KOMENTARZ POLITYCZNY: Mosbacher, TVN i "urodziny Hitlera"

W dniu dzisiejszym (tj. 25 listopada 2018) polskie media podały do wiadomości, że Prokuratura Krajowa wycofuje się z postępowania wobec dziennikarza TVN, który brał udział w “urodzinach Hitlera” w lesie pod Wodzisławem Śląskim w maju br. Piotr Wacowski, operator TVN o którym mowa, miał dobrowolnie, bez stanu wyższej konieczności, poza kamerami, już w “wolnym czasie”, wykonywać tzw. salut rzymski, który obecnie kojarzony jest głównie z Niemcami nazistowskimi i hitleryzmem. Gest ręką uważany jest za propagowanie zbrodniczej i totalitarnej ideologii, co podlega karze zgodnie z kodeksem karnym.

Decyzja Prokuratury Krajowej niestety wpisuje się w szerszy kontekst polityczno-międzynarodowy, zapoczątkowany kilka lat temu, kiedy rząd polski rozpoczął starania o repolonizację mediów na naszym krajowym rynku, który w znaczącej części kontrolowany jest przez zagraniczny kapitał. Jednak w ostatnich miesiącach na arenie międzynarodowej nastąpiła kulminacja upokarzania Polski, polskiego rządu, oraz Polaków. Nie bez winy są oczywiście nasi politycy, których celowo nie wymieniam z imienia i nazwiska oraz przynależności partyjnej, gdyż moim celem nie jest prowadzenie partyjnych przepychanek i festiwalu przerzucania odpowiedzialności z jednych na drugich, ale spojrzenie na problem pod innym kątem.

Oficjalnie, amerykańska, międzynarodowa polityka ekonomiczna oraz zasady, na których USA stara się budować relacje gospodarcze z innymi podmiotami międzynarodowymi, zbudowane są na liberalnej teorii stosunków międzynarodowych. Zgodnie z jej założeniami, państwa narodowe mają oddać część swojej suwerenności instytucjom komercyjnym, społecznym i międzynarodowym, a same, mają za zadanie wspierać je, oraz budować przyjazne otoczenie prawne oraz infrastrukturę do efektywnego wykorzystania zasobów. W taki sposób po II Wojnie Światowej w przestrzeni międzynarodowej pojawiły się takie instytucje polityczne jak General Agreement on Tariffs and Trade, World Trade Organization, World Bank, International Monetary Fund, European Economic Community, North American Free Trade Agreement, a także m.im. takie korporacje jak Lockheed Martin, Boeing, Raytheon, Exxon Mobil, Chevron, ConocoPhillips, News Corporation, Time Warner czy Fox Entertainment Group. Trzy ostatnie należące do sektora mediów wymieniłem celowo, gdyż polska stacja TVN jest własnością jednej z takich korporacji – Discovery Inc. Jest to o tyle istotne, iż Discovery Inc kontrolowane jest przez amerykańską finansjerę z Wall Street, głównie za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych: ClearBridge Investments, Vanguard Group, Capital Research Global Investors, FMR, Blackrock Inc oraz JP Morgan Chase & Company.

Świat polityki, biznesu i finansów przenika się nawzajem i pomimo, iż amerykańskie media nie szczędzą swoich polityków, to na polu zagranicznej ekspansji i walki o dominację na globalnym rynku, amerykański Departament Stanu (ministerstwo spraw zagranicznych) silnie współpracuje z instytucjami komercjalnymi. Dość dobitnie można było to zauważyć w maju br. w czasie przesłuchania ówczesnej kandydatki, a obecnej już ambasador USA w Polsce – Georgetty Mosbacher. Stwierdziła ona, że “musimy [Amerykanie] zwiększyć nasz eksport do 38 milionów polskich konsumentów, by przywrócić Ameryce miejsca pracy i by sprawić, że amerykańskie firmy są traktowane sprawiedliwe”. Amerykanka odniosła się także do nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, krytykując Polskę za wywoływanie nią fali antysemityzmu w Europie Wschodniej.

