Viking - panie scenarzysto, zapomniał ktoś tu o strukturze

in #polish6 years ago

Witam.
Na wstępie zaznaczę, że naprawdę chciałem napisać dzisiaj o czymś dobrym i zarekomendować wam obejrzenie jakiegoś dzieła, ale kurcze, nie dało rady.

Kiedyś miałem sporą zajawkę na kino osadzone w około średniowiecznych klimatach. Oglądałem wszystko jak leci: "Gladiatora", "Ostatni Legion", czy "Królestwo Niebieskie" oraz wiele innych tego typu produkcji.

Parę tygodni temu w TV leciał rosyjski film pt. "Viking". Jest to dramat historyczny opowiadający o księciu Włodzimierzu z Nowogrodu Wielkiego, który zostaje wygnany do Szwecji z powodu jego brata, Jaropełka, który zabił ich starszego brata, Olega, podczas dyplomatycznej misji i przejął władzę. Nasz bohater postanawia jednak powrócić i dokonać zemsty.

I to jest chyba najgorszy film historyczny, jaki widziałem... ale po kolei.

Jak pewnie wiecie struktura scenariusza filmowego składa się z trzech aktów - wstępu, rozwinięcia i zakończenia...
To sprawia, że film zwyczajnie w ogóle da się oglądać i zwyczajnie trzyma się kupy pod względem konstrukcji.
W przypadku tego filmu owa struktura nie istnieje.

Wyobraźcie sobie serię historycznych, około 30 minutowych krótkometrażówek, każda kolejna jest sequelem poprzedniej i główny wątek każdej z nich nie ma prawie nic wspólnego z wątkiem głównym poprzedniej. Teraz połączcie te krótkometrażówki i zróbcie z nich jeden 2 godzinny film...
Co wychodzi - właśnie "Viking".

Tutaj nie ma jednego głównego motywu przewodniego - pojawia się konflikt, po 30 minutach jest on rozwiązywany, nagle pojawia się kolejny, a my wraz z bohaterami włóczymy się z miejsca na miejsce, mamy trochę walki, potem trochę gadania, potem znowu walka, przemieszczenie się gdzieś indziej i tak dalej... Co raz w filmie chodzi o coś innego, a niestety nie obyło się tu też bez wielu dziwnych scenariuszowych dziur. Na przykład jedna postać, która była po stronie "tych złych", nagle bez żadnego wyjaśnienia zaczyna dzielnie wspierać naszego głównego bohatera, ot tak.

Przez to że film co raz jest o czymś innym, widz po jakimś czasie przestaje się kompletnie orientować w tym, co widzi na ekranie. Sam od połowy kompletnie nie wiedziałem już właściwie o co głównemu bohaterowi chodzi i zacząłem czuć ogromne znużenie.


Celowo napisałem o "głównym bohaterze", zamiast o "bohaterach", gdyż większość obsady ma niemal mikroskopijne znaczenie i właściwie jedynie Władimir jako jedyny popycha non stop "akcję" do przodu. Nie pomaga to, że wszystkie postacie są papierowe i kompletnie nijakie.

Szkoda jedynie masy pieniędzy jakie wydano na ten tytuł, co widać w fantastycznej realizacji. Zarówno zdjęcia, scenografia, jak i efekty wizualne stoją na bardzo wysokim, wysokobudżetowym poziomie. Lecz niestety niewiele to pomogło i tą produkcję zalecam po prostu omijać szerokim łukiem.

Sort:  

Dzięki za ostrzeżenie :) Uświadomiłem sobie, że właśnie bardzo dawno nie oglądałem nic w stylu "Gladiatora" czy "Królestwa niebieskiego". Czyżby nic więcej ciekawego nie było w takim klimacie?

Mam podobne wrażenia odnośnie tego filmów, jak i ostanich rosyjskich superprodukcji. Widać włożone pieniądze, ale fabuła słaba.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.028
BTC 65353.50
ETH 3202.07
USDT 1.00
SBD 2.61