Czemu tak mało padało?
Czemu tak mało padało?
Znowu miałem 3 godzinki jeżdżenia w planach i jakieś 4-6 zleceń do zrealizowania. Udało się, choć przez pierwsze dwie godziny szło dość leniwie.
Dzisiaj podczas jazdy głównie myślałem nad pogodą i tym, że nie trafiłem z prognozą.
Miało padać - nie było tylko wiadomo jak mocno. Przed wyjściem z domu widziałem, że kropi a chmurki na prognozach układały się w pogodę "naprzemienną", czyli deszcz-przerwa-deszcz-przerwa.
Dlatego zdecydowałem się dzisiaj ubrać w deszczowce (spodnie ze zdjęcia). Nie narzekam, ale w sumie niepotrzebnie to zrobiłem.
Kropiło przez pierwsze i ostatnie pół godziny. Po za tym było OK, dość ciepło. Te spodnie nie mają żadnych kieszeni także musiałem korzystać z kieszeni w kurtce. Coś nowego. Kilkukrotnie zdejmowałem też rękawiczki.
W sumie nigdy nie pisałem tu za dużo o sprawach praktycznych. My kurierzy musimy przez te godziny jazdy cały czas być na telefonie. Z tym, że nie ma tu raczej mowy o rozmowie - tylko wszystko sprowadza się do obsługi aplikacji i ciągłej gotowości do przyjmowania nowych zleceń. Ignorowanie takich sygnałów (bardzo głośnych i uporczywych) to główny grzech tej pracy. Ci którzy tak robią muszą być strasznymi leniami i cwaniakami - jeśli zlecenie zostanie w końcu z nich zdjęte - otrzyma je wtedy kurier który ma dalej...
Kolejna kwestia - jak obsługiwać telefon w czasie jazdy? O to pytałem już na spotkaniu organizacyjnym. Większość używa uchwytów na kierownicę lub etui na ramę. Do tego często doczepia się powerbanki. Ja jednak nie mam nic takiego. Telefon trzymam w kieszeni udowej w spodniach i jak słyszę sygnał to zjeżdżam na chodnik i się zatrzymuję. Zaletą takiego używania telefonu jest większe skupienie na jeździe oraz większa oszczędność baterii w telefonie. Telefon w kieszeni ma wygaszony ekran.
Niektórzy kurierzy rowerowi używają nawigacji z trybem rowerowym. Jeśli taki w ogóle jest. Do wyboru mamy Google Maps, Here i Waze. Ja Gdańsk uważam, że znam dobrze - lata studiowałem o nim. Jeżdżąc autem uwielbiam nawigacje (dynamiczne informacje o korkach!), ale jazda rowerem to co innego. Mój pierwszy kurs w pracy spróbowałem jechać z nawigacją i to była mordęga. W kieszeni ciągle coś mi gadało, że mam skręcić, a przecież jechałem po drodze rowerowej i tam trasy są zupełnie inne. Upchano je gdzieś z boku chodników. Także obecnie jeżdżę tak, że stoję na chodniku i patrzę na mapkę gdzie mam jechać i jadę w kierunku celu. Staram się też zapamiętać dokładny adres. Często powtarzam sobie w głowie te skomplikowane numery (96E/23, 14/75 itp). Jak dojadę na dobre osiedle to wtedy się zatrzymuję i patrzę gdzie dokładnie mam dojechać. Gdy już zchodze z roweru i idę do domofonu to czytam dodatkowe informacje od klientów (kody w domofonie, gdzie jest wejście, które piętro itp.).
Ok. Jak było dzisiaj? Po kolei zleceniami - numerki te dodam też do mapy.
I - z Przymorza do Wrzeszcza w około kwadrans. Do zrobienia bo restauracja docelowa była po dobrej stronie torów. Dopiero tam spostrzegłem, że z jedzeniem będę jechał na 100 npm na Morenę (historycznie Migowo). Także od poczatku niezła rozgrzewka. Jechałem przez duże błoto bo osiedle okazało się ogrodzonym badziewiem. Strasznie mnie irytują takie osiedla. Cała dzielnica jest pełna bloków z trzepakami, placami zabaw, drogami osiedlowymi a tu deweloper wykroił kawałem by zbudować takie getto. No nic. Dowiozłem z małym opóźnieniem (taki urok tej dzielnicy na wysokości). Pod górę się zgrzałem a jadąc z górki było mi dość chłodno. Kolejne zlecenia nie przychodziły, także ruch chyba był nieduży. Dlatego własnie pojechałem do Galerii Bałtyckiej ogrzać się trochę.
