Co dalej z Polską Siatkówką? 4 lata po zdobyciu złota MŚ.

in #sport6 years ago (edited)

Za niecałe 2 tygodnie meczami towarzyskimi z Kanadą w Katowicach (19 maja) i Opolu (21 maja) Polscy siatkarze zainaugurują sezon reprezentacyjny. Już w najbliższy poniedziałek kadrowicze mają stawić się na badania, z których udadzą się na zgrupowanie do Spały. Tuż po meczach towarzyskich rozpoczyna się I edycja Siatkarskiej Ligi Narodów, która zastąpiła od tego sezonu Ligę Światową. Kulminacyjnym punktem tegorocznego kalendarza będą Mistrzostwa Świata we Włoszech i Bułgarii, gdzie Biało-Czerwoni będą bronić tytułu zdobytego na polskiej ziemi. Postaram się tutaj przyjrzeć z perspektywy kibica i widza temu czteroletniemu okresowi – a była to istna sinusoida.

Mistrzostwa Świata 2014, Polska

Zacznijmy od początku, 21 września 2014 roku, katowicki Spodek – ostatnia piłka w meczu o Mistrzostwo Świata w piłce siatkowej mężczyzn pomiędzy Polską, a Brazylią. Na tablicy wynik 22:24, piłkę zagrywa Brazylijczyk Wallace, przyjmuje ją Mateusz Mika, rozgrywa Paweł Zagumny, a po chwili Mariusz Wlazły kończy atak i chyba wszyscy Polacy wpadają w euforię. Jesteśmy MISTRZAMI ŚWIATA po 40 latach! Po wspaniałym występie w całym turnieju (jedyna porażka 1:3 z USA w Łodzi 10 września 2014 r.) polska siatkówka bez wątpienia była określana najlepszą na świecie. Początkujący trener Stephane Antiga, którego wspierał swoim autorytetem Phillipe Blain, zbudował niesamowity kolektyw – 14 zawodników stanowiących prawdziwą drużynę. Jeśli jednemu z nich nie szła gra w jego miejsce pojawiał się drugi, który spisywał się fenomenalnie. Do Plusligi - najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce zaczęło przybywać co raz więcej obcokrajowców, nic dziwnego w końcu to liga Mistrzów Świata.

Jak zwykle bywa w przypadku sukcesów także i w naszej drużynie dochodzi do wielu zmian. Po tamtych mistrzostwach swoje pożegnanie z kadrą ogłosili: Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny czy Krzysztof Ignaczak. Tylko ten pierwszy nadal kontynuuje swoją sportową karierę walcząc właśnie o Mistrzostwo Polski z PGE Skrą Bełchatów, jednak nie ma tematu dotyczącego jego powrotu do reprezentacji. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że mimo faktu, że te pożegnania były nieuniknione to nikt z otoczenia kadry nie był na to do końca przygotowany. W sezonie reprezentacyjnym 2015 Stephane Antiga musiał stanąć przed wyzwaniem zastąpienia tych znakomitych graczy – na nowy mózg drużyny w miejsce Zagumnego niejako automatycznie był stawiany Fabian Drzyzga, Igła namaścił na libero Pawła Zatorskiego, a Dawid Konarski został ogłoszony nadzieją na pozycji atakującego.

Final Six Ligi Światowej 2015, Rio de Janeiro, Mistrzostwa Europy 2015, Bułgaria i Włochy


