Temat tygodnia #9 - Chore tradycje…

in #tematygodnia7 years ago (edited)

Zacznę od tego, że w moim domu raczej nie ma jakichś ciekawych tradycji. Raczej to co wszyscy dobrze znają. Dlatego dziś chciałbym napisać coś innego…

Ostrzeżenie:
Przedstawione poniżej sytuacje nie wydarzyły się naprawdę. Powstały w głowie autora tekstu. Nie oznacza to jedna, iż nie mogły się wydarzyć w realnym świecie. Post może zawierać słowa uznawane za nieprzyzwoite oraz opisy scen, które mogą zostać nazwane przez niektórych mianem „patologii”. Czytelnika może uderzyć mocny przekaz – warto więc w trakcie czytania trzymać gardę.
Czytasz na własną odpowiedzialność!
Zostałeś ostrzeżony.

cicha noc.jpg
Źródło: http://film.onet.pl

Chore tradycje...

– Gdzie żeś był? – krzyknął ojciec, dając wchodzącemu do domu synowi tradycyjne trzepnięcie w tył głowy na powitanie.
– W kościele – burknął nastoletni chłopiec, masując sobie potylicę.
– Mówił proboszcz coś ciekawego?
– Mniej więcej to co zwykle. – odpowiedział chłopak.
– A to nie mam tam nawet po co chodzić. – zarechotał mężczyzna. – Hanka, dawaj flachę! – rzucił w kierunku krzątającej się po kuchni żony. Przyciszył głos i zwrócił się znowu do syna:
– Wujek Zdziszek z ciotką przyjechali.
Chłopak wzruszył tylko ramionami i popatrzył z byka na swojego ojca, który przecierał czerwone i niewyspane oczy. Kac po Wigilii chyba dawał mu się we znaki.
W salonie siedziało małżeństwo z około 30 – letnim stażem.
– Cześć młody, jak tam w szkole? Masz jakąś dziewczynę? – wujek wyciągnął na powitanie rękę.
– Nie mam jeszcze… - wydukał zawstydzony chłopak.
– Ale chyba pedałem nie jesteś, co? – Zdzisław zaśmiał się szyderczo.
– Zdzisiu, daj mu spokój – ciotka rzuciła się w obronie swojego siostrzeńca. – Nie przejmuj się, on tylko żartuje. – mówiła, całując go jednocześnie w policzki.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł ojciec i kładąc butelkę wódki na stole, powiedział dobitnie:
– Tradycji musi stać się zadość!
– Bez tradycji bylibyśmy jak zwierzęta! – zaśmiał się wujek, pazernie łapiąc za flaszkę i biorąc się za polewanie.
– Zdzisław! Przecież jeszcze obiadu nawet nie zjadłeś… - małżonka próbowała go delikatnie przystopować.
– Niech leje! Im szybciej kaca uleczymy tym lepiej – rzucił Jan, głowa rodziny.

Fragment filmu "Pod mocnym aniołem", reż. Wojciech Smarzowski"

