Historia o pewnym rowerze...
Chciałbym dzisiaj podzielić się z Wami historią pewnego roweru. Na początku w kilku zdaniach przybliżę od czego się zaczęło i dlaczego jest to dla mnie takie ważne, że uznałem ten materiał godnym do zaprezentowania.
Wszystko zaczęło się kilka lat temu kiedy to stwierdziłem, że już czas opuścić akademik i poszukać stancji bliżej pracy (łączenie studiów i pracy mieszkając w akademiku PWR to bardzo zły pomysł :P ale to może na inna opowieść); Po obejrzeniu kilku mieszkań trafiłem na dom jednorodzinny który oferował pokój w wysokiej piwnicy za porównywalną cenę do akademika i 15min od pracy. Zdecydowałem się... Dom zamieszkiwała zwykła rodzina na czele której stał Pan Heniek! To właśnie z nim będzie związana dalsza historia tego roweru.
Kilka słów o Heńku. Człowiek po 60-ce, o bardzo specyficznym poczuciu humoru i dobrym sercu. Większość czasu spędzał w nie wielkim pokoiku przy garażu. Pokój zwał się "Klubem" o czym się bardzo szybko przekonałem.. :P Heniek był duszą towarzystwa, umiał porozmawiać z każdym i miał podejście, ale jak go ktoś, delikatnie mówiąc, zdenerwował to umiał bez wahania powiedzieć osobnikowi co o nim myśli ;)
Po przeprowadzce, następnego dnia usłyszałem pukanie do drzwi. Otwieram i widzę Heńka a za nim rower widniejący na pierwszym zdjęciu. Dostałem info gdzie wyrzucamy plastik, gdzie szkło i tak przy okazji: "Tu masz rower jakbyś chciał pojechać po piwo, żebyś nie tracił czasu na pałętanie się :D". Zmieszany podziękowałem, ale nie brałem pod uwagę korzystanie z niego. Po kilku minutowej rozmowie gdy wracał do swojego pokoiku rzucił pytaniem: "To może po 50-ce?". I wszystko się zaczęło... Poznałem "klub"... Niepozorna kanciapa przy garażu w tym samym domu na tym samym poziomie okazała się nie gorzej wyposażona niż nie jeden pub w okolicy. Po kilku głębszych poopowiadaliśmy sobie kto z jakiej gliny ulepiony :P
Wracając do roweru to przejechałem się nim pierwszy raz chyba po miesiącu od kiedy go dostałem. Rower stary, pełno rdzy, ale jeździł i to wystarczało. Miał 3 biegi w tylnym bębnie które nie działały, obrotomierz analogowy który też szwankował, ale wyglądał epicko i był późniejszym zainteresowaniem nie jednego napotkanego osobnika.
Pewnego razu gdy miałem za dużo czasu wolnego i nie wiedziałem już w co grać to postanowiłem zajrzeć do "klubu" i przynależącego do niego garażu który był wyposażony w kanał i zaplecze techniczne ( Przypomniała mi się właśnie scena z filmu "Szybcy i wściekli" gdy Toreto powiedział: "Jeśli nie znajdziesz w tym garażu odpowiednich narzędzi do naprawy to żaden z Ciebie mechanik" ) Co prawda był to tylko rower, ale w późniejszym czasie wiele razy również naprawiałem tam sam auto i zaoszczędziłem wiele plnów. Naprawiłem przerzutki, w prędkościomierzu wskazówka prawidłowo robiła odczyt i ba, nawet licznik kilometrów działał. Zostały również naprawione przednie hamulce. Był to taki "rat style" który odzyskał drugą, techniczną, młodość. Najlepsze w tym rowerze było to, że mogłeś podjechać do sklepu zostawić bez zapięcia i pójść po zakupy bez obawy, że ktoś Ci go zakosi ^^.
Po kilku latach mieszkania na stancji u Heńka było mnie już stać na zakup własnego mieszkania, normalny właściciel przy wyprowadzce powiedziałby do widzenia... A tu zdziwko, nawet po wyprowadzce utrzymywałem kontakt, praktycznie co tydzień widzieliśmy się w piątek na tradycyjnej kawce gdy kończyłem pracę (kawce bo mieszkałem 8km dalej i jeździłem autem :P)
Długo myślałem nad odmalowaniem ramy i odświeżeniem roweru, ale jako, że mieszkam teraz w mieszkaniu i nie za bardzo gdzie mam to robić to przyjeżdżałem do mojego Mentora który posiadał zaplecze techniczne, niestety przeważnie kończyło to się "to może po 50-ce" i całą robotę szlak trafiał :P (nie chodzi tu o picie na umór nic w ten deseń)
I najgorsze, zwykłego dnia o zwykłej porze zadzwonił telefon. Wyświetlił się kontakt: "Żona Pana Heńka". Poinformowała mnie, że Heńka dopadła choroba która go męczyła przez kilka lat i jest w szpitalu w śpiączce. Niestety po tygodniu Pan Heniek zmarł. Trudno opisać co wtedy czułem. Mieszkałem u niego będąc ponad 650km od rodzinnego domu. Był mi jak ojciec, zawsze służył dobrą radą chociaż nie zawsze mi się to podobało. Co tu mówić wychował swoje dzieci i przygarnął mnie, nie raz do mnie mówił: "mój dzieciaku :)".
Został mi po nim tylko ten rower który towarzyszył nam przez ten cały okres przyjaźni. Więc postanowiłem go odnowić aby udowodnić, że nie obiecywałem odnowy a zrobiłem, co prawda nie ma już licznika analogowego bo niestety został uszkodzony nieodwracalnie. Ale rower jako pamiątka zostanie jeszcze na długie lata.
Przedstawiam wam model 2.0 by @Memty ku czci ś.p Henryka M.
Congratulations @memty! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You published your First Post
You made your First Comment
You got a First Vote
Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Do not miss the last post from @steemitboard:
Rower 2.0 wygląda wyśmienicie :) To piękny hołd dla pana Heńka...