#13| Panama - #2 KARNAWAŁ!!! I eksmisja z hostelu...

in #travel6 years ago (edited)

Witajcie moi drodzy!

Długo nie pisałem, wiem. Dziękuję wam za komentarze i wiadomości aby pisać dalej. Nie ukrywam ta cisza była spowodowana głównie lenistwem ale też i bardzo słabym internetem lub nawet jego brakiem.
Kontynuujmy więc moją przygodę 😊


Kolejne kilka dni zleciały dość leniwie na spacerach po bulwarze przy wybrzeżu i cieszeniu się trwającym akurat teraz karnawałem. Nie jest to aż tak widowiskowe jak ma to miejsce w Brazylii (jeszcze tam nie byłem co prawda, więc oceniam po filmach i zdjęciach), ale również sprawia niezłe wrażenie :)


DmiPbms
główna scena

Dla Panamczyków jest to ważny czas i całe miasto bierze w tym udział. No może poza tymi, co zdecydowali się na te kilka dni je opuścić. A takich okazuje się jest bardzo dużo.
Z drugiej jednak strony tak samo jest w każdym mieście, gdzie są masowe imprezy. Ludzie wolą pojechać gdzieś za miasto, niż przebywać w tłumach. I ja to szanuję. Tak samo robiłem zazwyczaj w Krakowie przy dużych eventach.


dowPK2S
parada


i2BZ1mz
platformy taneczne


GqTVLub
kolorowe stroje tancerzy też ładne


Kolejny cały dzień spędziłem na karnawale. Dzisiaj jest zabawa z wodą i pianą z beczkowozów. Korzystałem więc z tego odświeżenia w ten mega gorący dzień i przez 4 godziny byłem non stop mokry :)
Spędziłem ten dzień też w towarzystwie poznanej kilka dni wcześniej koleżanki z Wenezueli. Bardzo leniwy dzień :)
Wtedy jeszcze nie widziałem co na mnie czeka po powrocie do hostelu.


Po imprezie karnawałowej kolejnego dnia wróciłem do hostelu ok godziny 12. Właścicielka od razu zaczęła się na mnie wydzierać, że jestem tak późno i nigdy mnie nie ma w hostelu itp itd coś tam dalej po hiszpańsku czego nie rozumiałem. Byłem w szoku… płacę za nocleg, za łóżko to chyba mogę robić co chcę? Czy ona jest może moją mamą i mam siedzieć z nią za rączkę? Nie zrozumiałem tej sytuacji w ogóle. Za to co zrozumiałem to, że był problem z płatnością i zostaliśmy wyrzuceni z hostelu a nasze plecaki razem z pozostałymi rzeczami czekały na nas w holu. Wymeldowanie było o godzinie 11, więc chciała też ściągnąć ode mnie pieniądze za kolejną noc. Co prawda próbowałem jej powiedzieć, że mogę zapłacić gotówką za kolejną noc aby zostać… Ale nie chciała tego słuchać. Do tego ani ona ani ja w tym momencie nie chcieliśmy dłużej spędzać razem czasu… No jakaś nawiedzona babka normalnie. Zginęły też moje skarpetki, no trudno… Poczekałem na zewnątrz na Wojtka, bo w środku mi nie pozwoliła i resztę dnia spędziliśmy w pobliskim McDonaldzie. Samolot mamy dopiero kolejnego dnia wcześnie rano, więc bez sensu w sumie płacić za kolejną noc w hostelu. Postanowiliśmy spać na lotnisku. Jednak po dojechaniu na miejsce okazało się, że to się zamyka o 22 i nie możemy siedzieć w środku. Dlatego znaleźliśmy dogodne miejsce w okolicach lotniska na rogu budynku i tutaj przenocowaliśmy śpiąc na ziemi. Ale wcześniej jeszcze zjedliśmy kolacje po królewsku. Bagietka z rybą i keczupem.

QDn65Sd
Niby takie proste ale jakie smaczne 😋 uwierzcie mi na słowo.


TE34k9r


Obudziliśmy się ok godziny 5 rano kiedy to lotnisko było już otwarte. Skorzystaliśmy z ubikacji na lotnisku aby się odświeżyć i przepakować rzeczy, bo główny bagaż może mieć tylko 14kg, a podręczny 4kg. No a nasze plecaki ważą ok 18.
Znaleźliśmy też w między czasie internet w jednej z kawiarni i czekaliśmy na lot o godzinie 10.


i7nLwRg


Samolot, którym lecieliśmy to mała, 12 osobowa awionetka.