W 2015 roku Polska zakwalifikowała się do Final Six Ligi Światowej, który miał miejsce w Rio de Janeiro. W grupie pokonaliśmy Włochów 3:1, a po długiej walce w tie-breaku ulegliśmy Serbii, nie przeszkodziło to jednak wyjść naszej drużynie z 1 miejsca. W półfinale również po pięciosetowym boju przegraliśmy z późniejszymi triumfatorami Francuzami 3:2, a w meczu o trzecie miejsce Stany Zjednoczone rozbiły nas 3:0. Jednak przed Pucharem Świata i Mistrzostwami Europy, które odbywały się w październiku 2015 roku w Bułgarii i we Włoszech wszyscy byliśmy optymistami. Mimo, że nie było już w zespole filarów z ubiegłorocznego czempionatu to Polacy utrzymywali wysoki poziom. Moim zdaniem, jednak to po ostatnim meczu w Pucharze Świata w Japonii polska reprezentacja zaczęła pikować ze szczytu w dół. Grając całkiem przyzwoicie cały turniej w ostatnim meczu ulegli Włochom 1:3, którzy wydarli w ten sposób awans na Igrzyska właśnie kosztem Polaków. Pomimo zajęcia trzeciego miejsca nie było szału radości. Następnie Mistrzostwa Europy, gdzie w ćwierćfinale po kolejnym pięciosetowym horrorze ulegliśmy Słowenii, która wskoczyła na nieosiągalny dla siebie dotychczas poziom zdobywając Wicemistrzostwo Europy. W tamtym momencie coś w tej drużynie pękło, a kto oglądał dalsze próby awansu na Igrzyska w Rio wie o czym mówię, a chyba wszyscy fani siatkówki pamiętają dramatyczny mecz w Berlinie z Niemcami, który Polska wygrała 3:2 i dzięki temu awansowała. W tamtym momencie po raz pierwszy pojawiły się głosy krytyki pod adresem naszych siatkarzy, a i dotychczas będąca największą siłą zespołowość zaczęła się rozpadać. Chcieliśmy wierzyć, że to chwilowy kryzys i że na brazylijskiej ziemi na Igrzyskach w Rio odpalimy podobnie jak w Polsce i sięgniemy po złoto. Te marzenia zostały jednak brutalnie zweryfikowane, gdy do domu po trzech setach odesłała nas reprezentacja USA. Całą odpowiedzialność za wynik poniósł trener Antiga, z którym nie przedłużono kontraktu. Środowisko zostało podzielone – jedna część działaczy, zawodników i kibiców głośno domagało się zwolnienia Francuza, a druga część domagała się rewolucji wśród samych siatkarzy. PZPS jednak postanowiło skłonić się do pierwszej opcji i rozpoczęły się poszukiwania selekcjonera.

Krótka era Ferdinando de Giorgiego

Mecz otwarcia Lotto Eurovolley Poland 2017, źródło: strona CEV

Na giełdzie trenerskiej pojawiały się takie nazwiska jak Andrea Giani (trener wicemistrzów Europy - Słowenii z 2015 roku), Radostin Stojczew, Marcelo Mendez (trener Klubowych Mistrzów Świata - Sady Cruzeiro) czy Ferdinando de Giorgi (ówczesny trener mistrza Polski - ZAKSY Kędzierzyn-Koźle). Ostatecznie właśnie to Włoch dostał możliwość pracy z reprezentacją. Znany z twardej ręki i morderczych treningów rozpoczął pracę, której zwieńczeniem miały być Igrzyska w Tokio w 2020 roku. Jak pokazała historia do tego nie doszło.

Pierwszy sygnał ostrzegawczy dla de Giorgiego ? Liga Światowa – w Pesaro najpierw wygrana z Brazylią 3:2, a później 3:1 z Włochami. Entuzjazm wśród kibiców rósł, a kubeł zimnej wody na głowy wylała reprezentacja Iranu. Tydzień później w Bułgarii, w Warnie porażka po tie-breaku z Bułgarią, przegrana 3:1 z Brazylijczykami i zwycięstwo z Kanadą. Szans na awans do Final Six upatrywać trzeba było w kraju. W Krakowie jednak klęska z odmłodzoną Rosją 0:3, udany rewanż z Persami i 1:3 na korzyść Amerykanów, co sprawiło, że pożegnaliśmy się z Ligą Światową w tym sezonie. Co ciekawe, zwolniony trener Antiga został selekcjonerem Kanady i… sięgnął z nimi po brąz LŚ.

