#21 10 ludzi popkultury, których przywróciłabym do życia

in #polish6 years ago

  Oto moja lista sławnych osób, których śmierć trochę mnie przybiła, lub żałowałam, że nie żyją w tych czasach. Bardzo jestem ciekawa waszych list ludzi popkultury, których chcielibyście wskrzesić – zachęcam do pisania w komentarzach.   

9. Paul Walker
Aktor zmarł w wieku 30 lat, w tragicznym wypadku. Podczas aukcji charytatywnej, wraz ze swoim doradcą finansowym wybrali się na przejażdżkę licytowanym Porsche Carrera GT, jednak nigdy z niej nie wrócili. Przypał, prawda? Taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć. Poza tym, Paul Walker był dobrym aktorem, jeszcze lepszym modelem i chętnie zobaczyłabym go jak się starzeje. Mógł zagrać jeszcze w wielu filmach. Duża szkoda, że spłonął żywcem.   

8. J.R.R. Tolkien
Brytyjski pisarz szczęśliwie dożył starości i zmarł w wieku 81 lat, po krótkiej chorobie. Okropnie żałuję, że nie udało mu się dokończyć dzieł o Śródziemiu. Wiele jego opublikowanych opowiadań nigdy nie było skończone. Sądzę, że tysiące osób na świecie marzyłoby o spotkaniu Tolkiena i porozmawianiu z nim (ja również). Obecność jego syna, Christophera na RingConach etc. nigdy tego nie zrekompensuje.  Dodatkowo jestem niezwykle ciekawa jak oceniłby ekranizacje P. Jacksona. Rodzina Tolkienów ostro skrytykowała filmy, wiele bym dała aby dowiedzieć się co uważa sam autor.   

7. Ryan Dunn
Jako fanka „Jackass” byłam poruszona śmiercią Dunna. Ten niezwykły gość zmarł w wieku 34 lat, podczas wypadku (również Porsche). Prowadził samochód pod wpływem alkoholu, na miejscu zginął również jego pasażer. Ryan budził olbrzymią sympatię, a bez niego „Jackass” już nigdy nie będzie taki sam. Najgorsza w tym wszystkim była także reakcja Bama Margery, który wyraźnie załamał się po śmierci najlepszego przyjaciela.    

6. James Horner
Amerykański kompozytor zmarł w wieku 61 lat, w katastrofie lotniczej pilotowanego przez niego samolotu. Bardzo żałuję jego śmierci, ponieważ był niezwykle utalentowany i mógł nas oczarować jeszcze niejednym genialnym soundtrackiem. Moje ulubione jego dzieła: „Titanic”, „Avatar”, „Obcy – decydujące starcie”.

5. Chester Bennington
Wszyscy wiedzą, wszyscy o tym słyszeli. Wokalista Linkin Park zmarł w zeszłym roku, popełniając samobójstwo przez powieszenie się. Miał 41 lat. Mam niezwykły sentyment do tego muzyka, ponieważ od najmłodszych lat słuchałam jego zespołu. Chester miał niezwykle oryginalny głos, koncerty z jego udziałem były niepowtarzalne. W dodatku wydawał się być wrażliwą i inteligentną osobą. Wielka strata dla przemysłu muzycznego.    

4. Michael Jackson
Król popu zmarł w wieku 51 lat. W przyszłym roku minie 10 lat od jego śmierci! Od dzieciństwa kochałam Jacksona, setki razy oglądałam jego koncerty na kasetach VHS, powtarzałam jego kroki taneczne, nosiłam kapelusz (dziadka, ale zawsze). Moim największym marzeniem było pojechanie na jego koncert – niepowtarzalne doświadczenie. Czułam się zawiedziona i zrozpaczona, gdy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie spełnię tego marzenia. Podziwiałam jego podejście do życia, zamiłowanie do natury („Earth Song”, „Heal the World”) i dziecinną niewinność, która przez niego przemawiała. Przez całe życie był dla mnie wielką inspiracja. Jednak teraz nie brakuje mi Michaela. Stworzył genialną muzykę, która będzie z nami już na zawsze, dokonał dzieła życia, niech spoczywa w pokoju.    

3. Kevin Smith
Niestety niewiele osób zna tego wspaniałego, nowozelandzkiego aktora. Zmarł w wieku 39 lat, po fatalnych wypadku na planie filmowym, gdzie spadł z trzeciego piętra, po czym zapadł w śpiączkę. Uwielbiałam jego jako Aresa w serialu „Xena: Wojownicza Księżniczka”. Miał niezwykły talent aktorski, znał sztuki walki, dodatkowo potrafił śpiewać. Uważam to za olbrzymią stratę.    

2. Nicky Hayden
Zapewne wielu z wam nie mówi nic to nazwisko, jednak w zeszłym roku jego śmierć była dla mnie najbardziej wstrząsająca stratą.  Hayden to motocyklista, mistrz świata z 2006 roku, niezwykle zabawny, uroczy i utalentowany człowiek. Zmarł w wypadku drogowemu, podczas wycieczki rowerowej, w wieku 36 lat. To dzięki niemu pokochałam sport jakim jest MotoGP i marzyłam o spotkaniu go osobiście (już wkrótce miało to nastąpić). Bolesne jest to, że człowiek który podczas każdych wyścigów narażał swoje życie zginął w tak zwyczajny sposób.    

1. River Phoenix
Największa strata Hollywood. Przepiękny, inteligentny, wielkoduszny i niesamowicie utalentowany. River zmarł w wieku 23 lat, w wyniku przedawkowania narkotyków w klubie Johnnego Deppa. Był weganinem, aktywnie wspomagał organizacje charytatywne, głosił wspaniałe poglądy. Posiadał cudowny głos, chyba nikt nie zapomni jego występów w filmie „W pogoni za sukcesem”. Fanom polecam także przesłuchanie utworów jego zespołu Aleka’s Attic. Był najlepszym młodym Indianą Jonesem jakiego moglibyśmy sobie wyobrazić! Wzruszył nas doszczętnie i nie pozwoliło sobie zapomnieć w „Stań przy mnie”. Życie ciężko go doświadczyło, ale był niezwykle dojrzałą osobą, która mogła wiele osiągnąć. Zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście, ponieważ najbardziej mi go brakuje.   

Sort:  

Żadnej kobiety w zestawieniu?
Ja bym wskrzesił ich :)
2pac.jpg

hm faktycznie przypadkiem tak wyszło, że nie ma na mojej liście kobiet..
świetne zdjęcie :D

Niezły rozrzut ;) Ja zrobiłbym inną listę, choć pozycja nr 6 z pewnością by się powieliła ;)

chętnie przeczytam Twoją listę! mógłbyś ją napisać, chociażbym tu, w komentarzu :)

Bardzo ciekawe zestawienie! Z Twojej listy na pewno przywróciłbym do życia Chester'a. Nie zdążyłem pójść na koncert Linkin Park, gdy jeszcze żył. Horner i Tolkien mogliby stworzyć niejedno arcydzieło, gdyby jeszcze żyli.

Na mojej liście znalazłby się pewnie Philip Seymour Hoffman, który mógłby odegrać jeszcze wiele wybitnych ról filmowych...

też zastanawiałam się nad Hoffmanem, świetny aktor :)

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.034
BTC 63688.35
ETH 3125.30
USDT 1.00
SBD 3.97