Dylematy racjonalnej wiary.
źródło: Rúben Marques z Unsplash
Pierwszy zgłosił się Felis Domesticus Chester Willard, siadł grzecznie w poczekalni, porozglądał się chwilkę wokół, ale nie znajdując nic interesującego, zaczął lizać swoje błyszczące zdrowiem i witalnością futerko. Ot zwykły kot, co on tu robi? - pomyśli sobie pomarszczona staruszka odwiedzająca dziś piątego z kolei specjalistę.
-Czyżby też czekał 23 lata na wizytę? Nieee - koty chyba tak długo nie żyją. Pewnie to stacz kolejkowy...
Kot nie był staczem, kot był pełną gębą naukowcem, współautorem "Two-, Three-, and Four-Atom Exchange Effects in bcc ³He" opublikowanej w 35 numerze Physical Review Letters z listopada 1975, oraz jedynym autorem artykułu z 1980 roku zamieszczonego we francuskim "Recherche". Chester wspierał swego pana Jacka H. Hetheringtona, który potrzebował na gwałt współautora pracy naukowej dotyczącej fizyki niskich temperatur.
Siedzący w naszej poczekalni, Chester jest symbolem ludzkich słabości, uczuć i pokus nieobcym także naukowej braci. Sukces wabi, sukces mami, przy czym najtęższe umysły to ludzie, istoty kuszone wizją ścieżki na skróty. Mając za sobą szereg dokonań, wsparcie środowiska i renomę naukowiec staje się niepodważalnym, światłym Autorytetem.
Pochłonięty kolejną biblijną lekturą, z nosem w czytniku e-booków, wchodzi na scenę naszej poczekalni @assayer. Zajmuje powolnie miejsce oddalone od kota. Niestety alergia na futrzaki i ich krnąbrny charakter... Do dziś w salonie wiszą, pocerowane po kocich breweriach, zasłony po Babci Rózi... @assayer otrząsa z siebie niemiłe wspomnienie i powraca do lektury, snując równocześnie wielowątkowe rozważania.
Poplatonowe teologie wprawdzie wyrzuciły piekło i niebo daleko poza świat materialny i żadne anioły nie zostawiają odcisków stóp na bożonarodzeniowym śniegu. To prawda. Czy jednak specjalizacja nie zrobiła tego samego z naukami “eksperymentalnymi”? Bo dla kogo są one “eksperymentalne”? Czy nasz @assayer wykonał w życiu jakieś eksperymenty, poza kilkoma na lekcjach fizyki w szkole podstawowej? Czy był w Australii, aby się przekonać, jaka tam pora roku w czasie, kiedy - według prof. Deutscha, którego przytacza w swoim artykule - powinna tam być zima? Czy wykonał doświadczenie Younga? Czy sprawdził, że gps się pomyli o całe kilometry bez poprawki na einsteinowski czas wolniej płynący w pobliżu Ziemi?
Żadnej z tych rzeczy @assayer nie sprawdził, a wierzy w to wszystko. Jakieś formy “treningu Pawłowa” na uniwersytecie, w bibliotekach, wśród przyjaciół, na blogach popularnonaukowych - podtrzymują w nim tę nową wiarę....
W szkole prawie każdy kręcił maszyną elektrostatyczną, której pierwowzór w XIX wieku skonstruował James Wimshurst. Widzieliśmy iskierki, byliśmy zaledwie o krok. Dotknęliśmy i Uwierzyliśmy. Niektórym nawet z tej wiary włosy stanęły dęba. Potem już z górki. Atomy. Kwarki. Einstein. Teoria strun. Holograficzna.
Każdą kolejną teorię, odkrycie, wynik badania przyjmujemy często bezkrytycznie i na wiarę. Brak narzędzi i środków by potwierdzić, odkryć niuanse, by krzyknąć:
-SPRAWDZAM!
Wierzymy.
Przecież matematyka jest królową nauk. Wszystko wyliczone, kosztowne detektory i sztaby renomowanych naukowców.