Znalazłem w tym molochu fajną ławeczkę, w sam raz dla mnie. Tam kilka minut czekałem na drugie zlecenie.
II - Króciutki kurs po Wrzeszczu. Na piechotę zrobił bym go w 10 minut. Rowerem było 3 razy szybciej. Stali klienci, ale chyba dopiero dzisiaj odebrała osoba z aplikacji. Wcześniej odbierali chyba rodzice. Nazwisko mają bardzo poetyckie.
III - Od razu, jeszcze na klatce dostałem polecenie by w 4 minuty być po drugiej stronie torów, także we Wrzeszczu. O dziwo zdążyłem. Jak zwykle w tej restauracji wszystko było gotowe na czas (wczoraj podawałem ich nazwę).
Ze zleceniem jechałem na polibudę. Studentka zgłodniała. Porobiłem tam trochę zdjęć.
Ciekawa architektura kampusu, z tym że na zdjęciach nie ma gmachu głównego tej uczelni. Neorenesans - Albert Carsten - 1904 rok - architekt, którego trzydzieści lat później Danzig wygna z miasta bo ten profesor miał nie takie pochodzenie jak nakazywała partia...
IV - zlecenia nie przychodziły to wróciłem do Galerii. Tym razem posiedziałem na ławeczce dużo krócej. Fajne było to, że zlecenie miałem z restauracji z tego budynku tyle, że dwa piętra niżej. Jechać miałem bardzo blisko bo do...sąsiadów tej rodziny o poetyckim nazwisku. Też stały klient, ale tym razem drzwi otworzył ktoś inny. To chyba dlatego, że w Wolcie mamy (jak wszędzie) wirusowy marketing. Jak ktoś poleci znajomemu aplikację to wtedy dwie strony mają zniżkę. I tak chłopak przekazuje kod dziewczynie, żona mężowi, kolega w pracy koledze.
V- Tym razem chciałem się schować w Galerii Metropolia. Na schodach ruchomych dostałem zlecenie by udać się do innego skrzydła tego budynku. Zlecenie było z tych najkrótszych jakie się da zrobić. Piechotą zrobiłbym je w 5 minut. Rowerem było w 3 minuty. Klient płaci, klient wymaga. Traci 6 złotych za dostawę, zyskuje poczucie... hmm nie wiem co zyskuje. Po prostu ceni sobie wygodę.
VI - od razu dostałem zlecenie by znowu jechać (2 minuty drogi) do Metropolii. Chciałem by był to dziś ostatni kurs bo tyle mi po prostu starczy. I miałem wielkie szczęście. Ostatni kurs z pizzerii był w okolice domu. Dosłownie rzut beretu od domu. Dodatkowo zlecenie zakończę w minutach, które będą "nadgodzinami" także dostanę te dychę wiecej. Za to miałem najcięższą chyba torbę w historii. 7 pizz. Szkoda że nie zrobiłem zdjęcia bo ledwie weszły. W sumie jednak ekstra bo do domu! To nie to co złośliwe Suchanino.
Podsumowując dzisiaj końcówka była całkiem przyjemna a bonus miesięczny mam już na wyciągnięcie ręki. Mogę zwolnić tempo.
Chyba muszę zostać kurierem rowerowym. Może to mnie zmotywuje do większej ilości kilometrów na kole :D
Jest to jakaś opcja. Finansowo szału nie ma, ale jest to spędzanie czasu na dworze. Np. dwie godzinki dziennie - co dziennie inne trasy, a do tego wpadały by jakieś grosze (ok. 30 zł dziennie).
Congrats on providing Proof of Activity via your Actifit report!
You have accordingly been rewarded 63.5 AFIT tokens for your effort in reaching 14631 activity, as well as your user rank and report quality!
You also received an 0.92% upvote via @actifit account.
The following boosts were applied to your post:
Actifit rewards and upvotes are based on your:
To improve your user rank, delegate more, pile up more AFIT and AFITX tokens, and post more.
To improve your post score, get to the max activity count, work on improving your post content, improve your user rank, engage with the community to get more upvotes and quality comments.
Actifit is a Steem Witness. If you believe in our project, consider voting for us
Vote for Actifit as a Witness
Chat with us on discord | Visit our website
Download on playstore | Download on app store
FAQs | Text Tutorial | Video Tutorial