A co ma piernik do wiatraka? Ludzie będą kupować chleba więcej? Cena wzrasta gdy popyt wzrasta, wzrost płac nie spowoduje zwiększenia popytu na chleb, bo ludzie nie zaczną go więcej kupować.
Sorry to tak nie działa, jeśli cena wzrośnie to tylko przez pazerność korporacji. Prosta matematyka jeśli piekarz wypieka 1000 bochenków chleba i jego wynagrodzenie wzrośnie o 100 zł na dzień to daje to wzrostu 10 groszy na bochenku. Można na to też inaczej spojrzeć załużmy że na jednym chlebie jest marża 50 groszy. To aby piekarnia tyle samo zarobiła wystarczy zwiększyć produkcję do 1200 i nie trzeba podnosić ceny.
I tym drugim sposobem podchodzi się w krajach gdzie płace są po 4000 ale Euro. Tam nie utrzymuje się piekarni takich co produkują 1000 sztuk. Bo to nie efektywne. Produkuje się 1000 bochenków ale na godzinę.
Sorry myślałem że ludzie już z tego neoliberalizmu wyrastają, a tu jednak ciągle ekonomia ala Petru :/
Piszesz piekarz a potem nazywasz go pazerną korporacją, jak to połączyłeś? "pazerność korporacji. Prosta matematyka jeśli piekarz" to twoje słowa.
Piekarz przy 4000 zł minimalnej, będzie musiał płacić około 2000 zł ZUSu.
Czyli, jeżeli wyprodukuje 1200 bochenków, to nie zarobi, na ZUS.
Bo, dodatkowe 200 bochenków da mu tylko 100 zł.
Co do wypiekania 1000 bochenków na godzinę potrzeba ludzi do obsługi sprzętu.
oni muszą zarobić, to minimum 4000 zł.
Piekarz, może się atarać wypiec 2000 bochenków. Chyba, że się nie nadaje.
Nie jestem zwolennikiem PiS, ale Kaczyński ma rację. Co to za przedsiębiorca co trzeba mu do biznesu dopłacać. Teraz jest tak że do ZUS się dopłaca z budżetu, czyli za niego płacą ludzie pracujący.
Nie łap za słówka, piekarz piecze chleb, korporacje go sprzedaają — one mogą podnieść marżę. To jedyny sposób argumentacji neoliberałów — łapanie za słówka i memy?
Państwo ma dbać o gospodarkę jako całość, dawanie przywilejów tym którzy są nie efektywni jej szkodzi. Bo za nie płacą ci którzy są efektywniejsi, skoro są ludzie którzy pracują na umowę o pracę i płacą normalny ZUS i PIT i im się opłaca, to tacy "przedsiębiorcy" to tylko nieuczciwa konkurencja.
Czy dobrze zrozumiałem, z tego co piszesz, że chciałbyś aby:
Rząd by wyeliminował motyw zysku z zarządzania przedsiębiorstwem a przedsiębiorcy byli podporządkowani ministerstwu gospodarki i jego urzędnikom. Chciałbyś, aby rząd określał ceny i stopy procentowe, wysokość płac i zarobków oraz ilość towarów, które mają być wyprodukowane.
ceny nie, ale rząd może na przykład interweniować w przypadkach gdy ceny są za wysokie. np. gdy mieszkania są za drogie rząd morze budować mieszkania komunalne, zapobiega to tworzeniu baniek spekulacyjnych na rynku nieruchomości. Która była przyczyną ostatniego kryzysu. Może interweniować gdy ceny są za niskie, np. gdy cena za pracę jest za niska i występuje bezrobocie. Może rząd wprowadzać roboty publiczne. Taką politykę prowadzą przynajmniej najbogatsze kraje, z najsilniejszymi gospodarkami. Od USA (czasów Roosvelta do Regana), przez Japonię do krajów UE. Raz że to jest stosunkowo tanie, a brak takiej polityki jest kosztowny. Bo może w przeciągu paru lat zniszczyć całą gospodarkę. Ceny pracy, płaca minimalna, ogólnie powinna być ustalana ze związkami zawodowymi i pracodawcami. Tak by uniknąć sytuacji że silniejsza strona narzuci warunki umowy słabszej. Narzucanie cen przez silniejszego to w tym wypadku niewolnictwo. Wolny rynek jest wtedy gdy obie strony mają jednakową siłę negocjacyjną. Czego najlepszy przykład mamy w Polsce.
stopy procentowe, tak. To chyba na tą chwilę jedyny sposób regulacji ilości pieniądza.
