You are viewing a single comment's thread from:

RE: This post is for role play

in #rp6 years ago

Kiery już się rozejrzał i dokuśtykał do schodów zamyślił się. Cholera...
-Chyba tak... - mruknął sam nie wiedząc, o dziwo taka błahostka, a nie potrafił sobie przypomnieć. Tymbardziej gdzie mogłyby leżeć. Ale podobno tak właśnie z początku będzie.
Koleżanka Alice, która ich wpuściła machnęła ręką, idąc sobie do kuchni się napić.
-Ali i tak zamówiła firmę zmieniającą zamki, przyjadą na dniach! Strach się bać spać w takim domu, z myślą że jacyś wandale mają klucze od domu! - rzuciła, wracając do nich. -Ona jeszcze śpi... Wszystko skończyło się nad ranem. Levi jednak już nie bardzo słuchał, starając się wdrapać po schodach. To mu jednak nie wuchodziło, a napewno nie wyglądało na bezpieczne. Na takich wysokościach nie czuł się za pewnie... I też wyglądało jakby miał runąć z tych schodów. -Levi, jesteś pijany?! - rzuciła dziewczyna, sama pewnie nawalona, skoro ją to śmieszyło. Lub po prostu była pusta.

Sort:  

Cholera...z tymi zamkami będą mieli problem. W tym wypadku nie powinien właściwie opuszczać tego miejsca, Alice go odgrodzi od jego własnego domu. Przygryzła dolną wargę i już szybko wdrapała się do niego na schodach, łapiąc go ostrożnie za ramię i kładąc mu rękę na plecach.
-Na spokojnie, nic na siłę. Powoli. Masz czas żeby się przyzwyczaić - Szepnęła ciepło i uśmiechnęła się do niego lekko, chcąc go jakoś pocieszyć. W końcu udało im się bezpiecznie dotrzeć na górę - Jak dobrze że ja nie mam schodów...

Oczywiście, w pierwszej chwili nie był zadowolony z pomocy. To właśnie do tego bedzie zmuszony się przyzwyczaić. Podziękował dopiero na górze, skinął głową i wszedł do sypialni. I tu, wraz z Alice spały dwie dziewczyny. Więcej ich matka nie miała? W sumie to nawet nie chciał ich budzić, a po prostu się spakować.

Skrzywiła się na ten widok, zrobiła mu z domu dosłowny burdel. Cud że na żadną nie nadepli. Westchnęła ciężko i już tylko pomogła mu wyciągnąć torbę, była dość spora. Ale pakowanie się zostawiła mu. Ale przy okazji...
-Pamiętasz swoje dane do banku? Będziesz w końcu musiał wyrobić sobie nowe karty...tak tylko proponuję. I proponuję ci zabrać jakieś oszczędności jeśli masz, podejrzewam że nie będziecie mieli łatwo.

Podczas pakowania musiał się porządnie zamyślić. Przypomnieć sobie... Sle w końcu skinął głową. Choć to niby trudniejsze do zapamiętania niż jakiś klucz.
-Najpierw muszę załatwić sobie nowy dowód - mruknął zrezygnowany. Tyle roboty... Sam by sobie nie poradził. Trochę mu zajmowało te pakowanie. W końcu przyszła na górę ta dziewczyna co ich wpuściła. Trochę zaczęło ją to chyba niepokoić. I kim była ta baba? Zmierzyła Mikasę i zaczęła już budzić Alice.

Spokojnie czekała na niego i przy okazji czasem mu coś podawała. Jednak pojawiła się jedna z tych lasek.
Westchnęła ciężko, no pięknie. On był przecież w swoim domu...
-Wiesz że on jest u siebie prawda? - Mruknęła unosząc brew. Spojrzała na dziewczynę naprawdę zimno, znowu będą kłopoty.

Spojrzała na Mikasę, przez chwilę mroziły się spojrzeniami.
-Może i tak! Ale Alice powinna wiedzieć! - prychnęła dobudzając ją dalej. Levi już praktycznie się spakował, w sumie szybko kończąc. Skoro tak...
Alice się przeciągnęła i podniosła do siadu umęczona. Otworzyła ciężkie powieki, jednak gdy zobaczyła Levia na moment oniemiała, po czym szybko wstała z łóżka. No i był z nią... Co tu się dzieje? Chwyciła Levia za ramię.
-Pakujesz się? P-po co?! - jednak nim odpowiedział zaatakowała Mikasę, zerknęła na nią, nadal go trzymając. Levi że miał problemy z równowagą, zachwiał sję ale chyba utrzymał. -To twoja sprawka?! Chcesz mi go zabrać? O co ci chodzi?!

Mikasa uniosła trochę rozbawiona brew i wywróciła oczami, co za dziecinne zachowanie. Pokręciła głową i spojrzała nieco zmartwiona na Levi'ego.
-Ja tylko mu robię za szofera, w końcu ty nawet nie przyjechałaś żeby odebrać go ze szpitala. A musi sobie wyrobić nowy dowód i załatwić inne sprawy, nie uważasz że to też jest ważne dla waszego bezpieczeństwa?

Puściła go w końcu i podeszła do Mikasy. Taka niska, a zabijała ją spojrzeniem. Nie lubiła jej, wtrącała się w ich życie.
-W takim razie czemu się pakuje? - warknęła i wróciła do napastowania męża. -Levi! Załatwimy to zaraz razem... - chyba się zaniepokoiła. Miała zamiar to wszystko z nim załatwić, oczywiście! -Wypakuj się - poprosiła, nie podobało jej się to, sama postanowiła spróbować dobrać się do jego już zapiętej torby. Levi wyraźnie zaś się zastanawiał. Jednak w końcu ją zatrzymał. Już się zdecydował. Zerknął na Mikasę, by pomogła mu z torbą.
-Mikasa, możesz?

Coin Marketplace

STEEM 0.22
TRX 0.20
JST 0.034
BTC 92640.23
ETH 3113.67
USDT 1.00
SBD 3.17