Konkurs #pl-gry - Rola gier w moim życiu

in #pl-gry6 years ago

Postanowiłem sprawdzić się w konkursie @kapitanpolak -a i napisać pracę na temat roli gier komputerowych w moim życiu. Mam nadzieję, że nie uśniecie przy moich opowieściach z krypty :)

chess.jpg

Źródło : https://pixabay.com/


historia.png

Jeśli ktoś śledził moje starsze wpisy, ten będzie wiedział, że moja przygoda z grami elektronicznymi zaczęła się w okolicach 1989 roku, kiedy miałem 6 lat. Chodziłem wtedy do tak zwanej "zerówki" (taka klasa przygotowawcza pomiędzy przedszkolem, a pierwszą klasą podstawówki) i pierwszą grą w jaką miałem okazję zagrać, były tak zwane "ruskie jajka". To była podręczna konsolka wielkości smartfona. Została ona wyprodukowana przez radziecką firmę Elektronika, chociaż ona była podróbką handheldów "Game & Watch", produkowanych przez firmę Nintendo w latach 1980-1991.

ruskiejajca.jpg

Pierwszą grą w jaką grałem na komputerze, była słynna Giana Sisters. Była to podróbka Super Mario Bros z NES-a. Miało to miejsce na przełomie lat 1991/1992 u sąsiada z bloku, który już wtedy miał Amigę.

gianasisters.jpg

W maju 1992 roku dostałem od rodziców Commodore 64 na komunię i wtedy się zaczęło. Był to chudszy model C-64 z szarymi przyciskami. Popularny był także wcześniejszy, grubszy model z czarnymi przyciskami, zwany potocznie "mydelniczką" ze względu na jego kształt. Pierwszymi grami jakie udało się nam odpalić, z pożyczonej kasety, był jakiś fliper (pinball) oraz któraś część Last Ninja.
Na pierwszej własnej kasecie jaką mieliśmy, pamiętam gry wyścigowe: Continental Circus i OutRun.

commodore64.png

Niedługo później miałem kilkanaście kaset i odkryłem grę Boulder Dash. Stała się ona moją ulubioną grą (do dziś jest), ale nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, jak to się mówi. Na początku nie cierpiałem tej gry, a wszystko się zmieniło, kiedy przeszedłem pierwszą jaskinię.

CCS64 2018-05-31 08-34-42-46.jpg

Na Mikołajki w 1996 roku dziadkowie kupili mnie i mojemu młodszemu bratu takie przenośne konsolki, zwane potocznie "Brick Game" albo "9999 in 1". Były to konsolki z małym ciekłokrystalicznym ekranem, wyświetlających bardzo rozpikselowaną grafikę. Dzięki niej poznałem taką grę jak "Tetris". Oprócz spadających klocków miała wbudowanego "Arkanoida" i wyścigówkę z omijaniem przeszkód.

brickgame.jpg

Rok później rodzice kupili nam Pegasusa, który wyglądał jak podróbka pierwszego Sony PlayStation. Dzięki tej konsoli poznałem takie gry jak: "Super Mario Bros", "Tanks", "Road Fighter", "NES Soccer", "Jewel Tetris", "Terminator 2", "Chip & Dale".

Super Mario Bros 1985.jpg

W 1999 roku uprosiliśmy rodziców razem z młodszym bratem do kupna pierwszego komputera PC. To było pomiędzy pierwszą a drugą klasą technikum. Oczywiście miał on być jako "pomoc" do nauki trudnych lekcji informatyki w technikum ;), a w rzeczywistości był on maszynką do gier. W tamtym czasie dopiero poznawaliśmy gry na PC, pamiętam, że w tamtym czasie grywaliśmy dużo w FIFĘ 98. Dzięki niemu poznałem takie gry jak: "Quake 3 Arena", "Age of Empires", "Dethkarz", "Warzone 2100", "Heroes 3", "Gothic" i "Gothic 2", "Diablo 2", "GTA: Vice City", "The Elder Scrolls 4: Oblivion" i wiele innych.

FIFA 98.jpg

W 2015 roku kupiłem sobie swoją pierwszą konsolę, a była to Sony Playstation 4 wraz z dwiema grami w zestawie: "Wiedźmin 3: Dziki Gon" i czymś jeszcze, chyba z "GTA V".