Kilka kieliszków później na stole pojawił się obiad. Chłopiec siedział z boku i z pochmurną miną połykał schabowego i ziemniaki. Matka ciągle spoglądała po wszystkich, gotowa by każdemu podać dokładkę czy przynieść coś innego. Ciotka chwaliła ją za talent kulinarny. Natomiast Jan i Zdzisław rozluźnieni alkoholem coraz śmielej sobie żartowali, nie zważając na własne mlaskanie.
– Mówię ci, lepiej byśmy na tym wyszli jakby w rządzie zwierzęta siedziały. Nikt by się nie skapnął, jakby tam same osły czy świnie były. A zwierzaki by tyle przynajmniej nie kradły co te polityki – ojciec z zapałem mówił do swojego szwagra.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
– To pewnie Beatka – zawołała ucieszona matka i pobiegła otworzyć i przywitać córkę. Po chwili wróciła w towarzystwie pary młodych ludzi. Wujek Zdziszek na widok młodej dziewczyny rzucił się do jej powitania. Całował ją w policzki znacznie więcej razy niż wymagają tego rodzinne zwyczaje, a jego ręka zsuwała się niebezpiecznie w okolice jej tyłka.
– A wujek jak zwykle chce dotykać to co mu nie wolno. – dziewczyna odepchnęła stanowczo Zdziszka i próbowała udawać uśmiech, który przysłoniłby jej niezadowolenie.
– To jest Jurek. Podobno to ma być mój przyszły zięć… - ojciec wskazał na partnera swojej córki.
– Fajny chłopak. Najważniejsze, że nie murzyn. – zaśmiał się wujek i podał rękę chłopakowi.
– Siadajcie dzieci, siadajcie – matka z troską wskazywała puste miejsce przy stole, gdy już wszyscy skończyli się witać.
– Nie będziemy nawet siadać – powiedziała Beata.
Wszyscy zamarli. A cisza zrobiła się aż niezręczna. Po kilku sekundach przerwała ją matka.
– A to dlaczego? Stało się coś?
– Chcemy wam tylko coś powiedzieć i potem znikamy. – córka zrobiła krótką przerwę, po czym kontynuowała. – Wiem dobrze, że ojciec źle to przyjmie, a nie mam zamiaru znosić jego docinek i wyzywania. Dlatego wyjdziemy od razu, gdy skończę mówić.
– Curuś, co …
Beata przerwała matce:
– Ja i Jurek spodziewamy się dziecka. Jestem w ciąży.
Zanim ktokolwiek zareagował na tą szokującą nowinę, dziewczyna popchnęła swojego chłopaka w kierunku drzwi i rzuciła głośne „Wesołych Świąt”.
Pierwszy z miejsca poderwał się czerwony ze złości ojciec.
– Ty szmato! Nawet oświadczyn nie było! Zabiję gnoja…
Ruszył w kierunku wyjścia, ale potknął się o nogę od stołu i wyłożył na podłodze. W tym momencie rozległo się trzaśnięcie zamykanych drzwi. Jurka i Beaty już w domu nie było. Wujek Zdziszek pomógł wstać swojemu szwagrowi i zaczął go uspokajać.
– Przecież twoja córka już dorosła jest. Kiedyś i tak by dzieci miała. A tera to już tak wszystkie bez ślubu zachodzą. Napij się to się prędzej uspokoisz.
Nalał szybko wódkę do kieliszka i podał Janowi. Ten klął jeszcze na córkę i jej chłopaka, ale alkohol i tak wypił. Matka w wyniku całej tej sytuacji aż się popłakała. Ciotka zbliżyła się do niej i zaczęła mówić jaka to wspaniała nowina. Chłopiec Adam natomiast siedział dalej i wszystko przeżywał w swojej głowie.

Z kieliszka na kieliszek Jan robił się coraz spokojniejszy, a nawet zaczął wracać mu humor. Może przez nadmiar alkoholu zapomniał o całej sprawie z Beatą, a może teraz już mu to zobojętniało. Te rodzinne święta znowu zaczęły wyglądać tak jak zawsze. Pijany ojciec przekomarzał się z wujkiem obarczając polityków i kondominium żydowskie za całe zło na świecie, matka chodziła zgaszona i smutna, a chłopiec pragnął się wyrwać z tego miejsca.

Fragment filmu "Wesele", reż. Wojciech Smażowski

W pewnym momencie Jan ledwo stojąc na nogach wzniósł w górę kieliszek i zawołał:
– Wszystkiego najlepszego dla Jezuska, z okazji jego urodzin!
– Stoooo lat, stoo lat – zaczął wyć Zdzisław.
Nagle rozległo się głośne uderzenie. To Adaś rąbnął pięścią o stół.
– Cisza! – zawołał głośno. Aż sam był zdziwiony swoją śmiałością. Ojca i wujka wręcz zamurowało. – Tata to by tylko pił i pił, a my żyjemy jak biedaki. Nie mam nawet smartphona i wszyscy się ze mnie śmieją w szkole!
– Ty śmiesz mi coś wypominać? Ja też nie miałem żadnego smarkofona i żyję, smarkaczu! – rozgniewany ojciec złapał syna za ucho. Ten syknął z bólu.
– Zostaw go, goście patrzą! – Hanka usiłowała powstrzymać męża.
– Cicho tam! Chyba, że chcesz znów z podbitym okiem chodzić. – posypały się groźby.
– Spokój ludziska kochane – wujek starał się załagodzić sytuację – Napijmy się to i zgoda będzie!
W tym momencie Adam odepchnął rękę ojca i wyrwał się w kierunku drzwi. Wychodząc zobaczył tylko zapłakaną twarz matki. Coś ukłuło go w klatce piersiowej. Nerwy jednak były zbyt silne.
– Nienawidzę świąt – krzyknął, trzaskając za sobą głośno drzwiami.

