Sama jak w końcu włosy miała umyte to spojrzała na niego i przekrzywiła głowę. Pomyśleć że przez sam wzrost go lekceważyła...kto by pomyślał. Był tak cholernie przystojny mimo wszystko. Wzięła głęboki wdech i odgarnęła mu trochę piany z policzka.
-Uwielbiam Cię... - Wyznała mu szczerze, ale bardzo cicho.
Przykuła tym z powrotem jego uwagę. Uniósł na nią swój wzrok, z pianą na głowie. Zmrużył oczy.
-Ja ciebie tak samo... Nie raz ci to pokazałem - wymruczał, zbliżając się do niej jeszcze, aż przywarł ją do kafelek na ścianie. Polożył dłoń na jej bioderku, zbliżył się cmokając jej wargi.
Kiedy poczuła zimne kafelki za swoimi plecami to na jej buzi pojawił się lekki rumieniec. Jakim cudem był teraz wyższy od niej? Chyba nogi jej miękły przez niego. Miała gęsią skórkę na całym ciele, jeśli znowu się zapomną to pewnie się spóźnią do pracy. Chociaż myśl że mógłby znowu ją dotknąć w ten sposób, że mogłaby znowu się zapomnieć...
-L-Levi.. - Wyszeptała uroczo.
Uwielbiał jak wymawiała jego imię. Pogłaskał ją po policzku, zwyczajnie się odsuwając.
-Sama rozumiesz... Nie mamy aż tyle czasu - szepnął, z nutką żalu. Zaczął się myć dalej, starając się o niej nie myśleć. Choc w końcu zerknął... Już opłukiwali się wodą.
Sama zerkała na niego co jakiś czas, cały mokry od wody wyglądał naprawdę ciekawie. Zresztą tak samo jak ona. W końcu jednak była umyta i gotowa wyjść spod prysznica. Włosy pewnie jej zdążą wyschnąć, ale była strasznie głodna. Słyszała jak jej żołądek woła o jedzenie. Mimo to jeszcze na chwilę objęła Levi'ego na chwilę, wtulając buzie w jego szyję.
Już miał wychodzić, kiedy go złapała. Objął ją chętnie. Jej miękkie piersi... Lubił je czuć. Cała była wyjątkowa... Zjechał dłonią po jej plecach na pośladki i nóżkę, wracając na pupę. Jeszcze chwila i by z powrotem przywarł ją do ściany, więc się wyplątał z uścisku, wychodząc z kabiny i sięgając po ręczniki. Poczekał na nią i owinął całą ogromnym białym ręcznikiem, swoim suszac jej włosy. Sięgał więc nie było tragedii. Dopiero po tym wysuszył siebie i zabrał ją z powrotem do sypialni, szykujac sobie świeże ubrania. Spojrzał jednak na jej wczorajsze ciuchy.
-Może... Pożyczysz coś od Alice? - zasugerował, wskazując drzwi, do garderoby. Ubrania. To na tym punkcie Alice ma bzika. Jej garderoba jest pełna po brzegi, najróżniejszymi ciuchami, wiele brala bo było "po okazyjnej cenie", po czym lądowało tam i nie rzadko bylo zwyczajnie rzucone w kąt i zapomniane. To... To był dopiero problem.
Uroczo wyglądała w tym ręczniku, wydawała się drobniejsza. Robiła słodką minę gdy tak jej suszył włosy, ale właściwie to była chwila i już były prawie suche. Odgarnęła je sobie z twarzy, żeby lepiej wiedzieć i zmarszczyła czoło gdy zaproponował jej pożyczenie.
Nie chciała chodzić w tych spoconych, ale...widząc te ubrania trochę zbladła. Pewnie nie będzie niczego w jej rozmiarze. Niektórych firm nawet nie kojarzyła, jakaś totalna abstrakcja. W końcu udało jej się znaleźć jakąś zwykłą białą koszulę chociaż guziki wyglądały jak małe perełki. Do pracy z czymś takim...westchnęła ciężko. I tak była strasznie opięta, ale niczego z tym nie zrobi. Miała problem ze spodniami i to spory. Alice musiała być naprawdę szczupła i drobna...
Pomógł jej szukać. Byl przekonany, że gdzieś tu było kilka jakiś dwa rozmiary większych ciuchów, ale znalezienie ich... Ta koszula nie była jakoś bardzo zła. Spodnie to faktycznie kłopot. Alice była pare centymetrów niższa od niego i faktycznie trochę drobniejsza od Mikasy. Po pierwsze nie kiała takich piersi, więc Mikasa stanik musiała ubrać przepocony. Co do spodni...
-Dam ci swoje - postanowił, wychodząc z garderoby i grzebiąc w szafie. Znalazł jedne, pamiętał że miały przydługie nogawki. zwykłe czarne Jeansy. Oby pasowały.sam zdążyl już się ubrać, dopasowanie ciuchów do Mikasy było problemem. -Jeśli nie te, możesz posprawdzać inne moje spodnie, lub może znajdziesz coś w końcu u Alice. Ja idę uszykować śniadanie - postanowił, znikając. Inaczej by się nie wyrobili.
Kiwnęła już głową i spróbowała pokombinować. Jego spodnie miały strasznie niski stan, to nie będzie wygodne jeśli w pracy dojdzie do czegoś poważnego. W końcu znalazła w tej stercie ciuchów spódniczkę. Obcisła, ale była dość dobra. Chociaż jak spojrzała na siebie w lustrze to nie wyglądała jak glina tylko jak sekretarka. Dobrze, że zazwyczaj nosiła zwykłe płaskie czarne buty, a nie jakieś adidasy. Wyglądałaby komicznie. Westchnęła ciężko, musiała jeszcze pożyczyć od niej rajstopy. Jak pojawiła się w kuchni to mógł jej nie rozpoznać...