Dzienna dawka Japońskiego #10

Achh, ale ja lubię weekendy. Nie wiem jak u was, ale to są chyba jedyne dni spokoju dla mnie.
Staram się nigdy nawet nie ruszać nauki w weekend, coś takiego chyba już całkowicie by mnie dobiło.
I też chyba weszło mi już coś z książki o której mówiłam wczoraj (''Fuck it. Rób to, co lubisz'') i jeszcze bardziej myślę o tym, by mniej czasu szło u mnie na rzeczy, których nie lubię.

Poza tym, w weekend uaktywnia się w końcu introwertyczna część mnie. Strasznie lubię ludzi którzy mnie otaczają, ale jednak dobrze mi robią te 1/2 dni kiedy nie widzę nikogo poza najbliższą rodziną. Jest tylko steemit, ja, i rysowanie/fotografia/malowanie... w zależności od tego, na co mam ochotę.
To trochę niedorzeczne, że jesteśmy najbardziej rozwiniętymi formami życia na ziemi, a nadal taka część naszego życia to te czynności, których nie lubimy. To okropne, że coś takiego jest społecznie akceptowane, a w niektórych środowiskach, panuje nawet przeświadczenie, że praca, jaką wykonujemy, musi być nieprzyjemna.

No, i tu chyba walniemy drugą część miesięcy, ale już wszystkie pozostałe, nie będę specjalnie 2 zostawiać.

Czerwiec - rokugatsu

Lipiec - shichigatsu

Sierpień - hachigatsu

Wrzesień - kugatsu

Październik - jūgatsu

Listopad - jūichigatsu

Grudzień - jūnigatsu

I nie wiem, chyba już sobie dzisiaj przyszykuję rurki wikliny papierowej żeby jutro zrobić drugie podejście do tego stroika. Być może okaże się, że ocena techniki ''47/46 chromosomów'' była zbyt surowa ( mam nadzieję, bo jak znowu nie wyjdzie będę musiała znowu szukać czegoś na szybko xd)

Dobranoc kochani!