Z miłości do życia, czyli antyantynatalizm (TemaTYgodnia, riposta)

in #tematygodnia7 years ago (edited)

wire-2202773_640.jpg

Wpis jest luźną odpowiedzią na post @dotsconnecting
Pozwoliłam sobie zebrać garść swoich refleksji na temat istnienia jako człowiek.

O, ten.

Antynatalizm dotyka bardzo fundamentalnej kwestii cierpienia jednostki i poczucia odpowiedzialności. Czy mamy prawo świadomie skazywać człowieka z naszej krwi na cierpienie podobne lub większe niż to, którego sami doznaliśmy?

Po przeczytaniu Twojego posta włączyły mi się różnorakie uczucia. Ba, już sama część tytułu “antynatalizm z miłości” wykręcił mi odpowiednie neurony i zaowocował zrozumieniem.

Stajesz na stanowisku pewnej, nazwijmy to, uczciwości bazującej na racjonalnym myśleniu i kalkulacji podpierając się jednocześnie ideą miłości, która w swoim idealnym kształcie nie jest możliwa do skwantyfikowania.
Jesteśmy ludźmi. To się nie zmieni.
Cierpienie jest istotą człowieczeństwa. To też się nie zmieni.
Można by zatem było zapytać, dlaczego odbierać dziecku prawo do istnienia jako człowiek?

Dyskusja na ten temat to ciężka sprawa, bo poruszamy się po płaszczyznach egzystencjalnych, grząskich i niebezpiecznych.
Ja, po wielu latach błąkania złapałam się czegoś. Złapałam się swojego pojmowania pokory, uznania że są rzeczy, których nigdy nie zrozumiem. I choć będę próbować, bo tak się wymorfowałam przez czy to geny czy to wpływ środowiska, to będę to robić z pełną świadomością, że jestem jak Syzyf i nigdy, nigdy nie wejdę na górę. I to jest w porządku. Taki brak perspektywy ze szczytu daje masę innych perspektyw.

A co do istoty cierpienia w kontekście tego, że jesteśmy niedoskonałymi ludźmi…
Niewielu jest ludzi, którzy są w stanie docenić światło, jeśli wcześnie nie obijali sobie małego palca o kant łóżka w ciemności.

Ja wiem, że kiedyś prawdopodobnie matką będę. I to przyniesie cierpienie i mnie i dziecku.
Dziecku, bo cierpienie jest częścią bycia człowiekiem.
Mnie, bo nieporównywalnie bardziej boli patrzeć jak cierpi ktoś, kogo kochasz, I to patrzeć ze świadomością, że tak musi być.
Ale wiem też, że mając tę świadomość mogę zrobić wszystko, żeby przygotować tego hipotetycznego człowieka na oba aspekty życia: i cierpienie i szczęście.

Odrzucam antynatalizm, bo obawiam się, że tę postawę reprezentują głównie ci, którzy mają w sobie na tyle człowieczeństwa, żeby ten system przyjąć.

Edyp wpierw posłuszny jest przeznaczeniu, którego nie zna. Tragedia zaczyna się, kiedy Edyp wie.
Albert Camus, Mit Syzyfa

Publikuję ten tekst widząc doskonale gdzie są luźne węzły mogące być zalążkiem dyskusji.
I o to chodzi.
O ferment myślowy, wymianę, ruch, życie.

[zdjęcie: pixabay]

Sort:  

Tylko dwa zdania.

Bez cierpienia nie poznasz prawdziwego smaku szczęścia.
Decydując się na dziecko, tracisz kontrolę.

Łatwo mi zrozumieć antynatalizm, natomiast niemożliwym zdaje mi się przyjęcie takiego podejścia. Istnieje np. prawdopodobieństwo, że nasz potomek będzie cierpiał niewyobrażalne męki, kiedy nałożą się na siebie zespoły wad genetycznych. Widziałem takie dzieci - 20 kg wagi w wieku 17 lat. Trudne do przyjęcia. Jest też możliwość, że nasz potencjalny potomek zdobędzie fortunę i dożyje setki. W dobrym zdrowiu. Ale to są mało prawdopodobne statystycznie scenariusze, a pomiędzy nimi są tysiące innych życiowych przyjemności i cierpień. I nieludzkim wydaje mi się odbieranie komuś możliwości zaznania życia - takiego jakim jest, dla jego "ochrony"; na wszelki wypadek. A to nie jest "miłość" tylko władza absolutna.
@dotsconnecting wspomniał śmierć na wojnie i depresję, jako tragedie które mogą przydarzyć się człowiekowi. Ale czy są to najstraszniejsze rzeczy, obiektywnie patrząc? Z wojny można wrócić, z depresji wyjść, a nawet jeśli nie; czy wszystkie dobre rzeczy które się człowiekowi przydarzają, albo które tworzy, są przekreślone przez straszne doświadczenie lub straszny koniec?
Chciałbym mieć dzieci, właśnie dlatego, że jako ojciec mogę im przekazać podstawy, by dążyć do jak najlepszego życia. Potem pójdą w świat i będę mógł tylko mieć nadzieję, że nie przydarzy im się nic potwornego. Świat jest okrutnym miejscem, ale tu właśnie jest miejsce na działanie, na naprawę, choćby najmniejszej społecznej komórki - swojej własnej rodziny.
A tam gdzie jest naprawdę źle - pojawia się miejsce dla "czegoś więcej", poza zwykłą logiką i doświadczeniem. Ale to już metafizyka.

Pozwoliłem sobie na ripostę ... choć mam nadzieję, że bardziej przypomina to dialog.

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 58656.89
ETH 2307.72
USDT 1.00
SBD 2.48