"P.O.L.O.V.I.R.U.S" Kur - najlepszy polski muzyczny South Park

in #polish6 years ago (edited)

 Druga połowa lat 90-tych to czas złoty dla polskiej muzyki rozrywkowej. Ale trzeba przyznać, że do tej pory wielu artystów offowych wciąż nie zaprezentowało się na tyle szerokiej publiczności, by ta miła okazję ich w ogóle poznać. Jedną z takich postaci była legenda trójmiasta Tymon Tymański. Miał świetne pomysły muzyczne, odnosił w tzw. alternatywie sukcesy, ale mimo że znała go jakaś część publiczności, wciąż był mało rozpoznawalny. Niestety sam padłem ofiarą tej popularności. Pojechałem na koncert jednego z jego zespołów – Kury. Sprzedano 2 bilety podobno… Ech koncert się nie odbył…   

! (okładka płyty)


 Sama końcówka millenium przynosiła nam przewartościowanie w kulturze. Coraz częściej przenikały się ze sobą gatunki. Licznie pojawiały się groteski, parodie, a artyści stawali się jakoś tak mniej poważni. Z wielu przyczyn tak się działo – może przez niepokoje nowym, może przez dorastanie legend, może przez brak chęci wypowiedzi na poważniejsze tematy. Trudno powiedzieć. I co ważne – jednym to przewartościowanie twórczości udawało się lepiej, a innym gorzej. Zdecydowanie do tych „lepszych” należy wybitna płyta zespołu Kury P.O.L.O.V.I.R.U.S.   


 

(„Jesienna deprecha”) 


 Tymon Tymański zakończył trasę koncertową w 1997 roku. I wrócił do pomysłu, który ciągnął się za nim od wielu lat. Jak to ujął chciał nagrać album, gdzie znajdują się „najgorsze utwory świata”. I tam będą „mało znane” kapele, które je nagrały. Oczywiście fikcyjne. Wymyślone na potrzeby projektu. Ale z czasem projekt dojrzał inaczej. Pierwszym obok Tymona, który zaangażował się w projekt był Olaf Deriglasoff, swego czasu podpora Dzieci Kapitana Klossa. Ale projekt się rozrastał. Grono przyjaciół, którzy go wsparli mocno poszedł do przodu. Znalazły się w nim takie tuzy jak Leszek Możdżer, Mazzoll, Grzegorz Nawrocki i naprawdę wielu, wielu innych.
 Płyta ukazała się w 1998 roku i była nialada sensacją wśród radykalniejszych fanów muzyki. No bo udała się rzecz niesłychana – sparodiowanie stylów muzycznych (od disco polo po heavy metal) i takie ułożenie, że wręcz tworzy to jedną sensowną całość. Nie ma problemów z tym, by fan cięższego grania odnalazł się w discopolowej interpretacji Kur, a i odwrotnie – niejeden fan Disco pochyli się nad utworem „Szatan”. Inna rzecz – jak pisali recenzenci – najgłośniej z płyty śmieją się ci, którzy zostali w niej obśmiani.  

 
 

(„Szatan”) 


 A kogo obśmiewa tekstowo Tymon i spółka? Tematyka jest potężna – od śmierdzących ust, przez depresję, aborcję, walki uliczne, bohaterstwo „Solidarności”, bezsensowną przemoc, katolicki rock, muzykę jazzową, polskiego reagge… No tematów jest dużo…. :) Ale jest to podane bez zmiękczenia – jak walimy w etos – to walimy w etos. Jak uderzamy w kler – uderzamy w kler. Jak tworzymy łzawą balladę – to z tekstem o gównie i aborcji.   
 Muzycznie jest znakomicie, tekstowo też. To taki polski „South Park”, nigdy później nie powtórzony (próbowali różni artyści, nawet Kazik, ale nie wyszło tak złoto). Trzeba przyznać, że takiej anarchii i takiej mocnej bezkompromisowej jazdy to w polskim graniu nie słyszałem. I to na każdy muzyczny gust. Ale by się nam dziś takie coś przydało! 

Więcej ciekawostek o samej płycie pod tym linkiem z okazji 20-lecia od wydania


 

(„Nie mam jaj”) 

Sort:  

Ten post został podbity przez użytkownika @mmmmkkkk311 i jego program #perpetuummobile. Z jego inicjatywy zostało przydzielone opiekunom Tag'ów po 10 SBD na wspieranie dobrych treści na platformie #steemit, ja dostałem na wspieranie Tagu #pl-muzyka.

Uwielbiam tę płytę. "Szatan", "Sztany glany", "Kibolski", "Jesienna deprecha" i "Ideały sierpnia". Był tak okres, że miałem ją w słuchawkach na okrągło. Dzięki za przypomnienie tego cudu.

Ja ją kolegom kupowałem na 18-stki :) Więc Tymon powinien mi piwopostawic :)

:-D

To w takim układzie Kaziu Staszewski powinien mi postawić ze 2 skrzynki wódki ;-).

Mam 30 płyt różnych "Kazików" więc jak najbardziej!

Ja właśnie odpalam słuchawki, trzeba powspominać

Ha ha , Nie mam jaj, ten kawałek był chyba najbardziej piłowanym kawałkiem, jak go słyszę to parę fajnych imprez się przypomina.

Nie wiem czy to normalne, ale mnie to tam na imprezach to chyba ten "Szatan" najczęściej posłuch miał :)

Dlaczego nie normalne, wszystko w normie. Najpiękniejsze jest to że wielu nie słyszało nawet jednego kawałka lub może nie trawiło. Ale jest też bardzo dużo ludzi co jak słyszą te utwory to od razu uśmiech na gębie rośnie. Moje wspominki rozpoczął zespół Kury, następny był Marley a teraz w słuchawkach właśnie leci Sodom, to, to może być przez kogoś uznane za nie normalne. Ale już tak mam, w jakimś utworze usłyszę jakiś dźwięk i od razu mam w głowie inny utwór i zespół. I tak pół nocy mogę przesłuchiwać YT, ile razy dzięki temu trafiłem na jakieś fajne utwory kapel których nie znałem. Dzięki za przypomnienie.

Coin Marketplace

STEEM 0.23
TRX 0.18
JST 0.031
BTC 86585.64
ETH 3132.20
USDT 1.00
SBD 3.01