Daredevil - sezon 3 dalej udowadnia, że jest to najlepszy serial akcji w historii

in #polish6 years ago (edited)

Witam.
Średnio jestem w stanie na spokojnie opisać to, co właśnie obejrzałem. Netflix ma niebywałe szczęście, że dzięki współpracy z Marvelem, ma w swojej ofercie takie właśnie cuda, jak "Daredevil". Właściwie seriali powstałych dzięki tej współpracy powstało kilka:
"Jessica Jones" (serial o charyzmatycznej podłosukowatej pani detektyw z supersiłą zmagającą się z różnym złoczyńcami) miała świetny pierwszy sezon, z wybitnym antagonistą Killgrave'm, granym przez Davida Tennanta, dla którego nawet brak nominacji w Emmy uważam za największą wtopę w historii tej nagrody. Niestety drugi sezon był tu niewiarygodnie kiepski w porównaniu do poprzedniego.
Luke Cage (kuloodporny super trarwdziel również zaprowadza porządek w murzyńskiej dzielnicy Nowego Jorku) był nijaki, bezpłciowy, niby gdzieś po połowie nabiera charakteru, lecz niestety odbiłem się po trzech odcinkach i już nie wróciłem, przez co jego skasowanie nie boli mnie w żaden sposób.
"Iron Fist" (mityczny wojownik z super silną pięścią stawia czoła super mitycznej, potężnej organizacji, zwaną "Ręką") był w pierwszym sezonie zabawnym w sposób niezamierzony guilty pleasure, drugi był już dobry w sposób już "zwyczajny", niestety niedawno również ten serial skasowano.
"The Defenders" (cała ekipa vs "Ręka" - ostateczne starcie) było średnie, ze względu na bardzo kiepskich przeciwników, serial obejrzałem i od razu zapomniałem.
The Punisher (były żołnierz, znawca robienia masakry różnymi pukawkami, mści się za śmierć rodziny) - był za długi, za mało skupiano się na tym co najlepsze (czyt. rozruba), a za bardzo na gadaniu.
Z całej ekipy "Daredevil" (niewidomy prawnik z mega wyczulonymi pozostałymi zmysłami, uczony sztuk walki od dzieciństwa, kontra kryminaliści z Nowego Jorku) wypada zdecydowanie najlepiej - pierwszy sezon obejrzałem w ciągu jednego dnia, zachwycał genialną choreografią walk, jakiej żaden serial nie widział, wybitnym antagonistą, któremu widz aż sam momentami jest w stanie bardzo współczuć i świetnym scenariuszem, przez co po prostu nie da się od tego serialu oderwać. Niestety w sezonie drugim jakość nieco spadła - nowi złoczyńcy byli nudni, pojawiła się nowa, bardzo irytująca postać, której na ekranie momentami było wręcz za dużo, a całość była nieco za długawa.

I muszę przyznać - w sezonie trzecim "Daredevil" wraca do dawnej chwały.
Właściwie serial tutaj zaczął mocno przypominać swoje genialne początki, z tym, że scenarzyści umiejętnie wpakowali głównych bohaterów w kompletny potrzask - główny zły, który powraca po krótkiej nieobecności w serialu, praktycznie zaczyna ich otaczać, przejmuje kontrolę nad najważniejszymi instytucjami w mieście i pogrąża w niesamowitej atmosferze beznadziei, z której niemalże nie ma wyjścia. Samo to buduje niesamowite napięcie, niepewność, czy nagle nie przyjdzie sobie niepozorny ktoś i nie zastrzeli niespodziewanie którejś z postaci.

Choreografia walk i różnorakie powiązane z nią operatorskie eksperymenty robią niesamowitą robotę w scenach akcji - czuć każdy cios, czuć też, że główny bohater pomimo swoich zdolności, również jest człowiekiem, który z niejednej bójki uchodzi z życiem naprawdę ledwo.

Największą wadą tego sezonu jest nowy antagonista, agent FBI Benjamin Poindexter- postać kompletnie nijaka, bez jakiegokolwiek charakteru, co rzuca się w oczy porównując go z jego odpowiednikiem z kiepskiego filmowego "Daredevila" z 2003 roku, w którym ta postać była największym atutem filmu, dzięki swoistemu szaleństwu w oczach i znakomitym popisie aktorskim Colina Farrella.

Masa osób narzeka w serialu na postać dziennikarki Karen Page, przyjaciółki głównego bohatera, wszyscy od pierwszego sezonu życzą tej postaci śmierci i muszę osobiście przyznać, że jakoś mi ona nigdy specjalnie nie przeszkadzała. Fakt, jest upierdliwa i podejmuje masę nieprzemyślanych decyzji, ale w przeciwieństwie do masy innych postaci kobiecych w serialach tego typu, jest kimś więcej niż panną do romasowania, czy ratowania i stara się czasem być nieco użyteczna. Adwokat i największy kumpel głównego bohatera Franklin P. "Foggy" Nelson w końcu pokazuje, że jest postacią z jajami i jego wątek wygląda dużo lepiej niż w sezonach poprzednich. Nasz główny, tytułowy bohater Matt Murdock przeżywa niemały kryzys osobowości i odkrywa skrywane fakty na temat swojej przeszłości, co skutecznie angażuje widza i ostatecznie daje mu całkiem dużo satysfakcji.

Sam serial od samego początku dobrze się oglądało, dzięki umiejętnym rozłożeniu części "gadanej" i tej "bijatykowej". Wyraźnie widać, każdy wątek w niedługim czasie doprowadzi do jakiejś walki, której jest w tym serialu całkiem sporo, dzięki czemu nie można w żaden sposób nazwać go przegadanym, jaki był chociażby pierwszy sezon "Gry o Tron".

Naprawdę ciężko mi jest znaleźć konkretne wady tego sezonu, więc to co już tutaj napiszę, to będzie już mega czepialstwo. Końcowy clifhanger wypada dosyć kiepskawo, relacja głównego złoczyńcy ze swoją ukochaną miała za mało czasu, by się ładnie rozkręcić, a jeden istotny plot twist związany śmiercią jednej z postaci dało się przewidzieć już dwa odcinki przed tym, jak miał miejsce. Jestem szczerze zachwycony poziomem tego akurat sezonu, myślałem, że nie da razy nawet odrobinę zbliżyć się do dawnego poziomu, ale całe szczęście myliłem się i na myśl o sezonie 4 mam niesamowite ciarki. Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji nawet za ten serial się zabrać - naprawdę wiele stracił.

Sort:  

Moi znajomi też są pod wrażeniem najnowszego sezonu tego serialu i gorąco mnie zachęcają do jego obejrzenia. Tak więc jest szansa, że dam mu szansę :D

Na przyszłość polecam dodać jeszcze tag #pl-filmy do recenzji seriali.

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63706.08
ETH 2615.50
USDT 1.00
SBD 2.82