Co skrywają miejskie księgi, czyli zamach na honorowych obywateli. (akcja)
Każde miasto ma swoją historię. W dziejach zdarzają się czasy wspaniałe. Dla mocno zakorzenionego we mnie Lwowa będzie to z pewnością data 20 listopada 1920 roku, kiedy to marszałek Piłsudski odznaczył piękną, kresową stolicę Krzyżem Kawalerskim Orderu Virtuti Militari za walki o obronę polskości. Miasto uzyskało tytuł Semper Fidelis, chyba najpiękniejszy, jaki mogli sobie wyobrazić wtedy mieszkańcy. W historii miast znajdziemy także mniej piękne karty. Dziś będzie właśnie o nich. Często zapomnianych, ale budzących się jak upiory w myślach osób, które mają o nich pojęcie.
Fot. Cmentarz Orląt w zawsze wiernym Lwowie.
Kielecczyzny jako kolebki partyzantki nie trzeba przedstawiać chyba nikomu. Kielce mogły pochwalić się wieloma dobrymi synami Rzeczpospolitej. Jednym z nich był prezydent Stefan Artwiński, którego podczas pełnienia urzędu zastała II wojna światowa. Pomimo licznych próśb, pozostał w mieście, mówił wtedy: "Mogłem wyjechać z Kielc, ale masakrują nas czołgami, żołnierze giną, ludność ginie, nie będę dezerterem, będę na posterunku”. Stanął na czele Obywatelskiego Komitetu Obrony Kielc. Po zajęciu miasta przez Niemców pomagał ludności. Spalił akta oficerów rezerwy, które znajdowały się w ratuszu, co pewnie uratowało sporo żyć. Został przewodniczącym jednej z pierwszych organizacji konspiracyjnych - Organizacji Orła Białego. 20 października dostał od Niemców zakaz wypełniania swej funkcji, a tydzień później został aresztowany przez Gestapo. 2 listopada znaleziono jego zwłoki w podkieleckiej Wiśniówce. Można powiedzieć, że zginął na posterunku. Wzór patrioty, państwowca, a przede wszystkim dobrego człowieka. Takich ludzi warto wspominać i poświęcić im osobny artykuł.
Fot. Stefan Artwiński. Źródło: um.kielce.pl
W Kielcach doszło jednak do bardzo smutnego zachowania lokalnych radnych w latach 1968-1980. Wtedy na liście honorowych obywateli miasta w niejasnych okolicznościach pojawiły się nazwiska 31 osób, które nigdy nie powinny się tam znaleźć. Urzędujący dygnitarze PZPR postanowili poszerzyć galerię zasłużonych dla miasta o nowe postaci. To żołnierze I Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej, którzy 15 stycznia zajęli się "wyzwalaniem" miasta. W ciągu trzech dni udało im się zająć cały region, który po jednej okupacji nie odzyskał wolności. Z regionu przegonili osłabionych Niemców, z którymi niewiele wcześniej wspólnie walczyli przeciw Polakom. Po wyznaczeniu nowych granic i ustanowieniu nowej władzy, rozpoczęły się represje niepokornych środowisk politycznych i partyzanckich, które nie przyjęły nowej rzeczywistości. Do dziś sprawa kontrowersyjnych, honorowych obywateli miasta nie została rozwiązana.
Fot. Zakładka na stronie Urzędu Miasta Kielce.
Patrząc na opracowanie UM dotyczące osób, które powinny być przykładem wzoru dla mieszkańców Kielc, ciężko znaleźć zasługi komunistycznych bohaterów. Część z nich ma podobnie brzmiące adnotacje: "W Urzędzie Miasta Kielce brak dokumentów dotyczących nadania Honorowego Obywatelstwa płk Michaiłowi Romanowiczowi Burłakowi". Inni zostali nobilitowani grupowo. M.in. w taki sposób:
"W XXX rocznicę wyzwolenia miasta nadaje się honorowe obywatelstwo miasta Kielc:
gen. armii Dymitrowi Daniłowiczowi Leluszence
gen. mjr Georgijowi Wasilewiczowi Iwanowowi
oraz składa słowa najwyższego uznania i wdzięczności za znakomite dowodzenie wojskami:
4 Armii Pancernej
oraz
6 Dywizji Piechoty 13 Armii Radzieckiej,
Które w dniu 15 stycznia 1945 przyniosły wyzwolenie miasta Kielc bez strat i zniszczeń. Czyny gen. armii D.D. Leluszenki i gen. mjr G.W. Iwanowa weszły na stałe do historii naszego miasta i regionu.”
Próżno szukać w dokumentach życiorysów oraz osobistych zasług 31 sowieckich wojaków. Nie wiemy na ich temat zbyt wiele. Raczej nie wpisali się też złotymi zgłoskami w promocji Kielc na arenie międzynarodowej. Gdy spytamy na ulicy o ich nazwiska, raczej nikt nie będzie ich kojarzył. Nie przeszkadza to, aby miejskie księgi nadal ich nobilitowały. Tak zwana ustawa dekomunizacyjna w przeciwieństie do pomników, czy nazw ulic, nie przewiduje rewizji nazwisk honorowych obywateli miast lub regionów. IPN nie ma więc mocy sprawczej w tej sytuacji.
Nasuwa się niepojące pytanie - w jak wielu miastach znajdziemy na podobnych listach zbrodniarzy niemieckich i sowieckich? Czy po 29 latach III RP nie powinno zrobić się z tym porządku? Czy to nie jest najlepszy czas, aby odkurzyć stare księgi miejskie i to sprawdzić? Moim zdaniem każdy dzień zwłoki jest powodem do wstydu dla władz, a pośrednio także mieszkańców. Przyszłość naszych małych ojczyzn, w których żyjemy, pracujemy,czy uczymy się, powinna być budowana na najlepszych wzorcach i wzbudzać dumę. Niestety, we wszechobecnym wyścigu z czasem i obowiązkami tak rzadko o tym pamiętamy.
Czas przerwać milczenie! Jako środowisko podejmujemy działania. Niedługo przedstawimy na portalu etapy naszej walki o poszanowanie polskiej historii i zmazania tej czarnej plamy z Kielc. Jesteśmy to winni ludziom, którzy faktycznie zachowywali się honorowo i bohatersko. Z galerii zasłużonych należy zdjąć tych, przez których nie mogli budować w spokoju Ojczyzny po wojnie, tracąc życie w UBeckiej katowni na ulicy Zamkowej. Serdecznie zapraszamy do śledzenia postępów akcji. Bądźcie cierpliwi :)
Artykuł napisany w ramach 29 edycji Tematów Tygodnia, temat numer dwa - "Zamachy na Fidela Castro".