"Picie w samotności, jest jak sranie w towarzystwie" Naprawdę?

in #polish6 years ago

Umówmy się, moje wpisy zwykle mają charakter bardziej emocjonalny. Jednakże życie dało mi przykłady na każdy z tematów które poruszam na blogu, dziś będzie trochę zabawnie i z dystansem. Spróbuję wam wyjaśnić, a raczej wyperswadować dość znane powiedzenie z tytułu tego tematu.

Jest letni wieczór. Eksploracja miasta z kumplami, wszystko to oczywiście zakrapiane alkoholem i to dość sowicie. Ci, którzy spędzili lepsze lata z młodości w takim stylu doskonale wiedzą o czym mówię- Gastrofaza. Dzień dobry, 3 razy kurczak na cienkim, sos ostry
-30 złotych
-Dziękuję, do widzenia.
Zabawa, brednie i ogólnie zachowania które popełniane na trzeźwo wskazywałyby na niepoczytalność psychiczną trwają w najlepsze

Kilkugodzinna eskapada, zabawa idzie pełną parą niczym remont u Magicala, aż tu nagle żołądek wydaje rozkaz: SRAĆ! Ooo chuuuj-myślę sobie. Stolica, okolice centrum, ludzie kręcą się dookoła, chyba jakaś impreza gdzieś była. Co mam robić? Komunikuję o swoim problemie sporo bardziej wstawionym ode mnie kolegom, na co oni tylko reagują śmiechem. Nie wiem czego ciapaty tam dodał, ale aż się skuliłem po około 5 minutach z grymasem na twarzy. Ludzie patrzą, ale generalnie mają to gdzieś. Może widać było, że jestem pod wpływem, a może to znieczulica? Nieważne. Akcja toczyła się przy politechnice, na horyzoncie kibel. Biegłem zygzakiem z zębami zaciśniętymi, jakbym właśnie finiszował w maratonie. Suma sumarum dobiegam, patrzę... Toaleta płatna 2 zł. No żeż kur.. Macie coś? Ja mam tylko kartę! Oczywiście moi najebani towarzysze szukali dłużej drobnych, niż ja dobiegłem na miejsce, a sekundy mogły decydować o niespodziance w pokroju gaci do prania. Jeden z nich wreszcie znalazł, wrzucam, kibel otwarty. Jest! Ale... Zanim drzwi się zamknęły, zdążył wejść za mną kumpel z flachą wódy. Patrzyłem z niedowierzaniem, był totalnie najebany, rozglądał się po kiblu jak po jakimś pięciogwiazdkowym hotelu. Przeszło mi przez myśl wywalenie go stamtąd na głupi ryj za fraki, niemniej jednak czułem taki ból, że nawet proktolog raczej na moim miejscu nie zaleciłby mi wstawania. Kumpel jak gdyby nigdy nic otworzył wódkę, podszedł do mnie i powiedział "Napij się" Usłyszał tylko "Spierrrdalaj!"Odwrócił się, zaczął pić sam. Myślałem że śnię, absurd ponad absurdy. W końcu jednak koszmar się skończył, jełop nareszcie wyszedł a ja siedziałem na tronie jeszcze z 20 minut... Przypomniałem sobie potem o tym jakże kuźwa mającym dużo wspólnego z racjonalizmem powiedzeniu, z tytułu tego wpisu. I wiecie co? Absolutnie się z tym nie zgadzam. Lepiej już wypić sobie tą setę samemu, czy nawet do lustra, co nie jest wcale niezręczne kontrastując z sytuacją, w której masz przy sobie kompana w momencie, gdy niemalże wysrywasz duszę na kiblu! Btw... Nigdy więcej ostrych kebsów.

Sort:  

Uważam puentę Twojej opowieści za bardzo pouczającą wskazówkę, którą zamierzam kierować się od tej pory w życiu codziennym ;)

Przynajmniej na pewno źle na tym nie wyjdziesz! :D

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63348.66
ETH 2668.99
USDT 1.00
SBD 2.78