Po krótkim wolnym siatkarze rozpoczęli przygotowania do Mistrzostw Europy, które odbywały się w Polsce. Historia zatoczyła koło, ponownie mecz otwarcia odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie, ponownie z Serbami. Apetyty na powtórkę sprzed 3 lat rosły, choć ciężko było o tym mówić głośno. Mecz inauguracyjny w Stolicy i pogrom w wykonaniu Serbów 3:0, później w Gdańsku zwycięstwa 3:0 z Finlandią i Estonią, a w barażach przegrana równie gładka jak w meczu otwarcia ze Słoweńcami. Polacy zajęli miejsca od 8 do 12. Podczas turnieju, w którym wystąpiło 16 zespołów widać było jak wyrównał się poziom na Starym Kontynencie. Polacy na tle takich reprezentacji jak Rosja, Serbia czy Belgia prezentowali się po prostu słabo. Choć sercu ciężko przełknąć jest taką porażkę trzeba jednak spojrzeć realnie i prawdzie prosto w oczy, że wynik odzwierciedlał niestety poziom sportowy. Czy to była kwestia presji ze strony kibiców i całego siatkarskiego świata? A może jakaś inna przyczyna?

Moim zdaniem, siatkarze zostali przetrenowani. Siatkarze zostali odcięci od rodzin i bliskich na blisko 7 tygodni harówki w Spale. Podczas tamtych mistrzostw próżno było szukać tej chemii i zespołowości z 2014 roku. Można mówić również o tym, że presja i oczekiwania sparaliżowały naszych siatkarzy. Jednak jeśli wspomniani już przeze mnie panowie Drzyzga, Zatorski czy Konarski na pewno musieli mieć świadomość tego kogo naturalnie zastąpili w kadrze i liczyć się z tym oczekiwaniami. Konar nie trafił z formą, mówił o tym wielokrotnie w wywiadach w czasie turnieju, jednak od moim zdaniem najlepszego atakującego Plusligi w sezonie 2016/2017 po prostu oczekuje się wysokiej skuteczności jako niemal czegoś oczywistego. Paweł Zatorski tuż przed Mistrzostwami został ojcem, nietrudno więc mi zrozumieć, że pomimo chęci sportowego sukcesu myślami bardziej był z rodziną. Ciągle jednak zastanawiam się dlaczego de Giorgi nie zdecydował się skorzystać z Marcina Możdżonka, który do tej pory był filarem na środku siatki. Rozumiem, że kadrę trzeba było odmłodzić stąd cieszyła obecność Jakuba Kochanowskiego. Niemniej jednak zdziwiła mnie obecność w składzie Łukasza Wiśniewskiego – jest to solidny ligowy środkowy, jednak jego nieco słabsze warunki fizyczne obnażone zostały podczas tych Mistrzostw aż nadto. Można gdybać co by było gdyby trener powołał Możdżona, gdyby Mateusz Mika był zdrowy i mógł grać, gdyby w miejsce jednego ze środkowych na Mistrzostwa zabrał Aleksandra Śliwkę, który podczas Memoriału Wagnera zagrał świetne spotkanie z Rosjanami. Podsumowując sezon 2017 – selekcjoner zawiódł, sztab szkoleniowy zawiódł, siatkarze zawiedli. Pomyślałem wówczas, że może czas na zmiany personalne wśród samych zawodników. Mamy obiecujących młodzieżowych Mistrzów Świata, mamy walczaków jak Michał Kubiak oraz weteranów jak choćby Marcin Możdżonek – u Rosjan metoda łączenia rutyny i doświadczenia z młodością i świeżością zdała egzamin celująco, może i u nas by się to powiodło? Na Eurovolley Poland 2017 zagrało zaledwie 5 Mistrzów Świata z 14 – Dawid Konarski, Michał Kubiak, Fabian Drzyzga, Paweł Zatorski oraz Rafał Buszek. Próżno szukać z różnych, niektórych oczywistych przyczyn Piotra Nowakowskiego, Karola Kłosa czy wspomnianych Marcina Możdżonka, Mateusza Miki, Pawła Zagumnego, Michała Winiarskiego, Krzysztofa Ignaczaka oraz Mariusz Wlazłego.