Sytuacja w której dziennikarz TVN pociągnięty ma zostać do odpowiedzialności karnej za propagowanie totalitarnych ideologii, traktowane jest w USA jako policzek w twarz, oraz ograniczanie amerykańskim korporacjom swobodnego działania na zagranicznym rynku. Odezwa amerykańskiej ambasador sprzed kilku dni nie pozostawia więc złudzeń, że medialna forpoczta Stanów Zjednoczonych w Europie Wschodniej jest nie do ruszenia. Pani ambasador Mosbacher w zeszłą środę (tj. 21 października 2018) brała udział w spotkaniu w warszawskim Sejmie. Przysłuchiwała się dyskusji w ramach obrad na sali plenarnej a także spotkała się z członkami zespołu parlamentarnego Polska-USA. Mosbacher m.in. powiedziała, że dla amerykańskiego Kongresu wolność słowa i mediów, to rzecz święta, i że szczerze ostrzegacz Polskę. Reakcja polskich polityków była natychmiastowa – od tłumaczenia i argumentowania, że o żadnym ograniczaniu wolności prasy nie ma mowy, do przekonywania, iż obecnie mamy w Polsce do czynienia z większą wolnością mediów niż za poprzedniej władzy. Kilka dni później, czyli dzisiaj, Prokuratura Krajowa, poinformowała o wycofaniu się z postępowania wobec dziennikarza TVN, o którym mowa wyżej.

Niestety polskie władze dają się po raz kolejny złapać w pułapkę i ograć do zera. Chroniąc honor i interesy amerykańskiej stacji, nie tylko pozwala się, aby zagraniczne ośrodki ingerowały w wewnętrzne sprawy Polski, ale tworzy precedens, w którym według zagranicznych odbiorców, kryjący się po lasach neonaziści, decyzją administracyjną, nie zostają pociągnięci do odpowiedzialności przed sądem. Polska zatem, już po raz kolejny daje społeczności międzynarodowej “dowód” na swoją antysemicką i rasistowską mentalność. Po “licznych” aktach nienawiści wobec żydów, po usuwaniu pomników i grobów ofiar nazizmu, po nowelizacji prawa, które rzekomo miało antyżydowski wydźwięk, teraz ułaskawia organizatora nazistowskiej imprezy w polskim lesie. Oczywiści pozostali uczestnicy “urodzin Hitlera” stanęli przed sądem, ale dla czarnych PR-owców i spindoktorów nie będzie to absolutnie istotnie, bo liczyć się będzie tylko fakt, że Polska zrezygnowała z postawienia przed sądem jednego z organizatorów leśnej imprezy, podrzucając mediom kozłów ofiarnych i urządzając pokazowy proces. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że władze nie mogą publicznie przyznać, że wycofują się z postępowania wobec dziennikarza pod wpływem słów amerykańskiej ambasador, które padły kilka dni temu. Prowadziłoby to do kolejnej katastrofy wizerunkowej (po wycofaniu się z nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, oraz zmian związanych z Sądem Najwyższym i Trybunałem Konstytucyjnym), i to w dodatku teraz, kiedy dowiadujemy się, że czynny polityk niemieckiego CDU, Stephan Harbarth, został wybrany na nowego prezesa niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.

Amerykanie, zarówno jak Niemcy, Żydzi i Bruksela, traktują więc Polskę przedmiotowo, nie uznając podmiotowości rzeczywistej. Dla amerykańskich dyplomatów i właścicieli stacji TVN postępowanie wobec dziennikarza tej stacji jest próbą sił z polskim rządem. Nieformalną walką pomiędzy wolnością słowa, w obronie której amerykańskie służby dyplomatyczne stają kiedy jest im to wyraźnie na rękę (w przypadku zamordowania saudyjskiego dziennikarza USA wręcz oficjalnie przyznało, że kontrakty handlowe z Arabią Saudyjską są ważniejsze, niż jeden dziennikarz), a suwerennością państwa polskiego.

Niestety, konkluzja jest bardziej pesymistyczna niż się może wydawać. Polscy politycy, którzy wyraźnie sprzyjają amerykańskim interesom, zarówno w Polsce jak i w Europie, zupełnie sobie nie radzą z najbardziej prozaicznymi decyzjami administracyjnymi jak na przykład postępowanie wobec dziennikarza telewizyjnego, który mógł złamać prawo. Polscy politycy nie mają spójnej strategii i efektywnego planu na wypadek kryzysu dyplomatycznego. Polscy politycy nie mają sprawnie działających służb i analityków, którzy mogliby przewidzieć i zapobiec takiemu rozwojowi wydarzeń. W końcu, polscy politycy nie mają ani twarzy, ani honoru, ale za to mają pełne portki na myśl o amerykańskiej ambasador w Polsce.

Statler