Trzeba to robić! Ostatnio mamy problemy z racjonalnym zachowaniem. Nie trzeba daleko szukać. Suplementy na wszystko, szczepienia, tworzenie kołtunów. Kiedyś w wiadomościach można było przeczytać, że ktoś "leczył" nowotwór piersi naparami, a w tym czasie rak zdążył już dokonać pełnej destrukcji otaczających tkanek i witać się z świeżym powietrzem. Może nie brzmi to poważnie, trochę śmiesznie, ale to są dramaty ludzi. Za to ponoszą odpowiedzialność dwie strony - medycy, jak i korzystający z ich usług. Jedni, bo dość często są arogantami i nie potrafią dobrze traktować ludzi, a drudzy, że zamiast zmienić lekarza rezygnują z leczenia.
Za to ponoszą odpowiedzialność dwie strony - medycy, jak i korzystający z ich usług. Jedni, bo dość często są arogantami i nie potrafią dobrze traktować ludzi, a drudzy, że zamiast zmienić lekarza rezygnują z leczenia.
Szacunek za takie poglądy u przyszłego lekarza! Mam nadzieję, że Ci nie przejdą. Trochę w obronie korzystających z usług - z jednej strony masz rację, świetnie to widać u starszego pokolenia np. naszych rodziców ale nie tylko. Z drugiej strony pierwszy problem (doprawiony niekompetencją) jest na tyle powszechny, że zmiany lekarza nie pomagają. I to niezależnie od tego czy szukasz w państwowej służbie
zdrowia czy w sektorze prywatnym (tam dochodzi jeszcze chciwość i naciąganie). A po iluś próbach ręce opadają i człowiek traci nadzieję.
Trzeba to robić! Ostatnio mamy problemy z racjonalnym zachowaniem. Nie trzeba daleko szukać. Suplementy na wszystko, szczepienia, tworzenie kołtunów. Kiedyś w wiadomościach można było przeczytać, że ktoś "leczył" nowotwór piersi naparami, a w tym czasie rak zdążył już dokonać pełnej destrukcji otaczających tkanek i witać się z świeżym powietrzem. Może nie brzmi to poważnie, trochę śmiesznie, ale to są dramaty ludzi. Za to ponoszą odpowiedzialność dwie strony - medycy, jak i korzystający z ich usług. Jedni, bo dość często są arogantami i nie potrafią dobrze traktować ludzi, a drudzy, że zamiast zmienić lekarza rezygnują z leczenia.
Szacunek za takie poglądy u przyszłego lekarza! Mam nadzieję, że Ci nie przejdą. Trochę w obronie korzystających z usług - z jednej strony masz rację, świetnie to widać u starszego pokolenia np. naszych rodziców ale nie tylko. Z drugiej strony pierwszy problem (doprawiony niekompetencją) jest na tyle powszechny, że zmiany lekarza nie pomagają. I to niezależnie od tego czy szukasz w państwowej służbie
zdrowia czy w sektorze prywatnym (tam dochodzi jeszcze chciwość i naciąganie). A po iluś próbach ręce opadają i człowiek traci nadzieję.