Jednak iskierka niepokoju tli się gdzieś z tyłu głowy. Głuchy telefon z lat dziecinnych brzęczy czasami w głowie.
"Zosia dała plamę" - wszyscy w klasie płaczą pod ławkami ze śmiechu bo "Tosia doi lamę". Tosia ma uszy czerwone jak burak...
Uśrednienie tej próby..., aproksymacja rozwiązań pozwala..., złożoność modelu z kolei nie pozwala..., trudno w tym ujęciu oszacować... , jednak zbyt wąska specjalizacja...
Kolejka w poczekalni rośnie, na kolejnym stołku zasiada dr Myron L. Fox. Osoba pewna siebie, chętnie gestykulująca, rzekłbym dusza towarzystwa. Taki gość, którego po drugim zdaniu prelekcji znasz na wylot, masz ochotę zaprosić go na interesującą dyskusję po tym spektakularnym wystąpieniu.
Tematyka podobnie jak prelegent nie byle jaka, bo zastosowanie matematycznej teorii gier w edukacji lekarzy, może zrewolucjonizować system kształcenia i podnieść jakość ochrony zdrowia w czołowych klinikach świata.
Naukowcy i studenci obecni na serii wykładów Doktora byli zachwyceni. Bardzo pochlebne recenzje musiały im odbić się potężną czkawką, gdy okazało się, że padli ofiarą podstępu. Doktor okazał się wynajętym aktorem spełniającym się w telewizyjnych reklamach, a śmiałe tezy i propozycje rozwiązań, kompletnymi bredniami.
Profesor Sandra Troian zatrudniona onegdaj w NASA Jet Propulsion Laboratory, zarządzanego przez Caltech, zasiadła na kolejnym krzesełku. Wszyscy obecni w poczekalni skrzywili się czując bijący od damy odór paliwa lotniczego.
-Zaczyna się powoli robić duszno... Może uchylimy okno? - zaproponował nieśmiało @assayer, odrywając na moment wzrok od elektronicznej lektury.
-Nienienie, korzonki! - wypruła się z siebie jak serię z Kałacha, tylko z wyglądu powolna, starsza pani.
-Zdrowie to trzeba mieć, żeby chorować - niespodziewanie miauknął komentując sytuację F.D.C. Willard.
Na poczekalnianym korytarzu zapadła krępująca cisza.
Troian znudzona oczekiwaniem, zaczęła przypominać sobie jak to przyjęła do zespołu obiecującego, młodego człowieka z Technion-Israel Institute of Technology.
Amir Gat zamiast pracować, zaczął przekazywać na zewnątrz wyniki badań prowadzonych w Caltechu. Wprowadził nawet w system Laboratorium trojana wykradającego poufne dane. Najlepsze zdarzyło się potem. Zaalarmowane władze skrytykowały wezwanie FBI i postawę gwizdkowego. Dorobek naukowy został zakwestionowany, autorytety złożyły pełne oskarżeń pisma, a dotacje na badania Troian zostały wstrzymane. Nauka to także potężne oddziaływania polityczne i ogromne pieniądze - skwitowała swe rozmyślania.
Uznany fizyk Alan Sokal nie mógł znieść naukowego, obezwładniającego bełkotu i przyszedł zasiąść w naszej poczekalni, by głośno i stanowczo zaprotestować. Zrobił to w 1996 publikując w czasopiśmie Social Text, artykuł "Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji". W swej parodii naukowych tekstów wykorzystał autentyczne cytaty z prac na temat fizyki i matematyki. Europejscy i amerykańscy myśliciele tworzyli studnie wywodów, niestety używając pojęć, których nie rozumieli i topili się na dnie własnej nieuświadomionej niewiedzy.