KONIEC

Inspirację w tworzeniu tego opowiadania czerpałem z dzieł Wojtka Smarzowskiego oraz z widzianego przeze mnie ostatnio filmu pt. „Cicha Noc”.

@kusior

Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/

Publikując powyższe opowiadanie nie miałem zamiaru kogokolwiek obrazić. Poglądy i myśli bohaterów tekstu nie są poglądami autora. Post ma na celu sprowokowanie czytelnika do pewnych refleksji.

Jeśli spodobał Ci się mój tekst możesz oddać na mnie głos w konkursie #Tematygodnia! Głosowanie dostępne pod linkiem: https://steemit.com/tematygodnia/@steemit-polska/tematy-tygodnia-tematygodnia-9-podsumowanie-i-glosowanie. Z góry dziękuję :)

Sort:  

Giving out free votes to the little guys, I hope you appreciate.

Thank you :)

Mocny i dobry post, gratuluję wyboru tematu i umiejętności :)
W pracy pedagoga poznałam wiele patologicznych rodzin i niestety wiele dzieci zna święta podobne do tych, które opisałeś. Dobrze jest o tym mówić, pisać i reagować.

Dzięki za ten komentarz. Cieszę się, że mój tekst się spodobał i okazał się taki realistyczny.

Na prawdę Ci się udało moim zdaniem.

Bardzo mocne i prawdziwe. Nie mam aż tak drastycznych wspomnień, ale nie znoszę świąt. Jestem szczęśliwa, że już jest styczeń i koniec tego szaleństwa wokół.

Też Cichą Noc ostatnio oglądałem. Bardzo dobry i mocny film. Moim zdaniem trzeba mówić o tych sprawach i zwiększać świadomość istniejących problemów. Dzięki za ten wpis! Czytało się bardzo dobrze, ale i z ciężkim sercem – właśnie dlatego, że to niby fikcja, ale podobne sytuacje z pewnością mają miejsce i to nie rzadko niestety.

Dzięki wielkie za komentarz! To ciężkie tematy są i bardzo przykre...

Mocny tekst, nie mniej jednak bardzo prawdziwy, mieszkam w UK i tutaj patologię widać na każdym kroku, najbardziej boli mnie kiedy widzę taki widok trzepniecia dziecka w tył głowy pod szkołą albo na przystanku autobusowym, ostatnio nawet byłam świadkiem jak jedna beneficiara rzuciła dzieckiem o ogrodzenie tylko dlatego że ono bardzo płakało, a ta widocznie nie umiała porozmawiać i wytłumaczyć jak człowiekowi tylko przekrzykiwala go żeby się zamknął... Niestety jest to bardzo poważny problem, nie potrafię sobie wyobrazić takich Świąt, nie na moje nerwy. Pozdrawiam

O kurczę... Masakra co można zobaczyć czasami w zachowaniu obcych ludzi. Najgorsze jest to, że oni nawet nie dostrzegają co tak naprawdę robią... Dla nich to często "normalka"...

W dzisiejszych czasach, niestety ludzie (może nie wszyscy) mam wrażenie, że nie zważając często na dobro drugiego w tym przypadku chodzi o dziecko jest ono niekiedy problemem, a wręcz uciążeniem powiedzialabym, dla nowoczesnych rodziców, którzy są za bardzo zajęci sobą nie biorąc pod uwagę tego że taki "mały człowiek" po takich przejściach ma traumę zafundowaną, to zawsze będzie gdzies w mniejszym lub większym stopniu obecne w jego życiu, a co za tym idzie napewno też i się odbije w którymś z jego etapów.

To niestety smutna rzeczywistość.

W niektórych domach na pewno...

Nikomu nie życzę takich świąt i takiego życia. Jednak ile ludzi tak właśnie żyje. Smutne.
Bardzo dobry tekst. Gratuluję!

Dzięki :) Cieszę się, że udało mi się przekazać to co chciałem.

Coin Marketplace

STEEM 0.14
TRX 0.12
JST 0.024
BTC 51981.11
ETH 2334.35
USDT 1.00
SBD 1.97