PS4.jpg


rola gier.png

Ja jako dzieciak, którego lata szkoły podstawowej przypadły na lata 1990/1998, wychowałem się na grach komputerowych. Gry komputerowe były dla mnie odskocznią od problemów życia codziennego, a zwłaszcza w szkole. Jako że byłem bardzo dobrym uczniem, a swoją posturą przypominałem stereotypowego nerda (byłem wątły jak na swój wiek i nosiłem okulary do 6 klasy podstawówki), dlatego byłem przedmiotem szykan rówieśników. Często bywało tak, że kiedy mieliśmy lekcje po południu do godziny 18:00 to dwóch takich na mnie "polowało", aż jednemu z nich nie wyje***em w pysk, w 6 klasie, bo już miałem dość. Jak napisałem wcześniej, gry komputerowe były dla mnie odskocznią od realnego świata. Po powrocie ze szkoły odrabiało się lekcje, nauka do wieczora, a wieczorem 2 godzinki graliśmy z młodszym bratem na Commodore 64. Kiedy miałem lekcje na popołudnie, to rano przed szkołą robiłem sobie partyjkę w Boulder Dasha.

gaming-2259191_960_720.jpg

Żródło: https://pixabay.com/

Niestety gry komputerowe mają także ciemną stronę, uzależniają. Teraz nie grywam tyle, kiedy byłem małym dzieckiem, ale czasem zagram sobie partyjkę w Drewutnię... to znaczy Fortnite... po pracy. Gry potrafią uzależnić niczym papierosy, alkohol, narkotyki, zwłaszcza młodszych ludzi. Kiedy byliśmy z młodszym bratem dziećmi to się uzależniliśmy od gier. Ja byłem bardzo dobrym uczniem w szkole, ale kujonem nie byłem, lecz nigdy nie miałem średniej niższej niż 4,2. Najniższą średnią jaką miałem to było 4,2 w 7 klasie podstawówki (chyba przez tego Pegasusa), nawet w szkole średniej miewałem wyższe średnie. Niestety gry komputerowe, a raczej uzależnienie od nich, sprawiło, że tak zwany "czerwony pasek" miałem tylko raz, w 5 klasie podstawówki. Kilkukrotnie byłem bliski "czerwonego paska", gdyby nie moje hobby, a raczej uzależnienie. Naprawdę z grami trzeba uważać aby nie przesadzić. Kiedy nasz Commodore 64 padł na placu boju (zepsuł się port od magnetofonu = tragedia XD) można było u mnie zauważyć coś w rodzaju syndromu "odstawienia". Kiedy w 2005 roku poszedłem do wojska, też miałem mały kryzys, ale w wojsku się nie nudziliśmy :) Wtedy wyszło "GTA: San Andreas" a ja kiblowałem w MON-ie. Kiedy po wojsku znalazłem drugą robotę to nie miałem już tak czasu na granie, chociaż przez większość 2008 roku męczyłem "Obliviona". Teraz gry komputerowe nie stanowią niezbędnej czynności do życia (jak oddychanie, jedzenie, picie, sen) i mogę nie grać przez długi czas. Być może z wiekiem już się odechciewa i być może przechodzę ten etap. Po prostu zaczyna mnie to nudzić.

addict-3390231_960_720.jpg

Żródło: https://pixabay.com/

Z drugiej strony gry uczą refleksu i logicznego myślenia. Dużo grywałem w gry zręcznościowe typu OutRun, które wyrobiły mój refleks, co niejednokrotnie przydawało się w życiu codziennym. Dużo grywałem w gry wyścigowe, które wymagają refleksu i skupienia, np. serie "Colin McRae Rally" (później przemianowany na "DiRT"), serie "Need For Speed", czy starsze gry z automatów: "OutRun" i "Continental Circus. Także tak zwane strzelanki z perspektywy pierwszej osoby, tak zwane FPS (na przełomie lat 90 i 2000 nazywane były FPP). Taki "Quake 3 Arena" także uczył refleksu i myślenia. Może nie byłem najlepszym łowcą fragów, ale dawałem radę. Jak pisałem wcześniej gry także uczą logicznego myślenia, analizy sytuacji, przewidywania niektórych ruchów z wyprzedzeniem. Przykładem może być taki Boulder Dash, którego niektóre nieoficjalne sequele wymagają logicznego myślenia, a także i refleksu, by je ukończyć. Takie gry planszowe jak szachy bądź warcaby (na komputerze też) także ukształtowały u mnie umiejętność analizy i logicznego myślenia. Na przełomie XX i XXI wieku, kiedy miałem już pierwszego PC, często grywałem w gry strategiczne i tak zwane RTS-y, czyli strategie czasu rzeczywistego -"Age of Empires", "Heroes of the Might and Magic 3" (miałem okres uzależnienia od tej gry, ile nocek przy tym zarwałem), "Warzone 2100", "Warcraft 2", "Command and Conquer: Red Alert", a nawet polskie "Rezerwowe psy". Obecnie już tak nie grywam w gry strategiczne, ale czasem mam ochotę odpalić sobie "Heroes'ów" bądź "Age of Empires".