Wybory, wybory, wybory i... Heynen

Vital Heynen, źródło: zimbio.com

Jak wiadomo, przygoda trenera de Giorgiego z kadrą szybko dobiegła końca. A PZPS rozpoczął poszukiwania nowego selekcjonera. Prezes Jacek Kasprzyk w wywiadach podkreślał, że czas na polskiego szkoleniowca, a zmieniono i formę całych wyborów. Do walki o fotel trenera polskiej kadry ruszyli m.in. Michał Mieszko Gogol, trener Stoczni (Espadonu) Szczecin, Andrzej Kowal, trener Asseco Resovii czy Piotr Gruszka, prawa ręka de Giorgiego w kadrze i trener GKS-u Katowice. Po jakimś czasie okazało się, że do gry włączył się jednak jeden obcokrajowiec, na dodatek posiadający w tamtym momencie angaż w reprezentacji Belgii - Vital Heynen. Przygotował on rzetelnie swoją pracę, podał jego zdaniem najważniejsze kwestie, które trzeba zmienić lub poprawić w polskiej kadrze, obiecał, że nauczy się języka polskiego i nagle jego notowania zaczęły rosnąć, a prezes Kasprzyk powolutku wycofywał się ze swojego stwierdzenia o polskim trenerze. Heynen dodatkowo powiedział, że cały jego sztab mają tworzyć Polacy. Do ostatniej fazy wyborów zakwalifikowali się trenerzy Heynen, Gruszka i Kowal. Selekcjonerem reprezentacji Polski siatkarzy został Vital Heynen. W ubiegłym tygodniu podał on szeroki skład kadry na ten sezon i szczerze, nie zawiodłem się. Czułem, że Belg to właściwy człowiek na właściwym miejscu po jego sukcesach z kadrami Niemiec i Belgii i pracy klubowej. W kadrze oprócz starych wyjadaczy jak Kubiak czy Kurek pojawili się młodzi i perspektywiczni gracze - Kochanowski, Fornal, Huber. W kontekście Igrzysk w Tokio, w 2020 roku to na pewno dobra inwestycja. Teraz trener powinien dostać duży kredyt zaufania, a działacze wykazać się cierpliwością i dać mu pracować. Myślę, że wyniki zobaczymy już wkrótce. Może nie na Siatkarskiej Lidze Narodów, może nawet nie na tegorocznym czempionacie, ale na przyszłorocznych Mistrzostwach Europy. Ja w to wierzę.

Szymon Pęczalski

Artykuł pierwotnie ukazał się na moim blogu https://tekstyambiwalentne.blogspot.com/ pod inną nazwą w kontekście zwolnienia trenera de Giorgiego - tutaj poszerzyłem swoje rozważania na temat nowego trenera.
Sort:  

To jest problem - minimalny sukces piłkarzy i siatka już w defensywie. To smutne Szymonie...

Ja bym tego nie tłumaczył w ten sposób - piłka nożna wiadomo, że generuje dużo większe korzyści finansowe niż siatkówka, a zaplecze w Polsce mamy akurat i na jedną i drugą dyscyplinę. Problemem, moim zdaniem jest to, że w kadrze są tzw. święte krowy, które mogą decydować o tym kto będzie trenerem, kto nie. Dość powiedzieć, że jeden z naszych siatkarzy, wymieniony zresztą w tekście publicznie komentował i dyskredytował opinię wówczas selekcjonera Antigi -> po czymś takim powinien być skreślony taki zawodnik zupełnie.

Kiedy przypominam sobie ten turniej w którym zostaliśmy mistrzami świata, aż się łezka w oku kręci :D

Ja pamiętam ten tłum ludzi pod Spodkiem i szał, który zapanował wtedy - telewizje transmitowały całą drogę Mistrzów z Katowic do Warszawy na spotkanie z prezesem. Wtedy narzuciwszy sobie najtrudniejszą drogę z możliwych pokazaliśmy dominację. W tym roku modlę się o chociaż 30% z tego. ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 60023.73
ETH 3191.15
USDT 1.00
SBD 2.45