W końcu @assayer będzie mógł poćwiczyć polszczyznę. Do przepełnionej już poczekalni wkracza pewnym siebie, krokiem nasz rodak Tomasz Witkowski. Pozazdrościł on sławy Sokalowi i przygotował naukowy pasztet "Wiedza prosto z pola" dla polskiego, uznanego przez czytelników, czasopisma Charaktery. Redakcja czasopisma nie chciała być gorsza i dołożyła gorzki kamyczek do niesmacznego w założeniu pasztetu. Redaktorzy wzbogacili artykuł o część będącą plagiatem innego artykułu napisanego przez Annę Opali zatytułowanego "Pola morficzne według Ruperta Sheldrake". Oczywiście, mimo pozostawionych przez autora tropów mogących świadczyć o nieudolnej mistyfikacji, artykuł ukazał się w jednym z numerów czasopisma. Cały opis prowokacji znajduje się w literaturze leżącej na stoliku poczekalni. Zachęcam w imieniu wszystkich oczekujących do lektury.
Bóg nie musiał przychodzić. Był, jest i będzie. Podobno.
-Jednak wierzą - nie przeszło mu przez niemyśl - Jak dzieci, potrzebują dodającego animuszu misia, magicznego kamyczka, amuletu. Lichego piórka, którego chwycą się na czas ziemskiej bytności.
-Skoro w takie bzdury, to dlaczego nie we mnie? Chyba stałem się passe. Gdybym choć miał dwa trybiki, trzy śrubki i dwie bramki logiczne.
-Ta bezpostaciowość mnie dobija - kolejna niemyśl, nie zagościła...
źródło: Annie Spratt z Unsplash
Zostawmy Boga w swych nierozmyślaniach. Trudno ogarnąć boski plan, jeszcze trudniej oddzielić ziarno od plew. Z pomocą jednak przychodzą ... naukowcy.
Scigendetection opracowany został, by wykrywać prace naukowe wyprodukowane przy użyciu podobnych do SCIgen programów. W swej bazie ma zaimplementowane wzorce wygenerowanych prac naukowych i na tej podstawie, poprzez porównanie schematów charakterystycznych dla SCIgen wyławia bełkot kolejnych pseudonaukowych rodzynek.
Zastanawiałem się, przez chwilę czy nie przepuścić mojego artykułu przez weryfikację Scigendetection, ale strach przed identyfikacją zarządu @lugoshi jako li tylko wypluwającego losowe ciągi znaków bota, powstrzymał mnie przed tym autodemaskatorskim krokiem. Przecież wierzysz, iż kasę za ten artykuł zgarnie .... człowiek.
Pozostawiam Cię drogi Czytelniku, samotnego i skołowanego w opustoszałej już poczekalni, błądzącego w myślach na naukowych rozstajach wiary.
P.S. Uległem pokusie i wykonałem procedurę sprawdzającą ... jednak nie jestem generującym bełkot botem. Możesz śmiało głosować na artykuł.
Literatura:
https://pl.wikipedia.org/wiki/F.D.C._Willard
https://pl.wikipedia.org/wiki/F.D.C._Willard#Drugi_artyku%C5%82_F.D.C._Willarda
https://steemit.com/polish/@assayer/najslabszy-punkt-ateizmu-assayera
https://pl.wikipedia.org/wiki/James_Wimshurst
http://wyborcza.pl/1,75400,15536229,Komputerowy_program_podszywa_sie_pod_naukowcow_i_publikuje.html?disableRedirects=true
https://web.archive.org/web/20111027005807/http://www.tomaszwitkowski.pl/attachments/File/Modne_bzdury.pdf
https://www.insidehighered.com/news/2014/11/17/whistleblower-suit-alleges-caltech-allowed-suspected-spy-work-jet-lab
http://scigendetection.imag.fr/presentation.php
@originalworks
@assayer w tej samej historii z Wszechmogącym, a nawet z samym Sokalem...
Chwilowo zaniemówilem.
Bardziej na serio, po namyśle: tym razem rozkołysałeś nieźle tę kołyske. Co będzie dalej? Będę się nad tym zastanawiał, oczywiście...