Inferno - drobny spadek formy mistrza horroru

in #polish6 years ago

Witam.
"Suspiria" Dario Argento jest klasyką kina grozy - wyjątkową pod względem klimatu i muzyki. Reżyser po sukcesie tego dzieła postanowił brnąć dalej w wykreowane w jego ramach "uniwersum" i kilka lat potem stworzył "Inferno", który może nie jest sequelem, ale filmem właśnie w tym uniwersum osadzonym.

Akcja poprzedniego filmu miała miejsce w wiedeńsakiej szkole tańca - tutaj zaś przenosimy się do Nowego Jorku, w którym, młoda studentka natrafia na książkę zatytułowaną "Trzy Matki" - przedstawiającą historię budowniczego, który stawiał budynki trzem niebezpiecznym wiedźmom - jeden w Rzymie, drugi w Wiedniu, a trzeci w Nowym Jorku. Po tym zdarzeniu w jednym z hoteli zaczynają dziać się okropne rzeczy. W sprawę zamieszany zostaje Mark Elliot (Leigh McCloskey) - który przyjeżdża do miasta wyjaśnić sprawę i odnaleźć zaginioną w całym zamieszaniu siostrę Rose.

Chyba żaden film, jaki dotychczas oglądałem, nie miał tak dziwnie rozpisanego pierwszego aktu, jak "Inferno". W pierwszych 30 minutach główny bohater pojawia się dosłownie na trzy minuty - przez resztę podziwiamy działania chociażby jego siostry. Byłem wówczas święcie przekonany, że to właśnie ona jest naszą protagonistką, lecz nagle scenariusz zmienia kierunek o 180 stopni i cały ciężar akcji nagle przechodzi właśnie na Marka. Był to ruch bardzo niecodzienny i niestety trochę zepsuł budowę jakiejkolwiek więzi z tą postacią - która jest... mocno bezpłciowa.

Dostajemy bardzo mało informacji na jego temat i w nie było praktycznie żadnej sceny, która ukazywałby jakoś jego osobowość. Skupiono się jednak bardzo konkretnie na grozie... która jest, ale przy "Suspirii" jest to groza nieco bardziej w wersji "dla przedszkolaków". Hotel, w którym ma miejsce film nie jest tak charakterystyczny i mroczny, jak wiedeńska szkoła i nie ma tu ani jednego kawałka ścieżki dźwiękowej, który miałby chociaż drobny podjazd do motywu przewodniego poprzednika skomponowanego przez zespół Goblin.

Fabuła po rozkręceniu się idzie mocno śladami poprzednika, jest równie pełna głupotek, ale jest poprowadzona jednak nieco bardziej "na odwal". Wszystko dzieje się szybciej, jakby twórcom po prostu nie chciało się rozbudowywać konkretnie żadnego wątku. Moim zdaniem jednak jakby twórcy się o to pokusili, film dużo by zyskał.

Ale w całym gąszczu tych gorzej wykonanych elementów wybija się solidna praca kamery i kapitalna jak poprzednio zabawa światłem. Na wiele kadrów z tego powodu aż chce się patrzeć i chciałbym widywać takie zabiegi w innych produkcjach.

Po tym co napisałem powyżej można wywnioskować, że "Inferno" to film słaby - a taki do końca nie jest. Bardzo wiele elementów wyszło gorzej, ale z reguły stoją mimo to na poziomie co najmniej średnio/niezłym. Seans był przyjemny, lecz po bardzo dobrej "Suspirii" liczyłem na wiele więcej.

Sort:  

Dario Argento jest mi twórcą znanym jedynie ze słyszenia. Może kiedyś pokuszę się o zobaczenie "Suspirii". Jak mi przypadnie do gustu, to możliwe, że nabiorę ochoty na inne jego dzieła.

🏆 Hi @sorhanckrul! You have received 0.1 STEEM reward for this post from the following subscribers: @cardboard
Subscribe and increase the reward for @sorhanckrul :) | For investors.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.16
JST 0.030
BTC 60986.47
ETH 2413.18
USDT 1.00
SBD 2.59