Mój koniec Świata i nowy początek...

in #tematygodnia6 years ago (edited)

sycylia.jpg

Pięć lat temu może życie odwróciło się do góry nogami. Ciekawym zbiegiem okoliczności wszystko zaczęło się 21.12.2012 roku, czyli dzień określany jako koniec majańskiego kalendarza. Wówczas wiele osób wierzyło, że tego dnia nastąpi koniec świata. Dla mnie faktycznie świat się skończył.

Historia zaczęła się tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Byłem wówczas zaręczony z Moniką, z którą miałem już za sobą trzy lata pięknego związku i piękne plany na przyszłość, do czasu, aż coś zaczęło się psuć.Towarzyszący przedświątecznej gorączce tygiel emocjonalny powodował, że coraz częściej kłóciliśmy. Miarkę przebrała zwykła wydawać by się mogło sprzeczka o to, jaką wybrać choinkę.

Z obecnej perspektywy mogę to wytłumaczyć tym, że nie mogliśmy już dłużej znieść nagromadzenia różnych, niewyjaśnionych wcześniej spraw i rozstaliśmy się pod byle błahym powodem. Kiedy emocje opadły dotarł do mnie tragizm całej sytuacji. Mimo wszystko, naprawdę ją kochałem, ale ona już nie chciała wracać i zupełnie się na mnie zamknęła. Czułem się jakbym stracił bratnią duszę.

Wkrótce później posypały mi się inne sprawy, straciłem pracę, musiałem wrócić do domu rodzinnego. Poczułem się, jakbym przegrał wszystko na czym mi zależało, wszystkie plany na przyszłość poszły z dymem. Przez parę tygodni pogrążałem się w letargu.

Przebudzenie?

W dniu, kiedy wszystko miało się zmienić miałem wrażenie, że czas się zatrzymał i już na zawsze pozostanę w tej depresji. Jednak jakimś cudem dałem się namówić koledze na wyjście na łyżwy. Jeżdżąc sobie po torze na Stegnach, wyluzowałem się i zacząłem obserwować swoje myśli. Zauważyłem, że krążą one ciągle wokół poczucia samotności i niedoskonałości sytuacji, w której się znalazłem. Miałem pretensje do wszystkich oprócz siebie. Czułem się jakbym nie zasługiwał na szczęście i przypomniałem sobie, że te uczucia zawsze gdzieś z tyłu głowy mi towarzyszyły. Bardzo często w różnych sytuacjach życiowych czułem się nie dość dobry i niedopasowany.

I nagle przyszło olśnienie, dzięki któremu cała historia mojego życia nabrała głębszego sensu. Zupełnie jakby ktoś odwrócił moją perspektywę o 180 stopni. W tamtym momencie jakby czas się zatrzymał i zdałem sobie sprawę, że upływ czasu jest dla mnie złudzeniem, a rzeczywiste były tylko decyzje, które podejmowałem.

Ta chwila oderwania i przekierowania uwagi, pomogła mi uświadomić sobie negatywne myśli o sobie, które na co dzień spychałem do podświadomości. Przypomniałem sobie, że od dawna bałem się, że Monika mnie zostawi, w pracy nie czułem się wystarczająco kompetentny i w końcu moje myśli się urzeczywistniły. Te i inne nieświadome uwarunkowania były rzeczywistą przyczyną nieszczęść, które mnie spotkały.

,,Dopóki nie uczynisz nieświadomego – świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem.” C.G.Jung

Kilka lat wcześniej przeczytałem książkę o prawie przyciągania, ale wówczas była to tylko teoria. Choć czasem miałem wrażenie, że to działa, to była to raczej zabawa i myślenie magiczne. W styczniu 2013 roku doświadczyłem dowodów prawdziwości tej teorii z pełną mocą. Paradoksalnie poczułem wdzięczność za te wszystkie negatywności, które doprowadziły mnie do czegoś, co później określiłem jako Przebudzenie.

Wówczas wysunąłem hipotezę, że być może sensem doświadczania bólu i cierpienia jest uwolnienie się od ich rzeczywistych przyczyn, które są w naszych umysłach i uświadomienie sobie mocy kreowania swojego życia.

Jak się okazało, nie było to chwilowe zaburzenie psychiczne, tylko inny stan świadomości, który trwał jak długo chciałem. Czułem się po prostu wolny negatywnych myśli, z którymi wcześniej się identyfikowałem i bezwarunkowo szczęśliwy. Tęsknota za tym, co odeszło czasem jeszcze powracała, ale wiedziałem, że te emocje przychodzą tylko na jakiś czas i odchodzą jak fale, aż w końcu osłabną i znikną. Tak też się działo.

Prawdziwe i złudne wybory

Ta wizja iluzoryczności czasu otworzyła mi kolejne drzwi na inne postrzeganie świata. Zdałem sobie sprawę, że wielokrotnie zmieniałem prace, ale po pewnym czasie odnajdywałem się w nich równie nieusatysfakcjonowany. Zupełnie jakbym pomimo upływu czasu i zmian okoliczności, biegał w miejscu i dokonywał cały czas tego samego wyboru. Był to jakiś rodzaj pętli czasowej, w której tkwiło również wiele innych osób, które znałem. Każdy na swój sposób powtarzał te same historie, jednak mentalne uśpienie nie pozwalało im zauważyć tej powtarzalności.

Mając świadomość potęgi podejmowanych decyzji, zmieniłem nastawienie, otwarłem się na inny rodzaj pracy, w której miałbym więcej swobody i mógłbym pracować zdalnie, jako niezależny specjalista. Opisałem to szczegółowo na kartce i już po tygodniu, chociaż nie rozsyłałem jeszcze ofert, praca sama mnie znalazła przez polecenie od znajomej osoby.