Moja wizja gospodarki to społeczna gospodarka rynkowa, albo partnerstwo publiczno prywatne. Te modele sprawdziły się w Europie, Ameryce północnej i Azji. Eksperymenty deregulacyjne doprowadziły do kryzysu, wzrostu nierówności, stagnacji. Dobra gospodarka to taka na której zyskuje całe społeczeństwo.
Wszystkie eksperymenty neoliberalne, zakończyły się klęską. W Polsce, plan Balcerowicza, w Chile rządy Pinocheta, w USA płace nie rosną od czasów Regana, w UK od czasów Tacher. Zresztą USA i UK to swego czasu najbogatrze gospodarki świata. Obecnie UK wyprzedza Islandia w PKB per capita, kraj co ma tyle mieszkańców co Bydgoszcz! USA gonią Chiny, a w Chinach wzrost PKB to 6% rocznie, żaden cud gospodarczy, tylko USA stoi w miejscu ze swoimi 2%
Jak dobrze zrozumiałem to jesteś za:
Prawem obywatela do własności prywatnej.
Rząd ma zająć się gospodarką, ekonomią.
Dla mnie jest to pogląd narodowego socjalisty.
Tak jest to opisane w haśle na wikipedii. Jest to analiza Misesa.
"naziści wyeliminowali motyw zysku z zarządzania przedsiębiorstwem a przedsiębiorcy byli podporządkowani Ministerstwu Gospodarki Rzeszy i jego urzędnikom. Mises podaje, że rząd określał ceny i stopy procentowe, wysokość płac i zarobków oraz ilość towarów, które mają być wyprodukowane." https://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowy_socjalizm
Nie wiem gdzie w moich wypowiedziach, znalazłeś wątki narodowe. Jestem niepodległościowcem, czyli uważam że żaden kraj/naród nie powinien być podległy drugiemu. Jestem przeciwny autorytaryzmowi, hierarchizmowi i militaryzmowi.
Nie jestem za ustalaniem cen, tego co ma być produkowane, ani za gospodarką planową. Ale za interwencjonizmem, gdy ceny ustalane są przez silniejszą stronę, interwencjami gdy powstają bańki spekulacyjne i monopole.
Jak brak możliwości regulowania stup procentowych wpływa na gospodarkę widać po strefie euro. Praktycznie wszystkie kraje poza Niemcami na tym tracą, bo one jako jedyne politycznie na ich wysokość mogą wpływać.
Przyrównywanie wszystkiego do nazizmu lub komunizmu jest słabe. To argument nie merytoryczny, bazujący na emocjach i skojarzeniach.
A co ma piernik do wiatraka? Ludzie będą kupować chleba więcej? Cena wzrasta gdy popyt wzrasta, wzrost płac nie spowoduje zwiększenia popytu na chleb, bo ludzie nie zaczną go więcej kupować.
Sorry to tak nie działa, jeśli cena wzrośnie to tylko przez pazerność korporacji. Prosta matematyka jeśli piekarz wypieka 1000 bochenków chleba i jego wynagrodzenie wzrośnie o 100 zł na dzień to daje to wzrostu 10 groszy na bochenku. Można na to też inaczej spojrzeć załużmy że na jednym chlebie jest marża 50 groszy. To aby piekarnia tyle samo zarobiła wystarczy zwiększyć produkcję do 1200 i nie trzeba podnosić ceny.
I tym drugim sposobem podchodzi się w krajach gdzie płace są po 4000 ale Euro. Tam nie utrzymuje się piekarni takich co produkują 1000 sztuk. Bo to nie efektywne. Produkuje się 1000 bochenków ale na godzinę.
Sorry myślałem że ludzie już z tego neoliberalizmu wyrastają, a tu jednak ciągle ekonomia ala Petru :/
Piszesz piekarz a potem nazywasz go pazerną korporacją, jak to połączyłeś? "pazerność korporacji. Prosta matematyka jeśli piekarz" to twoje słowa.
Piekarz przy 4000 zł minimalnej, będzie musiał płacić około 2000 zł ZUSu.
Czyli, jeżeli wyprodukuje 1200 bochenków, to nie zarobi, na ZUS.
Bo, dodatkowe 200 bochenków da mu tylko 100 zł.
Co do wypiekania 1000 bochenków na godzinę potrzeba ludzi do obsługi sprzętu.
oni muszą zarobić, to minimum 4000 zł.
