Jak byłem w Peru i przejechałem z Limy czyli 0 m n.p.m. do Arequipa i dalej w góry pod kanion Colca przez przełęcz która była na bodajże 4500 a docelowe miasteczko 3500m n.p.m. To dwa dni dochodzilem do siebie. Wymioty, biegunka, każdy krok to był wyczyn. Wejście po schodach na 1 piętro do pokoju to jak wspinaczka na wielką górę. Cały blady, płytki oddech. Nie polecam. W Peru nazywają to Sorochi i są nawet tabletki, które pozwalają zapobiec temu,nawet je miałem, ale myślalem, że młody i silny to jakoś to będzie :)
Musiałbym to sam odczuć to na własnej skórze. A wyprawy zazdroszczę. Dziękuję za cenny komentarz. Pozdrawiam