chess-2727443_960_720.jpg

Żródło: https://pixabay.com/

Oczywiście gry komputerowe stanowiły w moim życiu rolę "ogłupiaczy". Czasem jak zdenerwowany wracałem ze szkoły, bądź z pracy, to włączałem sobie takie krwawe i kontrowersyjne gry jak: "Carmageddon", "Postal 2", dwie pierwsze "GTA", "Mortal Kombat", albo jakiegoś FPS-a. Czasem miałem potrzebę wyładowania swojej agresji na paru pikselach. Ale czy dzięki temu wyrosłem na socjopatę i degenerata? Raczej nie... XD

postal2.jpg

Współczesne gry komputerowe, powstałe po 2000 roku w środowisku 3D, można porównać do sztuki, podobnie jak muzykę, film, dzieła literackie, dzieła plastyczne (obrazy, rzeźba, itp). Wraz z postępem grafiki gry coraz bardziej przypominają rzeczywistość. Takie produkcje jak "Far Cry" z 2004 roku, czy "Crysis" z 2006 roku (działające na Cry Engine) w tamtym czasie zapierały dech w piersiach i paliły karty graficzne (dosłownie i w przenośni). Do dziś te gry bardzo ładnie wyglądają, tym bardziej, że powstały do nich nieoficjalne modyfikacje, poprawiające grafikę, dzięki której te gry wyglądają piękniej i bardziej współcześnie. Im jestem starszy, tym bardziej spoglądam na grę niczym na sztukę. Przełomem była gra przygodowa od Telltale Games "The Walking Dead" z 2012 roku. Tyle ile wypłakałem łez, grając w nią pierwszy raz, to moje. Teraz do niej wracam średnio raz w roku, bądź na PC lub PS4. Mógłbym tutaj wkleić swoją recenzję tej gry z mojego konta na Steam, ale pewnie @cheetah uzna to za plagiat. Tak samo było z grą "Life is Strange" od Dontnod Entertainment z 2015 roku. Początkowo miałem na uwadze tę grę, lecz wzbraniałem się przed zagraniem w nią. I to był błąd. W "Life is Strange" zagrałem dopiero po wypuszczeniu 3 odcinka. Obecnie w grach szukam większej głębi, staram się grywać w ambitniejsze tytuły, chwytające za serce i zmuszające do głębszych refleksji. Oczywiście nie rezygnując także z rozrywkowego aspektu tej sztuki (np. "Fortnite").

twdttg.jpg

Dziękuję wszystkim za przeczytanie moich wypocin. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i jako tako Wam się podobało :)

Sort:  

Commodore 64C takie jest oznaczenie tego modelu. Też takiego miałem i w sumie mam do dziś, ten sam egzemplarz, który dostałem gdzieś na początku podstawówki :) Dokupiłem tylko stosunkowo niedawno stację dyskietek :)

Co do tego, że nie grasz już we wszystko jak leci, to nie jest tak, że się wypaliłeś i gry już Cię nie bawią. Po prostu przez te wszystkie lata stałeś się koneserem. Większość rzeczy już wcześniej widziałeś i tak na prawdę ciężko jest zrobić grę, która Cię zaskoczy i pochłonie tak jak za szczeniackich lat, która pokaże Ci coś nowego i ekscytującego. Ja też od dawna ogrywam tylko gry, które potrafią mnie czymś zaskoczyć i zachwycić. Które są na swój sposób oryginalne. Co do TWD to ograłem tylko pierwszy sezon i o ile za pierwszym razem robiła piorunujące wrażenie, tak przy drugim podejściu poczułem się oszukany i więcej już do niej nie wróciłem ;)

Dzięki za oświecenie, ja nawet nigdy się nie zastanawiałem nad nazwenictwem modeli Commodore 64. Ja w sumie miałem dwa takie Commodorki. Drugiego kupiłem sobie gdy byłem już w szkole średniej, od kolegi który się go pozbywał. Na nim zamiast grać, trochę programowałem w BASIC-u. Co z tym drugim komputerem się stało? Nie wiem :(

Jeśli chodzi o drugi akapit, nie powiedziałbym żebym był koneserem. No może tak 50/50. Teraz nie mam czasu by grać we wszystkie najnowsze tytuły, jakie wyjdą. Ostatnimi grami, na jakie się "napaliłem" to były "Horizon Zero Dawn" (jedyny preorder w moim życiu) i "Resident Evil 7" z 2017 roku - i nie żałuję. Jak to @carrioner zwykł gadać, że on nie czeka na gry, tak samo się nie napalam na jakiś tytuł, chociaż... Obecnie nastawiam się tylko na "The Last of Us 2" i na "Crash Bandicoot", który pod koniec czerwca ma wyjść na PC.

Ja też nie czekam na gry, tym bardziej, że kupka wstydu powoli zamienia się w hałdę. Gram w to, w co aktualnie mam ochotę zagrać i też uważam preordery za zło ostateczne ;) Średnio zasiadam do gry jakoś 2-3 lata po premierze kiedy akurat trafi się na nią jakaś fajna promocja ;) Jedynym preorderem jaki złożyłem był Mass Effect 2 i to w sumie nie ja, tylko brat go złożył jako prezent na urodziny dla mnie ;) Niestety w TLoU nie miałem okazji zagrać, ale kto wie, może kiedyś się uda ;) Ja aktualnie na nic nie czekam, za to zastanawiam się, czy nie odświeżyć sobie Dying Lighta, bo tak mnie jakoś po ostatnim konkursie naszło znowu na tę grę ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.25
TRX 0.20
JST 0.036
BTC 94318.14
ETH 3449.94
USDT 1.00
SBD 3.49