La Silampa oraz tułania się po Panamie ciąg dalszy

in #polish5 years ago (edited)

IMG_20180510_114228283.jpg

Dni robią się coraz dłuższe, słońca jakby odrobinę więcej to i nadszedł czas na kolejną dawkę przygód z końca świata, który nie tak dawno był naszą całą i jedyną rzeczywistością .

text15.png

Poprzednia historia zakończyła się w panamskim sennym miasteczku o krótkiej i niespecjalnej nazwie – Anton. Postanowiliśmy przerwać agonię spowodowaną nudą i złapaliśmy za przewodniki, by odkryć coś co być może jeszcze nie zostało odkryte, pośród stron pełnych kolorowych zdjęć i nazw największych atrakcji. I tak, tym oto sposobem Monia znalazła Calobre, maleńką wioskę pośród gór.

Na bazę noclegową składał się jeden "obiekt" - mówiąc oficjalnie, a w rzeczywistości były to dwa świeżo wymurowane pokoje, przyklejone tylną ścianą do sklepu, w którym pani ekspedientka była zarazem recepcjonistką. Ale o tym dopiero mieliśmy się dowiedzieć na miejscu.

text16.png

Wróćmy raz jeszcze na chwilę do miasteczka Anton. Jest gorąco, parno, powietrze można ciąć maczetą, a pot spływa po plecach od samego oddychania. O czym większość z Was by pomyślała? Pewnie, by wsiąść do klimatyzowanego autobusu, zapłacić za bilet, napić się zimnej coli i za kilka godzin wysiąść u celu, co nie? Ale Daniel wymyślił sobie, że udowodni, iż autostop działa w Panamie bez zarzutów. Stał więc z wyciągniętym kciukiem i się uśmiechał, a Monia przytłoczona gęstą miejską atmosferą siedziała na plecakach i próbowała myśleć pozytywnie.

W słońcu minuty mijały niczym godziny, a autobusy zwalniały, lecz do żadnego nie wsiedliśmy, pomimo że przy zmianie pasażerów chłodna bryza wabiła nas przez otwarte drzwi. W końcu przydługie czekanie zaowocowało podwózką przez młodego przedstawiciela handlowego, który jechał dobijać targu na drugim krańcu kraju - czyli mieliśmy razem po drodze. Co ciekawe, decyzję o zabraniu nas podjął, gdy już nas minął i specjalnie zawrócił. To jest siła przyciągania!

IMG_20180508_123631387.jpg
Z kierowcą, który zdecydował się po nas zawrócić :)

Niestety mówił tylko po hiszpańsku, aczkolwiek melodyjny, panamski akcent pozwalał Moni zrozumieć większość dyskusji i nawet w niej uczestniczyła odpowiadając po polsku. Wspólnie przejechaliśmy ponad 100 km do miejscowości Santiago, gdzie szybko podreptaliśmy ku trasie w stronę Calobre i dosłownie minutę później znów byliśmy w drodze. Tym razem podwoziła nas nauczycielka oraz kibic Realu Madryt w jednej osobie. Daniel od razu złapał kontakt rozmawiając o ostatnich wynikach ich ulubionego klubu, co zaowocowało wymianą numerów. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że ta pani podaruje nam klucze do swojego domu i zostawi nas samych na dwa dni, ale wszystko po kolei 😊 Podrzuciła nas dokąd mogła i pojechała w swoją stronę, zapraszając nas do siebie i prosząc o kontakt, gdy będziemy wracać z gór. Ostatni odcinek do Calobre pokonaliśmy w kabinie tira, a kierowca opowiadał nam o magicznym miejscu zwanym La Silampa

WP_20180508_009.jpg
Łapiąc stopa na ostatnim odcinku w stronę Calobre czekaliśmy nieopodal... cmentarza w San Francisco! :)

text15.png

Jak wspominaliśmy wyżej, pani ekspedientko-recepcjonistka zakwaterowała nas bez problemu, ale za to Daniel jak to Daniel myślał, że na prowincji zapłaci kartą i się bardzo z tego powodu rozczarował. Nie to, żeby Monika nie przypominała, że przecież to panamska wieś i mogą nie mieć takiego magicznego wynalazku jak terminal płatniczy i gotówka mogłaby się tu bardzo przydać. No cóż, pieniążków dało się wyłuskać jedynie by opłacić jedną noc i zapełnić czymś brzuszek. I tak zamiast na trekking z rana to musieliśmy pojechać do miasta wyjąć gotówkę, a dopiero potem w góry. Naszym celem była wieś o nazwie CHITRE.

text16.png

Z rana szybko złapaliśmy autobus do Santiago, wyjęliśmy pieniądze i wsiedliśmy do minibusa, który, jak się nam przynajmniej wydawało, miał nas zawieźć pod sam szlak. Po 25 minutach jazdy po panamerykańskiej autostradzie coś nam przestało grać. Dlaczego jedziemy po płaskim, a nie w górę? Hmm… przecież pytaliśmy się przed wejściem i to MUSI być dobry autobus! Prawda?! No niestety, wsiedliśmy do autobusu w stronę CHITRA. Miasteczka nad oceanem, a nie wioski w górach. To dowód, jak jedna literka może zrobić kolosalną różnicę. Wysiadka, biegiem na drugą stronę Panamericany, kciuk w górę i już jechaliśmy z powrotem na dworzec do Santiago. Teraz już cztery razy sprawdziliśmy zanim wsiedliśmy do busa, który w końcu piął się do góry. Naszym planem było wejście na wulkan La Yeguada. Połowa ludzi, których pytaliśmy o szlak, nawet nie słyszała o takim wulkanie, a reszta pukała się w głowę, że chcemy tam wejść bez przewodnika. Od przystanku do celu naszej wyprawy mieliśmy jednak trochę ponad 15km pod górę.

