23,24 i 27 wszyscy pracujący członkowie rodziny wzięli by urlopy. 21 grudnia wylot całej dużej rodziny do Kanady. Tam na totalnym odludziu wynajęty wielki dom z bali. Oczywiście pośród jezior, lasów i gór przykrytych śniegiem. W tym domu byłyby wszystkie potrzebne składniki na przygotowanie posiłków świątecznych. Dania nie były by gotowe, wszystko trzeba by przygotować. Mężczyźni pojechali by do lasu psim zaprzęgiem po choinki, przygotowywali drwa do kominków i sauny. Zajęli się ozdabianiem domu w światełka. Później wspólne przygotowanie jedzenia. W wigilię przyjechał bym Mikołaj saniami zaprzęgniętymi w renifery. Wszyscy dostali by wymarzone prezenty. A później już świętowanie. Jedzenie , picie, gra w hokeja jazda na sankach i łyżwach a wieczorami kino domowe, grzane wino, sauna na przemian z kąpielą w śniegu... I tak cały tydzień. Internetu oczywiście by nie było ale aparaty by się przydały.