej jednak efekt komiczny jest niezaprzeczalny. Ale fakt, rzeczywiście ta broń to kompromis między halabardą a mieczem, nigdy bym o tym nie pomyślał w ten sposób. Dzięki za filmik.

Kłaniam się, sir dziękując za miłe słowo. A ja tak Warhammera zjechałem..., być może muszę jeszcze raz do niego przysiąść, bo sesje z Warhammerem w gimnazjum zapamiętałem miodnie, zwł. że miałem postać krasnoluda łowcy czarownic z WW 88. Prawie wszystko wchodziło, za to urodą i charyzmą nie grzeszyłem.

ach .. stara seria total warów to było to ale moim zdaniem pierwsze części były coś warte. Np rome total war 2 to jakaś porażka. w shoguna przyznam bez bicia nie grałem.. nie wiem może dlatego ze nigdy aż tak nie pociągały mnie klimaty wschodnie. Artykuł bardzo dobry. jutro votne bo dzis voting pałełrowy pustostan ;)

Mam podobne odczucia, Medieval 1 było klimatyczne jak diabli, Rome: TW z modem RTR to setki godzin gry. Formuła się wyczerpała najwyraźniej, a pójście w stronę niszowego symulatora jest fizycznie niemożliwe, dlatego takie arcade'owe strategie się zrobiły z tego TW. Nie grałem w Atillę, ale jakoś po opiniach znajomków nie widzę sensu angażować surowców w ten tytuł.

moim zdaniem zniszczyli to też między innymi nową oprawą graficzną i spłyceniem. Np Rome Total war 2 nie miał już takich barwnych opisów ładnych obrazków a rozwój prowincji też mi się nie bardzo podobał. Odarto ją też z mistycyzmu a to też robiło klimat.. cóż z tego że można było oglądać ładniejszą mapę kiedy straciła większość tego czym była.

To jest dobre określenie "mistycyzm", myślę że twórcy zanadto poszli w efekciarstwo i cukierkowe wykonanie, a właśnie w tych pierwszych TW był zbiór jakichś szczegółów, które mocno chwytały - tak jak mówisz, opisy jednostek/budynków (a w TW:RTR nawet ich "oryginalne" nazwy, co np. w przypadku plemion germańskich robiło świetne wrażenie), sama mechanika rozgrywki czy choćby surowość I Medievala (mapa strategiczna a la szachownica) tak znakomicie oddawała klimat, a w Rome 2 - określona ilość armii?! Co to ma być - nie możesz głupiego garnizonu zostawić w mieście, jeśli to nie jest armia pod wodzą konkretnego generała - a w I to było zajebiste, że z bitwy bez dowódcy mógł się objawić przyzwoity generał. Porównując kulinarnie, w nowych TW pieczeń jest większa, ale gorzej przyprawiona i mniej smaczna.

taa te zostawianie garnizonów to mnie też po prostu rozbiło.. Generalnie to jest ten problem ze duże produkcje idą w efekciarstwo i uproszczenia. Ja raczej unikam juz takich gier bo nic nie zaskoczyło mnie jeszcze pozytywnie. Dziś warto uderzać w produkcje niezależne i tam są w rzeczy samej tony perełek które się dynamiczne rozwijają.

Polecam Ultimate General: Civil War , z tej serii jest w produkcji też podobna gra w epoce Napoleona.

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.029
BTC 65265.67
ETH 3326.63
USDT 1.00
SBD 2.63