WP_20180510_003.jpg
A droga długa jest...

WP_20180509_001.jpg

WP_20180509_005.jpg
Na takie widoki natrafiliśmy po drodze...

Nie zwlekając długo, zaczęliśmy wspinaczkę po asfaltowej drodze licząc, że zatrzymamy jakieś auto ( …gdyby tylko jakieś jechało). I o dziwo, przyjechało! Pick-up przerobiony na mini autobus, zbierający ludzi z okolicznych wiosek, w tym nasze białe i spocone twarze. Kolejny raz musieliśmy opowiadać o tym, jak chcemy zdobyć wulkan i kolejny raz tłumaczyć, że wiemy co robimy. Jedyną kompetentną osobą okazał się kierowca, który wysadził nas przed wejściem na szlak i po prostu życzył powodzenia.

Ochoczo ruszyliśmy przed siebie napawając się dzikością natury w tym miejscu. Szliśmy i szukaliśmy ścieżki, która co chwilę znikała pośród metrowej trawy i zarośli. Niestety, szczytu nie zdobyliśmy, ale udało nam się zgubić i zmoknąć.

Poniżej kilka zdjęć:

WP_20180509_017.jpg

WP_20180509_018.jpg

IMG_20180509_134810548.jpg

WP_20180509_022.jpg
A któż to taki za źdźbłem się schował? :)

IMG_20180509_134320263.jpg

IMG_20180509_133451364.jpg

IMG_20180509_134316877.jpg

Musieliśmy wracać, by zdążyć przed zmrokiem, gdyż nie było tam żadnego źródła światła, a ruch na drodze sami widzicie jaki był. Jednak limit szczęścia na ten dzień nie był wyczerpany i wróciliśmy do naszego pokoju spokojnie na „dwa auta”. Nazajutrz mieliśmy przekonać się na własnej skórze czym jest tajemnicza La Silampa.

text15.png

Standardowa procedura przy całodniowej wyprawie, czyli płatki owsiane na śniadanie, suchy prowiant i woda w plecak, wygodne buty na nogi i kąpielówki do plecaka – byliśmy gotowi na podbój nowego miejsca. Tutaj akurat nie mogliśmy złapać złego autobusu, bo droga prowadziła tylko do jednej wioski 😊

Będąc już na szlaku, udało się nam znowu zgubić i trasa, której przejście powinno trwać ok dwóch godzin, nam zajęła coś koło czterech, bo po co się spieszyć? Prawda? 😊 Było na co popatrzeć, z resztą, sami oceńcie:

obrazek1.jpg

IMG_20180510_113924336.jpg

IMG_20180510_125446086.jpg

IMG_20180510_130316275.jpg

IMG_20180510_130855887.jpg

IMG_20180510_150124699.jpg

obrazek 2.jpg

WP_20180510_028.jpg

text16.png

A tak to wyglądało mniej więcej "na żywo":


Zbliżając się do celu, minęliśmy kilkanaście osób, które już wracały do swoich aut i jak się okazało, całe miejsce mieliśmy na wyłączność! Sami! W takim pięknym zakątku! Coś niesamowitego, nawet kanapka z serkiem topionym smakowała jak najbardziej wykwintne danie w 5 gwiazdkowej restauracji! Zwieńczeniem całego dnia był powrót na pace tira, oczywiście dzięki uśmiechowi i kciukowi w górze 😊

text16.png

Wieczorem odezwaliśmy się do znajomej fanki Realu Madryt, która zaprosiła nas do siebie, ale to zasługuje na osobny wpis 😊

Do usłyszenia,

Suchy i Moniś

text15.png

Wszystkie zdjęcia oraz filmiki zostały wyokonane przez nas.

Sort:  

Świetny post! 100% up się należy. Aż miło oglądać Wasze relacje. Pozdrawiam :)

Dziękujemy serdecznie, fajnie wiedzieć , że ktoś czyta i sprawia mu to przyjemność :D

Hello suchy, welcome to Partiko, an amazing community for crypto lovers! Here, you will find cool people to connect with, and interesting articles to read!

You can also earn Partiko Points by engaging with people and bringing new people in. And you can convert them into crypto! How cool is that!

Hopefully you will have a lot of fun using Partiko! And never hesitate to reach out to me when you have questions!

Cheers,
crypto.talk
Creator of Partiko

Niestety mówił tylko po hiszpańsku, aczkolwiek melodyjny, panamski akcent pozwalał Moni zrozumieć większość dyskusji i nawet w niej uczestniczyła odpowiadając po polsku.

hahaha 😆
u Was zawsze z przygodami, nie?
i zawsze po drodze z dobrymi ludźmi (przypadek?).
jak tamta wędrówka miałaby trwać 2 godziny, skoro jeszcze tyle kamieni zdążyliście pozbierać po okolicy i pookładać w imponujący stosik?
:)
widoki cudowne!

dzięki rozku! :)

This post is supported by $0.29 @tipU upvote funded by @astromaniak :)
@tipU voting service instant upvotes | For investors.

Dobra energia przyciąga dobrą energię! Sama tego doświadczyłam 😊 super przygody, dlatego kocham podróże - nigdy nie wiesz gdzie wylądujesz i kogo spotkasz. No i czekam z niecierpliwością na opowieść z fanką Realu Madryt 🙃

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.11
JST 0.034
BTC 66931.79
ETH 3249.50
USDT 1.00
SBD 4.10