Rozwijając dalej temat wyborów uświadomiłem sobie, że wynik decyzji jest równy intencji, która za nim stała, a te można najczęściej zredukować do strachu lub Miłości. Wszystkie wybory oparte na strachu prowadzą do pętli i powtarzalności. Zazwyczaj motywowane są chęcią ucieczki, brakiem czegoś, poczuciem winy, żalu, wstydem lub odrzuceniem. Są to różne barwy tej samej energii. Kierując się strachem w istocie nie dokonujemy żadnego wyboru, ponieważ działamy automatycznie pod wpływem schematów, instynktownych reakcji i podświadomych uwarunkowań.
Intencja Miłości daje wolność, która nie jest skrępowana żadnymi schematami.

Kiedy mówię o Miłości, mam tu na myśli bardziej uczucie pełni szczęścia i wolności, przy jednoczesnej akceptacji tego co jest. Jest to w istocie mistyczny stan, który obecnie trudno mi nawet opisać, bo zatraciłem go, choć co jakiś czas zdarza mi się powracać do niego. Wówczas byłem zakochany w życiu, wdzięczny za wszystkie drobne rzeczy i zachwycony wszystkim, co się wydarzało. Paradoksalnie, w momencie w którym straciłem wszystko na czym mi wcześniej zależało, poczułem głębszy sens swojego życia.

I pokochałem siebie...

Miłość do siebie pomogła mi po raz pierwszy pokochać prawdziwie Monikę. Przestałem ją nagabywać SMS-ami i prosić o spotkania. I chociaż nadal ją kochałem, to oddałem jej wolność wyboru i uwolniłem od sentymentów, którymi ją wcześniej obarczałem. Zacząłem też bardziej szanować i dbać o swoje potrzeby, a dzięki temu byłem w stanie lepiej zrozumieć innych ludzi i traktować z równym szacunkiem.

Kiedy do końca odpuściłem żal o przeszłość, nagle los się odmienił. Monika sama odezwała się do mnie i poprosiła o spotkanie. Kilka dni później spotkaliśmy się. Nigdy nie zapomnę tego poczucia wdzięczności, kiedy opowiedziała mi o swoich doświadczeniach z okresu rozstania, które przeprowadziły ją przez bardzo podobny proces Przebudzenia i uświadomienia, który sam przeszedłem.

Tamte doświadczenia na zawsze nas odmieniły, a przede wszystkim staliśmy się sobie bliżsi niż wcześniej. Wyjaśniliśmy sobie unikane wcześniej sprawy i wybaczyliśmy sobie zadane rany. Rok później urodziła nam się pierwsza córka, Alicja, a dwa tygodnie temu przyszło na świat drugie maleństwo, Lenka.

Z perspektywy czasu, mając cały czas w pamięci tamte zdarzenia wiem, że Życie jest niesamowitą tajemnicą i zawsze mnie zaskakuje. Nauczyłem się lepiej rozumieć Jego komunikaty i czasem mam wrażenie, że rozmawiam z nim, jak żywą istotą. Jestem przekonany, że każdy może nawiązać tą głębszą łączność z sensem istnienia. Ludzie nazywają to, różnymi określeniami. Ja nie czuję takiej potrzeby. Wiem, że jestem częścią czegoś większego i dobrze mi z tym.


Artykuł zgłaszam do konkursu Tematy Tygodnia w nawiązaniu do tematu:
3: Nigdy na to nie patrzyłem z tej strony...

Sort:  

I just upvoted You! (Reply "STOP" to stop automatic upvotes)

Fantastyczny i prawdziwy tekst! Bardzo ale to bardzo bliski memu sercu, ponieważ przeszłam stosunkowo niedawno identyczną przemianę. Czytałam Twój post i tylko kiwałam głową z entuzjazmem :) Niezmiernie się cieszę, że wciąż spotykam ludzi, którzy się budzą do takiej świadomości! I takiego rodzaju prawdziwej miłości.

Dzięki :) To doświadczenie nazywa się Satori i nie jesteśmy odosobnieni. Żyjemy w ciekawych czasach budzenia się ludzkości do nowej świadomości. Od tamtego czasu również poznałem wiele osób, które pod wpływem podobnie spontanicznego przebudzenia zaczęły szukać czegoś więcej, zmieniać swoje życie, odnajdywać budzącą się społeczność i działać w kolektywie. A jak i kiedy to było u Ciebie?

Też był koniec świata w życiu osobistym, przeżyłam coś w rodzaju śmierci, rozpadu "starej" siebie i stanęłam przed wyborem - albo odbuduję się w poprzedniej postaci i będę popełniać dokładnie te same błędy, albo poskładam się zupełnie od nowa. Za 11 dni minie dokładnie rok od tamtej chwili. Początki były koszmarne... wciąż mam gorsze chwile, stare schematy nie chcą tak łatwo puścić, jednak wyrwałam do przodu niesamowicie... Dzisiaj czuję tylko wdzięczność za tamten "koszmar", to było jak brutalne wybudzenie z głębokiego snu, szansa na prawdziwe życie.

Gratuluję w takim razie, że wszystko się ostatecznie dobrze ułożyło :) Chociaż gdzieś po drodze jakiś błąd wychwyciłem :>

Dzięki. Jaki błąd?

NAWET SĄ DWA!!!111 [lub 3 technicznie biorąc]

pszyszłość

wszytstko

sms-ami

SMS z dużej :P

Ok, poprawione :)

Congratulations @tomeknguyen! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of comments received
Award for the number of comments

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.

To support your work, I also upvoted your post!
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 62487.83
ETH 3340.96
USDT 1.00
SBD 2.46