Czy jest to aż tak zły film? #4 - Notatnik śmierci

in #polish6 years ago (edited)

Witam.
Tutaj z miejsca to zaznaczę - nie znam anime, na którym oparty jest ten film. Film oglądałem jako ktoś, kto o świecie, w jakim ma miejsce cała akcja i o całej reszcie rzeczy tego typu dowiaduje się tu po raz pierwszy.

"Notatnik śmierci" jest netflixową adaptacją kultowego na całym świecie anime, która została zmiażdżona przez absolutnie wszystkich tuż po jej oficjalnej premierze. Chyba takie wiadro hejtu nie poszło na żadną adaptację czegokolwiek od czasów koszmarnej "Dragonball: Ewolucji". Ale czy "Notatnik..." w reżyserii Adama Wingarda jest dziełem poziomem zbliżonym do tej szmiry?

Light Turner (Nat Wolff) znajduje tajemniczy notatnik, w którym jak się okazuje - każda zapisana w nim osoba wkrótce ginie. Lightowi zaczyna towarzyszyć przy tym groźno wyglądająca istota, nazywająca się Ryuk (Williem Dafoe).
W przypadku tego filmu reżyser jest osobą dosyć "ogarniającą temat", gdyż wyreżyserował wcześniej bardzo ciepło przyjętego "Gościa" i solidnego "Następny jesteś ty". I akurat w kwestii reżyserii tutaj nie ma się do czego przyczepić. Przyczepić jednak muszę się do scenariusza, a konkretnie do tego, co panowie scenarzyści zrobili z trzecim aktem filmu.

Otóż (SPOILERY) - w trakcie filmu rozwija się wątek miłosny między głównym bohaterem, a dziewczyną o imieniu Mia (najpiękniejszy aspekt tego filmu - Margaret Qualley) i nagle w okolicznościach debilnych oboje wpisują swoje nazwiska do notatnika, co wywołuje całe finałowe zamieszanie. Wyobraźcie sobie - jest notatnik, w którym osoby, których imiona i nazwiska zostały zapisane giną, a wy mając ukochaną osobę, nie ważne w jakich okolicznościach - zapisujecie w nim jej nazwisko. Ten motyw wywołał porządną falę debilizmu trwającą aż do samego końca... ehh...

Mimo to, przez pozostałe 2/3 filmu jest całkiem nieźle - mam tylko małe zastrzeżenia do charakterów postaci i samego Ryuka, który wydaje mi się - powinien być postacią kluczową, ale jednak w filmie po czasie nagle schodzi on na absolutnie trzeci plan pojawiając się raz na dwadzieścia minut, by coś krótkiego powiedzieć. Ostatecznie jednak nie jest to produkcja tak zła, jak się o niej mówi, ale do dobrego filmu jednak trochę jej jeszcze brakuje.

Sort:  

Ja oglądałem lata temu anime i po recenzjach odechciało mi się zmierzyć z tematem ponownie, bo to bardzo luźna adaptacja i właściwie wyszłoby jej na dobre (w sensie mniejsza fala krytyki), gdyby postacie były inne niż w anime.

Anime przedstawia starcie dwóch tytanów intelektu Light i L, którzy rozgrywają między sobą śmiertelną partie szachów, a jeśli wierzyć recenzjom, to postacie te nie grzeszą bystrością...

Jestem fanem serialu anime. Oglądałem nawet japońskie wersje filmowe live action i nie były najgorsze. Ale przy tym filmie wystarczyło, że zobaczyłem na obsadę i zrezygnowałem. Czarnoskóry aktor grający "L"?

Twój post został podbity głosem @sp-group-up Kurator @julietlucy.

!tipuvote 0.2

Sorry, @tipU needs to recover voting power - will be back in 8 hours and 8 minutes. Please try then!

!tipuvote 0.2 hide

I can't change the direction of the wind, but I can adjust my sails to always reach my destination.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.16
JST 0.029
BTC 76606.02
ETH 3048.30
USDT 1.00
SBD 2.62