Drobne naprawy #1

Jakiś czas temu w ręce wpadł mi router TP-link MR3220, który swego czasu uszkodził się przy przepięciu powstałym na skutek uderzenia pioruna w pobliski słup energetyczny. Miałem go wyrzucić, skoro nie był sprawny a tylko zajmował miejsce. Pomyślałem jednak, że może warto byłoby spróbować go naprawić. Nawet jeśli się nie uda, to wiele nie tracę. Nowy egzemplarz takiego urządzenia można kupić w granicach 100zł, z kolei naprawa takiego sprzętu u znającego się na tym elektronika to koszt rzędu 30-40 zł, co powoduje, że staje się to nieopłacalne. Dlatego też postanowiłem, że zajrzę do niego sam. Przyznam, że do tej pory z naprawą elektroniki miałem zerowy kontakt. Potraktowałem to jako naukę. Jeśli więc i Ty staniesz przed podobnym dylematem – powinieneś spróbować. To naprawdę nie jest trudne!
Zobacz sam! :)

Po otworzeniu routera moim oczom ukazał się następujący widok:

W prawym dolnym rogu, tuż obok złącza zasilającego widać dwa małe elementy elektroniczne (a raczej to co z nich zostało). Były to dławiki (w uproszczeniu, dla osób nie mających doświadczenia z elektroniką: kawałek rdzenia, na który nawinięto pewną ilość zwojów drutu), które podłączone na samym początku układu zasilającego router miały na celu poprawić kompatybilność elektromagnetyczną całego urządzenia. Tutaj znów mała dygresja dla osób niewtajemniczonych: Kompatybilność elektromagnetyczna (z angielskiego EMC) to zdolność do pracy urządzenia w danym środowisku bez zakłócania innych urządzeń a także samego siebie.

Dławiki te miały kompensować wszelkie zakłócenia, które mogłyby zaburzać pracę routera jak i zapobiegać jego negatywnemu oddziaływaniu na inne urządzenia. Stały się one jednak „bezpiecznikiem”, który uratował pozostałą część układu przed przepięciem. Często elementy tego typu uszkadzają się również w przypadku awarii zewnętrznego zasilacza. Dlatego też w przypadku gdy urządzenie po podłączeniu sprawnego źródła zasilania, nie daje żadnych oznak życia, w pierwszej kolejności warto przepatrzeć fragmenty płytki znajdujące się najbliżej gniazd zasilających. W moim przypadku naprawdę nie musiałem bardzo wytężać wzroku. Czarny nalot jasno pokazywał miejsce gdzie przepięcie wytraciło swoją energię :)

Jak podchodzimy do tego typu napraw? Przede wszystkim potrzebujemy lutownicy. O tym jaką kupić na początek – opiszę innym razem. Jako, że najczęściej elementy elektroniczne są zminiaturyzowane warto wyposażyć się również w pęsetę – dużo łatwiej będzie pozbyć się uszkodzonego elementu. Po podgrzaniu miejsca gdzie znajdował się dławik – usunąłem jego pozostałości. Nie będąc pewien czy nie zostały uszkodzone inne elementy – odpuściłem na tą chwilę montowanie nowych elementów w to miejsce. Tymczasowo „zmostkowałem” przerwę w obwodzie i uruchomiłem router.

Po sprawdzeniu, że urządzenie działa – wlutowałem dławiki i już w pełni działający router służy mi jako część domowej sieci :)

Zdaję sobie sprawę, że nie napisałem nic o samym procesie lutowania. Uznałem jednak, że to jest na tyle długi temat, że zrobię osobny wpis o tym. :) Sam nie mam jakiejś wielkiej wprawy w lutowaniu, ale postaram się przekazać chociaż tyle ile sam wiem. Natomiast w tej serii wpisów postaram się pokazać możliwie jak najwięcej sprzętów, które naprawić można nie mając praktycznie żadnego doświadczenia z elektroniką!

Do ùzdrzeni!