Bbsffm0


Udało się zająć miejsca zaraz za pilotami, którzy nie byli niczym oddzieleni od pasażerów. Dla mnie super sprawa, bo chcę zrobić licencję pilota, dlatego mogłem sobie spokojnie oglądać co oni tam robią za sterami. Nie mówiąc już o samych widokach z samolotu :)


8nRzDPN


Po wylądowaniu nie mogłem zlokalizować swojego telefonu aby zrobić zdjęcie z pilotami. Myślałem już, że go zgubiłem. Jednak po prostu spadł za siedzenie podczas lotu. Uff….


dMPPRt9


Na lotnisku czekał na mnie Tomek - mój przyjaciel z Polski, z którym nie widziałem się dobre 3-­4 lata. Zebraliśmy pieczątki wyjazdowe z Panamy i po dotarciu do obozu zaraz nad brzegiem morza, rozbiliśmy namioty i udaliśmy się łowić ryby na obiad.


t1h9jGP
NfPjvLU
Tomek łowi ryby

Po 40 minutach zrezygnowaliśmy i ugotowaliśmy to co mieliśmy. A mieliśmy ryż, puszkę fasoli i cebulę. Powiem wam, że ryż gotowany na morskiej wodzie smakuje super i było to na prawdę pyszne danie :) A tak przecież proste!
Wieczorem nie mogło się obyć bez flaszeczki, tudzież dwóch aby opić spotkanie.
Przy okazji w samolocie poznaliśmy Niemca o imieniu Criss, który został z nami na noc :)


fzCGsWe
Kokosowe śniadanie


rnHvS2D


Rano zobaczyliśmy łódź towarową wpływającą do portu, Wojtek z Tomkiem poszli zapytać kapitana gdzie płynie i czy możemy się zabrać z nim. Okazało się, że płynie do La Miel (kolejnej miejscowości w stronę Kolumbii, ale jeszcze po stronie Panamskiej). Szybko więc się zebraliśmy i ruszyliśmy w stronę portu. Jednak okazało się, że w tym czasie statek podniósł kotwicę i odpłynął bez nas…
Co za szkoda, że kapitan okazał się kłamcą. A może nie mógł poczekać 5 minut dłużej? Ciężko powiedzieć.
Udało się za to dogadać z kapitanem małej lanchy aby nas dowiózł do Capurgany za 10 dolarów od osoby. No trudno, trzeba zapłacić. Tutaj nie ma innego transportu. Okazało się, że 4 osoby z łodzi transportowej też zostały na brzegu i płyną z nami.


Jpfe9yK


Wśród nich znalazła się jedna polka ­Monika. Wiec to już 4 Polaków w jednym miejscu!
Tego dnia wieczorem poznaliśmy też kolejnych, tym razem mieszkających w stanach, którzy postawili nam nawet piwo.
Monika wraz ze swoimi znajomymi znalazła nocleg w kościele. My też postanowiliśmy porozmawiać z księdzem, jednak ten się nie zgodził na 2 osoby więcej, chociaż miejsca na namioty było dużo
Dziwne… przecież to kościół i powinien on pomagać potrzebującym. No ale po raz kolejny się okazało, że religia ich chyba uczy inaczej… Ale może to i lepiej, bo udało nam się znaleźć nocleg w opuszczonym budynku zaraz przy brzegu gdzie spaliśmy na zadaszonym tarasie na 2 piętrze z pięknym widokiem :)

yyYqwu9
k0REISM
widok na morze


Rano umówiliśmy się z poznaną wcześniej parą Polaków na zwiedzanie lokalnego naturalnego parku wodnego. Spotkaliśmy się więc o godzinie 10 i ruszyliśmy na godzinny spacer do wejścia. Opłata 3000 peso, czyli jakieś 1,20 dolara była bardzo przyjazna dla portfela. Na miejscu kilka wodospadów z basenami z bardzo przyjemnie odświeżającą wodą sprawiły, że spędziliśmy tutaj prawie cały dzień pływając i skacząc do wody. Przy okazji non stop rozmawiając z nowo poznanymi rodakami Beatą i Krzyśkiem.


tyXlNAZ


Po powrocie okazało się, że dzisiaj rozgrywany jest mecz piłki nożnej między Capurganą a oddalonym o 1,5 godziny drogi pieszo Sapzurro.
Mieliśmy więc co robić. Sam mecz jednak nie był zbyt ciekawy do oglądania ze względu na gorąc i dość niski poziom gry. Posiedzieliśmy jeszcze przy piwku i rozmowie i udaliśmy się na nocleg w to samo miejsce na tarasie :) Tej nocy chcieliśmy się dobrze wyspać i nawet nie spodziewaliśmy się niespodzianki jaka na nas czekała rano.
Ale o tym w kolejnym wpisie już za kilka dni.





--
Jeżeli podobają ci się moje przygody to zostaw po sobie komentarz :)

Dodaje mi to motywacji aby tworzyć dalej :)

Pamiętaj także aby wpaść na moje inne media społecznościowe:

YouTube
Instagram
Facebook

Artur

Sort:  

Jak zawsze przygody godne pozazdroszczenia :) Szczególnie z wywaleniem z hostelu ;)

Dzięki 😊
Noo.. To gruba akcja była. Zupełnie w szoku byliśmy.
Jeszcze nam kaucji za klucze nie oddali też 5$ za każdy, a były dwa. Trudno.

Ale to na jakas policje nie mozna pojsc? W prasie obsmarować? Do braci zza wschodniej granicy się zgłosić? Ja bym im zgniłą brukiew przez okno wrzucił :)

Hahaha... Chcieliśmy bardzo! Uwierz mi. Ale jakoś tak już machnęliśmy ręką 😉
To że oni źli są to ich sprawa. My dobzi ludzie 😁

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 62827.81
ETH 2583.62
USDT 1.00
SBD 2.73