Leniwiec nasłuchuje (11): Mroczny dancing

in #polish6 years ago (edited)

leniwiec-nasluchuje-11.jpg

Hej, tu @veggie-sloth. Kto kojarzy neofolk? Taki kierunek w muzyce, powstały w pierwszych latach 80 XX wieku i będący do dzisiaj dosyć… specyficzną niszą.

Dlaczego specyficzną? A bo z tradycyjną muzyką ludową nie ma to zbyt wiele wspólnego. Jeśli doszukiwać się związków muzycznych to raczej trzeba by szukać country czy bluesie, czy u Boba Dylana, chociaż to trochę naciągana teoria. Za twórców gatunku uważa się takich muzyków jak Douglas Pearce (Death In June), Tony Wakeford (Sol Invictus) czy David Tibet (Current 93). Chociaż są niektórzy, którzy termin neofolk rozszerzają również na grupy, które łączą współczesną muzykę z muzyką ludową, jak Brathanki czy Kapela Ze Wsi Warszawa, wyróżniając w tym nurcie tak zwany dark neofolk. Jak zwał, tak zwał… Zazwyczaj utwór neofolkowy brzmi tak:

Poważni panowie

Są to najczęściej smutne piosenki z akompaniamentem akustycznej gitary, oszczędnych bębnów i czasem, z rzadka innych instrumentów. Często towarzyszy temu marszowy rytm i odwołania do rdzennych religii Europy i symboli nordyckich, czasów narodowego socjalizmu czy czarno-białych filmów. Same nazwy grup również nawiązują do neopogaństwa - Słońce Niezwyciężone, okultystycznej Thelemy (Ruch 93) czy rzezi, której dokonał Hitler na swoich kolegach w 1934 r. podczas Nocy długich noży. Wszystko oczywiście bardzo na serio i z poetyckim i natchnionym zacięciem.

Cały nurt neofolk to zapewne kilkadziesiąt grup muzycznych, czyli niewiele. Jednak pośród nich pojawiła się perełka o wdzięcznej nazwie Death in Rome. Już sama nazwa sugeruje nam, że coś jest nie tak. Jak wspomniałem, tuzami neofolku i jego twórcami są muzycy z grupy Death in June. Chociaż nazwa Death in Rome może wywodzić się przecież od książki Roberta Katza? No właśnie… o co tu chodzi?

Britney Spears w mundurze

Death in Rome to jeden wielki żart i obrażanie uczuć wszystkich dokoła z elegancją i humorem. Ich dyskografia składa się z… coverów hitów, które wszyscy znamy, przerobionych na neofolkową nutę. To nieco taki neofolkowy Laibach, który 25 lat temu tworzył industrialne wersje płyt The Beatles czy piosenek Queen.

Tu wszystko jest żartem - i wybór utworów, interpretacja, powolny nostalgiczny śpiew, marszowy bęben, cała otoczka wizualna, czyli odwołanie do szalonych lat XX-lecia międzywojennego, rodzącego mrocznego okresu wojny nad światem. No i mamy wielkie hity, od Modern Talking, AHA, Haddaway, Snap! i wiele innych.

Przy każdym kawałku dobra zabawa gwarantowana, bo zawsze towarzyszą temu znakomite teledyski. Dekonstrukcja oryginału, zmieszana z niemieckim ekspresjonizmem, odwołaniem do run i industrialu robi niezłe wrażenie. Jeśli zatem brakuję wam poczucia humoru i jesteście mocno związani ze swoim światem przekonań, bądźcie pewni, że twórczością Death in Rome zostaniecie obrażeni i będziecie mieli dysonans poznawczy.

No i te wojskowe chóry tle! :)

Sort:  

Ten post został podbity przez użytkownika @mmmmkkkk311 i jego program #perpetuummobile. Z jego inicjatywy zostało przydzielone opiekunom Tag'ów po 10 SBD na wspieranie dobrych treści na platformie #steemit, ja dostałem na wspieranie Tagu #pl-muzyka.

Fajnie! dzięki :)

rozkoszny czarny humor
i czytanie aluzji.

(ile włożyłeś (do łba), tyle wyjmiesz (odniesień))
~jak w każdej dziedzinie życia zresztą~

Cieszę się, że się dobrze bawiłaś! :)

Jak z neofolkiem zazwyczaj nie było mi po drodze, to gdyby nie David Tibet to nie powstałby jeden z moich ulubionych kawałków Coil (All the pretty little horses) , chyba jeden z niewielu przypadków gdzie imo cover jest lepszy od oryginału.

O Coilu będzie wkrótce, o pewnej szczególnej płycie... All the pretty little horses jest piekny w obu wersjach, w sumie w ten z Nickiem Cave też :)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63562.42
ETH 2649.15
USDT 1.00
SBD 2.77