Piekarz, może się atarać wypiec 2000 bochenków. Chyba, że się nie nadaje.
Nie jestem zwolennikiem PiS, ale Kaczyński ma rację. Co to za przedsiębiorca co trzeba mu do biznesu dopłacać. Teraz jest tak że do ZUS się dopłaca z budżetu, czyli za niego płacą ludzie pracujący.
Nie łap za słówka, piekarz piecze chleb, korporacje go sprzedaają — one mogą podnieść marżę. To jedyny sposób argumentacji neoliberałów — łapanie za słówka i memy?
Państwo ma dbać o gospodarkę jako całość, dawanie przywilejów tym którzy są nie efektywni jej szkodzi. Bo za nie płacą ci którzy są efektywniejsi, skoro są ludzie którzy pracują na umowę o pracę i płacą normalny ZUS i PIT i im się opłaca, to tacy "przedsiębiorcy" to tylko nieuczciwa konkurencja.
Czy dobrze zrozumiałem, z tego co piszesz, że chciałbyś aby:
Rząd by wyeliminował motyw zysku z zarządzania przedsiębiorstwem a przedsiębiorcy byli podporządkowani ministerstwu gospodarki i jego urzędnikom. Chciałbyś, aby rząd określał ceny i stopy procentowe, wysokość płac i zarobków oraz ilość towarów, które mają być wyprodukowane.
Czy to jest Twoja wizja gospodarki?
Moja wizja gospodarki to społeczna gospodarka rynkowa, albo partnerstwo publiczno prywatne. Te modele sprawdziły się w Europie, Ameryce północnej i Azji. Eksperymenty deregulacyjne doprowadziły do kryzysu, wzrostu nierówności, stagnacji. Dobra gospodarka to taka na której zyskuje całe społeczeństwo.
Wszystkie eksperymenty neoliberalne, zakończyły się klęską. W Polsce, plan Balcerowicza, w Chile rządy Pinocheta, w USA płace nie rosną od czasów Regana, w UK od czasów Tacher. Zresztą USA i UK to swego czasu najbogatrze gospodarki świata. Obecnie UK wyprzedza Islandia w PKB per capita, kraj co ma tyle mieszkańców co Bydgoszcz! USA gonią Chiny, a w Chinach wzrost PKB to 6% rocznie, żaden cud gospodarczy, tylko USA stoi w miejscu ze swoimi 2%
źródła:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Partnerstwo_publiczno-prywatne
https://pl.wikipedia.org/wiki/Spo%C5%82eczna_gospodarka_rynkowa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Roboty_publiczne
https://pl.tradingeconomics.com/united-states/gdp-growth-annual
https://pl.tradingeconomics.com/china/gdp-growth-annual
Jak dobrze zrozumiałem to jesteś za:
Prawem obywatela do własności prywatnej.
Rząd ma zająć się gospodarką, ekonomią.
Dla mnie jest to pogląd narodowego socjalisty.
Tak jest to opisane w haśle na wikipedii. Jest to analiza Misesa.
"naziści wyeliminowali motyw zysku z zarządzania przedsiębiorstwem a przedsiębiorcy byli podporządkowani Ministerstwu Gospodarki Rzeszy i jego urzędnikom. Mises podaje, że rząd określał ceny i stopy procentowe, wysokość płac i zarobków oraz ilość towarów, które mają być wyprodukowane."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Narodowy_socjalizm
Uważam, że twoja edukacja poszła w złym kierunku.
Jestem socjaldemokratą:
Do głównych wartości socjaldemokracji można zaliczyć:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Socjaldemokracja
Nie wiem gdzie w moich wypowiedziach, znalazłeś wątki narodowe. Jestem niepodległościowcem, czyli uważam że żaden kraj/naród nie powinien być podległy drugiemu. Jestem przeciwny autorytaryzmowi, hierarchizmowi i militaryzmowi.
Nie jestem za ustalaniem cen, tego co ma być produkowane, ani za gospodarką planową. Ale za interwencjonizmem, gdy ceny ustalane są przez silniejszą stronę, interwencjami gdy powstają bańki spekulacyjne i monopole.
Jak brak możliwości regulowania stup procentowych wpływa na gospodarkę widać po strefie euro. Praktycznie wszystkie kraje poza Niemcami na tym tracą, bo one jako jedyne politycznie na ich wysokość mogą wpływać.
Przyrównywanie wszystkiego do nazizmu lub komunizmu jest słabe. To argument nie merytoryczny, bazujący na emocjach i skojarzeniach.