Rozdział zakonu artystów od państwa
Moje poglądy polityczne to mieszania różnych wizji konkretnych spraw i pomysłów na państwo.
W wypadku sztuki lokuje się na granicy libertariańskiej z niewielką przestrzenią na propagandę państwową na potrzeby polityki zagranicznej.
Jestem wielkim zwolennikiem rozdziału sztuki od mecenatu państwowego. Bo niby na jakiej zasadzie urzędnik może podejmować decyzje w tej sprawie? A nawet gdyby zatrudnić kogoś ze środowiska, to czy sama natura człowieka nie sprawi, że ten zamknie się na wartościowe nurty, tylko dlatego, że nie jest tych nurtów zwolennikiem?
Choćby wojny mistrzów: Mickiewicz vs Słowacki, czy Mickiewicz vs Norwid? Gdyby Norwid został ministrem kultury, czy nie odbiłoby się to na braku dotowania Mickiewicza?
W każdym bądź razie, jako że żyjemy w systemie państwowego mecenatu, piękna jest ta odpowiedź ambasadora Najjaśniejszej Rzeczypospolitej w Izraelu.